¥Zły Duch¥

Zjawa zmieniła nieco swój wygląd. Jej oczy dotychczas kasztanowe zmieniły się w kompletnie białe, bez źrenicy ze spływającą z nich krwią. Szpony urosły a sama postać jakby urosła. Wokół niej dało się wyczuć wrogą aurę. Odsunęłam się nieco od wody nie spuszczając z niej wzroku.

-Alicjo, należ do mnie!!- wykrzyczała i rzuciła się na mnie. Wyciągnęłam sztylet i wymierzyłam w nią. Mocno zamknęłam oczy i czekałam na dalszy bieg akcji. Po chwili rozniósł się przeraźliwy krzyk i jęk Zjawy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam że sztylet utkwił w łapie Wodnego Ducha. Z rany prysnęła krew a potwór zniknął w wodzie. Dreszcze, które krążyły po moim ciele cały czas dawały o sobie znać.

-Uciekajmy już, zanim...!- Levis chciał już wrócić do wozu, gdy Loki wystrzelił do wody. Pierwszy raz widziałam, aby jakiemukolwiek kotowi spieszno było do wody.

-Loki!- krzyknęliśmy za nim. Głupek, przecież tam jest wkurzona Zjawa! I woda jest zatruta przez jej Łzy! Chciałam go ratować, ale Kruk złapał mnie w ostatniej chwili gdy miałam wskoczyć do wody. Zapadła cisza. Nagle rozbrzmiał potężny ryk z wody i ogromna jej ilość rozlała się na wszystkie strony. W najgłębszym miejscu zbiornika wyłoniła się ogromny potwór. Na jej pysku z wbitym w jej oko nożem motylkowym znajdował się Kocur. Zjawa wiła się jak szalona chcąc pozbyć się wroga i jego broni z oka.

-Alicje! Ja chcę Alicje!!- wył Duch.

-Ta Zjawa oszalała. Myśli, że oddamy jej naszą Alicję. Nie ma pojęcia, że nie damy jej tak łatwo ją zdobyć- Levis wyciągną swoją mosiężnie zdobioną laskę, która jak się okazała była szablą. Coda też nie oszczędził sobie chęci pozbycia się Stworzenia i wyciągnął równie pięknie zdobione ostrze. Kruk za to zmienił się w wielkie ptaszysko i natarł na wroga ze swoimi pazurami. Ravi pokazał klasę ze swoim pistoletem razem z Furrym i Kapelusznikiem.

-Alicjo, zostań na suchej ziemi, Zjawa Wodna nie może wychodzić na ląd, więc jesteś bezpieczna- Furry poczochrał moje czarne włosy i powędrował szybko do reszty walczącej z potworem, który nie dawał się tak łatwo unikając ich ataku zanurzając się w wodzie i wypływając w innym miejscu jeziora.

Pobiegłam do wozu, bo pamiętam jak chłopaki chowali w nim resztę swojego uzbrojenia. Niedługo zajęło mi znalezienie tej olśniewająco ładnej kuszy ze srebrnymi zdobieniami. Naciągnęłam strzałę i wymierzyłam w serce Zjawy. Dwie szanse. Dam rade, w końcu chodziłam kiedyś z dziadkiem na łucznictwo. Skupiłam się na celu i wyrównałam oddech. Wdech, wydech, wdech, wydech, wdech i.... pudło! Duch zrobił niespodziewany unik i zniknął w jeziorze. Black miał wszystkich na plecach i nagle Coda spadł do wody.

-Coda!! Wstrzymaj oddech!- ktoś krzyknął za nim zanurzył się w zatrutej cieczy. W tym samym momencie Wodny stwór wynurzył się a do jego pyska spadała Mysz. Miałam szanse! Wymierzyłam, wzięłam wdech i wydech po czym wypuściłam ostatnią strzałę.

Serce mi stanęło na sekundę. Jeśli nie trafię Coda zginie w paszczy Zjawy Wodnej. Pocisk trafił prosto w pierś Potwora na co wcześniej zamknął paszcze i upadł bezwładnie na taflę wody, aby jeszcze przez chwilę szamotać się i zniknąć na zawsze z tego zbiornika. Ciało Zjawy zaświeciło niebieskim blaskiem i rozpłynęło się w powietrzu.

Coda wpadł do wody. Black i reszta wylądowali na stałym gruncie szukając wzrokiem Myszy. W jednym momencie Waleczna Myszka wypłynęła na powierzchnie i radośnie do nas machnęła.

-Woda jest zdrowa! Da się ją pić!- krzyknął i podpłynął do nas.

-Świetna robota, Alicjo! Uratowałaś mnie!- Coda rzucił się na mnie i mocno przytulił. Co z tego, że był cały mokry, ważne, że żyję. Odwzajemniłam gest i oddałam broń Raviemu. Ciekawe co jeszcze nas spotka.



Takie nawet fajne mi się wydaje... Ale mi zależy bardziej na wszej opinii ^^ Sorki za błędy w każdym razie -,- W madiach macie naszego Napalonego Ravisia~ ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top