▶Szczera rozmowa◀
-Coline, podaj mi tą fiolkę- powiedział Black gdy byliśmy już w jego pokoju. Podałam mu z szafki fiolkę z czerwonym płynem, który po chwili wypił chłopak.
-muszę opatrzyć twoje rany, więc z ciągnij ten płaszcz- kazałam mu. On spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-wda się inaczej zakażenie i nie będzie dobrze- dodałam po chwili.
-... ok- powiedział cicho i zdjął z siebie czarny płaszcz. Miał trzy, wielkie rany na głowie, ramieniu i prawym boku. Najpierw zajęłam się raną na głowie. Wzięłam jakąś szmatkę i polałam ją jakimś eliksirem na rany.
-może szczypać z tego co wiem od Sirina- powiedziałam delikatnie przykładając materiał do rany. Chłopak zamknął oczy i syknął cicho.
-przepraszam... a tak w ogóle to czemu nie chcesz mi powiedzieć o tym świecie ani słowa?- nie przerywałam czyszczenia rany.
-... nie mogę- odpowiedział i widocznie się spiął.
-dlaczego?
-skończ temat, Coline- dopiero teraz zauważyłam, że mówi do mnie po imieniu. Z wrażenia wstrzymałam czynność i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
-powiedziałeś do mnie po imieniu...- wyszeptałam.
-niewiele osób zna twoje prawdziwe imię... kiedyś nie chciałaś nikomu go wyjawnić i powiedziałaś tylko mnie i Sirinowi- odpowiedział z cieniem radości. Naprawdę żałuję tego, że nic nie pamiętam z tamtych czasów.
-...dlaczego ty?- spytałam go po chwili analizowania jego wypowiedzi.
-nie wiem... wtedy pomyślałem, że jestem primus amator ("pierwszy kochanek" tak dla przypomnienia ^^)- powiedział a jego kąciki ust powędrowały do góry na moment.
-czemu używacie tutaj łaciny? I co w ogóle znaczy "primus amator"?- wróciłam do opatrywania jego rany.
-łacina jest naszym pierworodnym językiem. Czasami nawet używamy jej do tej pory- wyjaśnił szybko. Skończyłam oczyszczać jego ranę na głowie.
-teraz rana na ramieniu- powiedziałam i spojrzałam na ranę a potem na twarz Kruka.
-dam sobie radę- odpowiedział szybko.
-proszę cię, ledwo się ruszasz i cokolwiek robisz- wywróciłam oczami. Dobrze wiedział, że mam rację i że szybko nie zrezygnuje, więc zciągnął koszule do ramienia odsłaniając ogromną ranę.
-a co znaczy "primus amator"?- spytałam znów mocząc materiał eliksirem i przykładając do rany.
-nie ważne- odpowiedział szybko i odwrócił wzrok na moją rękę na jego zranionym ramieniu.
-ważne- powiedziałam stanowczo.
-naprawdę nie musisz wiedzieć- powiedział oburzony.
-nie musze ale chcę- odpowiedziałam tryjumfalnie.
-Coline, proszę cię, zmieńmy temat- poprosił. Nie odpuszczę mu tak łatwo.
-Black, ja cię tak bardzo proooszę- zrobiłam maślane oczka w jego stronę.
-Coline, błagam- tym razem to on przewrócił oczami. Owinęłam mu ramię bandażem i przeszłam do oczyszczania ostatniej rany na boku. Teraz był naprawdę spięty a tak w ogóle Black ma serio wspaniałą klatę. Zaraz, o czym ty myślisz, Coline?! Wzdrygnęłam się i zaczerwieniłam się co niestety nie umknęło uwadze chłopaka.
-mówiłem, że dałbym sobie radę- powiedział speszony.
-siedź cicho... wyjaśnij mi co oznacza "primus amator"!- naciskałam dalej na niego.
-Coline to szczypie, wiesz?!- przez te emocje nie zauważyłam, że mocniej przyłożyłam do rany szmatkę z eliksirem. Oddaliłam rękę z tym i zaczęłam mu omijać bandaż.
-dziękuję za pomoc- wypowiedział to cicho i spokojnie gdy już skończyłam.
-nie ma za co dziękować- odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
-jest za co, jest- powiedział i położył się na łóżku.
-oj tam musisz teraz odpoczywać a ja ci w tym tylko będę przeszkadzać- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Coline?- usłyszałam głos Blacka. Odwróciłam się do niego.
-"primus amator" oznacza "pierwszy kochanek" a teraz idź odpocząć bo tobie to się też przyda- odwrócił się do mnie plecami. Zaraz... czyli... Mhmm rozumiem. Wyszłam zaskoczona z jego pokoju i poszłam do swojego "mini królestwa". Wyszło słońce o jak super! Akurat teraz.. ahh ten świat jest na serio dziwny.
Witam kochani moi! ^^ myślę, że rozdział fajni... chyba... no przynajmniej mam nadzieje XD ej dzięki że jesteście tak w ogóle :3 za błędy sorry jak zawsze ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top