'Głosy w lesie'

Jechaliśmy dość długo a pierwszy przystanek zrobiliśmy dopiero gdy zaszło słońce a dookoła nie było nic widać.

-trzeba odszukać jakieś bezpieczne miejsce- stwierdził Furry rozglądając się wszędzie. Wilk najlepiej z nas wszystkich widział w nocy więc on zajął się szukaniem.

-zgadzam się. Musimy szybko coś wyszukać, bo inaczej dopadną nas Ponuraki a za murami Królestw jest ich masa- dodał Richard z pochodnią w ręku zajmując się Dodo, które od dłuższego były strasznie poddenerwowane i wystraszone.

-Co to Ponuraki?- spytałam kurczowo trzymając w dłoni lampion. Siedziałam koło rannego i wycieńczonego Kota i zajmowałam się nim.

-Ponurak, inaczej Czarny Motyl albo Koszmar, zawsze wychodzi w nocy i kradnie szczęście i wszystkie wesołe wspomnienia z naszych dusz zostawiając tylko puste, smętne ciało- wyjaśnił Coda siedzący jak najdalej od Kocura. Jego mysi ogon nerwowo wił się we wszystkie strony. Wtedy uświadomiłam sobie, że miałam już spotkanie z tymi Motylami. Świadomość tego co mogło mi się stać gdyby w porę nie zjawił się Sirin w magazynku na zamku Kruka przyprawia mnie o ciarki i mdłości.

-to okropne uczucie, więc musimy się uwijać. Furry, masz coś?- słowa Kapelusznika zabrzmiały, jakby kiedyś doświadczył ataku Ponuraka.

-jaskinia nada się? Jeśli tak, to znalazłem jedną!- powiedział Wilk, a my ruszyliśmy w jego kierunku. Jaskinia była duża, z góry zwisały sople a na dole znajdowały się duże skalne odłamki.

-nada się, zostajemy to na noc- stwierdził Ravi i wskoczył do jaskini obejrzeć ją od wewnątrz.

-Alicjo, mogłabyś zając się Dodo?- spytał Wilk. Przytaknęłam i wzięłam wodze, po czym skierowałam się z pupilami do jednego drzewa koło wejścia do jaskini. Upewniłam się że dobrze przywiązałam je do pnia i pogłaskałam tą dwójkę po głowach.

-chcesz je nakarmić ze mną?- spytał się Levis znikąd pojawiając się koło mnie. W ręku trzymał dwa worki. Jeden z ziarnami a jeden z owocami.

-jasne, czemu nie- odpowiedziałam i podał mi jakiś wielki, fioletowy owoc, kształtem przypominający... gruszkę i bakłażan w jednym? Coś takiego w każdym razie.

-lepiej nie jedz tych roślin, są trujące, ale nie martw się, dla Dodo są nieszkodliwe- ostrzegł. A szkoda, miałam taki smak na owoc. Podałam owoc ptakopodobnemu gadu, który ostrożnie wziął swój przysmak do dzioba i zjadł w całości.

-dużo wiesz o zwierzętach, Levis- wybąkałam wyjmując kolejny nieziemski przysmak z worka i podając go Dodo. Chłopak speszył się i nerwowo podrapał się po głowię przeczesując swoje włosy.

-no cóż, powiedzmy, że to taka pasja- odpowiedział po chwili i dał stworzeniu ziarna.

-wiesz wszytko o każdym zwierzęciu w Krainie?- spytałam i nagle rozbrzmiał krzyk Cody. Kocur obudził się strasząc Mysz na śmierć, więc rozpoczęła się kłótnia pomiędzy przedstawicielem kotowatych a gryzoni.

-prawie o każdym... oprócz Żniwiarzy nikt nic nie wie o Motylach- powiedział poważniejąc okrutnie.

-kto to.. Żniwiarze?- spytałam patrząc na twarz Levisa.

-Żniwiarz to ktoś, kto potrafi usuwać Motyle i robić przysługę każdemu mieszkańcowi Krainy- odpowiedział spoglądając na wspaniale ozdobione gwiazdami i księżycem niebo.


Alicjo... Alicjo! Ratuj nas! Alicjo Niemcy nas atakują! Zabijają! Zabijają!


Gdzieś w mojej głowię usłyszałam spanikowany i załamany głos mojej mamy! Jak to możliwe? Co tu się dzieje? Wyprostowałam się i zaczęłam panicznie się rozglądać. Muszę ją ocalić! Nie lubię jej, ale nie pozwolę, aby ktoś cierpiał.

-coś się stało?- spytał Levis, ale to mnie teraz najmniej obchodziło.


Alicjo! Oni chcą nas zabić! Ratuj nas! Alicjo, tutaj!


Gdzieś z lasu dobiegał jej krzyk i ten pełen bólu głos. Było ciemno, a jedyne co mi oświetlało drogę to blask pełni księżyca. Zostać tu czy iść szukać mamy. Może jakimś cudem jest gdzieś tutaj? Albo gdzieś bardzo blisko jest przejście do mojego świata? Muszę to sprawdzić! Puściłam się pędem w ciemny i niebezpieczny las zostawiając przyjaciół daleko za sobą. Mam nadzieję, że nie przepłacę tego życiem. Chociaż... W każdym śnie jest się nieśmiertelnym.



Witam ponownie *-* I co o tym sądzicie? Udał się rozdział i są emocje? Jeśli tak, to zostawcie po sobie Gwiazdkę Motywatorke! Motywuję mnie ona do działania i ruszenia mojego leniwego dupska i ciężkich palców do pisania nexta ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top