◆Filiżanka Herbaty◆

Ów osobnik miał kocie uszy tak jak mówił Absolem.

-to o tobie mówił Absolem!- wskazałam na chłopaka a jego zielone oczy od razu rozszerzyły się patrząc na mnie z ogromnym zdziwieniem.

-miłe powitanie z twojej strony, Alicjo- powiedział po chwili.

-o czym mówił Absolem?- spytał Levis równie zdziwiony.

-właśnie chciałam ci o tym opowiedzieć przed tym jak wyszedłeś z nory- zwróciłam się do Szalonego królika. Kota jakby olśniło i uśmiechnął się łobuzarsko.

-aaa chodzi ci o TO! Hahaha! Niech Absolem sam się ruszy a nie!- powiedział i jakby się wyluzował.

-ehhh co znowu przeskrobałeś?- spytał jakiś wysoki chłopak o czarnych włosach, czerwonych oczach i kapeluszu. Wyglądał na znudzonego tą sytułacją.

-nic takiego! Przyszliśmy tutaj chyba na herbatę a nie na rozmyślanie o moich robotach no nie?- powiedział radośnie Kot i objął czerwonookiego i Levisa ramionami.

-ja przyszłam tu bo Absolem mi kazał cię znaleść i abyś oddał mu co zabrałeś- założyłam ręce na piersi pewna swoich słów. Moje fioletowe tęczówki spotkały się z jego zielonymi rozbawionymi.

-potem, kochana, potem- wyszczerzył się szeroko do mnie i usiadł przy stole koło Levisa. Poklepał miejsce koło się patrząc na mnie i dając znak abym usiadła na wyznaczonym miejscu. Z niechęcią i wahaniem usiadłam koło niego.

-Nie przedstawiliśmy się jeszcze! Jesteśmy bliźniakami! Ja jestem Ben a to jest Dan- powiedział ciemny blondyn w niebieskiej koszuli i czarnych okularach wskazując na swojego brata zabójczo podobnego do niego. Różnili się koszulami tylko. Dan miał jasnobrązową. Oczy mieli brązowe i szeroki uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech.

-ja jestem Richard Szalony Kapelusznik- powiedział chłopak z czarnymi włosami. Popijał spokojnie herbatę a w jego oczach było widać znudzenie.

-miło mi poznać- odpowiedziałam. Na drugim końcu stołu siedział jakiś chłopak cały czas obserwując kota. Czego się dziwić skoro miał ogon i uszy myszy. Czarny strój, włosy, spodnie. Czerwona koszula i te przenikliwe, złote oczy. Na szyi miał żółtą kokardkę. Wyglądał tak słodko.

-przestań się tak na mnie patrzeć, bo cie zjem, Coda- warknął Kocur.

-Livis po co zaprosiłeś też Lokiego?!- wybuchła Mysz.

-zaprosiłem wszystkich bo nie przystoi kogoś ominąć- powiedział beznamiętnie Levis.

-hej czemu na mnie nie poczekaliście?!... Alicja tu jest!! Witam cię skarbie kochany!- Usłyszałam znajomy głos za mną i po chwili iście mocny przytulas. Wszędzie rozpoznam ten głos. Ravi.

-znacie się?- Spytał... wilk? Albo bardziej człowieczy wilk? W każdym razie miał czerwone od nosa aż do ogona przez grzbiet a brzuch biały.

-oczywiście że tak! Ja jestem jej primus amator*!- krzyknął dumny Biały Królik.

-ha?! Ty?! Hahaha w życiu nie uwierzę w tą brednie!- odezwał się Loki i spojrzał gniewnie na Raviego. Ten tylko uśmiechnął się wrednie do niego i jeszcze bardziej zbliżył się do mojej twarzy.

-ja jestem pierwszy Kocie, pogódź się z tym- powiedział białowłosy mróczliwym głosem. Odwrócił szybko moją głowę w swoją stronę i znów myślałam, że chcę to zrobić. Z wysokiego buta zaczęłam powoli wysuwać sztylet. Nie chcę powtórki z ostatniego! Usłyszałam mocne uderzenie w stół. Wsystcy odwrócili wzrok w stronę Levisa.

-uspokój swoje królicze popędy, Ravi, bo wyraźnie widać, że Alicja nie chcę tego- mimo wszystko w stół uderzył ten wilk.

-właśnie Ravi jesteśmy tutaj aby wypić herbatę a nie aby molestować advena**- powiedział spokojnie Richard. W myślach bardzo im dziękowałam do królik z oburzeniem odsunął się ode mnie i usiadł koło mnie. Schowałam sztylet szczęśliwa, że nie musiałam go użyć.

-wcale jej nie molestowałem- dopowiedział Ravi nalewając sobie herbaty do filiżanki porcelanowej.

-wogule- prychnął sarkastycznie Loki. Zapanowała cisza.

-Oportet primo eligere primum amator***- odezwali się w tym samym momencie jednocześnie bliźniacy. Wszyscy gwałtownie wypuścili powietrze w płuc.

-racja...- powiedział smutnie wilk.

- a tak wogule jestem Furry!- wilk ożywił się i uśmiechnął się do mnie promienie.

-miło mi- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech. Przez cały czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

-czas chyba zakończyć nasze spotkanie- odpowiedział Szalony Kapelusznik.

-niestety masz racje, ale będziemy musieli to powtórzyć razem z Alicją!- Powiedział Coda.

-masz racje z nią jest weselej!- Powiedział Furry wesoło. Wszyscy wstali zza stołu i skierowali się do wyjścia dyskutując o czymś. Podeszłam do Lokiego.

-to jak będzie?- spytałam.

-o co ci chodzi?-spytał radośnie z uśmiechem.

-no z tym Absolemem- powiedziałam.

-aaa, Hehe zastanowię się jeszcze chyba, że coś zrobisz dla mnie to ci to dam- odpowiedział jedną rękę wkładając do kieszeni od spodni a drugą obejmując mnie.

-co takiego?- spytałam zimno. Nie miałam czasu na flitrowanie. Gdy tylko ręka Lokiego zjechała na moją talie usłyszałam odgłos ładowania broni palnej za nami.

-długo się z tym wstrzymywałem, ale już dłużej nie wytrzymam- Ravi mierzył w Lokiego pistoletem. Przestraszyłam się, ale za to Loki nic z tego nie zrobił i dalej się uśmiechał.

-czyli jednak jesteś aemulator****?- Loki zaśmiał się. Wszyscy wstrzymali oddech.

-chłopaki uspokójcie się!- Stanęłam między nimi. Loki już mierzył w głowę Raviego ze swojego pistoletu.

-proszę was zachowujecie się jak dzieci...- powiedział Furry.

-zamknij się kundlu- warknął Loki. Wilk mordował go wzrokiem.

- Alicja jest moja nędzny kocie!- mówił białowłosy.

-nikt tak nie powiedział wypchana poczwaro z długimi uszami!- odgryzł się zielonooki i naładował kule.

-to nie ma sensu!- mówili bliźniacy.

-dajesz Ravi wykończ tego przebrzydłego Kota!- Wszyscy spojrzeli na Code. Gdybym miała leser Mysz już by nie żyła. I wtedy usłyszałam strzał...

Yay kolejny rozdział się ukazał! ^^ Już wam tłumacze te pojedyńcze słowa po łacinie XD

*- pierwszy kochanek

**-przybysz

***-musi najpierw wybrać pierwszego kochanka

****- zazdrosny

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top