_Zwrot akcji_
Nie mogłam zasnąć przez całą noc, mimo moich starań. Już miałam iść do Sirina po eliksir nasenny, ale znowu usłyszałam te szepty.
Alicjo, pomóż nam. Pomóż nam, Alicjo!
Wzdrygnęłam się. Znowu te motyle. Jeśli wyjdę z pokoju to mogą mnie opętać tak jak ostatnio. Jestem w pułapce, nie mogę wyjść z pokoju bo to się może źle skończyć. Co teraz mam zrobić? Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam wielka półkę z książkami. Może znajdę coś dla mnie? Podeszłam i zaczęłam przeglądać książki. Po kilku minutach znalazłam coś dla siebie po czym położyłam się na łóżku i czytałam.
....
Zanim się obejrzałam słońce wychodziło zza drzew, czyli czas w którym Black wraca z pracy. Drzwi od mojego pokoju otworzyły się z impetem.
-Alicjo, odbijam cię z tego miejsca!- w drzwiach stał nie kto inny jak Loki. Kocur podszedł do mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię i szybkim krokiem ruszył do okna. Co on chce zrobić? Wyskoczyć!? Jesteśmy na około 29 piętrze! Otworzył okno i wskoczył na parapet.
-zostaw mnie! Zabijesz nas skacząc z tej wysokości!- krzyczałam i Biłam go po plecach.
-koty mają więcej niż jedno życie, więc się nie martw!- czułam że się uśmiecha i wyskakuje z okna. Strasznie się bałam i krzyczałam niemiłosiernie.
-Alicja!- usłyszałam krzyk kogoś innego. Z okna wyskoczył Black! Z jego pleców wyrosły olbrzymie, czarne skrzydła i przyspieszył aby dogonić mnie i Kocura.
-odwal się od mojej Alicji!- Loki wycelował w Kruka pistoletem i szybko strzelił jedną kule. Na szczęście udało mu się zrobić unik i wyciągnął swój miecz.
-ona nie jest twoja! Zapomniałeś, że to ona ma prawo wyboru?!- krzyczał czarnowłosy biorąc zamach na kota, który zatrzymał jego atak swoim większym nożem.
-właśnie, ona ma prawo wyboru i zrobię wszystko aby wybór padł na mnie!- Kocur był zdenerwowany i z tych emocji drasnął mnie w nogę swoim nożem dzięki czemu syknęłam cicho, a czujne uszy Lokiego to usłyszały.
-nic ci nie...!- zanim dokończył, Kruk wbił w ramię Lokiego miecz a z rany trysła czerwona krew.
-przestańcie już!- chciałam ich uspokoić, ale zanim cokolwiek zrobili Loki zacharatał Blacka w policzek. Kruk zwolnił a my z kotem dalej spadaliśmy, ale po chwili upadliśmy na ziemię. Loki stał na nogach a ja przerzucona przez jego ramię i uciekliśmy od zamku Kruka. Do tej pory nie mogę zrozumieć co się właśnie stało, ale po drodze uderzyłam się o gałąź i zemdlałam na ramieniu Lokiego.
....
Obudzilam się na świeżej, zielonej trawie... zaraz, ale czy cała leże na trawie?
-moja kocica się wreszcie obudziła- usłyszałam nad sobą wesoły i melodyjny głos chłopaka. Czyli miałam racje! Moja głowa była na brzuchu Lokiego! O zgrozo, spłone od tych rumieńców.
-Loki puść mnie już- Prubowałam się wyszarpać, ale ręce chłopaka były bardzo mocno owinięte wokół mojej tali.
-spokojnie, kotku, bo masz nogę zranioną- powiedział mrukliwym głosem uśmiechając się promiennie.
-głowa mnie boli...- syknęłam gdy się podniosłam i chwyciłam się za głowę opadając na brzuch Lokiego.
-uderzyłaś się gałęzią po drodze- wyjaśnił szybko i jedną ręką głaskał moje czarne włosy. Spojrzałam na niebo. Mimo że spadłam do tej krainy z góry nie widać w chmurach jakiegoś "przejścia". Ciekawe, czy kiedyś jeszcze się stąd wyrwę? A może w tym świecie jest lepiej niż tam, na górze?
-o czym tak myślisz, księżniczko?- spytał Loki bawiąc się kosmykiem moich włosów.
-o tym, czy kiedyś stąd zniknę- odpowiedziałam cicho i zamyślonym głosem. W jednym momencie Kocur przestał bawić się moim kosmykiem.
Witam ponownie, misiaki :* taki ładny zwrot akcji c'nie? :3..... dobra można się tego było spodziewać :/ sorki za błędy i dzięki za każdą gwiazdkę ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top