《Porwana》

-to jak będzie?- spytał cały czas nie zmniejszając odległości między nami.

-nigdy tego nie zrobię!- odepchnęłam go szybko od siebie i odetchnęłam z ulgą że odstęp między nami jest większy.

-hm? Nie pasuje ci? Przecież jesteśmy komple... o koci kłaku- mruknął niezadowolony a jego jasne, fioletowe uszy energicznie drgnęły. Usłyszałam wystrzał i silne ręce wokół mojej tali. Zanim się obejrzałam byłam w objęciach Kota z Cheshira, który mierzył gdzieś w rozwalone ruiny budynków.

-Loki, co się dzieje?!- spytałam ale on uciszył mnie.

-wyjdź ty posępny Kruku jeden nielocie ty- rzucił przez zęby mój "obrońca". Jego uszy drgnęły w lewo gdzie po chwili wycelował pistolet i wystrzelił z niego. Zanim się obejrzałam i zorientowałam co się właśnie stało poczułam, że tracę grunt pod nogami i wzbijam się w powietrze coraz wyżej. Z dołu ujrzałam tylko bardzo wkurzony wyraz twarzy Kota i wycelowany w moją stronę pistolet. Poczułam, że po mojej ręce która przy okazji była trzymana przez czarne szpony... zaraz... szpony?! Spojrzałam w górę i zobaczyłam wielkiego, czarnego Kruka. Był większy ode mnie nie mówiąc o jego ogromnych skrzydłach. Wracając do szponów to ciekła z nich krew. To pewnie Loki go zranił.

-gdzie ty mnie...- nie dokończyłam. Kruk głośno zaskrzeczał i leciał dalej przyspieszając. W mgnieniu oka pokonywałam kilometry a obraz zamazywał mi się przed oczami za sprawą ogromnej prędkości. Wreszcie ogromny ptak zaczął zwalniać stopniowo. W oddali zobaczyłam wielki, stary zamek na skale. Wyglądał jak z bajki. Słońce dopiero było nad ziemią kilkanaście centymetrów co wspaniale oświetlało zamczysko nadając przepiękny efekt.

-ale tu pięknie..- powiedziałam sama do siebie. Ogromny ptak ostrożnie postawił mnie na ziemi i sam wylądował tuż koło mnie. Zamek z daleka wydawał się ogromny, ale gdy tak teraz stoję na dziedzińcu wydaje się być naprawdę gigantyczny. Okręciłam się wokół własnej osi podziwiając budowlę. Cztery wierze były wysokie i ozdobione mosiężnymi wzorami i krogulcami z rozłożonymi skrzydłami z których kamiennych pysków spływała woda na dół i doprowadzana kanalikami na środek do ogromnej fontanny. Spojrzałam na Ptaka.

-po co mnie tu zabrałeś?- spytałam. Ptaszysko okrążyły czarne płomienie z których nie mogłam zobaczyć co się dzieje ze zwierzęciem. Przestraszyłam się. Czarne płomienne języki zaczęły się mieszać z czarnymi piórami. Trwało to wszystko kilka chwil a po wszystkim, gdy płomienie i pióra zniknęły zobaczyłam czarnowłosego chłopaka z jednym skrzydłem kruczym i rękom z ostrymi pazurami i okrytą malutkimi piórkami. "Kruk" patrzył na mnie swoimi przenikliwymi, niebieskimi oczami z poziomą źrenicom. Cofnęłam się o krok. Kątem oka zobaczyłam, że z jego kruczej ręki spływa czerwona ciecz.

-boisz się mnie?- spytał głosem z lekką chrypką i lekko przekrzywił głowę w lewo.

-kim...jesteś?- spytałam omijając jego wcześniejsze pytanie.

-jestem Black, Czarnym Krukiem- odpowiedział bez uczuć. Black jest strasznie ponury i tajemniczy.

-mieszkasz tu?- spytałam wreszcie.

-tak jakby- odpowiedział krótko. Spojrzałam na jego ranną rękę i zbliżyłam się o kilka kroków do niego.

-jesteś ranny, mogę ci pomoc- powiedziałam sięgając do rannego miejsca. Opuszkami palców dotknęłam jego ręki. Rozszerzył szeroko oczy i szybko zabrał rękę z mojego pola widzenia.

-dam sobie radę- powiedział cicho unikając mojego spojrzenia.

-nie uciekaj przed pomocą a poza tym trochę z mojej winy jesteś ranny- powiedziałam i wzięłam jego zdrową rękę zatrzymując go.

-nie dotykaj mnie!- warknął i odskoczyłam ode mnie.

-wybacz jeśli coś ci zrobiłam- powiedziałam. On odwrócił się do mnie plecami i ruszył do środka zamku. Trochę trudno się z nim idzie dogadać, ale co tam. Poszłam za nim w głąb zamczyska.

-wybacz, że pytam, ale po co mnie tu przyniosłeś?- spytałam uprzejmie. Staną na moment i poczekał, abym szła koło niego.

-nie pamiętasz?- spojrzał na mnie z ukosa.

-a skąd mam pamiętać i co mam pamiętać?- wtedy sobie uświadomiłam, że Loki też zadał mi podobne pytanie. Dziwne...

-czyli jednak nie pamiętasz... tutaj będziesz bezpieczna, przed Ponurakami i innymi Stworzeniami Nocy- odpowiedział.

-co to Ponuraki i Stworzenia Nocy?- tyle pytań mam do tego chłopaka.

-nie chciałabyś tego spotkać- odpowiedział tajemniczo i ruszyliśmy dalej. Black jest naprawdę tajemniczą osobą. Zauważyłam przed okno słońce. Ruszyło się po niebie niespotykanie szybko. Gołym okiem było widać jak szybko przemieszcza się ze wschodu na zachód.

-to dni tutaj są takie krótkie?- spytałam dalej patrząc na okno.

-nie zawsze. Czasami są długie a czasami krótkie- odpowiedział cicho Kruk.

-Mhmm... to fajnie a można jakoś przewidzieć długość dnia i nocy?

-nie można a teraz słuchaj. To jest twój pokój. Nie wychodź z niego po zmroku, bo wychodzę wtedy i będziesz sama- powiedział gdy staliśmy przed drzwiami do mojego pokoju.

-a czemu wychodzisz?- niejedna osoba będzie w tej krainie narzekać na moje pytania.

-mam... pracę... a teraz wchodź i zamkni się na klucz- dał mi klucz i otworzył mi drzwi przepuszczają mnie w nich. Pokój był ogromny i piękny.

-jest przecudowny!- odpowiedziałam uraczona.

-pamiętaj zamkni się- powiedział i zamknął drzwi zostawiając mnie samą w pokoju.

Cześć i czołem :) rozdział miał być wcześniej no ale mój kuzyn nie dawał mi go napisać bo aktualnie u niego jestem jutra chyba że sobie przedłużenie nieco u niego pobyt ;) koniec o mnie mam nadzieje że rozdział się podoba ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top