Romantyczna kolacja

Minął tydzień i w ķońcu jestem w domu.
Lekarz powiedział, że mnie wypuści, ale muszę się oszczędzać.
Chłopacy robią wszystko, żeby było mi dobrze.
Dzisiaj zostałam sama ze Smavem.
Reszta poszła do jakiegoś klubu i pewnie wrócą nad ranem.
Postanowiliśmy zjeść romantyczną kolację i obejrzeć dobry film.
Smav ugotował makaron z sosem i kurczakiem do tego czerwone wino.
Ja zgasiłam światło i włączyła muzykę.
Utworzył się romantyczny nastrój.
Poszłam na górę założyć przygotowaną wcześniej sukienkę.
Ubrałam czerwoną sukienkę z czarną kokardą w pasie i do tego śliczne czerwone szpilki.
Włosy zakręciłam i lekko upiełam.
Zeszłam na dół do Smava i zaczęliśmy kolację.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział z iskierkami w oczach.
-Dziękuję - zarumieniłam się.
Świetnie się razem bawiliśmy.
Po skończonej kolacji Smav zaproponował, żebyśmy potańczyli.
Kołysaliśmy się lekko w rytm muzyki.
Spojrzałam w jego śliczne oczy i momentalnie odpłynęłam.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk jego ust na mojej szyi.
Składał delikatne pocałunki na mojej szyi i dekolcie.
Jeździł językiem po moich ustach żądając dostępu do środka.
Uchyliłam je i zaczęła się walka.
Całowaliśmy się coraz namiętniej.
W końcu podniósł mnie a ja oplotłam jego biodra nogami .
Wszedł ze mną po schodach do mojego pokoju.
Zaczęliśmy się rozbierać nie przerywając całowania.
Czułam się doskonale.
Po pół godzinie oboje skończyliśmy.
Bardzo się cieszę, że do tego doszło i to właśnie z nim.
Zasneliśmy przytuleni do siebie.

Perspektywa Rafała .

Poszliśmy razem z chłopakami do klubu.
Smav został z Nicolą aż się we mnie gotuję jak pomyślę co właśnie robią.
-Kiślu co ty taki sztywny?- spytał Skkf.
- Nic poprostu. Nie mogę sobie wyobrazić co teraz robi Nicola- powiedziałem trochę spiety.
-Jak to co? Pewnie się...-żartował Jasiu.
- Nawet się nieważ dokończyć - ostrzegłem go.
- Oni są parą Kiślu musisz to zrozumieć - pocieszał mnie Thor.
- Jasne. Dobra chodźcie do klubu- powiedziałem i weszliśmy do środka.
Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
Po godzinie trochę zmęczony poszedłem do baru
Zamówiłem martini z lodem i usiadłem do chłopaków.
Piliśmy sobie i rozmawialiśmy we wspaniałej atmosferze.
Gdy byliśmy już mocno wstawieni postanowiliśmy jechać do domu.
Skkf, który był najbardziej trzeźwy zadzwonił po taksówkę.
Po pięciu minutach taksówka przyjechała i zawiózła nas do domu.
Weszliśmy do jadalni a tam pozostałości po kolacji i romantyczna muzyka.
Na schodach były ciuchy i buty.
Odrazu wiedziałem co się stało.
- Zabiję tego skurwiela- warknąłem i już chciałem pobiec na górę, ale chłopacy mnie zatrzymali.
Odpuściłem sobie i położyłem się na kanapie w salonie. Reszta spała na fotelach albo na ziemi .
Zasnąłem szybko z myślą zabicia Smava.

Koniec
Rozdział trochę dziwny, ale myślę, że się podobał.














Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top