(Nie) Chat #8
Mido: Co Kazemaru teraz robi?
Aphrodi: Fudou wzioł(?)go na barana, bo ,,go nóżki bolą", I po otrzymaniu zgody zaczą się bawić jego włosami, zadając różne pytania, albo coś opowiadając
Fubuki: Awww<3 ale to MUSI słodko wyglądać
Hera: A Fudou chyba ma doświadczenie z dziećmi(nie w tym sensie xD), bo zajmuje się nim jak Starszy brat.
POV. Fudou
Kazemaru bawił się moimi włosami, zadając jakieś pytania, a ja cierpliwei na nie odpowiadałem
Nie wiem dlaczego, ale zachowywał się jak dziecko. Nie wypił dziś praktycznie nic, Oprócz marnego kieliszka wina, a to przecież tyle co nic.
-Fudouuu...-spytał Ichirouta, przeciągając głoski
-Tak?
-A kochasz mnie?
Zaczerwieniłem się. Wiedziałem, że chodź jest pijany, to odpowiedź wpłynie i na niego, I na mnie.
-Kazemaru-postawiłem na go chwilę i stanołem na przeciwko- jesteś jak ocean, niektórzy się go boją, jednak jesteś piękny, gdy się tylko zauważy to piękno
-Nie prawda-powiedział ze śmiechem- ja nie jestem piękny. Jestem brzydki, głupi, nic nie umiem i do niczego się nie przydam!- powiedział to tak, jakby się chwalił że za rysunek dostał najlepszą ocenę w klasie.
-Nie kłam. Twoja uroda to cud. Jesteś mądry, umiesz wszystko, I nadajesz się, uwierzysz mi?
-A przyrzekniesz na mały paluszek?
Wystawił swój. Bez zastanowienia złączyłem nasze palce i potrząsnołem nimi.
-Trochę dalej w to nie wierzę, ale spróbuję się do tego przekonać-powiedział uśmiechając się promiennie.
POV. Aphrodi
Fudou patrzył na niego z tą miłością, że większej nie było w całej historii tego świata.
Jednak mnie zastanawiało, co powiedział niebieskowłosy. Nie wiedziałem, że ma tak niską samoocenę. Będzie trzeba coś z tym zrobić.
Nagle usłyszałem:
-Kazemaru Ichirouta, nie zważając na to, czyjsteś pijany czy nie, zostaniesz moim chłopakiem?
-Ja?- popatrzył na niego zdziwiony-nie wiem czy się nadaje-posiedział ze zwątpieniem.
-Nadajesz się jak nikt inny. Prosze.
-Skoro tak mówisz, co dobrze!- krzykną, I rzucił mu się na szyję
I teraz trzeba wdrożyć nasz wspaniały plan...POV. Fudou
Podbiegł do mnie i mnie pocałował. Niesamowite uczucie.
No bo powiedzcie, czy jest odpowiedniejsza chwilą na pierwszy pocałunek, niż pusta ulica, z zapalonymi ciepłymi światłami, z pełnią księżyca i rozgwieżdzonym niebem?
-Fudou...-powiedział Kazemaru- chce spać.
-To chodź na barana, zaniosę cię do domu.
Z uśmiechem szybko to zrobił. Jest o połowę lekkszy(źle to napisałam, ale wiecie o co mi chodzi), niż wcześniej myślałem. Już po minucie słyszałem że usną(?).
Nagle Afuro, Hera, Mido, Someoka, Fubuki, jakiś czerwono-biały duet i jeden typek z okresem na łbie wyskoczyli z krzaków.
Przyznam się. Zawału prawie dostałem.
Mieli oni wielkie tuby na konfetti, ale gdy zobaczyli moje spojrzenie i śpiącego chłopaka, ogarnęli się i zaczęli tańczyć. Całe szczęście po cichu.
Po 10 min patrzenia na te nieskordynowane ruchy, bo tańcem tego nazwać nie można, w końcu szliśmy do domu.
Całą drogę rozmawialiśmy, ale tak, by nie obudzić niebieskowłosego.
Okazało się że ten jeden tulipan to jakiś Nagumo Haruya, białowłosy to Suzuno Fuusuke, a okres to Kayima Hiroto, I, razem z Mido od teraz będą z nami mieszkać.
×Time Skip×
Położyłem mojego nowego chłopaka na łóżku i dałem mu buzi w czółku.
Było podejrzanie cicho... a, przecież sam im groziłem, że jak obudzą Ichiroute, to własnoręcznie ich wymorduje.
Ehh, to był ciekawy dzień.
Wziołem swoje rzeczy i poszłem się ogarnąć pod prysznic. Położyłem się obok chłopaka patrząc coś ta telefonie.
Ten gdy tylko się położyłem, szybko się przytulił. Zasnąłem jako najszczęśliwszy chłopak w całym Tokio.
0000000000000000000000000000
Dziś trochę dłużej, bo pewnie wlecą tylko 2 części.
Papatki kochani<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top