(Nie) Chat #38

Tak więc Nadszedł ,,Dzień Planu B", jak nazywali go nasi domownicy.

Wszystko było już naszykowane a pierwsi goście zaczęli się już zchodzić.

Impreza miała odbyć się w ogrodzie gdzie jest najwięcej miejsca, około 17.30.

Pierwsza jak zwykle była Aki, która już od 17.00 koczowała pod ich domem(normalnie jak ja).

Drudzy przyszli Handa I Matsuno. Parę minut potem zjawili się Kidou i Goenji wraz z Haruną, Endou i Natsumi.

Ostatnią wymienioną gospodarze dość niechętnie powitali, ale cóż-Jak się chce coś osiągnąć, trzeba coś poświęcić.

Od reszty dostali wiadomość że się  trochę spóźnią i żeby zaczynali bez nich.

Zasiedli więc przy wcześniej przygotowanych stołach zaczeli rozmawiać i trochę podjadać.

A dokładniej to Nagumo podjadał pomidorki(jedyne coś co mógł i nikt by tak bardzo tego nie zauważył), za co dostał od Suzuno w łeb(całe szczęście delikatnie).

Koło godziny 18 zadzwonił dzwonek do drzwi.

To nasi spóźnialscy w końcu przybyli, czyli Tsunami i Tachimukai, Touko I Rika I Toramaru z Tobitaką. Kaze, jako ,,organizator" poszedł otworzyć drzwi.

W nagrodę dostał wielkiego przytulasa od Touko I opieprz od wcześniej wspomnianej, że nie zadzwonił.

Ten szybko się usprawiedliwił, że miał dużo na głowie i na szczęście dziewczyny szybko mu wybaczyły.

Jednak umówili się że potem wszystkich i wszystko obgadają. No cóż, taki typ przyjaźni. Co poradzić?

Dopiero gdy reszta weszła do ogrodu, oficjalnie można było jeść.

A było co, bo rozpalono grilla, niektórzy przynieśli też swoje potrawy(w tym Natsumi, ale chyba nikt się nie zdziwi, jak wam powiem że nikt oprócz niej tego nie jadł), a po przystawkach i głównych daniach czekał jeszcze deser.

Trzeba także zauważyć że mamy wiele świetnych kucharzy(nie Natsumi) dla których gotowanie to przyjemność, więc wszystko smakowało wybornie.

Wszyscy byli ładnie ubrani. Mam na myśli u mężczyzn odświętne spodnie, koszule i krawaty, a u kobiet sukienki, albo (w przypadku Touko) koszule z krawatem.

Kazemaru latał między wszystkimi jak naćpany mucha, póki Fudou nie powiedział mu że się wszystkim zajmie i żeby niebieskowłosy sobie usiadł i odpoczął.

Na całe szczęście te słowa podziałały, bo równie dobrze Ichirouta mógł przejść z Tokyo do Okinawy i z powrotem.

Gdy wszyscy poszli na pobliskie boisko pograć trochę w piłke(oczywiście po przebraniu się w wygodniejsze ciuchy), Natsumi odciągnęła Kazemaru i Fudou ,,na strone".

Ci przewidzieli o co może chodzić, I przed rozmową Akio poszedł do toalety, włączył dyktafon w telefonie, I wrócił do dwójki między którą atmostefa była gęstrza niż ściana.

-Nie będę owijać w bawełne-zaczeła kobietą z piekła.

-To dobrze bo my też nie zamierzamy.

-Czemu niby po mojej wizycie przeszukiwaliście dom?- podjęła kwestie.

W odpowiedzi dostała śmiech Kazemaru i sarkastyczne spojrzenie Fudou.

Ide o zakład, że w tym momencie  była cała czerwona że wściekłości, a z jej uszu było widać smutki dymu, a wy?

-Moja droga-zaczął tłumaczyć Akio- po pierwsze, nie wiedzieliśmy wogule o tej pluskwę, gdybyś nie zadzwoniła na policję, że udajemy zwierzęta. Po drugie, pluskiew się nie zostawia w doniczkach, bo to już się robi nudne.

-Wogule po co ci pluskwa u nas w domu?- spytał Kazemaru, którego ciekawiło to od samego początku.

-O, myślałam że Pan wielki intelektualista się domyśli-zrobiła słodkie oczka i parę razy zamrugrała, co w jej wykonaniu wyszło conajmniej dziwnie i obrzydliwe.

Akio szybko złapał Ichiroute za ramię. Tak na wszelki wypadek.

-Jak żeś mnie nazwała?- wycedził niebieskowłosy przez zaciśnięte zęby.

-A co, głuchy?- zaśmiała sie jak wiedźma- Ale odpowiadając na Wasze pytanie. Nie chcę, aby mój kochany miał z wami kontakt i wogule styczność. Dlatego zbieram na was brudy, aby przejrzą na oczy że nie warto się z wami zadawać.

Gdy para spojrzała po sobie z zadowoleniem, brunetka zdała sobie sprawę że coś Jest na rzeczy.

-O co wam chodzi?-zapytała z lekkim niepokojem- Wam coś na mózg padło czy co?

Ci w odpowiedzi wyciagenli telefon telefon pokazali co mają na głównej stronie. Natsumi natychmiastowo zbladła, jakby zobaczyła ducha.

-Wy... Wy...-przełkneła ślinę I ogarnęła sie- i tak mu tego nie pokażecie. To jeszcze bardziej udowodni, że miałam rację. Dziewczynko-ostatnie słowo powiedziała z ironicznym uśmiechem.

Zanim doszło do rękoczynów(a było blisko) Fudou stanął między nimi i położył swoje dłonie na ich czoła.

-Zabieraj łapy- powiedziała brunetka, I odsunął się z wyraźnym obrzydzeniem.

Jeszcze chwile się posprzeczali, I wrócił do reszty, która już kończyła mecz.

Jeszcze chwile posiedzieli nad rzeką, po czym stwierdzili, że czas już wracać na grilla, bo podczas gdy oni grali w piłke albo się kłucili, na ognisku piekło się mięsko, kiełbaski, chlebek, I wszystko co sobie wymarzycie.

A że akurat było już dość ciemno, a Genda umiał grać na gitarze, po posiłku postanowili skorzystać z talentu wybranka Sakumy i upiec pianki.

Po pół godzinie śpiewów i jedzenia słodkich przylepów, Hiroto kiwnął głową na Someoke, Nagumo i Suzuno, którzy chwilę potem zniknęli.

Gdy znów się zmaterializowali, czerwonowłosy kiwnął głową na Gende, który natychmiast przestał grać.

W tym momencie wszyscy oprócz przyjezdnych i Mido domyślili się co jest grane.

Nagle zmieniły się światła, I zaczął grać saksofon. Tak, saksofon.

-Zanim się jeszcze pożegnamy-zaczął mówić Hiroto- chciałbym zrobić jeszcze jedną rzecz. Midorikawa, mógłbyś wstać?

Zielonowłosy, trochę zaskoczony, ale jednak to zrobił.

Wtedy Hiroto złapał go za rękę I klęknął na jedno kolano.

Gdybyśmy się teraz rozejrzeli, zobaczyliśmy:

-śpiewającego jakąś miłosną piosenkę Suzuno,

-sypiącego płatki kwiatków wokół HiroMido Nagumo,

-zszokowanego Fubukiego( zobaczycie za chwilę czemu),

-całujących się w tle  Sakume i Gende,

-wszystkie dziewczyny(oprócz Natsumi) z opadniętymi szczękami,

- Matsuno i Hande z zadowoleniem i lekkim szokiem na twarzach,

-Afuro I Here robiących lenny face,

- Patrzacą z obrzydzeniem Natsumi,

-nieogarniającgo rzeczywistości Endou który dalej sobie jadł w  najlepsze,

-Kazemaru który skakał że szczęścia i miał uśmiech od ucha do ucha,

- i patrzącego na niego z wielką miłością Fudou.

Reszty niestety nie było, gdyż po meczu postanowili wyfrunąć do domu. Pewnie gdy usłyszął co się stało będą tego żałować.

Wróćmy jednak do Midorikawe, gdyż to właśnie przez jego głowę leciało około 100 myśli na sekundę.

Nie umiał tego wytłumaczyć, ale czuł jednocześnie Szok, szczęście, lekki niepokój, I trochę kręciło mu sie w głowie.

Jednak w końcu padły słowa jego ukochanego:

-Midorikawo Ryuuji. Znam ciee praktycznie całe życie. Niczego nie żałuje, żadnej najmniejszej decyzji podjętej przy tobie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt, I będziesz przy mnie przez resztę mojej drogi zwanej życiem?- wtedy wyjął z kieszeni pudełeczko.

Otworzył je, a oczom zielonowłosego ukażą się piękny pierścionek pełen pięknych szmaragdów.

Naszej kochanej Pistacji zabrakło słów, więc po prostu kiwnął głową na tak.

Chwilkę po tym ruchu rozpłakał się ze szczęścia i rzucił czerwonowłosego na szyję.

A, wcześniej zapomniałam wspomnieć co robił Someoka.

A więc różowłosy grał na saksofonie.

Właśnie dlatego Fubuki(który wszystko nagrywał) był zszokowany.

Była to jedna z  naprawdę niewielu rzeczy, których nie siedział o ukochanym.

Pół godziny potem, po rozładowaniu emocji, życzeniach i po wszystkich innych rzeczach wszyscy się pożegnali.

I tak się skończył kolejny dzień w domy Szafy.

=========================

1133 słów- cały dzień to pisałam, choć przy okazji byłam jeszcze w parku trampolin i na jedzonko więc sama nie wie., kiedy to pisałam, ale udało sie^^

Szczęśliwego dnia Św. Patryka^^

Papatki<3

P.S. za wszystkie błędy przepraszam, ale jest to trochę długie i nie chce mi się sprawdzać czy coś jest xD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top