~2~

Białoruś pov.

To... Wywaliłam się na Alka. Wstałam szybko i zarumieniłam się, oraz pobiegłam po chusteczki, bo herbata Alka się wylała na niego. Wróciłam z chusteczkami i zaczęłam wycierać go. Po kilku chwilach skończyłam i przygotowałam mu herbatę jeszcze raz. Przyniosłam ją i podałam mu ją siadając na drugim końcu kanapy.

 - Przepraszam Cię za to... Poparzyłeś się?
 
 - Nie musisz przepraszać i nie, nie poparzyłem się.

 - A tak w ogóle to ile masz lat?

 - 21, a Ty?

 - 20.

 - Jesteśmy w podobnym wieku.

 - Ej Alek może pójdziesz do łazienki i wysuszysz ubrania suszarką?

 - Dobrze.

Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, więc nie miałam co robić. Po kilku minutach zachciało mi się siku. Poszłam do łazienki, zapominając o Alku weszłam do niej i zauważyłam, że Alek jest krajoludziem... Wysoki czarnowłosy mężczyzna z twarzą w kolorach Niemiec

 - A-Alek??

 - Kurwa... Nie miałaś mnie widzieć w tym stanie.

 - Czemu nie mówiłeś że jesteś krajem?

 - Bo nie powinnaś wiedzieć... Ale skoro już wiesz, to pewnie nie chcesz mnie znać... Mam rację? 

 -Nie, nie masz racji. - Nie wiem dlaczego, ale muszę to zrobić. Przemieniłam się w kraj. Jestem Białorusią. Jestem niska i tak samo jak Alek czarnowłosa. - Widzisz? Też jestem krajoludziem...

 - To chyba fajnie... Wybacz, ale muszę iść.

 - Więc, papa. - Nie wiem czemu, ale po wypowiedzeniu tych słów podeszłam do niego i go przytuliłam. - Bezpiecznej drogi... - Po chwili oprzytomniałam i odskoczyłam jak poparzona, patrząc jak Alek wychodzi z mojego mieszkania.

Po kilku godzinach oglądania telewizji zobaczyłam, że skończyły mi się słodycze, a że była 1 w nocy to musiałam pójść do sklepu, a o tej godzinie otwarty jest tylko sklep 24/7. Ubrałam tylko buty, ponieważ jest lato i wyszłam. Po kilku minutach wracałam już do domu z zakupami, gdy znów zobaczyłam te same osoby co wcześnie czyli Sebixy. Od razu napisałam do Alka, że mogę być w niebezpieczeństwie. Zauważyła, że zaczęli do niej podchodzić, więc zadzwoniła do Alka, żeby wiedział co się dzieje. Odebrał, ale napisałam mu żeby się nie odzywał, w tym samym czasie Sebixy do mnie podeszli.

 - A kogo my tu mamy? - Zapytał ironicznie jeden z nich.

 - Ojoj teraz nie ma kto Cię obronić. - Powiedział inny i zaczął się do mnie dobierać więc ja kopnęłam go w jaja. Przez to inny rzucili się na mnie i zaczęli mnie rozbierać a ja zaczęłam płakać. Nagle za nimi pojawiła się jakaś postać i zaczęła ich bić. Leżałam cała rozebrana i zapłakana. Po jakichś pięciu minutach moi napastnicy leżeli cali zakrwawieni, ja znalazłam się w czyichś ramionach, a na mnie wylądowała za duża męska bluza. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Alka. Wtuliła się w jego klatkę piersiową i nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.



________________________________________________________________________________


Witam was ponownie
Kolejny rozdział wpada
Jaki ja hojny XDDDDDD i debilny ale csiiii... Nikt nie musi wiedzieć...

Słowa: 470

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top