𝟲. ❝𝙞 𝙡𝙤𝙫𝙚 𝙮𝙤𝙪❞

❦❦❦

Yoongi nie kontaktował. Intensywny orgazm zupełnie go sparaliżował, przyćmił funkcjonowanie jego ciała i umysłu. Oczy miał szeroko otwarte, wlepione w sufit, jednak spojrzenie nieobecne. Jego ręce dalej spoczywały nad jego głową, a nogi wciąż były rozłożone i drżały nieznacznie. Jedynie klatka piersiowa unosiła się i pospiesznie opadała.

Nawet nie odnotował momentu, w którym Taehyung złożył ostatni, już nieco mniej agresywny od poprzednich pocałunek na jego wargach, po czym gładko wysunął się z jego wnętrza. Do jego uszu docierały pojedyncze skrzypnięcia materaca, czy odgłos zdejmowanej i wyrzucanej do kosza prezerwatywy, lecz żadne z tych dźwięków nie robiły na nim wrażenia. Dalej leżał w bezruchu, dysząc ciężko.

Słyszał, jak Taehyung bez trudu podnosi się z łóżka. Jak błądzi po pokoju i zbiera swoje ubrania, następnie je zakładając. Nagły, acz delikatny dotyk na wciąż mokrym od potu i spermy udzie sprawił dopiero, że Yoongi z lekka oprzytomniał.

— Dasz radę się podnieść, co nie?

Yoongi powoli zsunął wzrok z sufitu na postać Tae, pochylającego się nad nim. Na twarzy niebieskowłosego widać było trochę troski, ale zdecydowanie bardziej rzucało się w oczy jego zniecierpliwienie.

Min powoli, niespiesznie wracał do rzeczywistości. Jego zwiotczałe mięśnie powrotnie nabierały siły. Już przestało mu się kręcić w głowie. Wymamrotał jakieś nieskładne potwierdzenie, po czym leniwie poruszył kończynami. Syknął z bólu, czując, jak jego pośladki oraz odbyt okropnie pieką. Zsunął nogi z posłania i chwiejnie podniósł się do pionu. Kim owinął ramię wokół jego talii, by mu pomóc. Jednocześnie wcisnął mu w ręce jego zmięte, miejscami także porwane ubrania.

— Musisz już iść, hyung — odezwał się znów wyraźnie ponaglającym głosem.

Bezceremonialnie poprowadził go do drzwi sypialni, choć wiotkie nogi Yoongiego ledwie nadążały za jego krokami. Otworzył je i, chwyciwszy go za ramię, po prostu wypchnął go na korytarz. Nagiego, z ubraniami w ręce.

Yoongi, odzyskawszy już rezon, odwrócił się jednak szybko, nim drzwi zdążyły się za nim zatrzasnąć.

— Co ty wyprawiasz, Taehyung? — warknął, marszcząc brwi, napierając na wpół przymknięte już wejście.

Taehyung parsknął, zaciskając mocniej dłoń na klamce.

— Słuchaj, hyung, było miło, ale to chyba już czas, żebyś wrócił do Jimina, prawda?

Suga otworzył usta, żeby odburknąć coś na te nieczułe, aroganckie słowa, ale, nim zdążył to zrobić, Tae zamknął mu drzwi przed nosem.

Yoongi całą siłą woli powstrzymał się, by nie uderzyć pięścią w te pieprzone drzwi, w których zamku właśnie słyszalnie został przekręcony klucz. Finalnie zatrzymał ją tuż przed ich powierzchnią i bezsilnie opuścił ją w dół. Zaklął siarczyście, acz cicho pod nosem i oparł się o nie czołem.

Co to, do cholery, miało być? O co chodziło Taehyungowi? Jak on w ogóle śmiał tak po prostu wyrzucić go za drzwi po tak intensywnym seksie, kiedy ledwie trzymał się na nogach? Yoongi naprawdę nie chciał czuć się od nikogo zależny, jeśli nie chodziło o stosunki seksualne, ale teraz musiał przyznać — Kim najzwyczajniej w świecie powinien się nim zaopiekować. Po czymś takim to wydawało się oczywiste. Powinien go doprowadzić do względnego porządku, powinien przy nim być, kiedy napięcie powoli by opadało, a w razie, gdyby przeżywał sub-drop, obdarować go czułościami i wręcz nie odstępowywać na krok, dopóki nie byłby pewny, że już jest w porządku. Ale w tym absurdalnym pośpiechu Yoongi nie miał czasu. Nie miał czasu, by w ogóle w pełni odzyskać poczucie rzeczywistości, czy też pomyśleć nad tym, jak się czuje.

Lecz może to właśnie było normalne. Może wcale nie powinien oczekiwać od Taehyunga tak wiele, może nie powinien oczekiwać w ogóle czegokolwiek. W końcu Taehyung nie był Jiminem, który zawsze po tym, jak się kochali, tulił go, całował po całej buzi, trzymał czule za rękę i po kilka razy pytał, czy na pewno wszystko w porządku. Taehyung był zupełnie inny, a poza tym — miał chłopaka. Miał Jeongguka, o którego się troszczył, co zawsze było widać, i to jego zapewne chciał przytulać i obdarowywać czułościami. To było oczywiste.

No właśnie. Przecież obaj byli zajęci. Yoongi też miał chłopaka, kochającego chłopaka, który zapewne teraz czekał na niego w sypialni, przeglądając coś w telefonie lub już śpiąc. Min naprawdę wolał tę drugą opcję, bo chyba teraz nie przeżyłby konfrontacji z nim.

Świadomość tego, co zrobił, jakby dopiero teraz do niego dotarła. No właśnie, pomimo wszystkich tych myśli, jakie miał w głowie, pieprząc się z Taehyungiem, mając wrażenie, że wtedy liczyli się tylko oni, mimo tego chwilowego zaślepienia, odpłynięcia do innej rzeczywistości, dalej tkwił tutaj. Tutaj, w tej rzeczywtości, gdzie Jimin przecież istniał i ponadto był pewnie tuż za ścianą. Gdzie przecież był w szczęśliwym związku, który tylko przechodził mały kryzys. Gdzie nigdy tak naprawdę nie chciał przecież sprawić, by Jimin cierpiał, gdzie nigdy nie chciał go stracić.

Ale, z drugiej strony, czy Jimin w ogóle by cierpiał przez coś takiego? Przecież sam przyszedł do jego studio. Sam zaproponował całą tę wymianę. I Yoongi zrobił dokładnie to, o co go poprosił.

Ale ta myśl ani trochę go nie pocieszyła. Zupełnie na niego nie wpłynęła. I tak poczuł się źle. Okropnie, wręcz koszmarnie, jakby zrobił coś naprawdę złego. W jego gardle stanęła gorzka gula, ciało ogarnął chłód, a skórę pokryła gęsia skórka. Miał wrażenie, że w jego serce wbija się milion szpikulców, nasączonych trucizną o nazwie poczucie winy.

Dlaczego pozwolił, by to wszystko wydarzyło się tak szybko? Dlaczego wskoczenie Taehyungowi do łóżka przyszło mu z taką łatwością? Dlaczego rozłożył już przed nim nogi, zanim to zdążył to wszystko przemyśleć?

A przede wszystkim: dlaczego czuł podczas tego stosunku tak ogromną satysfakcję?

Nie, akurat na to pytanie znał odpowiedź, i to doskonale. Wiedział, co go podniecało. Zdawał sobie sprawę, że Taehyung najwyraźniej też o tym wiedział, bo zrobił wszystko idealnie. Zrobił wszystko dokładnie tak, jak Yoongi zawsze tego chciał. Mocno, ostro, wręcz brutalnie, nie dając mu chwili wytchnienia.

I pomimo tego, jak został potraktowany na samym końcu, Yoongi z chęcią by to powtórzył.

Ta świadomość była najgorsza. W końcu to już nie było ani trochę w porządku w stosunku do Jimina. Nawet, jeśli to, co zaszło między Minem a Kimem miało prawo bytu, to miała być to tylko i wyłącznie jednorazowa wymiana. Nic więcej.

Yoongi zacisnął pięści, zagryzając mocno wargę. Cholera, dlaczego musiał być taki? Dlaczego nie mógł czerpać tyle przyjemności z seksu z Jiminem? Przecież go kochał. Kochał go najmocniej na świecie, więc czemu nie mógł po prostu normalnie się z nim kochać i to z nim przeżywać najprawdziwszej ekstazy?

Powinien był z nim normalnie porozmawiać wtedy, kiedy Park przyszedł do jego studio, kiedy zauważył, że sytuacja naprawdę wymyka się spod kontroli. Powinien był z nim wtedy wszystko szczerze wyjaśnić, a nie od razu iść do Tae.

Ale teraz było już za późno. Yoongi uniósł głowę i rozejrzał się po korytarzu. Słyszał głosy Jeongguka i Hoseoka oraz dźwięki jakiegoś filmu akcji, który oglądali, dochodzące z salonu. W holu nie było nikogo, ale w każdej chwili Namjoon, Jin, czy, o zgrozo!, Jimin mógł znienacka wychylić się z pokoju. A Min był wciąż zupełnie nagi.

Na paluszkach, bojąc się zrobić jakikolwiek hałas — chociaż w przeciągu ostatnich kilku minut zrobił go aż nadto — przemknął korytarzem do łazienki. Przekręcił drżącą dłonią zamek i odwrócił się. Jego hebanowe oczy spotkały się ze swym lustrzanym odbiciem.

W lustrze Yoongi mógł zobaczyć wszystko dokładnie. Mógł zobaczyć, że wyglądał brudno i lubieżnie, ze skołtunionymi włosami, nabrzmiałymi ustami i zaschłymi łzami rozkoszy na policzkach. Mógł dokładnie obejrzeć każdą malinkę, każde odbicie soczystego pocałunku i każdy ślad zębów. Był oznaczony niemalże wszędzie. Nieregularne ścieżki purpurowych i szkarłatnych plam ciągnęły się prawie że od linii jego szczęki, przez przez szyję, obojczyki i klatkę piersiową, aż do brzucha. Naznaczyły także jego blade uda, nie mówiąc już o czerwonych jak dorodne pomidory pośladkach, pokrytych śladami dłoni.

Wszystko w nim krzyczało, że właśnie chwilę temu uprawiał wyuzdany seks.

Zniesmaczony samym sobą, jak w popłochu wskoczył pod prysznic. Mył się długo, prawdopodobnie dłużej, niż kiedykolwiek wcześniej. Ciepła woda zmywała z niego pot, ślinę i spermę, ale nie mogła sprawić, by zniknęły wszystkie te miłosne ślady. Nie mogła zmyć jego paskudnego samopoczucia, jego poczucia winy, czy znienacka wszechogarniającego go smutku. Choć Yoongi wcierał w swoją skórę żel pod prysznic ruchami tak gwałtownymi i agresywnymi, jakby chciał ją z siebie zedrzeć, intensywność siniaków nie malała. Nieważne, jak długo stałby pod natryskiem, nic by się nie zmieniło.

W końcu zakręcił wodę i sięgnął po ręcznik. Wytarł dokładnie włosy i swoje ciało, po czym naciągnął na tyłek bokserki oraz spodnie. Zrobił to tylko po to, by niewielkim ręcznikiem móc zakryć się po samą szyję. W końcu jego koszulka już wylądowała w koszu na śmieci.

I bardzo dobrze, że to zrobił. Bo idąc te kilka kroków z łazienki do pokoju, jaki dzielił z Jiminem, minął Taehyunga, kierującego się zapewne również do toalety, by się nieco odświeżyć. A łobuzerski uśmieszek, jaki gościł na jego ustach, z pewnością byłby jeszcze szerszy, gdyby Kim mógł zobaczyć w pełnej okazałości wszystkie te znaki, jakie namalował na jego skórze swoim własnym językiem i zębami.

Wbijając wzrok w ziemię, Min pośpiesznie przemknął korytarzem w kierunku drzwi do swojej sypialni. Nacisnął ostrożnie klamkę i wślizgnął się do środka najciszej, jak tylko potrafił.

W pomieszczeniu panował półmrok. Ciche prośby Yoongiego najwyraźniej zostały wysłuchane, bowiem Jimin leżał już pod grubą warstwą pierzyny, pogrążony we śnie. Jego brzoskwiniowa czupryna odznaczała się na tle śnieżnobiałej pościeli.

Yoongi poruszał się po pokoju jak najciszej, byleby go tylko przypadkiem nie obudzić. Wywiesił wilgotny ręcznik, zdjął spodnie i wydobył z szafy luźne dresy oraz w miarę wygodny golf. Nie był przyzwyczajony do spania w ubraniach; zazwyczaj robił to w samych bokserkach, a często nawet zupełnie nago. Wiedział, że nagłe zakrycie się od stóp do głów mogłoby wydawać się podejrzane, ale wolał już, żeby Jimina zdziwiło rano to, niżeli od razu wszystkie te ślady na jego bladej skórze.

Ubrawszy się, podszedł do łóżka i delikatnie uchylił kołdrę. Wsunął się pod nią ostrożnie, od razu wyczuwając to charakterystyczne ciepło, jakie biło od jego chłopaka. Jego słodki zapach dotarł także do jego nozdrzy, rozluźniając go i na chwilę kojąc zszargane nerwy.

Yoongi przysunął się do niego jeszcze bliżej, delikatnie obejmując go ramionami i wtulając się w jego plecy. Jimin mruknął coś pod nosem, ale nie poruszył się. Raper przylgnął do niego całym ciałem, pragnąc jego ciepła, rozkoszując się nim, wdychając także jego zapach, który tak bardzo uwielbiał. Właśnie teraz, właśnie w takiej pozycji czuł się bezpiecznie, czuł się, jakby był schowany przed wszelkim złem tego świata, bo Jimin po prostu mu zapewniał tę ochronę. Był jego azylem, jego spokojną przystanią, gdzie mógł się czuć swobodnie i beztrosko.

Ale to uczucie absolutnej błogości i najpiękniejszej utopii ogarniało go tylko przez ulotną chwilę. Im dłużej przytulał się do pleców Jimin, obejmował go i wsłuchiwał się w jego spokojny, równomierny oddech, tym bardziej znów ogarniało go poczucie winy.

Właśnie beztrosko leżał tuż przy swoim chłopaku, zupełnie nieświadomym, że tak szybko cały ten popaprany pomysł przeszedł do realizacji. Leżał tuż przy nim, wtulając się w niego czule, mając na całym ciele ślady ust i zębów jego najlepszego przyjaciela.

Tak, to był też pomysł Jimina. To on przyszedł do jego studio z propozycją, by przespał się z Tae. To on się na to zgodził.

Ale Yoongi i tak czuł się źle. Czuł się tak cholernie brudny, paskudny. Nie sądził, że będzie w stanie tak szybko wpaść w ramiona kogoś innego, niż Jimina. Kogoś, kto zaoferowałby mu tylko porządne rżnięcie, nic poza tym.

Najwyraźniej był zwykłą suką, łasą na byle jakiego kutasa i ostre pieprzenie.

Zacisnął usta w wąską linię, wtulając się w plecy Jimina jeszcze mocniej. Jak mógł się na to wszystko zgodzić? Jak mógł z taką łatwością zastąpić Jimina w łóżku kimś innym? Jak mogło mu się to tak bardzo podobać, skoro wcale nie kochał Taehyunga? Dlaczego nie potrafił czerpać takiej rozkoszy ze stosunków z Parkiem?

Dlaczego, dlaczego, dlaczego?

To było tak cholernie frustrujące. Przecież wcale nie chciał nigdy się oddalać od Jimina. Ale tak okropnie się wstydził, wstydził się po raz kolejny czuć przed nim tak okropne rozczarowanie z powodu tak słabego orgazmu, czy nawet zupełnego jego braku. Nienawidził siebie za to, że nie mógł czerpać pełnej przyjemności z tego, co robił z Jiminem. Nienawidził siebie za to, że tak łatwo odpuścił i, zamiast z nim porozmawiać, poszedł do Taehyunga, który zwyczajnie go uwiódł, przekonał obietnicą ostrego, zwierzęcego seksu.

I nienawidził Jimina za to, że kochał go tak mocno, że nie był w stanie go skrzywdzić nawet podczas zabawy.

Nie sądził, że tej nocy na jego policzkach pojawią się inne łzy, niż te przyjemności. A jednak, tuląc się do Jimina, zaczął szlochać bezgłośnie, niepohamowanie, nieco mocząc nagą skórę umięśnionych pleców swojego ukochanego.

❦❦❦

Napisy końcowe mozolnie przesuwały się po ekranie, ale dla Jeongguka zlewały się w jedną, niewyraźną plamę. Mężczyzna przyspiał. Z trudem utrzymywał swoje powieki chociaż odrobinę uchylone. Choć film się skończył i mógł już bez żadnych przeszkód skierować się do pokoju, i iść spać, nie ruszał się z miejsca, zbyt zmęczony i ociężały.

Hoseok szturchnął go delikatnie ramieniem, sprawiając, że Jeon otworzył w końcu szerzej oczy i spojrzał na niego, zaspany. Jung uśmiechnął się na to pobłażliwie i poczochrał lekko młodszego po włosach.

— Leć spać, Jeonggukie.

Jeongguk kiwnął głową, przeciągając się na kanapie i ziewając cicho. Podniósł się chwiejnie, zerkając jeszcze na rapera.

— A ty nie idziesz, hyung? — zapytał niemrawo.

Hoseok wyłączył telewizor i także wstał z kanapy, przy okazji zabierając z niej koc i opatulając się nim ciasno.

— Idę. Ale do studio — odparł. — Muszę jeszcze popracować.

Jeongguk uśmiechnął się półgębkiem.

— Czyli te niektóre plotki to prawda?

Hoseok uniósł brwi, nie rozumiejąc, więc Jeongguk szybko objaśnił:

— Widziałem na Twitterze, że niektórzy spodziewają się niebawem twojego drugiego mixtape'u.

Raper parsknął cichym śmiechem. Jeongguk widział jednak w jego oczach błysk radości przez to, że ktoś czeka na jego kolejny mixtape, oraz delikatny uśmiech na jego twarzy.

— Cóż, być może. Na razie nic ci nie powiem. — Hoseok pokręcił głową, dyskretnie mrugając jednak w stronę młodszego, na co ten wyszczerzył zęby w uśmiechu. — Leć już do łóżka, Jeonggukie.

— Mhm... Dobranoc, hyung, nie przemęczaj się tylko.

— Postaram się. Dobranoc!

Po tych słowach każdy poszedł w swoją stronę. Hoseok szybko zniknął za drzwiami swojego studio, zaś Jeongguk przeszedł przez hol i stanął przed drzwiami swojej sypialni, dzielonej z najmłodszym Kimem. Odetchnął głęboko. Naprawdę chciał uniknąć konfrontacji z Tae. Naprawdę chciał uniknąć nawet jego widoku po tym, co od niego usłyszał. Przez chwilę nawet rozważał powrót do salonu i spędzenie nocy na kanapie, ale stwierdził, że to pogorszyłoby jeszcze sprawę. Nie mógł uciekać przecież przed Taehyungiem w nieskończoność.

Westchnął. Nigdy nie chciał, żeby jego opanowana do perfekcji gra aktorska, by jego technika ukrywania prawdziwych uczuć, a dzielenia się tylko tymi dobrymi, jaką wykorzystywał przed kamerami, przeniosła się do jego życia prywatnego. A jednak. Jednak zachował się tak, jakby miał do czynienia z szorstką publicznością, wymagającą od niego więcej, niż był w stanie znieść. Uraczył Kima taką odpowiedzią, jaką ten chciał usłyszeć, nie taką, która byłaby zgodna z jego własnymi emocjami. A teraz czuł tylko frustrację, złość i smutek.

Próbował uporządkować myśli, ale szło mu to naprawdę miernie. Jego mózg już powoli się wyłączał, a ciało było całe ciężkie. Jeon chciał tylko w końcu znaleźć się w łóżku i spokojnie zasnąć, na moment odciąć się od problemów.

Zresztą, nie zamierzał rozmawiać z Kimem. Skoro w jego głowie w ogóle powstał pomysł całej tej wymiany partnerami, to coś było nie tak. I to nie była tylko wina Jeongguka. Na samą myśl, że Taehyung mógłby chcieć przespać się z kimś innym, dosłownie szlag go trafiał. Na samą myśl o tym odczuwał tak potworną irytację, że pragnął po prostu jakimkolwiek sposobem wybić mu to z głowy i udawać, że nigdy tam tego nie było.

Albo zrobić coś jeszcze gorszego niż to, co zaplanował Taehyung, aby jakoś wyładować tę złość.

Zagryzł lekko wargę i nacisnął klamkę. W pokoju wciąż paliło się światło. Taehyung nie spał, leżąc na świeżej pościeli i zapewne przeglądając posty ARMYs na Weverse, jak to miał w zwyczaju robić późnymi wieczorami.

Lecz to nie on w pierwszej chwili przykuł uwagę Jeongguka. Od razu po przekroczeniu progu sypialni do nozdrzy mężczyzny dotarł zapach czystości i świeżego powietrza, a na jego skórze osadził się chłód. Wydawało się, że ktoś musiał nie wcześniej, niż chwilę temu dokładnie przewietrzyć pomieszczenie, a także trochę tu posprzątać. Podłoga nie była już pokryta kurzem, nie było widać na niej żadnych skarpetek, czy bokserek, a biała pościel na łóżku, w jakiej spali obaj poprzedniej nocy, została zmieniona na szarawą.

Jeongguk zmarszczył brwi i spojrzał na Taehyunga.

— Kiedy sprzątnąłeś? — zapytał, brzmiąc trochę bardziej podejrzliwie, niż zamierzał.

— Przed chwilą — odparł Tae, uśmiechając się. — Niespodzianka, hm?

Jeon pokiwał powoli głową. Odwrócił się w stronę szafy i sięgnął do szuflady, wyciągając z niej czyste bokserki. Bez krępacji zrzucił z siebie wszelkie ubrania i ubrał je, zaraz po tym od razu kierując się do łóżka i wślizgując się pod kołdrę.

Musiał przyznać, że ciepło ciała Taehyunga sprawiło, iż poczuł się dobrze. Starszy od razu oplótł go ramieniem, na co Jeongguk mu pozwolił. Powodem było z pewnością to, że w sypialni wciąż panował wyczuwalny chłód, a skóra Kima była wręcz dziwnie gorąca.

Poza tym, robił dobrą minę do złej gry. Jak zawsze.

— Jak podobał ci się film? — zapytał Taehyung, wyłączając lampkę nocną. Pokój spowił głęboki mrok, nieprzerwany nawet najmniejszą smugą światła.

Jeongguk przesunął się po pościeli bliżej w stronę Kima. Taehyung momentalnie objął go ramionami ciaśniej i wtulił w swój nagi tors. Młodszy zaciągnął się jego słodkim zapachem, zauważając jednak pewną niedogodność — Taehyung pachniał malinowym żelem pod prysznic, choć w wytwórni użył tego cytrynowo-miodowego.

— Był okej. Chociaż na końcu już przysypiałem — parsknął cicho. Poczuł usta Kima na swoim czole i wtulił się w niego mocniej. — Musiałeś się bardzo napracować, sprzątając, prawda?

— Hm? Nie, bez przesady, szybko poszło — odmruknął, mając twarz we włosach Jeongguka.

Jeongguk wymamrotał coś na znak przyjęcia tego do wiadomości. Nie mógł jednak zignorować dziwnego przeczucia, że głos Taehyunga był z jakiegoś powodu chwiejny i brzmiał...mało przekonywująco.

— Pachniesz świeżo — zauważył, przerzucając ramię przez biodro Kima. Uniósł głowę, spoglądając na zarys jego twarzy, widoczny w ciemności. — Robiłeś jeszcze coś ciekawego?

— Nie, niespecjalnie — odpowiedział szybko. Zbyt szybko. Tak, że ledwie pytanie opuściło usta Jeona, a Tae już się odezwał. Po chwili dodał jeszcze z łobuzerskim uśmieszkiem: — No, może oprócz przyprawienia o zawał kilku nastolatek z drugiego końca świata.

Jeongguk parsknął tylko śmiechem na te słowa, uśmiechając się nieznacznie na wspomnienie ARMYs, które jego chłopak z pewnością uszczęśliwił.

Ale czy dalej byłyby takie szczęśliwe, wiedząc, co tak naprawdę dzieje się za drzwiami ich dormu? Czy dalej uważałyby Kim Taehyunga za istną perfekcję i ucieleśnienie dobra? Jeongguk zacisnął usta, czując bolesne ukłucie w sercu.

— Chodźmy spać — zaproponował po chwili Kim, układając wygodniej głowę na poduszce. Przyciągnął Jeongguka bliżej do siebie, otaczając go przyjemnym ciepłem.

Jednak to nie przyniosło komfortu tak, jak zwykle. Jeon z jakiegoś powodu czuł dziwny, nieznośny niepokój. Aura Taehyunga w pewien sposób wydawała mu się...obca. Choć to ciepło, ten zapach i dotyk były znajome, to Jeongguk czuł, jakby coś było nie na miejscu.

— Dobranoc, Jeonggukie. Kocham cię. — Taehyung ucałował jeszcze jego włosy, po czym zamknął oczy.

— Ja ciebie też — wymruczał cicho Jeongguk. Również pozwolił, by jego powieki opadły, chcąc jak najszybciej zasnąć, odciąć się od wszystkich dręczących go myśli.

Ale nie potrafił. Słyszał, jak oddech mężczyzny obok niego szybko stał się równomierny, spokojny. A Jeon, choć wcześniej już prawie zasypiał na stojąco, teraz czuł się nagle na nowo rozbudzony. I nie potrafił wyciszyć swoich myśli, podpowiadających mu nieustannie, że coś jest nie tak.

✧✧✧

łapcie rozdzialik z okazji moich uro

i dziękuję wszystkim za życzenia, kocham was najmocniej na świecie, nie zapominajcie o tym.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top