6. Zapomniane nagranie

🌹

Adam Bielan

Robiłem porządki w pomieszczeniu, które przez ostatnie trzy lata był moim pokojem. Nie lubię sprzątać, ale przecież nie można też żyć w chlewie. Poza tym moja mama dbała o to bym był facetem idealnym. Także nauczyłem się robić nawet te rzeczy, których nie lubię.

A czego się nie robi by zadowolić rodziców i mieć święty spokój?

Wszystko... No może prawie wszystko.

Za dwa dni wyjdę stąd z walizką w dłoni i nie wiem, kiedy wrócę.

Część ciuchów już wyjąłem z szafy, kładąc na łóżku, a następnie składając każdy t-shirt w równą kostkę układałem w bagażu.

To w sumie zabawne, bo jeśli chodzi o ubrania to lubię mieć wszystko równo ułożone, a dodatkowo jeszcze segreguję je kolorami.

Patrzę na biurko, na którym wszystkie książki oraz przybory do pisania były byle jak ułożone. Bez żadnego ładu, po prostu, leżały tak jak je zostawiłem. Jednak nimi zajmę się jutro. Po skończeniu układania ciuchów zapinam walizkę, odstawiając ją w kąt, aby nie przeszkadzała.

Podchodzę do regału z książkami i przenoszę je na biurko, aby przejrzeć, które już przeczytałem. Wszystkie z nich to kryminały, które uwielbiam. Mógłbym bez końca czytać, czasami zapominałem wtedy o bożym świecie, a przecież prawdziwe życie to nie tylko książki.

Jeszcze czekało mnie spakowanie tych wszystkich płyt, które zajmowały całą półkę poniżej. The Beatles, Michael Jackson, David Guetta, LP, Billie Eilish i inne. Delikatnie dotykam palcami każdą z osobna. Tyle wspomnień mam związanych z utworami, znajdującymi się na nich, a dotykając ich mogłem je przytaczać w myślach. Odtwarzałem po kolei dane chwile, niczym film, klatka po klatce. Moja kolekcja była połączeniem wszystkich różnic, jakie w sobie łączyłem od dawna. Nagle moje palce natykają się na kopertę, którą ostrożnie wysuwam spomiędzy płyt, zabezpieczonych w jewel case'ach, dzięki czemu nie gromadziły kurzu, kiedy usłyszałem swoje imię.

- Adam! Kolacja! - głos mojej ciotki sprawił, że porzuciłem kopertę na półce.

- Już idę! - krzyknąłem kierując się do wyjścia.

Zszedłem po drewnianych schodach kuszony zapachami. Siostra mojego taty posiada, prawdziwy, talent kulinarny, więc moje kubki smakowe szalały na myśl o posiłku, który przygotowała na dzisiejszy wieczór.

Wchodząc do dużej, przestronnej, kuchni urządzonej w jasnych barwach mój żołądek natychmiast poinformował, wszystkich obecnych, że od kilku godzin nic nie miałem w ustach.

Zapiekanka warzywna z czerwoną papryką prezentowała się znakomicie w porcelanowym naczyniu. Stół już nakryty zapraszał do tego by przy nim zasiąść. Tak też uczyniłem.

Jednak najpierw odmówiliśmy modlitwę, dziękując Bogu za ten posiłek. Odkąd pamiętam coś mnie ciągnęło do Boga oraz do kościoła. Łukasz oraz Małgorzata, u których mieszkam, również byli wierzący.

Nie przeciągając już dłużej nałożyłem sobie, niewielki, kawałek na talerz. Po skończonej kolacji posprzątałem ze stołu i udałem się do swojego pokoju.

Natychmiast skierowałem się do półki, gdzie porzuciłem kopertę, która zawiera płytę, sądząc po kształcie. Nie miałem, najmniejszego, pojęcia jaka płyta jest w środku. Na białym papierze było napisane, tylko, jedno słowo, a raczej imię Laura.

Przez chwilę przyglądam się charakterowi pisma i mam już stuprocentową pewność, że to nie moja ręka napisała.

Laura.

Znałem tylko jedną dziewczynę o tym imieniu. Czasami wymienialiśmy się wiadomościami na messengerze. Na jej wspomnienie na mej twarzy pojawia się, maleńki, uśmiech.

Z kopertą w dłoni podchodzę do biurka, gdzie leży laptop, który po chwili uruchamiam. Ze środka wyciągam płytę, a moje myśli nadal krążą wokół osoby, która jest bardzo... Inna.

Oczywiście nie w zły sposób, ale w liceum bardzo się wyróżniała. Nigdy się nie malowała w przeciwieństwie do innych dziewczyn, z którymi się przyjaźnię. Nawet tuszu do rzęs nie używała. Podziwiałem ją za to, że nie była taką tapeciarą oraz za to, że miała w sobie mnóstwo odwagi. I nie mam tutaj na myśli tylko pokazywanie się ludziom bez makijażu, czego większość dziewczyn by nie zrobiła, chodzi mi o pewną sytuację. Otóż zwykle jeśli spodoba mi się osoba płci pięknej, to znaczy wpadnie w oko no to zagaduję, umawiam się na randkę. Natomiast Laura była koleżanką z klasy, na którą nie patrzyłem inaczej. Traktowałem ją bardziej jak siostrę, której nigdy nie miałem. Może to właśnie moje zachowanie zmusiło ją do wzięcia spraw w swoje ręce.
Nadal w głowie mam scenę, kiedy podeszła do mnie w bibliotece i poprosiła o kilka minut rozmowy. Zgodziłem się, nie mając pojęcia co się święci. Gdy powiedziała, że czuje do mnie coś więcej oprócz przyjaźni to totalnie mnie zamurowało. Na początku myślałem, że to żart jednak bardzo szybko zrozumiałem, że dziewczyna jest całkowicie poważna.

Podczas gdy ja milczałem, ona kuła żelazo póki gorące, proponując mi chodzenie. No cóż... Zgodziłem się.

Trochę dziwnie się czułem, spotykając z nią. Jednak urzekło mnie to, że nie postrzegała ludzi przez wygląd zewnętrzny. O wiele bardziej interesowało ją wnętrze człowieka, które jest tak samo niepowtarzalne oraz oryginalne jak odcisk palca.

Była zupełnym przeciwieństwem w porównaniu do mojej poprzedniej dziewczyny, która powiedziała mi prosto w twarz, że spotykała się ze mną tylko dlatego, że mam ładną buzię. Gdyby było inaczej to nawet nie zaszczyciła by mnie swoim spojrzeniem.

Niestety żyjemy na świecie gdzie jeśli nie masz figury modelki, tony tapety, bądź wyglądu modela z pierwszych stron gazet to jesteś nijaki. Jesteś po prostu zwykłym, szarym, człowieczkiem.

Wkładam płytę do szufladki, która się wysunęła z boku urządzenia.

Kilka sekund później na ekranie wyświetlają mi się dwa pliki video. Jeden jest podpisany Laura, a drugi Adam.

Klikam w ten z moim imieniem.

W kadrze pojawia się rudowłosa dziewczyna. Długie, kręcone, włosy okalają jej bladą twarz usianą, delikatnymi, piegami. Z błękitnych oczu wyziera dojmujący smutek. Jednak mimo to uśmiecha się.

Pamiętam ją.

Pewnego dnia zapukała do mych drzwi prosząc o przekazanie czegoś Laurze, a ja porzuciłem kopertę na półce, by później całkowicie o niej zapomnieć.

~ nagranie ~

- Witaj Adam. - delikatnie się uśmiecha - Nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, no nie licząc wręczenia ci owej koperty. - przewracając oczami kontynuuje - Jestem Róża Dobrzańska, a ciebie znam z opowiadań Laury i chciałam cię o coś prosić. Oczywiście nie musisz się zgadzać, ale miło by było gdybyś jednak to zrobił. Ja... - bierze głęboki wdech - ... Mam chore serce. To wada wrodzona i tylko przeszczep może mi pomóc, ale wciąż nie ma odpowiedniego dla mnie organu. Nie wiem ile jeszcze będę musiała czekać, aż ktoś umrze z sercem dla mnie. Może już nie doczekam się tego momentu? Czekanie jest już męczące, już nie mam ani siły, ani ochoty na to. Po prostu chcę zasnąć i już się nie obudzić następnego ranka. Niestety życie to nie koncert życzeń. Prawda? - robi krótką pauzę - Przed tobą skontaktowałam się z waszym wspólnym przyjacielem, Radkiem. Jednak teraz mam wątpliwości czy, aby na pewno, to był dobry pomysł. Widzisz? Zapomniałam wspomnieć o bardzo istotnym fakcie. Kiedy oglądasz ten film to mnie już nie będzie wśród żywych. Jeśli nie wymodlę sobie tej śmierci to w końcu... - urywa zdanie w połowie, jakby bała się dokończyć - Jednak dość już o mnie. Przecież chodzi o Laurę. Nie wiem czy ona wspominała, kiedykolwiek, o mnie w wiadomościach do ciebie, ale to nie ważne. Chcę ci opowiedzieć historię, która może odrobinę wyjaśni motywy mojego działania...

Poznałam ją jakieś trzy lata temu.

Odpowiedziałam na jej ogłoszenie dotyczące poszukiwania współlokatorki.

Mieszkając ze sobą na początku mnie unikała, była zamknięta w sobie. Jest człowiekiem bardzo ostrożnym, jeśli chodzi o wchodzenie w relację z innymi ludźmi, ale to już zapewne wiesz. Jednak gdy w końcu otworzyła się przede mną i zaprzyjaźniłyśmy się, to zaczęłam poznawać jaka jest naprawdę. Ciepła, miła, a przede wszystkim bardzo wrażliwa. Po pewnym czasie zaczęłam coś do niej czuć, po prostu, zakochałam się w niej. Pewnego wieczoru odważyłam się zrobić ten decydujący krok i otwarcie poinformowałam ją o swoich uczuciach. Wiesz, na podstawie jedynie obserwacji myślałam, że jest taka jak ja... Że jest lesbijką. Bowiem nigdy nie widziałam jej z żadnym facetem u boku, ani żadnego też nie przyprowadziła do domu. Moje przypuszczenia okazały się mylne, a prawda bardziej skomplikowana. Niestety moje uczucie, które było jednostronne, nie chciało wygasnąć. Nadal się tliło, choć płomień był z każdym dniem mniejszy. Mimo wszystko, do końca nie traciłam nadziei, że może jednak coś się zmieni z jej strony. Ostatecznie nadszedł czas, kiedy postanowiłam dać sobie spokój, bo przecież nikogo nie można zmusić do miłości.

Po prostu byłam dla niej, obok i przy niej. Wspierając, słuchając, pocieszając, by na końcu okazać zrozumienie. Słuchając jej zwierzeń poznałam ciebie i Radka. Teraz siedząc w swoim pokoju i nagrywając to pod nieobecność Laury, zastanawiam się czy dobrze robię trzymając wszystko w tajemnicy przed jej osobą.

Ehh... Pewnie i tak będę się smażyć w piekle. Wracając do tematu.

Gdy mówiła o tobie mogłam dostrzec w jej oczach iskierki. Myślę, że... Nie... Ja to wiem, że byłeś, jesteś i prawdopodobnie będziesz jedyną osobą przy której ona czuje się sobą. Tylko przy tobie była bezpieczna z dala od tych wszystkich myśli, które próbowały ją zatopić.

Mam tylko jedną prośbę...

Dostarcz tę płytę osobiście i po prostu bądź przy niej, choć przez chwilę. Proszę... Boję się, że może ulec tym myślom, a kiedy tama puści i skąpie jej wnętrze to mogę stracić ją na zawsze...

~ koniec nagrania ~

W tym miejscu nagranie się skończyło, a ja schowałem twarz w drżących dłoniach. Bałem się, że te łzy, które wezbrały niczym rzeka po deszczu, lada chwila wystąpią z brzegów.

Po uspokojeniu swoich myśli, mając pewność, że żadna łza się nie wymknie, chciałem odtworzyć również drugi plik. Najechałem myszką i zawahałem się...

Czy to byłoby w porządku?

🌹

1525 słów 😉

Mam nadzieję, że miło się czytało 😜

P.S. Zdjęcia na początku rozdziału nie ma bo watt nadal świruje 😢

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top