Rozdział 20- Niemiłe powitanie [NaRan]

"Chciałam zrobić niespodziankę moim znajomym, ale nie tobie."

Pamiętam dzień, kiedy dowiedziałam się, że moja kuzynka oraz internetowa znajoma wyprowadzają się i prawdopodobnie nie będę miała z nimi żadnego kontaktu. Jakimś cudem ubłagałam JiJin, aby chociaż raz w miesiącu wysłała mi listy, lecz niestety z BoSang nie było tak łatwo. Odkąd pamiętam był z niej straszny uparciuch i to właśnie nas łączyło, upartość, jak u osła. Byłam smutna, że straciłam jedną z ważniejszych dla mnie osób. W szkole nie miałam żadnych przyjaciół, gdyż wszyscy się mnie bali. Uwielbiałam wpadać w bójki i różne konflikty, ponieważ urozmaicało mi to szare i nudne dni w szkole. Jednak dla reszty stałam się jedynie utrapieniem, więc nie zamierzali utrzymywać ze mną jakiejkolwiek relacji.

W jednym z listów JiJin obiecała mi, że będę mogła przenieść się do jej szkoły i z nią zamieszkać, jak tylko skończę gimnazjum. Nie mogłam się doczekać tego momentu, dlatego starałam się mieć jak najlepsze oceny, aby dostać się do swojej wymarzonej szkoły. Kiedy już to się stało musiałam jedynie zająć się przekonywaniem swoich rodziców, że na pewno dam sobie radę i mogą mi zaufać. Trwało to dość długo, dlatego mogłam się przenieść do liceum JiJin dopiero w drugim semestrze.

Przyleciałam do Seulu, nie mówiąc nic swojej kuzynce, ponieważ chciałam zrobić jej niespodziankę. Byłam tak podekscytowana, że aż zgubiłam się w tym cholernym miasteczku. Błądziłam wśród ulic i parków, lecz wydawało mi się to bezskuteczne. Kiedy przechodziłam tuż koło dwusetnej latarni, w oddali zauważyłam leżącą na chodniku postać. Postanowiłam podejść i sprawdzić, czy przypadkiem nie jest to ktoś potrzebujący pomocy. Podchodząc bliżej, okazało się, że to chłopak, który wyglądał, jakby był w podobnym wieku do mnie. Pierwsze co poczułam to silna woń alkoholu, przez co straciłam zmysły i nie wiedziałam w jaki sposób mogłabym mu pomóc.

-Przepraszam? Słyszysz mnie?- szturchnęłam go parę razy, lecz ten jedynie wybełkotał kilka niezrozumiałych słów.- Daj mi swój telefon.

Brunet posłusznie wyciągnął ze swojej kieszeni komórkę i mi ją podał. Jego ręka trzęsła się od ilości trunku, jaki znajdował się w jego organizmie. Odblokowałam telefon i zaczęłam szukać w kontaktach jakiejkolwiek osoby, do której mogłam zadzwonić. Wtedy ujrzałam imię z dodanymi serduszkami. Pomyślałam, że pewnie jest to numer do jego dziewczyny, więc postanowiłam zadzwonić.

-Halo? Jungkook? Gdzie jesteś? Wszyscy tak bardzo się zmartwiliśmy twoim zniknięciem- po drugiej stronie usłyszałam zatroskany głos dziewczyny.

-Znalazłam Jungkooka- powiedziałam prosto z mostu.

-Oh? Gdzie jesteście?

-W tym problem. Zgubiłam się i przy okazji odnalazłam "tego tutaj".

-Mogłabyś opisać miejsce, w którym się znajdujecie?- nagle usłyszałam męski głos, lecz nie przejęłam się tym i zaczęłam opisywać, jak najdokładniej okolice, choć trudno było cokolwiek zauważyć przez ciemność.- Zostańcie tam, gdzie jesteście. Przyjdziemy tam.

Rozłączyli się, a ja oddałam własność jego właścicielowi. Wyglądał na smutnego, a policzki  bruneta zdobiły ślady zaschniętych łez. Usiadłam tuż obok niego i położyłam rękę na jego ramieniu, aby dodać mu otuchy.

-Dlaczego jesteś smutny?- w końcu zdecydowałam się zadać to pytanie. Zwykle nie wtrącam się w nie swoje sprawy, lecz ten chłopak wyglądał tak beznadziejnie, że nie potrafiłam przejść obok tego obojętnie.- Nie musisz odpowiadać, jeżeli nie chcesz.

-Taki idiota mnie wkurzył- westchnął, wyciągając z kurtki ostatnią butelkę alkoholu, jaką posiadał.

-Myślę, że nie powinieneś dalej pić. Będziesz czuł się jedynie gorzej. Alkohol nie jest najlepszym przyjacielem dla człowieka.

-Może. Ale nie chce się z nim zaprzyjaźniać, a jedynie skorzystać z jego usług- prychnął, po czym zmarszczył brwi i rozbił butelkę o chodnik.- Mam tego dość.

-Możesz mi się zwierzyć- wypowiedziałam to bez większego namysłu.

-Pewien ktoś dobiera się do dziewczyny, którą lubię- warknął.- Mam ochotę zatłuc tego debila na kwaśne jabłko...

-Upijasz się z powodu dziewczyny? Jest pełno dziewczyn na tym świecie i jestem pewna, że znajdziesz o wiele lepszą partnerkę- delikatnie się uśmiechnęłam.

-Nie chce innej- spuścił głowę w dół, aby ukryć napływające do jego oczu łzy.- Ona jest idealna, piękna... Myślałem, że w końcu odnalazłem tę jedyną.

-Jungkook!- krzyknęła podbiegająca do bruneta dziewczyna.- Ty piłeś? Śmierdzisz alkoholem...

-C-co wy t-tu robicie?- spytał, próbując wstać, lecz nie wychodziło mu to za dobrze.- Dajcie mi spokój!

-Przepraszamy za kłopot- powiedziała czarnowłosa.- Możemy ci się jakoś odwdzięczyć?

-NaRan?- nagle usłyszałam swoje imię. Spojrzałam w stronę Jungkooka i wtedy ujrzałam swoją internetową znajomą, z którą dawno straciłam kontakt.

-BoSang? Lee BoSang? Ty tu mieszkasz?!- nie mogłam w to uwierzyć. Podbiegłam do niższej ode mnie dziewczyny i ją przytuliłam.- Myślałam, że już nigdy się nie spotkamy!

-Ja również. Co ty tu robisz?

-Przyjechałam do mojej kuzynki. Obiecała mi, że będę mogła u niej zamieszkać, kiedy tylko skończę sprawę ze zmianą szkoły. Po drodze się zgubiłam i wpadłam na "tego tutaj"... to twój chłopak?

-Nie! To tylko mój przyjaciel...- westchnęła, ukradkiem patrząc w stronę wysokiego blondyna.- Jak ma na imię twoja kuzynka? Pomożemy ci do niej trafić.

-Park JiJin- uśmiechnęłam się na miły gest ze strony Lee.

-JiJin jest twoją kuzynką?!- czarnowłosa wydawała się być bardzo zdziwiona.- Dobrze, to ułatwia sprawę. Chodźmy, jest już późno, a ty na pewno jesteś zmęczona po podróży.

Czułam się dobrze z osobami, które chciały mi pomóc. Kompletnie różnili się od ludzi z mojej szkoły. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą i nie martwić się o brak znajomych w nowym miejscu. Nadal byłam podekscytowana spotkaniem z BoSang i nie mogłam przestać zadawać jej multum pytań. Byłam straszliwie szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Jednak jak zwykle mój dobry humor nie może trwać wiecznie.

-NaRan- znałam ten głos bardzo dobrze. Być może i tęskniłam za tym, aby ponownie go usłyszeć, lecz w tamtej chwili wolałam uciec niż zamienić z tym chłopakiem parę słów.

-Jimin- odwróciłam wzrok od rudowłosego, z myślą, że to wystarczy, aby dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty z nim rozmawiać.- BoSang, zaprowadzisz mnie do JiJin?

-Tak, chodź- pociągnęłam dziewczynę, aby przyspieszyć tempo. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec. Za nami szedł wcześniej wspomniany przeze mnie blondyn. Czułam się przy nim dziwnie, nie ufałam mu.

-Kto to?- spytałam po chwili, wskazując na postać za nami.

-To mój chłopak- Lee nieśmiało się uśmiechnęła.

-CO?!- krzyknęłam z niedowierzaniem.- To jest twój chłopak?!

-Co jest w tym takiego dziwnego?- odezwał się po chwili.

-N-nic. Po prostu... Jakby to powiedzieć.

-Nie pasujemy do siebie i masz złe przeczucia? Ah... Spokojnie, wszyscy tak mówili na początku.

-Lepiej bym tego nie ujęła- niezręcznie się zaśmiałam.- Jak się nazywasz?

-Min Yoongi- odpowiedział beznamiętnie.- Widzę, że masz charakterek podobny do JiJin.

-To prawda- BoSang wybuchnęła śmiechem, przybliżając się do Mina.

-Co?! Ja podobna do JiJin?!- czułam jakby chłopak specjalnie chciał mnie wkurzyć.- To wcale nie jest śmieszne.

-Wybacz- dziewczyna starała się powstrzymać od śmiechu, lecz szło jej to dość opornie.

-Jeżeli cię uraziłem to niestety, ale taki mój urok.

-Więc nie zamierzasz mnie przeprosić?- skrzyżowałam ręce na piersi i mordowałam wzrokiem blondyna przede mną.

-Proszę, nie kłóćcie się- brunetka spoważniała i stanęła między nami.- Odpuście sobie już tą sprzeczkę.

-Eh... Dobrze- chłopak posłusznie przestał ciągnąć dalej temat.

-Jesteśmy już niedaleko- poinformowała, idąc energicznym krokiem tuż przed siebie.- U JiJin w pokoju nadal świeci się światło?

-Może ma problemy ze snem albo ktoś u niej jest?- zaproponowałam.

-Ale kto by był tak późno?

-NamJoon- wtrącił mój drugi towarzysz.

-Jaki NamJoon?- ile jeszcze znajomych ma moja kuzynka?

-Poznasz go- krótko odparł.

Znaleźliśmy się przed drzwiami od domu mojej kuzynki w niecałe kilka minut. Spojrzałam jeszcze krótko na twarz swojej internetowej przyjaciółki i zapukałam w wielkie drewniane drzwi. Nie musieliśmy czekać długo, a one otworzyło się, a w nich stała Karolina.

-NaRan?! Co ty tu robisz?!- była tak samo zdziwiona, jak reszta, co zaczynało mnie już powoli śmieszyć.

Za nim weszłam do środka pożegnałam się z Yoongim i BoSang oraz podziękowałam im za pomoc. Chociaż bardzo trudno było mi miło spojrzeć na blondyna, to i tak starałam zachować się kulturalnie wobec niego, lecz zrobiłam to tylko ze względu na Lee.

-Ktoś jest u JiJin?- spytałam odkładając swoją walizkę w przedpokoju.

-Tak- podrapała się nerwowo za kark.- Jakiś chłopak i chyba się tam kłócą.

-Pójdę do nich- powiedziałam, kierując się w stronę schodów.

-Uważaj na siebie. Kiedy JiJin jest wkurzona, potrafi zabić.

Powoli zmierzałam w stronę pokoju swojej kuzynki. Podniesione głosy tej dwójki można było usłyszeć już na drugim końcu korytarza. Bałam się otwierać drzwi, więc poczekałam chwilę, nasłuchując ich konwersacji.

-Byłam pijana!- krzyknęła błagalnie.

-Naprawdę nie wiem już, co mam o tobie myśleć.

-NamJoon, nic mnie z nim nie łączy! To była zwykła zabawa!

-Chciałbym w to wierzyć...

-Uwierz mi, proszę! NamJoon! Ja nie chciałam źle!- usłyszałam cichy szloch i dźwięk otwierającego się okna.

-Muszę to wszystko przemyśleć.

Postanowiłam już dłużej nie czekać i wparowałam do pokoju JiJin, zastając ją leżącą na podłodze. Z jej oczu spływały pojedyncze łzy, których nawet nie starała się powstrzymać.

-SooRi, daj mi spokój- wyjąkała, nie odwracając wzroku od otwartego okna.

-Cześć, JiJin.

-NaRan?!- jej zdziwiona mina wyglądała tak smutnie, że podeszłam do niej i ją przytuliłam.

-Usłyszałam część waszej rozmowy- przyznałam.- Nie płacz już. Będzie lepiej.

-To wszystko nie powinno się wydarzyć- wydukała.- I dlaczego w takim momencie muszę sobie to uświadamiać?

-Kto to był?

-Kim NamJoon- pociągnęła nosem i spojrzała prosto w moje oczy.- Zakochałam się w nim.

JiJin oparła swoją głowę o mój bark i cicho westchnęła. W tej sytuacji mogłam jedynie pogładzić ją po plecach i mówić jakieś błahe pocieszające słówka, które przychodziły mi do głowy. Siedziałyśmy tak przez dobre półgodziny, po czym dziewczyna wstała i zamknęła okno.

-Kurwa!- mruknęła.- Wyrwałam klamkę.

-Nic ci się dzisiaj nie udaje- podsumowałam.

-Chcesz spać dzisiaj ze mną w łóżku?

-Jasne. Przegonię wszystkie smutki od ciebie i będziesz mogła spokojnie spać.

-Uwielbiam cię- uśmiechnęła się delikatnie i odłożyła klamkę na parapet.

-Ja ciebie też.

Położyłam się na łóżku dziewczyny i przykryłam się kołdrą. Po chwili dołączyła do mnie kuzynka. Wyłączyła światło i zaczęłyśmy zadawać sobie wiele pytań. Nie widziałyśmy się już kilka lat, więc było wiele informacji do nadrobienia. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Czułam się szczęśliwa u boku JiJin i wiedziałam, że ona jest dla mnie jak siostra, której nie mam. Moja kuzynka zastępowała mi rodzeństwo, którego nie posiadałam. Dlatego też od zawsze byłyśmy ze sobą zżyte.

-Widziałam się z Jiminem- musiałam rozpocząć ten temat, gdyż już od dłuższego czasu potrzebowałam się komuś wygadać.- Nie zmienił się zbytnio od tych dwóch lat. No może, wyprzystojniał odrobinę.

-Nie sądziłam, że będziesz w stanie mi o nim opowiadać. Nigdy mi nie powiedziałaś, co was łączyło.

-Powiedzmy, że byliśmy dość blisko- ciężko wypuściłam powietrze z ust i zaczęłam opowiadać całą historię.- Jak pamiętasz poznaliśmy się totalnie przypadkiem.

-Tak. Jimin wstawił do internetu filmik, gdzie tańczył, a ty go skomentowałaś.

-Później przenieśliśmy naszą rozmowę na prywatny chat i tak zaczęła się nasza przyjaźń.

-Przyjaźń? Myślałam, że to coś więcej- JiJin oparła się na swoich rękach i zaczęła wsłuchiwać się w moją opowieść.

-Nie przerywaj- warknęłam.- Jimin namówił mnie, abym także zaczęła wrzucać swoje filmiki z tańcem, więc tak zrobiłam.

-Pamiętam, że je wszystkie oglądałam. Były niesamowite!

-Dzięki- odpowiedziałam.- Zaczęliśmy razem tańczyć, chociaż nigdy się nie spotkaliśmy w realu. Publikowaliśmy nasze wspólne filmiki, zawsze mówiąc, że z nikim innym nie będziemy tańczyć.

-Niezła przysięga, prawie jak małżeńska- zażartowała.

-Zawarliśmy pakt. Dopóki się nie spotkamy, to nie możemy występować z innymi osobami. Dotyczyło to jedynie filmików.

-Nie udało się, prawda?

-Kilka miesięcy później odkryłam, że Jimin zaczął publikować taneczne covery z jakąś laską i w ten sposób zaczęło się pomiędzy nami psuć.

-To znaczy?

-Nawzajem czepialiśmy się siebie o wszystko. Ja zaczynałam być zazdrosna o jego nową kumpelę, więc przy każdej możliwej okazji mu ją wypominałam. Miałam już tego dość i z wielkim bólem serca... Usunęłam wszystkie nasze wspólne występy.

-Naprawdę?!

-Tak. Później zaczęłam ignorować przychodzące od niego wiadomości. Naturalnie przestaliśmy już o sobie myśleć. Jednak dostałam od Jimina filmik, gdzie bardzo mnie przepraszał i mówił, że bardzo mu na mnie zależy.

-Co na to odpowiedziałaś?

-Nic. Obejrzałam go, ale nigdy na niego nie odpowiedziałam. Głupio mi z tego powodu i miałam wielką nadzieję, że już się nie spotkamy.

-Ale los wybrał inaczej- stwierdziła.

-Idealnie to podsumowałaś. Chciałabym cofnąć czas i naprawić naszą relację.

-Masz idealną okazję, aby to zrobić bez cofania czasu.

-Wiem, ale... Mam wielkie problemy z zazdrością i nie wiem, czy Jimin chciałby ponownie na mnie spojrzeć w ten sam sposób, co kiedyś.

-To u nas rodzinne, że mamy problemy z miłością- spojrzała w moją stronę zaspanym wzrokiem.- Chodźmy już spać. Jestem padnięta, a rano trzeba wstać do szkoły.

-Dobranoc- wyszeptałam.

-Branoc- odpowiedziała.

Obróciłam się na bok i wtuliłam w poduszkę. Moje powieki powoli stawały się coraz cięższe, a zmęczenie dawało się we znaki. Jeszcze przed całkowitym odpłynięciem w krainy snów, zaczęłam rozmyślać o spotkaniu się z Jiminem. Tęskniłam za nim, ale i też cholernie bałam się naszego kolejnego spotkania. Byłam pewna, że Park nie będzie chciał być ze mną w bliższej relacji i to łamało mi serce, lecz nie dawałam po sobie tego poznać. Zasnęłam ze smutnym grymasem na twarzy i wielką pustką w głowie o wizji kolejnego dnia.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top