Rozdział 19- Pokręcona sprawa [YouJin]

"Z miłości robi się głupie rzeczy, ale pamiętaj jednak o swoim bezpieczeństwie!"

O całym zajściu dowiedziałam się jeszcze przed lekcją od JiJin. Nie potrafiłam się skupić na zajęciach, gdyż przez większość czasu zamartwiałam się o Jungkooka, który niespodziewanie wyszedł ze szkoły i nie wrócił na zajęcia. Myślałam, że będzie to jedynie chwilowe i chłopak pewnie wrócił do domu, lecz kilka dni później Taehyung otrzymał telefon od jego mamy.

-Wiesz może, gdzie Jungkook mógłby teraz przebywać?- spytała zatroskanym głosem.- Nie możemy w żaden sposób go namierzyć, bo ma wyłączony telefon.

-Myślałem, że jest teraz w domu- podrapał się nerwowo po karku.- Nie przychodził ostatnio do szkoły, więc nic mi nie wiadomo. Spytam jeszcze paru znajomych, czy go nie widzieli. Jeżeli się czegoś dowiem to na pewno się z panią skontaktuje.

-Dziękuję. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało- rozłączyła się.

Tae zaraz po rozmowie z matką chłopaka, zadzwonił do mnie i o wszystkim mi opowiedział. Zwołałam spotkanie naszej paczki najszybciej jak było to możliwe. Trudno było ich wszystkich przekonać do spotkania, aby nie wyjawić za dużo informacji. Nie chciałam mówić im wszystkiego przez telefon, aby niepotrzebnie ich zamartwiać. Chciałam uporać się z tym wszystkim w grupie. Najważniejszym dla nas było odnalezienie bruneta, który nie dawał znaków życia.

-Dziękuję za przybycie- powiedziałam, oficjalnie goszcząc znajomych w swoim salonie.- Sytuacja jest dość poważna.

-Mów konkretnie- mruknęła JiJin, którą najtrudniej było przywlec do mojego domu. Nie spała już drugi dzień z powodu swojej siostry, która zrobiła ogromną imprezę pod nieobecność swoich rodziców. Przez okropny hałas dziewczyna miała problem z uśnięciem i wyglądała jak chodzące zombie.

-Kilka dni temu Jungkook wybiegł ze szkoły w nieznanym dla nas kierunku- zaczęłam.- Pewnie większość, tak jak ja, myślała, że wrócił do domu. Niestety, ale od kilku dni nie ma z nim żadnego kontaktu.

-Co? Jak to?- BoSang przerażona zaczęła zadawać multum pytań, na które nie byłam w stanie odpowiedzieć. Na szczęście Yoongi uspokajał dziewczynę, klepiąc ją po ramieniu.

-Jungkook uciekł?- Hoseok był zdezorientowany. Znał Jeona lepiej niż ktokolwiek inny i był z nim bardzo blisko, a takie zachowanie nie pasowało mu do charakteru bruneta.

-Kookie musiał zostać porwany! Ucieczka nie jest w jego stylu- stwierdził Jimin, któremu w głowie tworzyły się same mroczne scenariusze.

-To okropne!- najbardziej przejęta była BoSang, która od razu wiedziała, że była przyczyną zniknięcia chłopaka.- Musimy go jak najszybciej znaleźć! To wszystko moja wina...

-BoSang, przestań się obwiniać- Yoongi wyglądał na wkurzonego, ale mimo wszystko starał się wesprzeć Lee.- W jaki sposób mamy pomóc?

-Powinniśmy przeszukać każde możliwe miejsce, gdzie Jungkook lubił przebywać- zaproponowałam, co zostało zatwierdzone przez resztę.

Kilka godzin później podzieliliśmy się na mniejsze grupki i rozpoczęliśmy poszukiwania. Szukaliśmy wszędzie. Każdy najmniejszy kąt, gdzie Jungkook chętnie się wybierał był przez nas badany. Lecz nigdzie nie mogliśmy odszukać bruneta. Ślad po nim zaginął, a czas mijał. Nim się obejrzeliśmy był już wieczór. Wszyscy wróciliśmy do mojego domu, aby zaplanować kolejny dzień poszukiwań.

-Gdzie on mógł się ukryć?- NamJoon w kółko zadawał to samo pytanie, jakby odpowiedź na nie miała nagle przyjść i wszystko wyjaśnić.

-Jutro spróbujemy ponownie- posumowałam, kiedy wszyscy zmierzali w kierunku wyjścia.

-YouJin, mogę u ciebie nocować?- Tae objął mnie od tyłu, szepcząc mi na ucho zawstydzające pytanie.

-J-jasne- odpowiedziałam, jąkając się.

Razem z chłopakiem poszliśmy do mojego pokoju. Kim od razu położył się na moim łóżku, zostawiając obok siebie trochę miejsca dla mnie.

-Chodź, skarbie. Pewnie jesteś wykończona całą tą akcją- stwierdził, zachęcając mnie do położenia się.

Wtuliłam się w tors chłopaka, zamykając oczy i wsłuchując się w bicie jego serca. Była to najprzyjemniejsza czynność tego dnia. Byłam wyczerpana fizycznie i psychicznie. Nie wiedzieliśmy w jakim stanie możemy odnaleźć bruneta i czy w ogóle go odnajdziemy. Nie mogłam przestać o tym myśleć nawet w obecności swojego ukochanego.

-Nie zamartwiaj się zbytnio- wyszeptał Taehyung.- Znamy już trochę Jungkooka i na pewno nic mu nie jest.

-Minęło już sporo czasu. Dlaczego nie może wrócić do domu? Jego mama jest straszliwie zmartwiona, a nawet znajomi jej syna nie potrafią pomóc!

-Robimy wszystko, co w naszej mocy.

-Wiem, ale i tak się martwię. Mam nadzieję, że nie stało mu się nic poważnego.

Leżeliśmy wspólnie, rozmawiając o wszystkim i o niczym przed dwie godziny. Następnie oboje odlecieliśmy w krainy snu. Po moim pokoju rozbrzmiewały dźwięki naszych spokojnych oddechów. W końcu mogliśmy uspokoić się przed kolejnym stresującym dniem przepełnionym poszukiwaniami przyjaciela.

Niestety, ale nasz sen zakłócił dzwoniący telefon. Leniwie sięgnęłam po swoją komórkę, a moim oczom ukazał się numer należący do Lee. Byłam lekko zdziwiona, ponieważ był środek nocy, a raczej dziewczyna należała do osób cierpliwych. "Co takiego się wydarzyło, że do mnie zadzwoniła?"- pomyślałam.

-Halo?- odebrałam połączenie zaspanym głosem.

-Chyba wiem, gdzie może być Jungkook- powiedziała niewinnie.

-CO?! Gdzie teraz jesteś?- zmieniłam swoją pozycję na siedzącą, a Tae przyglądał się mi niezrozumiale.

-Wychodzę właśnie z domu. Mam na was zaczekać?

-Tak. Zostań, my zaraz będziemy- odłożyłam telefon i spojrzałam w stronę chłopaka.- Mamy poszlakę albo nawet i zgubę!

-Jungkook się znalazł?

-Nie wiem, chyba tak. Musimy biegiem znaleźć się u BoSang!

Nie minęło nawet piętnaście minut, a byliśmy już na miejscu. Dziewczyna wyglądała na roztrzęsioną i niespokojną. Towarzyszył jej Min, który był wyraźnie poddenerwowany. Przygryzał agresywnie dolną wargę, jakby powstrzymywał się przed krzykiem. Coś musiało zajść pomiędzy tą dwójką, lecz w obecnej sytuacji było to najmniej ważne.

-Gdzie jest Jungkook?- Taehyung pierwszy zadał pytanie, łapiąc mnie za rękę.- Skąd wiesz, gdzie się znajduje?

-Zadzwonił do mnie- spojrzała w dół.- Ale po drugiej stronie odezwała się jakaś dziewczyna. Znalazła Jungkooka, ale ona również się trochę zgubiła.

-TO JAK NIBY MAMY ICH ODSZUKAĆ?!- zaczęłam krzyczeć, lecz wtedy Kim ścisnął mocniej moją dłoń, dając mi przy tym znać, abym się uspokoiła.

-Nie przerywaj- warknął Yoongi.

-Poprosiłam tę dziewczynę, aby opisała miejsce, gdzie się znajdują. To niedaleko domu NamJoona, więc pospieszmy się i chodźmy tam.

-Wybacz, że tak wybuchłam- przyznałam, podążając za dziewczyną w stronę wyznaczonego miejsca.

-Nic się nie stało- odparła bez emocjonalnie.

Szliśmy w ciszy. W powietrzu czuć było napiętą atmosferę, dlatego nie stwarzałam niepotrzebnego dialogu, który mógłby tylko pogorszyć sprawę. Rozglądałam się z każdej strony, aby wzrokiem odszukać bruneta. Nie wiedziałam w jakim stanie się znajduje, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Droga była długa i wyjątkowo wyczerpująca, ale koniec końców odnaleźliśmy naszą zgubę.

-Jungkook!- BoSang krzyknęła, podbiegając do leżącego na ziemi chłopaka.- Ty piłeś? Śmierdzisz alkoholem...

-C-co wy t-tu robicie?- spytał niezrozumiale, chwiejąc się na boki.- Dajcie mi spokój!

-Przepraszamy za kłopot- zwróciłam się w stronę wysokiej dziewczyny o fioletowych włosach.- Możemy ci się jakoś odwdzięczyć?

-NaRan?- Lee odwróciła wzrok w naszą stronę.

-BoSang? Lee BoSang? Ty tu mieszkasz?!- dziewczyny podbiegły do siebie i się przytuliły.- Myślałam, że już nigdy się nie spotkamy!

-Ja również. Co ty tu robisz?

-Przyjechałam do mojej kuzynki. Obiecała mi, że będę mogła u niej zamieszkać, kiedy tylko skończę sprawę ze zmianą szkoły. Po drodze się zgubiłam i wpadłam na tego tutaj... to twój chłopak?

-Nie! To tylko mój przyjaciel...- Lee westchnęła.-  Jak ma na imię twoja kuzynka? Pomożemy ci do niej trafić.

-Park JiJin- powiedziała z uśmiechem na ustach.

-JiJin jest twoją kuzynką?- zdziwiłam się.- Dobrze, to ułatwia sprawę. Chodźmy, jest już późno, a ty na pewno jesteś zmęczona po podróży.

-Co wy tu robicie?- obróciłam głowę w kierunku usłyszanego przeze mnie głosu. Moim oczom ukazał się Park Jimin, który był całkowicie zdyszany. Ile jeszcze osób można spotkać w środku nocy?- Jungkook?

-Znalazł się. Znaczy... Ktoś go znalazł. Może pomógłbyś nam odstawić zgubę na swoje miejsce?- zaproponowałam, odsuwając się w bok i ukazując wszystkich zebranych znajomych.

-NaRan- Jimin stał, jak wryty, gdy tylko jego wzrok znalazł się na wysokiej dziewczynie.

-Jimin- fioletowo włosa od razu odwróciła wzrok.- BoSang zaprowadzisz mnie do JiJin?

-Tak, chodź- dziewczyny odeszły szybkim krokiem, a tuż za nimi podążał Yoongi, który chciał upewnić się, że dotrą tam całe i zdrowe.




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top