Rozdział 14- Co się dzieje? [YouJin]

"Jestem w twoich objęciach i nie ucieknę"

Biegałam po całym domu razem z Taehyungiem, aby odnaleźć Yoongiego i Lee, lecz bezskutecznie. Ta dwójka rozpłynęła się w powietrzu, a ja dobrze wiedziałam, że BoSang jest w niekoniecznie dobrej sytuacji. Z każdą minutą martwiłam się o dziewczynę coraz bardziej.
Ta impreza miała nas wszystkich rozluźnić, a ja ani trochę tego luzu nie czułam.
Kiedy minęło już z kilkanaście minut, zaczynałam się wkurzać. Aż wpadłam na pomysł, że JiJin może coś wiedzieć. Pomyślałam, że pewnie skończyła już swój pokaz tańca na stole i jest gdzieś w tłumie pijących osób, których kojarzyłam jedynie z widzenia.
Od razu wpadła mi w oczy wysoka brunetka na kanapie, więc pociągnęłam za rękę ukochanego, który akurat znajdował się blisko mnie i zbliżałam się w stronę dziewczyny.

-Widziałaś gdzieś Yoongiego i Lee?- spytałam, lekko dysząc od ciągłego biegania.

-Widziałam jak BoSang biegnie na górę, ale to było dobre pół godziny temu- odpowiedziała rozkojarzona.

-Pewnie są w moim pokoju! Musimy tam jak najszybciej iść!- dostałam olśnienia. Faktycznie, kazałam dziewczynie pójść do swojego pokoju. Jak mogłam w tak krótkim czasie o tym zapomnieć? Nie ważne. Ważniejsza była w tej chwili krótkowłosa, która była w "niebezpieczeństwie".

-YouJin, zaufajmy Yoongiemu. W końcu on kocha BoSang i jestem pewien, że nic jej nie zrobi- Tae stwierdził, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.- Przecież jest mądry i wie w jakim stanie się znajduje. Ewentualnie możemy do nich ukradkiem zajrzeć, aby im nie przeszkadzać.

-Czekajcie. Jakim stanie? O co chodzi?- przerwała dziewczyna siedząca na kanapie.

-Lepiej jej nie mówmy, bo wpadnie w furię- szepnęłam na ucho ukochanemu, lecz zrobiłam to trochę za głośno.

-Słyszę cię- warknęła.- Gadajcie mi, co się dzieje.

-Yoongi jest na głodzie i właśnie BoSang jest z nim sama w pokoju YouJin- chłopak powiedział szybko, aby mieć to już za sobą.

-Musimy ją ratować! Czy ty wiesz, co może się stać?!- zaczęła krzyczeć.

-JiJin, ty tu zostajesz- na szczęście w naszą dyskusję wtrącił się Jimin- Ledwo chodzisz, zapomniałaś? Jesteś kompletnie pijana.

-Dobrze mówi- przytaknął Tae.

-My pójdziemy we dwójkę i wszystko ci opowiemy- dodałam otuchy dziewczynie, klepiąc ją po ramieniu, po czym poszłam z chłopakiem w stronę mojego pokoju.

Cichym i powolnym krokiem szliśmy po schodach, aby nie zrobić niepotrzebnego hałasu. Już byliśmy coraz bliżej drzwi od mojej sypialni, kiedy poczułam jak ktoś łapie za mój nadgarstek.

-Co wy się tak skradacie?- spytał Jungkook, który był rozbawiony naszym zachowaniem.

-Ciii!- próbowałam go uciszyć.- Chcę sprawdzić, czy z BoSang wszystko w porządku. Jest tam sama z Yoongim i nie wiem, czy na pewno jest bezpieczna.

-To oni są razem?

-Ah, nie do końca- podrapałam się nerwowo za kark.- Raczej próbujemy ich zeswatać, a dokładniej ja i Tae.

-Po co ich zmuszać do miłości?- fuknął.- Lee zasługuje na kogoś lepszego niż Min.

-Na przykład?- byłam ciekawa propozycji młodszego, aby upewnić się co do jego nietypowego zachowania.

-Ja- odpowiedział bez zawahania.- Jestem pewny, że niedługo będziemy razem. Nawet zdążyliśmy się już pocałować, a to oznacza, że ona coś do mnie czuje!

-Co?!- zdziwiłam się, gdyż dziewczyna nie wspominała o tym incydencie.- Wy się całowaliście? Kiedy?

-Na naszym spotkaniu, kilka dni przed imprezą- skrzyżował ręce na piersi, a na jego twarzy widoczny był dumny uśmiech.- Teraz rozumiesz, że BoSang wybierze mnie, a nie tego niskiej klasy wampirka?

-Nie byłbym tego taki pewien- nagle pojawił się obok nas Hoseok.- Nie chcę wam przerywać, ale wasi znajomi chyba świetnie się razem bawią.

-O czym ty mówisz?- spojrzałam na niego niezrozumiale.

-Jungkook, chodź się napić- złapał chłopaka za rękę.- A wy sami sobie zobaczcie- wskazał na dobrze mi znane drzwi.

Pełni ciekawości, co spotka nas za białymi drzwiami, które powoli traciły swój intensywny kolor, bez chwili zastanowienia spojrzeliśmy przez lekko uchylone drewno, co dzieje się w środku pomieszczenia. To co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg i nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała.
W łóżku leżał Yoongi i wtulona w niego Lee z uśmiechem na twarzy. Oboje zasnęli, a w powietrzu unosił się zapach, który dzieci nie powinny jeszcze czuć.
Nie wiedziałam kompletnie, co mam zrobić i czy na pewno mam o tym mówić JiJin. Przecież gdyby ona ich zobaczyła to wykastrowałaby Mina na miejscu.

-Co my mamy zrobić?- zwróciłam się do swojego ukochanego.

-A co ty chcesz robić?- zaśmiał się.- Poczekajmy do jutra aż wszystko się wyjaśni, dobrze słoneczko?

-Kocham cię- powiedziałam, składając delikatny pocałunek na poliku swojego chłopaka.

-Ja ciebie też- odparł, mocno mnie przytulając.- A teraz stąd chodźmy.

Zeszliśmy na dół, gdzie od razu JiJin piorunowała nas wzrokiem, lecz tym razem towarzyszył jej NamJoon, który trzymał ją czule za rękę. Razem z Taehyungiem postanowiliśmy w jakikolwiek sposób uniknąć jej wzroku, ale niestety było to dla nas zbyt trudne.

-I jak?- spytała z morderczym uśmiechem.- Czemu unikacie mojego wzroku? Coś nie tak?

-Jak ci to powiedzieć- zaczęłam.- BoSang jest... bezpieczna.

-Szczegóły, poproszę.

-Leżą i śpią- dodał Tae.

-Nie można było tak od razu?- zaśmiała się.- Dobra, a teraz idźcie się zająć sobą.

Zachowanie dziewczyny było do niej nie podobne, ale gdyby JiJin była trzeźwa to pewnie tak szybko byśmy nie odeszli. Ale ta myśl uciekła mi tak szybko, jak przyszła. Spojrzałam w stronę swojego chłopaka i szeroko się uśmiechnęłam. W końcu mogliśmy pobyć ze sobą, a nie biegać za dwójką zakochanych znajomych. Miałam pewien plan co do dzisiejszego wieczoru, który miał być przepełniony romantycznymi gestami.

-Idziemy na taras?- zaproponowałam.

-Pójdę wszędzie, gdzie mnie zaprowadzisz- odwzajemnił uśmiech.

Udaliśmy się na pięknie przystrojony taras, z którym męczyłam się kilka dni, aby wyglądał tak jak chciałam. Chłopak był widocznie zachwycony wyglądem balkonu,a z jego twarzy nie schodził podziw.

-Sama to zrobiłaś?- przerwał ciszę.

-Tak- odparłam.- Zrobiłam to specjalnie dla nas, a raczej dla ciebie.

-Nie musiałaś- podszedł i zamknął mnie w silnym uścisku.- Wystarczy, że jesteśmy ze sobą, a reszta nie ma znaczenia.

-Ale się z ciebie romantyk zrobił- wtuliłam się w tors chłopaka.

-Ja od zawsze byłem pełen romantyzmu, kochanie.

-Jakoś dopiero teraz to zauważyłam.

-Bo się dopiero rozkręcam- szepnął wprost do mojego ucha, po czym położył swoją głowę w zagłębienie mojej szyi i złożył tam delikatny pocałunek.

Moje policzki automatycznie zalały się rumieńcami. Nie byłam przyzwyczajona do takiej bliskości, a każdy dotyk chłopaka mnie onieśmielał. Poczułam jak jego ręce znalazły się na moich biodrach.

-Smakowicie pachniesz- wpatrywał się głęboko w moje oczy.

-Chcesz mnie zjeść?- od tamtej chwili stałam się mistrzem psucia romantycznych chwil.

-Widzę, że zebrało ci się na żarty- parsknął, bawiąc się kosmykiem moich włosów.- Mogę cię pocałować?

Jedynie przytaknęłam głową i zamknęłam swoje powieki. Po chwili moje i chłopaka usta połączyły się w namiętny pocałunek, który powoli i trochę niezdarnie pogłębialiśmy. Mogłam spokojnie rozmarzyć się w objęciach ukochanego. Marzyć o wspólnej przyszłości i naszym rozwijającym się związku. Czekałam na to prawie całą wieczność i w końcu mogłam być razem z osobą, którą kocham. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie oraz nigdy nie zapominać tego wieczoru, który był dla nas bardzo znaczący.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top