Rozdział 10- Ja się nie zakocham [JiJin]

"Bo miłość nie jest dla mnie"

Po dzwonku każda z nas poszła w swoją stronę. Właściwie to nigdzie mi się nie spieszyło, bo miałam wychowanie fizyczne, a i tak nie zamierzałam ćwiczyć. Powolnym krokiem zmierzałam ku sali gimnastycznej, rozglądając się kilkakrotnie za sobą. Dzisiaj jeszcze ani razu nie widziałam NamJoona, a zazwyczaj chodzi obok mnie jak przylepa. Z jednej strony jest to dość słodkie, lecz i tak nie będziemy nigdy razem. Przyzwyczaiłam się do tego, że chłopacy zwracają na mnie uwagę, a w szczególności wampiry, więc nie zamierzałam tym razem odpuszczać sobie "drobnych pieszczot". 

-A księżniczka nie idzie na lekcje?- usłyszałam znajomy męski głos za sobą.

-Mam W-F, więc mi się nie spieszy- spojrzałam w stronę białowłosego.- A ty? Pomyliłeś kierunki?

-Chciałem cię po prostu zobaczyć, a to było ważniejsze od jakiś beznadziejnych lekcji- oparł się o ścianę, nie odrywając ode mnie wzroku.

-Słaby tekst na podryw- parsknęłam.- Słyszałam lepsze.

-Od kogo?- spytał groźnym tonem głosu.

-Wielu chłopaków komplementuje moją osobę, w końcu nie jestem byle jaką dziewczyną.

-Aleś ty skromna- przewrócił oczami.- Ty mówiłaś tak na poważnie?

-Raczej- zaśmiałam się.- Nie jestem taką za jaką mnie uważasz kotku, a teraz wybacz, ale chyba powinnam być już na zajęciach.

-Wrócimy do tej rozmowy- odpowiedział mi oschle i poszedł w stronę świetlicy.

Poprawiłam lekko włosy i po chwili  znalazłam się w damskiej szatni. Siedząc na jednej z ławek, uświadomiłam sobie przebieg swojej rozmowy z NamJoonem i złapałam się za głowę. Jak mogłam coś takiego powiedzieć?! Czy kompletnie postradałam zmysły?! Nie chciałam go spławiać, a wręcz przeciwnie chciałam go mieć przy sobie. On był inny od reszty chłopaków, a ja to, za przeproszeniem, spierdoliłam. To nie znaczy, że zależało mi na NamJoonie, a po prostu nie chciałam go zranić i tyle. Nie jestem typem osoby, która pchałaby się w trwały związek.

Po kilku minutach rozpoczęły się lekcje. Ja znalazłam swoje miejsce na ławce, która znajdowała się pod ścianą sali. Nadal rozmyślałam o rozmowie z białowłosym i jak z tego się wykręcić. Poprosiłabym BoSang o pomoc, lecz po tym co się o niej dowiedziałam, nie chcę zamartwiać ją innymi niepotrzebnymi rzeczami. Głośno westchnęłam, spoglądając na grupkę dziewczyn zajętą ćwiczeniami.

-Gdzie nauczyciel?- zauważyłam.

-Wyszedł coś załatwić, więc pewnie nie wróci szybko- odpowiedziała mi jedna z dziewczyn.

To była moja okazja. Szybkim krokiem opuściłam salę gimnastyczną, zabierając swoje rzeczy ze sobą. Poszłam w stronę świetlicy, gdzie zastałam NamJoona siedzącego na parapecie jednego z okien.

-NamJoon? Możemy pogadać?- podeszłam bliżej do chłopaka, chowając ręce za sobą.

-O czym konkretnie chcesz rozmawiać?- odwrócił głowę w moim kierunku.

-O naszej rozmowie dzisiaj rano...- zaczęłam.- Powiedziałam o kilka słów za dużo, wybacz.

-Nie powiedziałaś za dużo. Powiedziałaś całą prawdę i dobrze, że dowiedziałem się o tym teraz- piorunował mnie wzrokiem.- Mam nadzieję, że znajdzie się inny naiwny, ja nie mam zamiaru dalej w to brnąć.

-NamJoon, ale ja naprawdę nie miałam tego na myśli!- próbowałam się wytłumaczyć.

-Proszę cię, chociaż teraz przestań kłamać!- podniósł głos, przez co lekko się wzdrygnęłam.- Wystarczy, że bawiłaś się moimi uczuciami! Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że się w tobie zakochałem?! Narobiłem sobie beznadziejnych nadziei! Pewnie ciebie to nie interesuje, bo w końcu wiele chłopaków robiło ci już takie scenki, co?!

-Nic o mnie nie wiesz! Chłopakom wydaje się, że są najprzystojniejszymi bogami i każdą dziewczynę mogą owinąć sobie wokół palca! Lecz zapominają, że to właśnie my ustalamy reguły gry i nie jesteśmy wcale takie łatwe!- wkurzyłam się i zaczęłam wydzierać się na chłopaka, aby rozładować kumulujący się we mnie gniew.- Sądzisz, że dlaczego taka jestem? To wszystko wasza wina! Musiałam zostać dziewczyną, która flirtuje z każdym napotkanym facetem, a później łamałam im wszystkim serca z szyderczym uśmiechem na twarzy. Tak samo, jak każdy inny facet robi to swojej lasce! Myślisz, że to frajda, kiedy tobie na komuś zależy, a on jedynie bawił się twoimi uczuciami? Teraz już wiesz. Więc nie oceniaj mnie, bo następnym razem nie ręczę za siebie i trafisz na SOR.

Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy do moich oczu zaczęły napływać łzy. Stałam wpatrzona w zszokowaną minę białowłosego, a po moich policzkach płynęły pojedyncze łzy. Już miałam wychodzić, lecz Kim złapał mnie za rękę i przysunął do siebie, zamykając mnie w mocnym uścisku. Wtuliłam się w tors chłopaka, dając swoim łzą swobodnie spłynąć po policzkach. Czułam, jak chłopak stara się mnie uspokoić. Nie rozumiałam jego zachowania. Na jego miejscu dałabym sobie spokój i po prostu wyszła. Byłam głupia, robiąc te wszystkie okrutne rzeczy, ale czasu nie cofnę, prawda? W końcu taka jestem i taką mnie zaakceptowano, chyba...

-Nie jestem zły- przerwał ciszę.- Jestem tylko trochę smutny.

-Dlaczego?- podniosłam głowę do góry.- Dlaczego to robisz?

-Mówił ci ktoś, że z miłości robi się różne głupstwa?- smutno się zaśmiał.- Mimo tego, że po prostu chciałaś pokazać, co czują dziewczyny, których chłopak bawił się ich uczuciami, przez zemstę... Ja nadal cię kocham i sądzę, że to jednak nieuleczalna choroba.

-To głupie- pociągnęłam nosem.- Powinieneś powiedzieć mi jakieś pierdoły na temat zemsty, która jest zła!

-Nie oszukujmy się. Nie posłuchałabyś mnie, prawda?

-Może- odwróciłam wzrok w inną stronę.

-Obserwowałem cię i wiem o tobie parę rzeczy- wytłumaczył.- Ale chciałbym wiedzieć więcej. Czy pozwolisz mi na to?

-Ja--

I w tym momencie, jak na złość, zadzwonił dzwonek na przerwę. Banda debilnych istot wpadła do sali, jak  do biedronki na promocje. Usiedli w ławkach, grając w karty, gry planszowe albo rozmawiając i plotkując, ale co najważniejsze, przerwali moją rozmowę z NamJoonem. Spojrzałam zmysłowo na chłopaka, abyśmy opuścili to miejsce. Tak w kilka  chwil byliśmy już w szatni, gdzie schowaliśmy się za wiszącymi kurtkami.

-Dziękuję- powiedziałam.- Jesteś niesamowitym chłopakiem, lecz będziesz musiał się wysilić, aby skraść moje serce.

-Czy to zaproszenie do miłosnej gry?- zanucił.- Gdzie wygrać możesz nawet ty. Otrzesz wszystkie zapomniane łzy. I już nikt na świecie nie będzie zły. Bo w moim życiu pojawiłaś się ty~

-Wow! To jest niesamowite! To twoja piosenka?- zachwycona występem, spojrzałam wprost w jego oczy.

-Niestety, ale tekst wymyślił Yoongi, ja zająłem się melodią- nerwowo złapał się za kark.- Nie zmienia to faktu, że zaśpiewałem kawałek specjalnie dla ciebie.

-Może jednak zdobycie mnie pójdzie ci szybciej, ale kto wie- zaśmiałam się, przybliżając się do chłopaka.

Musnęłam ustami jego policzek i poszłam w swoim kierunku. Na korytarzu nie mogłam znaleźć żadnej  z dziewczyn, z którymi najczęściej rozmawiam. Postanowiłam, że poszukam ich w damskiej toalecie, jednak zastałam tam tylko BoSang, która obmywała swoją twarz zimną wodą.

-Siemka! Jak minęła ci chemia?- zaczęłam rozmowę, spoglądając na dziewczynę. Moją uwagę przykuł posiniaczony nadgarstek, który pewnie zafundował jej ojciec. Szybko zakryła go rękawem od swetra i próbowała uśmiechnąć się do mnie, lecz coś słabo jej to wychodziło.

-Jak zwykle. Ciężko- westchnęła.- YouJin czeka na nas w bibliotece, więc lepiej się pospieszmy.

-Zapomniałam, że ona nienawidzi spóźnień.

-Chyba bardziej nienawidzi czekać- stwierdziła.- Jest straszliwie niecierpliwa, ale to kształtuje jej uroczy charakter.

-Uroczy?- zdziwiłam się. Nigdy nie słyszałam tego słowa z ust Lee.

-Uroczy, niewinny i bardzo energiczny- podsumowała.- Taki ma właśnie charakter!

Dotarłyśmy do biblioteki, gdzie czekała na nas YouJin. Przed sobą miała otwartą książkę, a jej wzrok sugerował, że planuje coś naprawdę ważnego. Przeszły mnie ciarki, gdyż pomysły dziewczyny zazwyczaj są dość bardzo szalone.

-Dziewczyny, musimy porozmawiać- wskazała na siedzenia przed nią.- Usiądźcie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top