Rozdział 5- Czy ty mnie śledzisz?! [JiJin]
„Twoja obecność jest moim narkotykiem"
Kim NamJoon wywarł na mnie niezłe wrażenie. Nie powiem, iż spodobał mi się trochę. Było to jednak zwykłe zauroczenie, nic więcej. Takich jak on jest jak włosów na głowie. Nie przywiązywałam się nigdy do swoich partnerów, więc jego potraktowałam identycznie. Może to być dla mnie ciekawa przygoda.
Spokojnie szłam przed siebie, nie rozglądając się nigdzie. Nagle ktoś złapał mnie za rękę i przybliżył do swojej osoby.Byłam zdziwiona, widząc przed sobą białowłosego.
-C-co ty robisz?!- spytałam lekko zirytowana.
-Myślałaś, że mi uciekniesz, słonko- uśmiechnął się chłopak. Ten cholerny wampir wpatrywał się we mnie swoimi cudownymi oczami, które w tamtej chwili tak pięknie błyszczały.
-Jeżeli sądzisz, że takim marnym tekstem mnie wyrwiesz to się grubo mylisz- parsknęłam.- Ale jeżeli już tu jesteś to mógłbyś mnie odprowadzić do domu, wtedy uznam cię za prawdziwego dżentelmena.
-Z chęcią odprowadzę księżniczkę do jej zaczarowanego zamku- zaśmiał się. Jego cichy śmiech przyprawiał mnie o przyjemne dreszcze.
Szliśmy tak całą drogę. W międzyczasie Kim złapał mnie za rękę, przez co nie mogłam się uspokoić. To było takie nagłe i w ogóle się tego nie spodziewałam. Sekretnie co chwile spoglądałam na jego idealną twarzyczkę. Chyba nikt mi nie zabroni małego romansu, prawda?
-Dasz się zaprosić na kawę tylko we dwójkę?- zapytał, kiedy byliśmy już przed moim domem.
-Hmm, w sumie- udawałam niezdecydowaną.- No dobra, zgadzam się- uśmiechnęłam się zadziornie.
-Cieszę się- powiedział i pocałował mnie w czoło.- Mam nadzieję, że niedługo będę mógł pocałować cię gdzieś indziej- szepnął i poszedł w swoją stronę, zostawiając mnie w osłupieniu z wypiekami na twarzy. Jeszcze żaden chłopak nie wywarł na mnie takiego wrażenia. Kim NamJoon od razu przechodził do działania i nie bawił się w grę wstępną.
Weszłam do domu i od razu poszłam w stronę swojego pokoju. Położyłam się na moim miękkim łóżku i rozmyślałam o NamJoonie. Nie mogłam wypędzić go ze swojej głowy, co było wkurzające. Zwykle tacy chłopcy znikali z mojej głowy dość szybko.
Po pewnej chwili oświeciło mnie. BoSang została sama z Yoongim. Jeżeli ten blondasek coś jej zrobił to już nie żyje. Tacy krwiopijcy jak Min myślą o ludziach jak o zabawkach. Rozkochują ich, a później po prostu ich porzucają. Wierzyłam jednak w mądrość Lee i, że nie da się na zakłamane maślane oczka poderwać.
W środku nocy coś uderzyło w moje okno. Nieco się wkurzyłam, ale podeszłam do niego i zauważyłam za nim Min Yoongiego. Otworzyłam je i wpuściłam go do środka. Byłam bardzo zdziwiona, widząc blondyna w swoim pokoju.
-Mogę się dowiedzieć po coś tu przylazł?- spytałam poirytowana.
-Wyjdę, jak powiesz mi coś o swojej koleżaneczce, która zabrała cię na dzisiejsze spotkanie- powiedział, siadając na moim łóżku.
-Co?- byłam lekko zdziwiona.-Dlaczego niby miałabym ci coś o niej powiedzieć?
-Nie powiem, niezła z niej laska i w sumie chciałbym wiedzieć coś o niej więcej.
-Żeby ją zdobyć, a później porzucić- podniosłam bardziej głos.- Myślisz, że nie widziałam takich jak ty? Jest ich mnóstwo i nie pozwolę, abyś skrzywdził BoSang, rozumiesz?!
-Nie chcesz współpracować? Oświecę cię, twój ojciec pracuje dla mojej matki, chyba nie chcesz aby on stracił pracę, co?
-Czy to szantaż?- skrzyżowałam ręce na piersi.
-Interpretuj to jak chcesz. Teraz mi coś o niej opowiesz?
-Powiem ci tylko ogólnikowo, dobra? Reszty musisz sam się dowiedzieć.
-Zamieniam się w słuch.
-Lee BoSang, nie ma rodzeństwa, nie wiem gdzie pracują jej rodzice, rzadko rozmawiamy o jej rodzinie.- westchnęłam.- Nie lubi poznawać nowych osób, jest introwertyczką i kocha samotność. Jest też bardzo ciekawska i nie odpuszcza tak łatwo. Jest pół Amerykanką i pół Koreanką. Przeprowadziła się nie całe kilka lat temu. Jest bardzo wrażliwa i delikatna. Muzyka jest jej życiem i nie wyobraża sobie braku jej w życiu. Wystarczy?
-Dziękuję, a wiesz może czy ona lubi kwiaty?
-Wydaje mi się, że tak, ale nie jestem pewna- byłam zmęczona rozmową z tym idiotą. Przychodzi i straszy wywaleniem mojego ojca z pracy. Dupek.- Ale jeżeli skrzywdzisz Lee to spodziewaj się słodkiej zemsty Min, zrozumiano?
-Tak jest! To ja spadam!- jak powiedział, tak zrobił. Chłopak wyskoczył przez moje okno i na tyle go widziałam.
Ciężko upadłam na łóżko, patrząc w sufit. Ten dzień był jednym z najbardziej pokręconych w moim życiu. Mam nadzieję, że więcej już takich nie będzie.
-----------------------------------------------
Przepraszam, że nie było mnie tak długo ;-; I również przepraszam, że rozdział jest taki krótki. Niestety napadł mnie mój brak weny ;-; Wybaczcie mi!! >~< Mam mimo wszystko nadzieję, że rozdział się spodoba! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top