Rozdział 3- Spotkanie i nocny spacer [BoSang]
„Moim wiecznym wspomnieniem będzie twój uśmiech rozświetlony tysiącami błyszczących, jak twoje oczy gwiazd"
Po tygodniu nadszedł dzień spotkania z Min Yoongim. Z każdą minutą stresowałam się coraz bardziej. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Ale najbardziej chciałam się pozbyć uczucia, jakie zrodziło się we mnie. Byłam oczarowana blondynem, lecz wiedziałam, że tak być nie powinno. Bawiłam się końcem swojego swetra, czekając na JiJin, która zgodziła się dotrzymać mi towarzystwa na tym spotkaniu. Moje policzki były lekko zaczerwienione od zimna, a z moich ust leciała para.
-Cześć- przywitała się.- Długo już tu czekasz?
-Hejka, dopiero przyszłam- lekko się uśmiechnęłam.-Lepiej już chodźmy, bo się spóźnimy.
-Tak w ogóle, to po co ja mam tam z tobą iść?-westchnęła.
-Wyobrażasz sobie mnie rozmawiającą z chłopakiem do tego wampirem sam na sam, którego kompletnie nie znam?- uniosłam jedną brew do góry.
-A no tak... Nie pomyślałam o tym- przyznała.
Po chwili dotarłyśmy na miejsce spotkania. Była nim mała kawiarnia niedaleko naszej znienawidzonej szkoły. Przez ogromną szybę z przodu budynku zauważyłam siedzącego przy stoliku Yoongiego z jakimś chłopakiem o białych włosach. Dobrze, że zabrałam Paulinę ze sobą. Nie wyobrażam sobie, żebym rozmawiała nie z jednym, a z dwoma chłopakami na raz!
-C-cześć- nieśmiało powiedziałam podchodząc do owego stolika. Mój głos był tak cichutki, że nie miałam pewności, czy mnie było słychać.
-Oh, witaj BoSang!- odpowiedział pełen energii chłopak.- To jest NamJoon, mój przyjaciel, mówiłem ci o nim- lekko uśmiechnęłam się do osobnika obok.
-To jest JiJin, moja znajoma- przedstawiłam dziewczynę chłopakowi, a białowłosy przeszywał ją wzrokiem. Właśnie taki wzrok dziewczyna lubiła najbardziej.
-Niezła- wyszeptał NamJoon z cwaniackim uśmieszkiem.
Paulina udawała, że nie słyszała tego, co właśnie powiedział do niej chłopak. Jednak wiem, że trochę ją to zaskoczyło. Zazwyczaj chłopacy rozpoczynają od gry wstępnej, z której Kim po prostu zrezygnował.
Usiadłam obok Yoongiego, gdyż JiJin zajęła już miejsce przy NamJoonie. Miałam ochotę uciec jak najdalej, kiedy przypadkiem dotknęłam dłoni chłopaka siedzącego obok. Moje policzki samoczynnie zmieniły barwę na czerwoną. Nie wiem czemu tak dziwacznie zachowywałam się przy nim. Jeszcze nikt aż tak bardzo mnie nie zawstydzał. Nie mogę przecież zakochać się w wampirze. To zbyt niebezpieczne i dla mnie, i dla niego.
Mijały godziny, a my nadal rozmawialiśmy ze sobą. O dziwo konwersacja szła nam dość sprawnie. Rozmawiając z chłopakiem zgubiłam poczucie czasu, a za oknem już się ściemniało.
Oczywiście JiJin z NamJoonem również bawili się w najlepsze. Nie powiem para była by z nich całkiem niezła. Kiedy zbliżała się godzina zamknięcia kawiarni, w końcu opuściliśmy lokal.
-Powinnam wrócić już do domu- powiedziała JiJin.- Matka mnie zabije, kiedy dowie się, że zostawiłam tych smarkaczy samych.
-Dobrze, do zobaczenia!- pomachałam jej na pożegnanie.
-Ja też muszę się już zmywać. Jin pewnie czeka z kolacją, idziesz ze mną?- białowłosy zwrócił się do Yoongiego.
-Nie, ja zostanę z BoSang- odpowiedział przy czym zagryzł dolną wargę- Nie powinno zostawiać się samotnie dziewczyny, kiedy jest już ciemno.
-Jak chcesz! Siemka!- pożegnał się i ruszył w swoją stronę.
Ja wraz z chłopakiem w ciszy spacerowaliśmy, zbliżając się w stronę pobliskiego parku. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Byliśmy kompletnie sami, a wokół nas nikogo nie było. Nagle chłopak złapał mnie za rękę, zadziornie się uśmiechając. Nie rozumiałam zachowania chłopaka, a moja twarz przypominała dorodnego pomidora. Jednak nie potrafiłam go odtrącić. Moja podświadomość cieszyła się z gestu Yoongiego, więc samej siebie również nie rozumiałam.
-Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza- przerwał ciszę.
-N-nie... Wszystko jest okej...- odpowiedziałam, starając się uspokoić.
-Usiądźmy tutaj, stąd widać lepiej gwiazdy- pociągnął moją rękę w stronę ławki.
-Wow... Dawno nie widziałam tylu gwiazd...- byłam zachwycona widokiem nad nami. Od dziecka uwielbiałam oglądać gwiazdozbiory.
W pewnej chwili odwróciłam swoją głowę w stronę Yoongiego, który wpatrywał się w niebo. W jego ciemnych oczach odbijały się wszystkie gwiazdy. Ten widok był o wiele ciekawszy od tego u góry. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, co jeszcze bardziej mnie fascynowało. Przyglądałam się mu tak przez dłuższą chwilę, kompletnie nie zastanawiając się nad swoim zachowaniem.
-Jestem aż tak przystojny, że nie możesz się na mnie napatrzeć?- spytał, śmiejąc się.
-J-ja, ja przecież patrzę w gwiazdy- szybko skierowałam wzrok w stronę gwieździstego nieba i schowałam zarumienione policzki w rękach.
Yoongi złapał mnie za jedną z rąk, spoglądając mi w oczy. Jego twarz z bliska wydawała się jeszcze piękniejsza. A jego usta były jeszcze bardziej pociągające. Twarz chłopaka powoli zbliżała się do mojej. Była już tak blisko, że nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów.
Jednak w ostatniej chwili odepchnęłam go od siebie, zakrywając usta. Dobrowolnie do moich oczu zaczęły zbierać się łzy. Wstałam i pobiegłam w stronę swojego domu. Czy on właśnie chciał mnie pocałować?! Nie, nie, nie! Nie mogłam na to pozwolić!
Zamknęłam drzwi i powoli się z nich zsunęłam, chowając zapłakaną twarz. Moja mama patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem i głaskała moje plecy. Nie chciałam z nikim rozmawiać, a ona dobrze o tym wiedziała, więc nie pytała się o nic tylko dodawała mi otuchy swoją obecnością. Uwielbiałam ją za to, że nie zadawała zbędnych i wnerwiających pytań.
Weszłam do salonu, gdzie na kanapie siedział ojciec. Oczywiście w ręku trzymał butelkę wysoko procentowego trunku. Nawet nie zwrócił uwagi w jakim stanie wróciłam. Nigdy go nie interesowałam.
-Gdzie byłaś tak późno?- spytał.
-Byłam na spotkaniu...- wydusiłam.- Była ze mną JiJin i dwójka nowych chłopaków ze szkoły.
-Co ja ci mówiłem o zadawaniu się z tymi potworami żywiącymi się krwią! Masz zakaz rozmawiania z nimi!
-Oni tacy nie są! Nic mi nie zrobią!- zaczęłam się irytować.
-Zamknij się! Ostatni raz wychodzisz gdzieś sama!
-Ha! Myślisz, że posłucham takiego menela, jak ty?!
-Jak ty się do mnie odzywasz?!
-Tak, jak na to zasługujesz!
-BoSang, uspokój się- mama przytuliła mnie do siebie.- Weź prysznic i połóż się spać, musisz rano pójść do szkoły.
Zrobiłam to, o co poprosiła mnie rodzicielka. Wzięłam szybki prysznic, po czym położyłam się spać do łóżka. Niestety, ale za nim zasnęłam rozmyślałam o dzisiejszym spotkaniu z chłopakiem. Sądziłam, że ten pocałunek miał być tylko dla zabawy. Wiele wampirów bawi się uczuciami ludzi. Dlaczego akurat tym razem padło na mnie? Miałam ochotę wykrzyczeć to nurtujące mnie pytanie, ale się powstrzymałam. Kiedy w końcu prawie zasypiałam dostałam wiadomość od Byun YouJin. Postanowiłam jednak odczytać ową wiadomość jutro rano. Byłam zbyt zmęczona, aby zrobić cokolwiek, a co dopiero doradzać innym. Jeszcze chwilę próbowałam zasnąć, lecz z każdą minutą szło mi to bardziej opornie. Miałam ochotę zamknąć oczy i obudzić się po tym, jak wszystkie moje zmartwienia znikną, a ja będę mogła spokojnie żyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top