Rozdział 15- To nie sen [BoSang]
"Chciałabym budzić się codziennie w twoich ramionach"
Wieczór, który spędziłam na imprezie razem z Yoongim był jednym z najprzyjemniejszych jaki mogłam przeżyć. W głowie miałam obietnicę wampira, co do obrony mnie przed ojcem. Trochę głupio, że o nim wspomniałam, lecz w tamtej sytuacji chyba potrzebowałam słów otuchy.
Obudziły mnie promienie słoneczne, które padały przez otwarte okno oraz delikatne pochrapywanie chłopaka, z którym dzieliłam łóżko. Nadal byłam wtulona w Yoongiego, który spokojnie sobie spał. Wyglądał tak niewinnie i słodko, że gdybym miała przy sobie telefon to zrobiłabym mu zdjęcie. Na mojej twarzy pojawił się skromny uśmiech, który po chwili znikł, kiedy zrozumiałam, że nie jestem w swoim pokoju. Byłam lekko wystraszona i nie wiedziałam co zrobić. Powoli odsunęłam się od krwiopijcy i zeszłam z łóżka. Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu swoich rzeczy. Zebrawszy wszystkie porozrzucane ubrania, które należały do mnie, postanowiłam bez chwili zastanowienia założyć je i uciec jak najszybciej. Jednak kiedy byłam już w połowie, czyli kiedy miałam już na sobie spodnie, poczułam jak od tyłu ktoś się do mnie przytula i oplata swoimi rękoma. Nie musiałam się nawet domyślać, ponieważ dobrze wiedziałam, że to Yoongi, który się obudził.
-Dzień dobry, księżniczko- powiedział, całując mnie w miejsce, w które wczoraj wbił swoje kły.- Bolało? Przepraszam, ale nie mogłem się wczoraj powstrzymać. Twoja krew jest naprawdę słodka.
-Nie musisz przepraszać- odwróciłam się przodem do niego.- To nie bolało tak mocno, więc nie przejmuj się tym.
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem i przygryzł zmysłowo dolną wargę. Ciągle wpatrywał się w moje ciało przez co zaczęłam czuć skrępowanie. Moja twarz była cała czerwona niczym pomidor, ale to tylko nakręcało blondyna.
-Wyglądasz cudownie- wydusił po chwili ciszy.- Jesteś bardzo wstydliwa, a przecież już widziałem cię całkiem nagą.
-To przez twój wzrok- wymamrotałam.- Nie patrz tak na mnie.
-To nie takie proste- zaśmiał się.- Trudno nie patrzeć na taką ślicznotkę, która na dodatek ma twoją koszulkę, w której wygląda olśniewająco.
Zawstydziłam się jego słowami jeszcze bardziej. Nikt nie powiedział mi tylu komplementów i na dodatek całkiem szczerze. Chłopak położył swoje dłonie na moich biodrach i przysunął mnie do siebie trochę bliżej. Złożył na moim policzku motyli pocałunek, po czym szeroko się do mnie uśmiechnął.
-Może pomogę ci się ubrać, co?- szepnął wprost do mojego ucha.
-Dam radę sama.
-Na pewno?- polizał mnie wzdłuż szyi.- Ja zawsze jestem chętny, aby ci pomóc.
Po moim ciele przeszły przyjemne dreszcze, przez które moje nogi zrobiły się jak z waty. Aby nie upaść oparłam swoje ręce o barki wampira, skracając jeszcze bardziej dystans między nami. Mu najwyraźniej to odpowiadało, ponieważ już po chwili jego usta znalazły się na moich, łącząc się w namiętny pocałunek. Nie protestowałam, a wręcz oddawałam każdy pocałunek z coraz większą namiętnością.
-Ekhem- oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni i spojrzeliśmy w stronę drzwi, w których stał Taehyng, a za nim YouJin.- Widzę, że u was romantycznie od rana.
-T-to nie tak- próbowałam coś wytłumaczyć, lecz przerwała mi czarnowłosa.
-Spokojnie- powiedziała.- Nie musisz się tak stresować.
-Aczkolwiek- wtrącił mój przyjaciel.- Czy wy jesteście parą? Widzieliśmy was wczoraj razem w jednym łóżku, więc...
-Eee...- nerwowo spojrzałam w stronę Mina.
-To jest sprawa do przedyskutowania- przyznał blondyn.- Ale mam nadzieję, że BoSang zostanie moją dziewczyną.
Wzrok wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu był skierowany w moją stronę, a moje zakłopotanie rosło w siłę z każdą minutą. Miałam już powoli dosyć tych ciągłych krępujących pytań i sytuacji.
-Moglibyście zostawić nas na chwilę samych?- poprosiłam.- Przyjdziemy do was za chwilę.
-Dobrze- odpowiedziała z uśmiechem YouJin, która zamknęła drzwi i poszła schodami, razem ze swoim ukochanym, w stronę kuchni.
Głęboko westchnęłam i zwróciłam swój wzrok na czarne oczy wampira, który zakładał na siebie spodnie.
-Kocham cię- wydusiłam, podchodząc do Yoongiego.- Ile razy chciałam wyprzeć to i oszukać samą siebie, ale prawda jest taka, że zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia. Siedziałeś mi cały czas w głowie i nie potrafiłam cię stamtąd wygonić. Słowa, które do ciebie powiedziałam wtedy w łazience były dla mnie straszliwie bolesne i głupie. Żałowałam, że wyszły z moich ust i bałam się, że już nigdy się do mnie nie odezwiesz. Mimo tego, że mówiłam sobie, że te uczucia w końcu uciekną i będę mogła żyć tak jak przedtem to jednak wiedziałam, że nie wygram z miłością do ciebie. W chwili kiedy zgodziłam się przespać z tobą zaufałam ci i oddałam się cała. Kocham cię i jestem pewna, że to nie minie jak przeziębienie, a będzie trwać tak długo póki żyję. Kocham cię i będę to powtarzać aż do śmierci. Kocham cię i chcę byś już zawsze był ze mną. Kocham cię i powiem ci każdy mój najmniejszy sekret. Kocham cię i proszę, pocałuj mnie tak szczerze i tak czule jak nigdy wcześniej...
Z moich oczu płynęły łzy, których nawet nie chciałam zatrzymywać. Powiedziałam całą prawdę, która leżała na moim sercu i czułam pewnego rodzaju ulgę. Chłopak pocałował mnie tak jak go o to poprosiłam. Przytuliłam się do niego tak mocno jak tylko mogłam. Niezmiernie się cieszyłam z takiego obrotu spraw. W końcu mogłam poczuć choć odrobinę spokoju, którą otrzymywałam w ramionach Yoongiego.
-Ubierzmy się i dołączmy do reszty- stwierdziłam, zdejmując koszulkę należącą do blondyna.
-Niezły widok- zadziornie się uśmiechnął.- Na pewno musimy iść do nich teraz?
-Tak- odpowiedziałam stanowczo, trzymając w ręku stanik.
Kiedy w końcu się ubraliśmy, choć było to szczerze trudne z ciągle gadającym wampirem, który co chwilę musiał na mnie spojrzeć i przy okazji dodać parę komplementów od siebie, mogliśmy wyjść z pokoju. Yoongi złapał mnie za rękę i zeszliśmy razem do kuchni, gdzie czekała tam YouJin.
-Coś długo wam to zajęło- spojrzała na nas dwuznacznie.
-Pan Min nas trochę spowalniał- odparłam, ukradkiem zaglądając do salonu, gdzie na kanapie leżała JiJin z NamJoonem, a obok nich był zniesmaczony Jimin.- Cześć, Park!
-Mogłabyś mi pomóc wstać? Mam dość siedzenia obok tej dwójki. Cały czas się ze sobą obściskiwali, a ja nie miałem żadnej drogi ucieczki- pomogłam chłopakowi ulotnić się od pary śpiących wampirów.
Zaprowadziłam go do kuchni, w której pojawił się Tae. Zajęłam miejsce obok Yoongiego, który cały czas obdarowywał mnie czułym wzrokiem. Odpowiadało mi zachowanie krwiopijcy, dlatego z mojej twarzy nie schodził szeroki uśmiech.
-Wy jesteście razem?- spytał rudowłosy.
-Tak- czułam się dziwnie, przytakując na to pytanie.
-Ah...- westchnął.- Czyli naszego Jungkooka czeka przykre odrzucenie. Mogłem się tego spodziewać. W końcu już na pierwszy rzut oka widać, że pomiędzy wami iskrzy.
-Właśnie! Gdzie Jungkook?
-Za dużo wypił i Hoseok zaprowadził go do domu z małą pomocą Jina, który później też sobie poszedł.
-Jeon jest w tobie zakochany?- przerwał blondyn.
-Eee...- od tej odpowiedzi nie dało się uciec.- Tak... Wyznał mi miłość kilka dni temu...
-Co mu powiedziałaś?
-Uciekłam- przyznałam, po czym usłyszałam cichy śmiech.
-BoSang, to do ciebie takie podobne- Tae próbował opanować śmiech.- Kiedy poznałaś Yoongiego również od niego uciekłaś.
-Bądź cicho!- krzyknęłam zawstydzona.
-Kto tak drze ryja?- warknęła JiJin.- Nam, złaź ze mnie! Co tu się wyprawia? Ała! Moja głowa...
-Potwór się odezwał- zażartowała YouJin.
-YouJin, zabiję cię jak tylko wstanę, rozumiesz?!- krzyknęła, zrzucając z siebie białowłosego, który upadł z hukiem na podłogę, budząc cię rozkojarzony.
-Uspokój się, kobieto- jęknął NamJoon.- Wczoraj byłaś bardziej spokojniejsza.
-Tobie też za chwilę przywalę- wysyczała.- Ałć! Dajcie mi coś na ten cholerny ból głowy...
JiJin chwiejnym krokiem weszła do kuchni, biorąc leki od niższej dziewczyny oraz szklankę wody z blatu. Wzięła lekarstwo i spojrzała w moją stronę, robiąc przy tym zszokowaną minę. Zaczęła mi się przyglądać uważnie z każdej strony oraz co chwilę spoglądała również na Yoongiego.
-Co wy wczoraj robiliście?- spytała.
-Nic takiego- odpowiedziałam.
-Powiedz- ciągła dalej.- Mi nie zamydlisz oczu. Widzę, że na twojej szyi jest sine ugryzienie oraz pełno malinek. Czy wy wczoraj spaliście ze sobą?
-Tak- wtrącił się w pełni zadowolony blondyn.
-Jak śmiałeś tknąć moją przyjaciółkę?!- dziewczyna mordowała wzrokiem spokojnego wampira.- BoSang, dlaczego ty nadal siedzisz obok tego krwiopijcy?! Odejdź, a ja mu urwę jaja, jak zaraz nie wymyśli jakiegoś dobrego argumentu.
-JiJin, ja i Yoongi chodzimy ze sobą- wyznałam.- Więc proszę, opanuj się.
-Że co?!
-Twoja przyjaciółka jest teraz moją dziewczyną i prawdopodobnie przyszłą żoną oraz matką moich dzieci- Min zdecydowanie uwielbiał wkurzać JiJin i przy okazji mnie zawstydzać.
-Myślałem, że prędzej to ja prześpię się z JiJin- do naszej dyskusji doszedł również NamJoon.
-Nie jestem taka łatwa!- piorunowała wzrokiem białowłosego.
-Ale bardziej chętna- zaśmiał się.- Cieszę się, że w końcu nikt nie będzie mi jęczał nad uchem, jak to jest nieszczęśliwie zakochany.
-Milcz!- wysyczał zawstydzony Min.
-Jaką masz słodką minkę~- potargałam blondyna po włosach.
-Ty miałaś słodszą wczoraj- wyszczerzył zęby, odwracając głowę w moją stronę.
-Myślałam, że lepiej to przeżyje- westchnęła JiJin.- Proszę, skończcie sobie słodzić, bo dostanę cukrzycy.
-Zobaczymy jak ty i NamJoon zostaniecie parą!- fuknęłam.
-My nie będziemy wychodzić z łóżka- zażartował Kim.- Prawda skarbie?
-Kto powiedział, że w ogóle zostaniemy parą?
-Nie znasz się na żartach. Lepiej sobie stąd pójdę- Nam wyszedł z kuchni i usiadł na kanapie w salonie.
-Pójdę go udobruchać- lekko się uśmiechnęła i wyszła. Widać było, że coraz bardziej Nam zaczynał jej się podobać.
Zostaliśmy w piątkę w kuchni, rozmawiając na różne tematy. Atmosfera była bardzo przyjemna, choć niektórych, czyli Jimina, męczył nieprzyjemny kac morderca, ale nie przeszkadzało to mu w kontynuowaniu rozmowy. Za nim się obejrzeliśmy minęły nam tak dwie godziny.
-Gdzie jest mój telefon?- spytałam.
-Masz, zostawiłaś go w łazience- YouJin podała mi moją własność.
Spojrzałam na ekran komórki i się przeraziłam. Dwadzieścia nieodebranych połączeń od ojca. Moje ręce zaczęły się trząść, a w moich oczach zbierały się łzy, ale nie chciałam, aby ktoś niepotrzebnie zwrócił na to uwagę, więc całe swoje przerażenie ukryłam za ogromnym sztucznym uśmiechem.
-Muszę już wracać- powiedziałam, chowając telefon do kieszeni.
-Już?- zdziwiła się Byun.
-Tak, obiecałam mamie, że pomogę jej posprzątać piwnice- moja wymówka okazała się strzałem w dziesiątkę.
-Dobrze, uważaj na siebie po drodze.
-Odprowadzę cię- Yoongi złapał mnie za rękę i obdarował ciepłym uśmiechem.- Obiecałem, że będę cię chronił.
Wyszłam razem z blondynem z domu YouJin, uprzednio z wszystkimi się żegnając. Spacerowałam z chłopakiem, wybierając dłuższą drogę do mojego domu, czyli przez śliczny park, który z całego serca uwielbiałam. Co chwilę ukradkiem spoglądałam na wampira i od razu przypomniało mi się nasze spotkanie, gdzie ten chciał mnie pocałować, a ja głupia mu wtedy odmówiłam.
-Pocałuj mnie- wydusiłam po chwili.
-Co ty tak nagle?- zaśmiał się, po czym złożył na moich ustach motyli pocałunek.
-Chciałam nadrobić ten jeden pocałunek- ścisnęłam jego dłoń mocniej.
-Na pewno musisz pomóc swojej mamie?- spojrzał w moją stronę smutnym wzrokiem.- Czy przypadkiem nie chodzi tu o twojego ojca?
-Yoongi...- spuściłam głowę, a mój głos zaczął drżeć.- Boję się wracać do domu...
Rozpłakałam się jak małe dziecko, ale nie chciałam kryć przed chłopakiem mojego strachu. Nie wytrzymałam, a moja maska rozsypała się na milion kawałeczków. Min przytulił mnie, delikatnie głaszcząc moje plecy. Chciał mnie uspokoić, co mu się udało.
-Pójdę tam z tobą- odpowiedział.
-Nie- odsunęłam się od niego.- Nie chcę, aby coś ci się stało. Mój ojciec jest nieobliczalny.
-Martwię się o ciebie- oparł swoją głowę o moje ramie.- Chcę cię jedynie obronić, proszę.
-Dobrze- zgodziłam się.- Chodźmy szybciej.
Kilka minut później staliśmy już przed drzwiami. Pewnym ruchem pociągnęłam za klamkę i weszliśmy do środka. Czułam odór mocnego alkoholu oraz obrzydliwie intensywnych męskich perfum. Weszłam do salonu, gdzie na fotelu leżała jedynie pusta butelka po piwie, a na kanapie spała moja matka z rozciętą wargą.
-Mamo!- krzyknęłam, widząc jej stan i podbiegłam do niej jak najszybciej mogłam.
-BoSang- uśmiechnęła się do mnie.- Martwiłam się o ciebie.
-Przepraszam- zaczęłam płakać, chyba zrobiłam się zbyt wrażliwa.- Czy to zrobił ci ojciec?
-Tak- przyznała.- Wczoraj wpadł w furię, bo nie odbierałaś telefonu.
-Zostawiłam go w łazience u YouJin. Gdybym tylko odebrała ten cholerny telefon...
-Nie obwiniaj się- usiadła.- To nie twoja wina.
-Gdzie on jest?
-Wyszedł do baru, ponieważ zadzwonił do niego jakiś znajomy. Ja udawałam, że śpię i ignorowałam to co mówił.
-Rozumiem...- spojrzałam w stronę blondyna.- Na szczęście nie ma go tutaj.
-Kim jesteś?- moja mama zadała pytanie, wskazując na Mina.
-To mój chłopak- odpowiedziałam.
-Dzień dobry- rzekł.- Nazywam się Min Yoongi.
-Przepraszam za ten bałagan- wstała i zaczęła zbierać butelki.
-Nic nie szkodzi.
-Yoongi, możesz już iść. Ja pomogę mamie sprzątać- uśmiechnęłam się do niego.- Zadzwonię do ciebie.
-Dobrze. Uważaj na siebie- odpowiedział i wyszedł.
Zaczęłam zbierać z mamą butelki i otworzyłam wszędzie okna, aby pozbyć się tego drażniącego odoru alkoholu. Zadzwonił do mnie wtedy telefon, więc wyjęłam go z kieszeni i odebrałam połączenie.
-Halo?- odezwałam się pierwsza.
-BoSang, czy masz czas na krótką rozmowę?- usłyszałam głos Jungkooka.
-W sumie to znajdę czas za jakieś piętnaście minut.
-Będę czekał w parku- rozłączył się.
Brzmiał dość poważnie, a ja kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Posprzątałam razem z matką cały dom i w końcu mogłam położyć się na swoim łóżku. Jednak niestety, ale musiałam pójść jeszcze spotkać się z Kookim. Przebrałam się i wyszłam z domu. Po drodze wysłałam jeszcze wiadomość do bruneta, że właśnie zmierzam w kierunku parku. Świeże powietrze było odskocznią od smrodu alkoholu, jaki nadal unosił się w domu. Myślałam o Yoongim, który po raz pierwszy mógł spojrzeć, jak wygląda moja codzienność. Widziałam, że był lekko zagubiony i nie wiedział co zrobić, ale wystarczy, że przy mnie wtedy był.
-Lee!- z daleka machał do mnie Jungkook.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać?- spytałam prosto z mostu, ponieważ pragnęłam już wrócić do swojego miękkiego łóżka.
-Chciałem z tobą porozmawiać o naszym pocałunku- zamurowało mnie. Kompletnie o tym zapomniałam.- Chciałbym usłyszeć twoją odpowiedź.
-Jungkook...- nie wiedziałam, jak mu to łagodnie przekazać.- Przepraszam... Nie chciałam narobić ci tym pocałunkiem nadziei... Ja nie kocham cię... Jesteś dla mnie jedynie przyjacielem...
-Co?- jego wyraz twarzy ewidentnie wskazywał, że nie oczekiwał takiej odpowiedzi.
-Przepraszam...- przytuliłam go, aby dodać mu otuchy.- Zrozumiem jeżeli nie będziesz chciał już się ze mną widywać...
-Nie odpuszczę- szepnął.- Nie odpuszczę tak łatwo.
Odsunął się i westchnął. Cmoknął mnie w czoło i pobiegł w tylko sobie znanym kierunku, zostawiając mnie oszołomioną. Wiedziałam, że szykuje się coś nie dobrego i szczerze miałam tego dość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top