Rozdział 13- Impreza [JiJin]
"Alkohol robi swoje"
Pomysł z imprezą wydawał mi się najgłupszym pomysłem na jaki mogła wpaść YouJin. Ale słysząc zgodę ze strony Lee, również zgodziłam się na ten plan. Nadal miałam złe przeczucia co do przebiegu imprezy i pojawieniu się tam alkoholu. A jak dobrze wiadomo, ja do alkoholu mam wielką słabość i upicie się u mnie jest normą. Przez dobre kilka dni moją głowę zaprzątały jedynie przygotowania i obawy przed hucznym przyjęciem.
Początek imprezy przebiegał spokojnie. Po kolei pojawiali się nowi goście. Nie znałam wszystkich, ale przy drugiej butelce piwa było mi to już obojętne. Rodzai alkoholu było wiele, czyli tyle ile udało mi się zdobyć. Piłam dużo i z każdą pijącą osobą wymyślałam jakiś głupi toast, aby potem wziąć porządnego łyka trunku, którego aktualnie miałam w ręku. Impreza rozwinęła się w szybkim tempie, a ja powoli traciłam kontrole nad swoim ciałem i umysłem.
-JiJin, wydaje mi się, że powinnaś trochę przystopować- powiedział NamJoon, który siedział ze mną na kanapie.
-Spokojnie, wszystko jest w porządku- zaśmiałam się.- Odrobina szaleństwa nikomu nie zaszkodzi.
-Ale szacunek do wątroby mieć powinnaś- westchnął.
-Przynudzasz- rzuciłam.- Poczuj ten luz i zabaw się trochę!
W tym momencie usłyszałam swoją ulubioną piosenkę. Bez chwili namysłu wskoczyłam na stolik i zaczęłam tańczyć do rytmu muzyki. Do tego wszystkiego doszedł jeszcze mój powalający wokal, który zainteresował wszystkich, znajdujących się w salonie. Przedstawiałam swoje najbardziej zmysłowe ruchy, czułam się niesamowicie. Gdzieś w oddali słyszałam gwizdanie, klaskanie i krzyki z prośbą o więcej. To wszystko mnie jedynie motywowało do bardziej odważniejszych ruchów, które niezbyt podobały się zazdrosnemu NamJoonowi, który piorunował mnie wzrokiem.
Piosenki się zmieniały, a ja nadal tańczyłam. Ukradkiem spoglądałam na to co się dzieje wokół mnie. Zauważyłam biegnącą po schodach BoSang, która wyraźnie była bardzo zadowolona. Po chwili przed sobą ujrzałam Jimina, który również zaczął tańczyć wraz ze mną.
-Konkurencja?- spytałam z uśmiechem.
-Raczej wspólnik- odpowiedział, łapiąc mnie za rękę.- Pokażmy jak najlepszy występ.
Widać było, że on również nie jest już przy zdrowych zmysłach. Poddał się chwili i swojemu upojeniu. Ale muszę przyznać, że nawet po alkoholu potrafi on świetnie tańczyć.
Chłopak złapał mnie w tali, zapraszając przy tym do swojej tanecznej gry. Z chęcią pozytywnie odpowiedziałam na jego zaproszenie, rozluźniając się jeszcze bardziej. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy, co nas namiętnie hipnotyzowało i wszystko dookoła przestało mieć jakiekolwiek znaczenie.
-Pomachajcie tu do mnie!- krzyknął Jin, który w ręku trzymał telefon.
-Jestem sławny!- wybuchnął śmiechem rudowłosy.- JiJin, powiedz coś!
-My oboje jesteśmy sławni! Tworzymy najlepszy duet na świecie! Autografy rozdajemy jutro, jeśli będziemy pamiętać- powiedziałam przez śmiech.
Starszy uśmiechnął się do nas i schował telefon do kieszeni. Pomógł mi zejść ze stołu, kierując mnie w stronę kanapy. Podał mi szklankę wody i zgarnął przeszkadzające włosy z mojej twarzy. Głęboko westchnął, spoglądając na ludzi, którzy coraz bardziej tracili nad sobą kontrole.
-Powinnaś odpocząć- stwierdził, siadając obok.- Widać, że straszliwie się zmęczyłaś.
-Fani nie mogą czekać- chciałam wstać, lecz chłopak mi to uniemożliwił, łapiąc mnie za nadgarstek.
-Namjoon wyszedł na papierosa, a wiem, że bardzo mu na tobie zależy, więc skoro go tutaj nie ma, to ja się tobą zajmę zamiast niego- wydusił.- Nam to mój ukochany kuzyn i zrobiłbym dla niego wszystko, dlatego bardzo mnie wkurza to jak błaho traktujesz jego uczucia. Nic do ciebie nie mam, ale powinnaś brać to pod uwagę.
-Dlaczego się wtrącasz w naszą relację? Rozumiem, że to twój kuzyn, ale to jego życie i nie powinieneś wtykać nosa w nie swoje sprawy- odpowiedziałam lekko agresywnie.
-Zwracam ci jedynie uwagę, bo widzę jak on cierpi z twojego powodu.
-Cierpi? Jakby tak było to by ze mną pogadał i jakoś byśmy to załatwili...
-Serio? Myślisz, że rozmowa o jego uczuciach przychodzi mu tak łatwo. Widać, że kompletnie go nie znasz. Skoro go nie kochasz to powinnaś zakończyć tą znajomość i pozwolić mu poznać kogoś nowego.
-Ale ja nie chcę...- mruknęłam pod nosem.
-Co? Chcesz go trzymać przy sobie, mimo tego, że sprawia mu to ogromny ból?! Czy ty siebie słyszysz, dziewczyno?! Jesteś sadystką?!- podniósł głos, karcąc mnie przy tym wzrokiem.
-Ja po prostu nie wiem, co do niego czuję... Ja... Potrzebuję czasu, aby upewnić się, czy dobrze robię... Dopiero, kiedy Nam do mnie przyjdzie i powie, że to jest dla niego ciężkie, to wtedy przestanę...
-Przestaniesz dopiero wtedy, kiedy będzie zniszczony psychicznie? Wiedz, że masz rywala, który nie odpuszcza tak łatwo i lepiej, żebyś się określiła szybciej, bo zawsze ten ktoś może zabrać ci chłopaka sprzed nosa- wycedził przez zęby, odchodząc ode mnie w stronę nadal tańczącego Jimina, który właśnie co się wywrócił na stole, uderzając przy tym głową o drewno. Wyglądało to poważnie, lecz inny nie zwracali na to uwagi, a jedynie zaczęli się śmiać.
Jin podszedł do niego i pomógł mu wstać. Opatrzył mu powstałą na skutek upadku ranę na głowie i posadził go obok mnie na kanapie.
-Do zobaczenia- szepnął w moją stronę i odszedł.
Siedziałam zszokowana całą sytuacją. Pozory jakie stwarzał Jin i jakim był świetnym aktorem w tym wszystkim oraz tajemniczy "rywal", który stworzył we mnie poczucie zagrożenia. Zdążyłam zżyć się, w pewnym sensie, z NamJoonem, a wizja braku jego istnienia w moim życiu wydawała się szara i smutna. Czy to oznaczało, że zaczęłam się interesować białowłosym chłopakiem? To pytanie powtarzało się w mojej głowie niczym echo.
Z głębszych przemyśleń wyrwała mnie zdyszana YouJin i zmieszany Tae.
-Widziałaś gdzieś Yoongiego i Lee?- spytała z lekką zadyszką czarnowłosa.
-Widziałam jak BoSang biegnie na górę, ale to było dobre pół godziny temu- odpowiedziałam.
-Pewnie są w moim pokoju! Musimy tam jak najszybciej iść!- krzyknęła w stronę swojego ukochanego.
-YouJin, zaufajmy Yoongiemu. W końcu on kocha BoSang i jestem pewien, że nic jej nie zrobi- przyznał Tae.- Przecież jest mądry i wie w jakim stanie się znajduje. Ewentualnie możemy do nich ukradkiem zajrzeć, aby im nie przeszkadzać.
-Czekajcie. Jakim stanie? O co chodzi?- zapytałam.
-Lepiej jej nie mówmy, bo wpadnie w furię- szepnęła dyskretnie na ucho chłopakowi.
-Słyszę cię- warknęłam.- Gadajcie mi, co się dzieje.
-Yoongi jest na głodzie i właśnie BoSang jest z nim sama w pokoju YouJin- powiedział szybko i ledwo zrozumiale.
-Musimy ją ratować! Czy ty wiesz, co może się stać?!- poczułam napływający gniew spowodowany lekkomyślnością moich przyjaciół.
-JiJin, ty tu zostajesz- wtrącił się Jimin.- Ledwo chodzisz, zapomniałaś? Jesteś kompletnie pijana.
-Dobrze mówi- zgodził się z nim Tae.
-My tam pójdziemy we dwójkę i wszystko ci opowiemy- YouJin poklepała mnie po ramieniu i poszła razem z Kimem do swojego pokoju.
Zostałam sama razem z Jiminem, który jęczał, że boli go głowa i nawet alkohol nie pomaga mu uśnieżyć tego bólu. Współczuję jego przyszłej dziewczynie, która będzie musiała wysłuchiwać jego stękań i niezadowoleń. To jest nie do wytrzymania. Westchnęłam, rozglądając się za NamJoonem, który kilka minut temu wyszedł na fajkę. Ujrzałam jak białowłosy kieruje się w moją stronę z niezadowoloną miną.
-Jak się tańczyło?- zapytał z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.- Widzę, że twój kolega miał mały wypadek.
-Nie musisz być taki wredny. Ja chciałam się jedynie dobrze zabawić, a ty stwarzasz z tego jakiś wielki problem! Jeśli ci coś nie pasuje to możesz sobie dać ze mną spokój!
Nagle chłopak połączył nasze usta w pocałunek. Stopniowo pogłębiał je, a ja nie stawiałam żadnego oporu. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Oparłam swoje ręce o barki NamJoona, zbliżając go przy tym do swojego ciała. Dopiero po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Nigdy nie odpuszczę sobie takiej dziewczyny. Jestem po prostu zazdrosny, zrozum to.
-Podoba mi się ta twoja zazdrość- szepnęłam wprost do jego ucha, dając mu przy tym znać, że podobał mi się jego gest.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top