Rozdział 69
Od rana w zamku panowała napięta atmosfera. Przez ostatni tydzień Huncwoci gdzieś znikali, a pojawiali się tylko na lekcjach. Nauczyciele byli bardzo zaniepokojeni tym co ma się wydarzyć. Jak było wiadomo Huncwoci nie byli zbyt delikatni jeśli chodzi o żarty. Profesor McGonagall próbowała im wybić ten pomysł z głowy, niestety dziwnym trafem nie mogła ich nigdzie znaleźć, i tak przez cały tydzień.
Dzisiaj był piątek. Przez cały dzień było niepokojąco spokojnie. Huncwoci nie pojawili się aż do kolacji. Jak gdyby nigdy nic weszli do Wielkiej Sali i zajęli swoje miejsca. W całym pomieszczeniu panowała przerażająca cisza, a wzrok wszystkich znajdował się na grupie Gryfonów. Jednak wspomniani uczniowie zachowywali się dziwnie poprawnie. Pierwszą oznaką anormalności była wbiegająca do pomieszczenia Dolores Umbridge w rażąco pomarańczowym kombinezonie i ogromnych, czarnych butach klauna, no i naturalnie czerwonym nosie oraz kolorowej peruce. Patrząc na nią nikt nie mógł się powstrzymać, więc po chwili w całej Wielkiej Sali można było usłyszeć głośne śmiechy uczniów oraz ciche chichoty nauczycieli. Winni tego przewinienia tylko uśmiechali się półgębkiem, bo to był zaledwie początek.
- Jeśli dowiem się który uczeń lub uczennica do tego doprowadził - wrzeszczała Umbridge, próbując zagłuszyć śmiechy. - to zostanie on albo ona surowo ukarany! - po czym wyszła z Sali, ale zanim przekroczyła próg spadło na nią całe wiadro czegoś co w konsystencji przypominało miód. Zaledwie chwilę później torba pierza także znalazła się na pani Inkwizytor. Teraz już otwarcie śmiali się nawet nauczyciele. Dumbledore w pewnym momencie wylądował razem z krzesłem na ziemi. Natomiast McGonagall ukryła głowę pod stołem, żeby nie pokazać swojego rozbawienia. Snape tylko lekko się uśmiechnął, albo raczej wykrzywił usta w imitację uśmiechu, chociaż w jego przypadku to prawie napad śmiechu.
Ale jak wiadomo nic nie może trwać wiecznie i uczniowie musieli wrócić do swoich dormitorii, jednak Huncwotą ani to się śniło. Cała czwórka zamknęła się w kwaterach Suzanne i konsultowała sposób działania w przypadku dalszej części planu. Jeszcze przed ciszą nocną udali się do pokoju Harrego i Rona po Pelerynę Niewidkę i potrzebne im rzeczy, które gromadził przez ostatni tydzień, mapa była cały czas z nimi. Gdy już wszystko było gotowe rozpoczęli drugą część planu.
Zaraz po nastaniu ciszy nocnej zakradli się do kwater Umbridge, które znajdowały się na czwartym piętrze. Jackie został razem z Persem na czatach, wspólnie pilnowali, żeby nikt nie zbliżał się do drzwi by przypadkiem nie aktywować pułapki. Pers gdyby coś było nie tak miała poinformować resztę. Rogacz i Kieł za pomocą Peleryny zakradli się do łazienki Landryny. Tam podmienili jej szampon na ich własną mieszankę. Potem zajęli się lustrem i prysznicem. Gdy skończyli pracę w tym konkretnym pomieszczeniu, przenieśli się do sypialni. Co ciekawe Umbridge już spała, ale tak naprawdę było to spowodowane działaniami Huncwotów. Kiedy kobieta opuściła Wielką Salę bez zjedzenia posiłku, plany Gryfonów lekko się skomplikowały. W napoju Inkwizytorki znajdował się mugolski środek nasenny, wybrali go, ponieważ był nie do wykrycia przez zaklęcia diagnostyczne, a równie skuteczny co eliksir Słodkiego Snu. Przez ten incydent ich plany się zmieniły, poprosili skrzata, aby dodał je do posiłku Umbridge, gdyby takowy zamówiła, jednak nie było stuprocentowej pewności, że wszystko pójdzie po ich myśli. Jednak mieli szczęście i środek nasenny trafił do Różowej Ropucha, która teraz smacznie sobie spała. Kieł wyciągnęła z kieszeni malutką paczuszkę w której znajdował się różowy proszek. Specyfik otrzymali od bliźniaków Weasley w prezencie. Owy produkt został przez nich wyprodukowany i nosił nazwę Proszek Koszmarów. Jak mówi nazwa powoduje on koszmary u osoby, która zostanie nim obsypana. Fred i George wspomnieli, że jest to tylko prototyp i że mogą wystąpić skutki uboczne, takie jak: halucynacje, omdlenia, chwilowe szaleństwo i różne problemy z głową. Właśnie przez te skutki uboczne zdecydowali się na ten konkretny produkt. Kto by nie chciał zobaczyć szalonej Umbridge? Kieł obrzuciła Landrynę całą garścią proszku, po czym razem z Rogaczem opuścili pomieszczenie i przeszli do salonu. Tu nie chcieli nic robić, bo i tak nie mieli za bardzo pomysłu, więc ruszyli do drzwi wyjściowych i zaczęli uzbrajać pułapkę. Gdyby ktoś postanowił otworzyć drzwi, na pewno nie wyszedł by z tego z przyjemnymi efektami.
Gdy już było sporo po północy Huncwoci wrócili do Pokoju Wspólnego, gdzie nie zabawili za długo. Cała czwórka była skrajnie wykończona. Za namową Hermiony, że jutro na pewno nie chcą się spóźnić na śniadanie postanowili udać się do łóżek.
Suzanne ruszyła do swoich komnat dłuższą drogą. Postanowiła się odprężyć po dość stresującym dniu. Odkąd tylko zaczęło się to półrocze nic nie jest tak proste i przyjemne, jak na początku i nie chodziło tu o naukę. Suza obawiała się tego co ma się wydarzyć już nie długo. Wiedziała, że przez "zdradę" Draco ktoś inny zostanie zmuszony do zabicia jej dziadka. Obawiała się, że to właśnie Snape będzie tym kimś, choć nie była by zdziwiona gdyby Grindelwald się wtrącił. Tak naprawdę to jemu najbardziej zależy na śmierci Dumbledore' a. Kolejnym problemem byli Potter' owie. Eliksir Życia jest ciągle w trakcie przygotowania, ale zanim Kamień Filozoficzny się rozpuści minie jeszcze miesiąc i dopiero wtedy będzie można działać dalej. Najwcześniej w marcu zostanie skończony chyba, że dojdzie do jakichś komplikacji. Szczerze miała nadzieję, że nic się nie zdarzy. Zostało jej jeszcze wkraść się i ukraść Kamień Wskrzeszenia co wcale nie będzie takie łatwe. Poza tym jeszcze nauka inkantacji Zaklęcia Nieśmiertelności. Harry chodził cały czas szczęśliwy. Bała się, że go zawiedzie, że coś im nie wyjdzie, że może się to okazać niemożliwe, a chłopak ją za to znienawidzi, bo to będzie jej wina. Tego obawiała się najbardziej. Nie chciała zobaczyć zawodu na jego twarzy, nie chciała widzieć smutku w jego pięknych avadowych oczach. Dotarła do swoich kwater chwilę później, jednak nie spała, rozmyślała nad tym co się stanie jeśli zawiedzie. Do czego to doprowadzi, jeśli przez nią Złoty Chłopiec się załamie. Co jeśli Wybraniec straci nadzieję i to wszystko z jej winy. Zasnęła wiele godzin później z potwornymi myślami o tym, że wszystko może nie wypalić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top