Rozdział 63
Suzanne wstała wcześnie rano, żeby się przygotować. Niezbyt chętnie wybierała się do Nory, ale nie miała nic do powiedzenia. Jednak znalazła w tej sytuacji i dobre strony. Postanowiła ubrać się w rozkloszowaną czerwoną sukienkę, która sięgała jej lekko ponad kolana. Gryfonka nigdy się nie malowała, bo i nie miała takiej potrzeby. Miała znakomitą cerę, którą aż szkoda było niszczyć przez kosmetyki, jednak postanowiła lekko podkreślić oczy tuszem do rzęs i pomalować usta na krwisto czerwono. Swoje długie, blond włosy upieła luźno z tyłu, tak że pojedyńcze pasma włosów okalały jej twarz. Dopełnieniem kreacji były czarne szpilki. Kilka minut przed ustaloną godziną pojawiła się w gabinecie McGonagall. Razem z Minerwą, używając kominka wylądowały w Norze.
Salon został magicznie powiększony, teraz był niewiele mniejszy od Wielkiej Sali. Przy ścianie stał bardzo długi stół na którym zostały poustawiane, różne przystawki i napoje, oczywiście głównie te alkoholowe. Wszędzie było pełno ludzi. W tłumie wypatrzyła dobrze jej znane platynowe włosy.
- Draco! - podeszła do chłopaka i przytuliła go na powitanie.
- Suzanne, jak miło Cię widzieć. - przywitał ją, gdy już się odsunęła. Gryfonka zauważyła, że jest lekko przybity.
- Coś się stało? - zapytała zaniepokojona. Młody Malfoy tylko wskazał na dwie osoby stojące na uboczu. Gdy zrozumiała kto to, wiedziała, dlaczego Draco jest w takim stanie. Pod ścianą stał nie kto inny, jak Harry Potter w towarzystwie Ginny Weasley. Blondyn był zazdrosny o chłopaka, ale ona dobrze wiedziała, że nigdy się do tego nie przyzna. Suzanne zapewniała Dracona już wiele razy, że Harrego interesują tylko chłopcy, jednak trudno mu było patrzeć na Gryfona w towarzystwie tylu ładnych dziewczyn. Chwilę później wspólnie udali się do stołu. Suzanne wybrała piwo kremowe, a Draco Ognistą Whisky. Stali tak rozmawiając na różne tematy dopóki ktoś im nie przerwał.
- Witam, piękną panią. - powiedział Charlie Weasley. - Czy mógłbym prosić panienkę na stronę?
- Oczywiście. Draco dokończymy rozmowę później. - powiedziała, po czym ruszyła za rudzielcem. Jak się okazało zaprowadził ją do wyjścia. Oboje wyszli na świeże powietrze.
- Przejdziemy się? - zapytał niepewnie. W jego zachowaniu było coś dziwnego czego nie mogła zrozumieć.
- Pewnie. - odpowiedziała. Razem z chłopakiem oddalili się od Nory. Zatrzymali się na wzgórzu z którego był piękny widok na okolicę. Charlie narzucił na dziewczynę swój płaszcz, aby nie zmarzła.
- Nie miałem jeszcze okazji Ci podziękować. - powiedział.
- Nie masz za co. - odparła.
- Mam, w końcu uratowałaś nam życie. Mi i Remusowi. - dodał. - Dziękuję za to co dla nas zrobiłaś. A to nagroda. - powiedział, po czym podszedł i pocałował Gryfonkę. Suzanne stała, jak spetryfikowana, nie była w stanie się ruszyć. Lubiła Charlie' go, ale tylko jako przyjaciela, więc gdy chciał pogłębić pocałunek lekko go odepchnęła.
- Wybacz Charlie, ale jesteś dla mnie tylko przyjacielem. Traktuję Cię, jak brata. - wytłumaczyła. Chłopak lekko się zarumienił, po czym powiedział.
- Rozumiem. Właściwie myślałem, że będę czuł coś innego.
- Coś innego? Chyba nie bardzo rozumiem. - stwierdziła lekko zakłopotana.
- No, pewnie tak bym się czuł całując Ginny. - odparł, na co dziewczyna się roześmiała. - Czyli wszystko między nami w porządku?
- Tak, oczywiście. - odpowiedziała. Chwilę później wrócili do Nory. Na dworze było już ciemno co oznaczało, że zabawa się zaczyna.
Suzanne ruszyła na poszukiwania swoich przyjaciół. Udało jej się to po dobrych piętnastu minutach. Nastolatka zauważyła, że Ron i Hermiona są cali czerwoni, a Harry patrzy na nich z wyraźnym rozbawieniem, nie czekając dłużej podeszła do nich. Gdy już była dość blisko usłyszała strzępki rozmowy.
-... to nie jest śmieszne! - krzyknęła Hermiona jeszcze bardziej się czerwieniąc.
- Co się stało gołąbeczki? - zapytała niewinnie, na co Harry zaczął tarzać się po podłodze. - A temu co?
- Moglibyście nas tak nie nazywać? - zapytał równie czerwony, jak jego włosy Ron. - To krępujące.
- Dobra, ale o co chodzi?
- N-nie u-uwierzysz. - wysapał między spazmami śmiechu Rogacz. - Staliśmy tu sobie spokojnie, no i mówię do Rona i Hermiony, żeby się trochę zabawili w końcu już są trochę ze sobą. - powiedział poruszając sugestywnie brwiami, na co Suzanne parsknęła. - Oni uznali, że to niestosowne, aż tu nagle pojawił się Slughorn i mówi, uwaga cytuję: O! Wallenby, czyżbyś ponownie postanowił pouczyć pannę Granger anatomii. Pragnę przypomnieć, że to nie jest klasa do historii magii. Po czym jak gdyby nigdy nic sobie poszedł. - teraz i Suzanne nie mogła wytrzymać ze śmiechu. Wszyscy wiedzieli, że Hermiona nie lubił łamać zasad, a tu nagle Slughorn wyskakuje z taką nowiną.
- To my Was zostawimy. - powiedziała Gryfonka i pociągnęła zielonookiego do stołu. Jeszcze długo zwijali się ze śmiechu. Dobrze wiedzieli, że to nie miłe z ich strony, ale co mogli na to poradzić.
- Suzanne, kiedy będziemy warzyć ten eliksir? - zapytał Gryfon, gdy już się uspokoili.
- Myślę, że po powrocie do szkoły. - odparła. - Jakoś za tydzień będę mieć wszystko co potrzebne.
- Jasne. - powiedział, wyglądał na zamyślonego. Już chciała go zapytać o co chodzi, gdy sam zaczął. - Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje.
- Rozumiem Cię. To musi być wspaniałe uczucie. - stwierdziła, lekko spochmurniała. Harry zauważył zmianę w jej zachowaniu, nie zważając na nic podszedł do niej i mocno uściskał. Suzanne wtulił się w niego ufnie. Chwilę później już spokojnie rozmawiali o nowych pomysłach na żarty.
Nagle na środku pomieszczenia pojawili się bliźniacy. W głowie Suzanne zapaliła się czerwona lampka, chciał wyjść niezauważona, ale niestety nie zdążył nic zrobić, ponieważ rude diabły wyciągnęły ją na środek.
- Witamy wszystkich serdecznie, w ten jakże wspaniały wieczór! - zawołał jeden z bliźniaków, jak przypuszczała Gryfonka Fred.
- Z racji, że jest to ostatni dzień tego roku, postanowiliśmy zrobić coś, przez co będzie on niezapomniany. - powiedział prawdopodobnie George.
- Dlaczego wydaje mi się, że nie będzie to dla mnie przyjemne? - mruknęła do siebie dziewczyna. Bliźniacy tylko uśmiechnęli się szeroko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top