Rozdział 30
Po jakże wspaniałej reprymendzie od McGonagall, udali się do biblioteki. Suzanne podzieliła się podejrzeniami, co do pochodzenia Harrego z Ronem i Hermioną, oboje zgodzili się pomóc. Gdy tylko weszli do biblioteki uderzył w nich zapach kurzu i starych ksiąg. Nie zwlekając dłużej ruszyli do regału z księgami rodowymi.
- Abbott, Black, Brown, Bulstrode... Peverell, o jest Potter. - powiedziała Granger.
- Pokrewieństwo z Rodziną Peverell dalsza linia, Ród Black' ów i... - Suzanne wciągnęła powietrze ze świstem. - Rodzina Gaunt dalsza linia.
- Coś nie tak? - zapytał młody Potter.
- Harry, Gaunt' owie byli potomkami Kadmusa Peverella i Salazara Slytherina. To właśnie od nich wywodzi się Tom Riddle. - chłopak zbladł.
- Ale... jak?
- Popatrz, - wskazała na drzewo genealogiczne. - Iolanthe Peverell, wnuczka Ignotusa Peverell, jego bratem był Kadmus Peverell, przodek Gaunt' ów. Iolanthe wyszła za Hardwin' a Potter' a, twojego przodka. - wytłumaczyła. - Ale to nie wszystko.
- Jak jeszcze chcesz mnie dobić? - zapytał chłopak.
- Harry, skąd masz swoją pelerynę niewidkę?
- Dostałem ją w prezencie na moim pierwszym roku, należała do mojego ojca.
- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego twoja peleryna jest trwalsza i silniejsza od innych?
- Nie, ale do czego zmierzasz? - spytał poirytowany.
- Wiecie czym są Insygnia Śmierci? -zapytała.
- Nie. - odpowiedziało zgodnie Złote Trio.
- No dobra, poczekajcie. - Suzanne podeszła do jednego regału i wyciągnęła książkę, a konkretnie "Baśnie Barda Beedle'a". Wróciła na miejsce i zaczęła czytać. - Pewnego razu byli sobie trzej bracia, którzy wędrowali razem. Doszli do niebezpiecznej rzeki, której nie mogli przejść. Byli sprawnymi czarodziejami, więc wyczarowali nad wodą most. Gdy go przechodzili, drogę zagrodziła im Śmierć, która była wściekła, że ją oszukali. Udała, że ich podziwia i zaproponowała im nagrodę. Najstarszy brat o wojowniczym usposobieniu poprosił o najpotężniejszą różdżkę. Kostucha podeszła do najstarszego, rosnącego nad brzegiem rzeki drzewa, z którego gałęzi wykonała różdżkę. Drugi, nieco młodszy brat chciał jeszcze bardziej upokorzyć Śmierć, więc zażądał mocy wskrzeszenia umarłych. Śmierć podarowała mu niewielki kamień i zapewniła, że ma moc wzywania martwych zza grobu. Najmłodszy brat, który był z tej trójki także najskromniejszy i najmądrzejszy, nie ufał kostusze. Poprosił o coś, co pomoże mu odejść, nie będąc ściganym przez Śmierć. Ofiarowano mu Pelerynę Niewidkę. Następnie bracia przeszli przez most i powędrowali dalej, wkrótce rozchodząc się w różne strony. Najstarszy przez parę tygodni wędrował do wioski, a na miejscu odnalazł czarodzieja, z którym się kiedyś pokłócił. Ze swoją potężną różdżką, nazywaną teraz Czarną Różdżką wyzwał go na pojedynek, który bez trudu wygrał. Po zamordowaniu przeciwnika udał się do gospody, gdzie przechwalał się jej mocą. Kiedy pijany spał tej nocy w owej karczmie, inny czarodziej podkradł się do jego łoża, zabrał mu różdżkę i poderżnął gardło. Drugi brat udał się do swojego domu, gdzie mieszkał samotnie. Wziął otrzymany kamień i obrócił go trzykrotnie w dłoni. Ujrzał dziewczynę, z którą planował się ożenić, dopóki nie zmarła przedwcześnie. Nie należała jednak do tego świata, i cierpiała oddalona od świata zmarłych. Widząc to, mężczyzna popełnił z rozpaczy samobójstwo, aby się z nią połączyć. Po zabraniu dwóch starszych braci, Śmierć przez wiele lat szukała najmłodszego z rodzeństwa. Ten, dopiero gdy dożył sędziwego wieku, zdjął z siebie Pelerynę i dał ją swojemu synowi. Wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela, po czym oboje odeszli z tego świata*.
- Chwila, czy ty sądzisz, że... - zaczęła Herm.
- ... jestem potomkiem trzeciego brata? - dokończył Harry.
- Ja nie sądzę, ja to wiem. Tymi trzema braćmi byli właśnie Ignotus, Antioch i Kadmus Peverell' owie. - powiedziała Suzanne. - Osoba, która posiądzie wszystkie Insygnia będzie Panem Śmierci.
- To one istnieją!? - wtrącił Ron.
- Oczywiście. Czarna Różdżka, należała do Antiocha, Kamień Wskrzeszenia do Kadmusa, a Peleryna Niewidka do Ignotusa.
- A gdzie są teraz? - dopytywał Harry.
- Różdżka, od czasu pojedynku z Grindelwald'em w 1945 roku, jest w rękach mojego dziadka. Niestety, jeśli chodzi o Kamień to nie mam zielonego pojęcia.
- Dobrze, czyli wychodzi na to, że jestem spokrewniony z Voldemortem, po prostu super! - podsumował Harry.
- Ale w dalszej linii. - próbowała go pocieszyć Hermiona.
- Stary, nie łam się. To naprawdę znikome pokrewieństwo. - dodał Ron.
- Dzięki.
- Ciągle mi coś nie pasuję. - wtrąciła Suzanne. - No jesteś niby spokrewniony z Gaunt' ami, ale nie masz w sobie ich krwi.
- Ale co to ma do rzeczy?
- Osoby wężouste, muszą mieć w sobie krew przodka z tym darem. Ja wywodzę się w prostej linii od Salazara Slytherin' a, więc w moim przypadku to normalne. Ale Peverell' owie nie byli spokrewnieni z Salazarem, teraz rozumiesz?
- Gaunt' owie wywodzą się od Peverell' a i Slytherin' a. Ja jestem z nimi spokrewniony od strony Kadmusa, czyli nie mam w sobie krwi Salazara.
- Dokładnie, więc skąd u Ciebie dar wężoustwa? - myślała na głos Suza. - Wiesz Harry, razem z Slytherin'em uważamy, że możesz być jakoś z nim powiązany.
- Niby jak. Nie mam przecież w sobie krwi Gaunt' ów. - powiedział poirytowany.
- Źle mnie zrozumiałeś. Widzisz Morningstar' owie wywodzą się w prostej linii od Godryka, Roweny, Helgi i Salzara. Ich wnuki rodziły się z darem wężoustwa przez pokrewieństwo z Slytherin' em, ale nie od strony syna tylko córki. Gaunt' owie są potomkami Harrison' a Slytherin' a, a Morningstar' owie Sary Slytherin, która po zdradzie brata została prawowitą dziedziczką. - wytłumaczyła. - Przez małżeństwa, ich potomkowie są niemal w każdym rodzie czystej krwi, na przykład w Rodzie Black' ów, Lestrange' ów, Malfoy' ów czy Potter' ów.
- Potter'ów!? Przecież w księdze rodowej nie ma nawet wzmianki o pokrewieństwie z Morningstar' ami. - wtrąciła Miona.
- Wcale nie musiało to zostać wpisane do księgi rodowej Harrego. Wystarczy, że zostało napisane w mojej. - powiedziała Suzanne.
- Proszę!? - nie dowierzał chłopak.
- Widzicie, moja rodzina od lat ukrywała swoich potomków dla bezpieczeństwa, dlatego nigdzie nie znajdziecie o nich nawet małej wzmianki. Cały spis rodzin spokrewnionych z Morningstar' ami znajduję się tylko w ich księdze rodowej. - wytłumaczyła.
- Czyli jeśli moje nazwisko znajdzie się na tej liście, będzie to znaczyło, że jestem spokrewniony z Założycielami Hogwartu?
- Dokładnie. Jak będę u siebie to przejrzę ją dokładnie i dam Wam znać. - dziewczyna spojrzała na zegarek. - A teraz chodźmy na kolację, bo umieram z głodu.
*To jest streszczenie Opowieści o Trzech Braciach.
Każdy rozdział jest coraz dłuższy. Dziękuję za wszystkie głosy i wyświetlenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top