04.
- Co masz na nadgarstku? - zapytałam, wskazując brodą na jego dłonie.
Tego samego wieczora, kiedy już się ogarnęłam i przebrałam w suche ubrania, siedziałam z Zaynem w salonie. Chłopak wyszedł ze swojego pokoju, aby pooglądać w telewizji mecz ligii angielskiej, który był podobno jakimś hitem sezonu. Ja na piłce nożnej znałam się tak samo jak na szyciu...czyli wcale.
- Nic co powinno Cię interesować. - burknął. Humor dopisywał mu jak zawsze!
- Wiem lepiej co powinno mnie interesować. - fuknęłam.
Chłopak westchnął.
- Tego akurat wiedzieć nie musisz. - powiedział, wlepiając wzrok w telewizor, gdzie na murawę zaczęli wybiegać pierwsi zawodnicy.
- Ale chcę. - zażądałam.
Zayn zacisnął dłonie w pięści, a jego żyły na rękach stały się widoczniejsze.
- To masz problem, bo ja Ci tego nie powiem. - wzruszył ramionami i wygodniej rozsiadł się na sofie.
- Dali Ci to w więzieniu? - wypaliłam nagle po chwili ciszy.
Zayn prychnął cicho pod nosem i z niedowierzaniem pokręcił głową.
- Po pierwsze nie będę rozmawiał z Tobą o mojej bransoletce, a po drugie...to nie było więzienie. Nigdy nie byłem w więzieniu. - odparł.
- To gdzie? - spytałam.
- W...byłem w... ośrodku dla młodocianych przestępców. - wytłumaczył, nawet na mnie nie spoglądając.
- To jest jakaś różnica? - zapytałam, podkulając nogi na fotelu.
- Kurwa, Kat. - jęknął Zayn, widocznie mając dość moich nieustannych pytań.
- No co? Jestem po prostu ciekawa. Nigdy nie rozmawiałam z kryminalistą. - powiedziałam.
- Jesteś jak wszyscy. - syknął mulat.
- Co? - zmrużyłam oczy, nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Oceniać innych ludzi jest łatwiej niż zadać sobie odrobinę trudu i postarać się zrozumieć. - wzruszył ramionami i z powrotem spojrzał w telewizor, gdzie rozbrzmiał już pierwszy gwizdek.
Przez chwilę wpatrywałam się jeszcze w jego profil, osłupiała jego słowami. Jak mogę się starać zrozumieć kryminalistę? Powaliło go?
Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie głos komentatora, który ekscytował się tym, że jakaś niebieska drużyna zdobyła gola.
- Kurwa mać. - z ust Zayna poleciało siarczyste przekleństwo.
- Co się stało? - spytałam, po raz pierwszy interesując się tym co dzieje się na ekranie.
- Chelsea strzeliła kurwa pieprzonego gola. - syknął, łapiąc się za końcówki swoich włosów.
- Kto to Chelsea? - spytałam, mrużąc oczy.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, który patrzył na mnie z szeroko otwartymi ustami.
- Nie wierzę. - schował twarz w dłonie i głośno się zaśmiał... chyba pierwszy raz odkąd do nas przyjechał.
- Powiedz mi. - poprosiłam, czując się niekomfortowo z tym, że się ze mnie naśmiewa.
- Chelsea to drużyna piłkarska z Londynu. - westchnął.
- Oh... a ci czerwoni to kto? - spytałam, wskazując palcem na ekran.
- Manchester United. - rzucił krótko.
- A ty za kim jesteś? - zapytałam.
- Za...eh, jak dla ciebie to jestem za czerwonymi. - odparł, lekko się śmiejąc.
Hej! To nie moja wina, że jestem zerem jeśli chodzi o sporty!
- A oni są dobrzy? - odwróciłam głowę w jego stronę.
- No raczej? To jedne z lepszych drużyn na świecie. - odparł.
- Rozumiem. - przytaknęłam.
- A ty? - zapytał, nie odrywając wzroku od telewizora.
- Co ja? - spytałam zdezorientowana.
- Za kim jesteś. - wytłumaczył.
- Oh, ja się nie znam. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam bawić się swoimi dłońmi.
- Weź, zawsze się wie czyjej wygranej się chce. - zwrócił się w moją stronę.
- Ja... no cóż, ja jestem chyba za niebieskimi. - odparłam po chwili zastanowienia.
- Czemu? Bo zdobyli gola i są na prowadzeniu? - parsknął mulat.
- Nie? Po prostu uważam, że kolor ich stroi bardziej do mnie pasuje. - wyjaśniłam, a on spojrzał na mnie dziwnie.
- Kolor ich stroi? - powtórzył moje słowa, jakby w nie nie wierzył.
- No wiesz... lubię niebieski. - wzruszyłam ramionami i zakryłam swoje zarumienione policzki brązowymi włosami.
- I tylko dlatego wolisz, żeby wygrała Chelsea? - prychnął.
- Mają przystojniejszych piłkarzy! Popatrz na tego z dziesiątką z tych swoich czerwonych! Przecież to nawet nie wygląda! - uniosłam się, chcąc bronić swojego zdania mimo że było ono całkiem bezsensowne.
- Ej! Od Rooney'a się odczep! - zwrócił mi uwagę. - Poza tym... nie patrzy się na wygląd, tylko na umiejętności. - wyjaśnił.
- Co mnie to obchodzi? Jestem za niebiskimi i koniec. - fuknęłam i założyłam ręce pod klatką piersiową.
- Co on do kurwy robi? - Zayn złapał się za głowę i odchylił na kanpie do tyłu. - No podaaaaj mu! Ja pierdole! - krzyczał.
Spojrzałam na niego jak na człowieka z innej planety. Nie byłam przyzwyczajona do oglądania takich zachowań. Mój ojciec nie był wielkim fanem piłki nożnej, między innymi dlatego miałam o niej takie znikome pojęcie.
- Wiesz, że oni Cię nie słyszą? - powiedziałam mu, kiedy powoli miałam dość jego wrzasków na telewizor.
- Co mnie to obchodzi? No chuj mnie strzela jak widzę ich grę! - wyrzucił ręce w górę.
- Chcesz mi powiedzieć, że zagrałbyś lepiej? - zadrwiłam.
- Aktualnie to nic nie chcę Ci powiedzieć, jedyne czego chcę to w spokoju skończyć oglądać mecz. - popatrzył na mnie przelotnie i znów spojrzał na plazmę.
- Jak chcesz oglądać w spokoju jak co chwilę drzesz się na pół domu? - prychnęłam.
- Za bardzo się o wszystko czepiasz, Kat. - powiedział bez większych emocji.
- Przepraszam? - pisnęłam. - O nic się nie czepiam, to, że zadaję dużo pytań świadczy tylko o mojej... - nie dane było mi skończyć, bo Zayn wciął mi się w słowo
- O twojej wścibskości. To, że tyle pytasz świadczy właśnie o tym. Ty na prawdę nie masz co robić? Na chuj Ci wiedzieć tyle o moim życiu, co? Czy ja się Ciebie o coś pytam? Nie! Dlaczego? Po pierwsze, twoja oosba mnie nie interesuje, a nawet jeśli to i tak nie pytałbym o wszystko w tak bezpośredni sposób, a po drugie to nie jestem wścibski. Dlatego ty też do jasnej kurwa cholery mogłabyś na trochę przymknąć ryj i siedzieć cicho!
Słysząc jego słowa w moich oczach zebrały się łzy, sama nawet nie wiem dlaczego. Może i to co powiedział odrobinę mnie zabolało, ale nie myślałam, że aż tak abym miała zacząć płakać.
Wstałam powoli z fotela i patrząc się intensywnie na Mulata, który ciągle gapił się na plazmę i ciężko oddychał skierowałam się do wyjścia z salonu.
- Jesteś chujem Zayn. Największym chujem i dupkiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. - wysyczałam i odwracając się na pięcie, poszłam w stronę mojego pokoju, gdzie bez świadków mogłam wypłakać się w poduszkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top