"- Ja byłbym w stanie żyć dla niego." cz. II
Druga część "- Czy byłbyś w stanie oddać za niego życie? - Nie."
|•••••••|
Ten filmik w mediach💔💔💔
|
••••••••|
Castiel wpatrywał się w blade róże, które stały w białym wazonie przy sklepowej kasie. Tego dnia miał mało klientów, dlatego stał i nie robił praktycznie nic, poza wpatrywaniem się tępo w kwiaty, które przypomniały mu bezlitośnie o minionych latach. Dwa miesiące temu Charlie zabrała go od Deana i od tamtego czasu nie miał kontaktu z, byłym już, chłopakiem. Przez kilka pierwszych dni obwiniał siebie o wszystko, w końcu przyjaciółka wysłała go do psychologa i świat stał się bardziej kolorowy. No, przynajmniej był mniej bezbarwny. Teraz miał za złe Deanowi, że tak po prostu odpuścił, ale czego można się spodziewać po takim człowieku?
Czy brunet tęsknił za Winchesterem? I to jak. Myślał o nim każdego dnia, przypominając sobie ich wspólnie spędzone wieczory, kiedy Dean obejmował go swoimi silnymi ramionami, składał słodkie pocałunki na jego skroni, policzku, ustach. Kiedy oglądali razem westerny, oczywiście za namową blondyna. Za każdym razem Novak wzdychał, powstrzymując gromadzące się w kącikach oczu łzy. Przecież jego powód do płaczu zostawił go w spokoju. Nie miał już po co płakać. Prawda? A jednak, mimo wszystko, Castiel płakał. Płakał za utraconą miłością, której, wydawałoby się, że już nie odzyska.
Jego przemyślenia przerwał dzwonek, ogłaszający przybycie kolejnego klienta. Nie podniósł głowy, cały czas opierając głowę na rękach.
- Dobry, poproszę wiśniowy placek - znajomy głos wywołał u Castiela chwilowe zatrzymanie akcji serca. Podniósł niepewnie głowę, aby po chwili ujrzeć swój koszmar. W oczach zaczęły mu zbierać się łzy, które usilnie starał się zatrzymać. Oboje patrzyli sobie w oczy, nie mogąc uwierzyć, że spotkali tego drugiego w takim miejscu i w takich okolicznościach. Żaden z nich nie chciał się odezwać, po prostu nie chcieli przerwać ciszy między nimi. Może i było to krępujące, ale dla każdego z nich było to w pewien sposób coś warte. Każda sekunda patrzenia sobie w oczy była dla nich niczym wieczność. Niestety ten nostalgiczny moment przerwało chrząknięcie zza pleców Deana.
- Przepraszam, blokuje pan kolejkę - pretensjonalny głos jakiejś starszej pani był teraz niczym komar latający w środku nocy nad uchem. Jednak blondyn nie protestując odwrócił się na pięcie i wybiegł ze sklepu, zostawiając zdezorientowanego Castiela za kasą. Brunet jednak nie był mu dłużny, więc wbiegł na zaplecze i rzucając w stronę koleżanki słowa "zastąp mnie" wyszedł na przedsklepową ulicę, nie zwracając uwagi na patrzących na niego ludzi. Wypatrzył w tłumie swój cel i popędził w jego stronę. Kiedy był wystarczająco blisko pociągnął Deana za rękaw, a ten odwrócił się gwałtownie, wymierzając cios prosto w szczękę Castiela. Kiedy zorientował się co zrobił, natychmiast ukucnął przy nim i wziął go pod ramię. Novak trzymał rękę przy twarzy, zasłaniając nos i szczękę, po której płynęła już krew.
- O mój Boże, Cas, przepraszam. Cassie, wybacz mi.
- Przestań pieprzyć, pomóż mi - warknął Cas, na co Winchester spiął się jeszcze bardziej. Zmienił się. Nawet bardzo. Odkąd spotkał Benny'ego zaczął chodzić do psychologa, co pomogło w małym stopniu z jego agresją, ale zniżyło jego samoocenę. Zaprowadził byłego chłopaka do samochodu i pomógł mu wsiąść. Usiadł na siedzeniu kierowcy i odpalił swoje cudeńko, którego, mimo złego samopoczucia, nie zaniedbywał.
Podjechał pod swoje nowe mieszkanie, ponieważ stare sprawiało mu wiele bólu i wprowadził do niego Castiela. Zostawił chłopaka w salonie i poszedł po apteczkę. W tym czasie Castiel zdążył rozejrzeć się po tym pomieszczeniu. Na samym środku stała duża kanapa, mieszcząca może pięć osób, na przeciwko niej był telewizor, obok telewizora ustawione było kilka ramek ze zdjęciami. Novak podszedł bliżej nich, a po jego sercu rozlało się ciepło, a w głowie powstał mętlik. Na fotografiach był on wraz z Deanem, Samem i jego narzeczoną - Jessicą. Nie mógł uwierzyć, że jego chłopak... Były chłopak nadal trzyma ich wspólne zdjęcia. Mimo wszystko miał nikłą nadzieję, że ten o nim cały czas pamięta, ale wydawało mu się to być odległym marzeniem. Odwrócił się przestraszony, gdy usłyszał jak coś z hukiem uderzyło o podłogę i zobaczył schylającego się po jakąś buteleczkę Deana. Blondyn podszedł do niego niepewnie. Novak usiadł na komodzie, blondyn nie patrząc mu w oczy, zaczął wsmarowywać w najbardziej zaczerwienione miejsce jakąś zimną maść, przez którą Castiel wzdrygnął się.
- Przepraszam... - mruknął Dean, mając wzrok spuszczony na apteczkę, którą przewracał w dłoniach. Brunet siedzący na szafce nabrał pewności siebie i ujął jego podbródek w dwa palce i uniósł jego głowę, żeby patrzył na niego. Winchester starał się jak mógł, ale patrzenie w te niebieskie oczy, sprawiło mu ból. Nie taki, jaki sam zadał Castielowi, ale jednak. W kącikach jego oczu zebrały się łzy, a szczęka zaczęła się trząść. Zacisnął usta w wąską linię i przymknął powieki, a spod nich wyleciało kilka łez. Castiel nie mógł patrzeć na jego łzy i zrobił to, czego chciał od długiego czasu. Położył dłonie na jego ramionach i przyciągnął go do siebie, łącząc ich usta w nieśmiałym pocałunku. Przez ułamek sekundy Dean był zaskoczony jego czynem, aż w końcu odsunął się od niego, będąc nadal w szoku. Spojrzał w jego niebieskie tęczówki, które wyrażały zawód.
- Cas...? - wydusił w końcu, mając zaciśnięte gardło.
- Wybaczam ci, Dean. - powiedział odważnie Castiel, odetchnąwszy z ulgą, że chłopak nie odwzajemnił pocałunku z tego, a nie innego powodu.
~*~
Cztery miesiące później.
Castiel wybaczył Deanowi. Wybaczył mu, bo go kocha, a ukochanym osobom przecież można wybaczyć wszystko. Na początku Charlie bardzo protestowała pomysłowi Castiela, o wróceniu do jego oprawcy, ale gdy zobaczyła, jak Dean bardzo się zmienił - zaczęła cieszyć się szczęściem przyjaciół. Oczywiście nie obyło się bez krótkiego testu, który musiał przejść Winchester, aby Bradbury uwierzyła w jego przemianę. W końcu jednak przekonała się, że dobrym pomysłem było odseparowanie Castiela od Deana na jakiś czas.
Aby udowodnić rudowłosej przyjaciółce, że się myliła, Dean zaprosił ją na kolację do restauracji. Było tam również kilku znajomych, którzy również byli sceptycznie nastawieni do związku Novaka z Winchesterem.
Blondyn przywitał ostatniego gościa i gdy wszyscy już zajęli miejsca, stanął tak, aby goście go widzieli i chrząknął, aby zwrócić na siebie ich uwagę.
- Uhm, witajcie moi drodzy. Dziękuję wam, że przyszliście, naprawdę jestem wam wdzięczny - jego znajomi zdziwili się, że używa oficjalnego tonu. Nawet sam Castiel był lekko zaskoczony. - Jest to dla mnie naprawdę ważne, ponieważ chcę, abyście zobaczyli, jak bardzo staram się być dobrym człowiekiem, przyjacielem, a co ważniejsze - chłopakiem. Chciałbym także coś ogłosić - chrząknął jeszcze raz i sięgnął do kieszeni marynarki i stanął przodem do Castiela, który zdezorientowany patrzył na niego.
- Castielu - zaczął, klękając na jedno kolano przed nim. Castiel zakrył twarz dłońmi. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi i, jeśli będzie trzeba, innych światach i zostaniesz moim mężem?
Wszyscy na sali wstrzymali oddech.
- Tak... Tak, tak tak! - Brunet rzucił się klęczącemu przed nim chłopakowi w ramiona i pocałował w usta. Całowali się przez chwilę, dopóki nie zabrakło im oddechów i oparli o siebie swoje czoła, patrząc sobie nawzajem w oczy. Na sali rozległy się oklaski, a Charlie i Jo - kuzynka Deana - zaczęły piszczeć z wrażenia.
- Kocham cię, Cassy.
- Ja też cię kocham, Dean.
- I nie opuszczę cię aż do śmierci - szepnęli oboje w tym samym czasie i ponownie złączyli swoje usta w delikatnym pocałunku.
Dwa miesiące po zaręczynach, mężczyźni postanowili się pobrać, a kilka kolejnych miesięcy później, adoptowali dziecko.
Wreszcie mogli zaznać spokojnego życia. Życia bez kłótni i łez. Teraz Dean przestał być koszmarem Castiela.
|•••••••••|
Uhhh, wygląda na to, że to już koniec.
Jak bardzo chce mi się płakać, że aż wcale.
Czuję się przez to dziwnie xD
Podobał się wam ten two-shot?
Bo mi bardzo #SkromnośćSoMuch ^v^
Zapewne następne one-shoty pojawią się dopiero za tydzień,
Przepraszam, ale naprawdę, nie zależy to ode mnie 😢
Luv u all💚☕🍪
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top