Chaos i Spokój

Ja byłem Chaosem.

On zaś Spokojem.

Nie pasowaliśmy do siebie.

A jednak byliśmy połączeni.

On był moją brakującą częścią układanki.

Ja zaś psułem wszystko co razem ułożyliśmy.

Był moim aniołem ze strzelbą.

Ja żołnierzem, który Go więził.

Piekło połączyło nas dawno temu.

Niebo rozłączyło w parę minut.

Dzięki Niemu uwierzyłem.

Bałem się powiedzieć co czuję.

Mogłem stanąć i wykrzyczeć Mu swoje uczucia.

Teraz jedynie mogę czuć żal naszej rozłąki.

Mój wrzask zranił Jego ciszę.

Ale Jego Cisza była bardziej raniąca.

W ciemności tak trudno było odnaleźć światło.

Ale to światło odnalazło mnie i wyciągnęło mnie z mroku.

Jeśli moje blizny będą prawdziwe, poczuję je w środku.

Nie mogę powstrzymać bólu, tylko Jego widok był w stanie go zamaskować.

Oboje czuliśmy, że coś jest nie tak.

Ale żadne z nas nie było w stanie tego zatrzymać.

Obiecaliśmy sobie być razem do końca.

Teraz zostałem sam.

Tak kurewsko za Nim tęsknię.

Teraz nic tego nie zmieni.

Może jestem dziwny.

Dzięki Niemu stałem się jeszcze bardziej szalony.

Może jestem słaby.

Dzięki Niemu stałem się silniejszy.

Może jestem ślepy.

Dzięki Niemu otworzyłem oczy.

Już czas, mój Aniele.

Powinienem Cię puścić.

Więc leć.

Uciekaj od mojego szaleństwa.

Bo bez ciebie jestem tylko człowiekiem, zatraconym w swoim Chaosie.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top