26. Nekromanii

Biblioteka akademicka, noc

Całą piątką włamaliśmy się do budynku po jego  zamknięciu. Weszliśmy na główny hol gdzie znajduje się przy schodach tablica z wykazem działów.

-Wow, możecie włamywać się gdzie tylko chcecie?- zapytał pod wrażeniem Aron.

-Można tak powiedzieć.- odpowiedziałam mu.

Sam podszedł do tablicy i zaczął szukać odpowiedniego działu z szukaną książką.

-Podmienił rękopis FD113 z archiwów. Zaraz wrócę.- skończył czytać szatyn i ruszył schodami na górne piętro.

Zostaliśmy na dole czekając aż Sam wróci z dziennikiem dziadka Arona. 

Minęło już parę minut, ale długowłosy jeszcze nie wrócił.

-Długo jesteście łowcami?- zapytał chłopak przerywając panującą ciszę.

Rozchyliłam usta żeby mu odpowiedzieć, ale w tym samym czasie po schodach zaczął zbiegać Sam z dziennikiem. Coś mu się stało, zaczął spadać ze schodów trzymając się ręką za szyję i krzyknął:

-Nekromata!

Dean od razu ruszył do brata kucając przy nim na schodach. Ja też chciałam ale zatrzymał mnie jęk Arona, który zachwiał się. Oberwał w klatkę piersiową małą strzałką. Zapewne zatrutą bo upadł na ziemię tracąc nagle przytomność. Zanim cokolwiek zrobiłam poczułam ukucie w ramię. Spojrzałam w to miejsce i zobaczyłam taką samą co u chłopaka strzałkę. Wyjęłam ją czując jak moje nogi robią się jak galaretka. Upadłam na ziemię. Ale jeszcze będąc przytomną spojrzałam na schody gdzie Dean kuca przy Sam'ie i coś krzyczy. Później nastała ciemność.

~~~

Ocknęłam się w samochodzie czując się już normalnie. Przez przednią szybę zobaczyłam jak Winchester'owie kopią dół i wrzucają tam owinięte w biały materiał ciało, czyli że udało im się załatwiać tego nekromate. Po chwili obudził się Aron leżący na tylnym siedzeniu Impali.

-O rany.- zajęczał.

-Dobrze się czujesz?- odwróciłam się do niego.

-Dziwnie.

-Przyzwyczaisz się do tego.

-Ludzie Pisma cię uzdrowili. Uratowali ci życie.- powiedział golem, który stoi przy samochodzie. Dziwne że wcześniej go nie zauważyłam przecież jest wielki.

-Co robią?

-Zakopują nekromatę i go palą.- odpowiedziałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.- Tak łatwiej sprawić by nic więcej nie ożyło i sprzątnąć przy okazji bałagan.

Chłopcy wrzucili ciało do wykopanego dołu i podpalili je. Aron przygląda się temu z przerażeniem.

-Boże, to psychopaci.- powiedział cicho, ale i tak go usłyszałam. Spojrzałam na niego z rozbawieniem.

-Słyszałam to.

~~~

Dean wszedł do mieszkania Arona z śniadaniem dla nas. Postawił wszystko na stole przy, którym siedzę z Sam'em i Aron'em.

-Co macie?

Wzięłam do ręki gorącą kawę i upiłam łyka. Drugą podałam Sam'owi, który siedzi na laptopie.

-To rejestr z nazistowskiej bazy na Białorusi. Prowadzili ją Thule.- powiedział szatyn znad laptopa.

-A to czerwony dziennik.- Aron wskazał przedmiot, który wczoraj zdobyliśmy- Spłonął w pożarze bazy, ale dziadek był przekonany, że odnaleziono go po wojnie. Opisuje okropne eksperymenty przeprowadzane na jeńcach obozu. Magiczne eksperymenty.

-Słowa nie są w stanie opisać ich okropności.- rzekł golem wchodząc do pokoju.

-Byłeś w obozie, prawda?- zapytałam stwora.

-Stworzono mnie w getcie w Witebsku bym zniszczył to piekło. Rozbiłem mury oraz ich ludzi. Komendant przy mnie obrócił bazę w popiół.

-Co masz na myśli mówiąc Aron'owi, by wziął sprawy w swoje ręce?- zapytał Sam.

-Chłopiec by wiedział gdyby spojrzał na strony.

-Czekaj, jakie strony?- zdziwił się Dean, tak samo jak ja i Sam. Spojrzeliśmy na chłopaka.

-Podczas mojej barmicwy dziadek dał mi starą książkę. Była po hebrajsku. To było coś jak podręcznik golema.- powiedział Aron.

-To dawaj go!

-Nie mogę. W liceum trochę się stoczyłem.- zawstydził się chłopak- Na haju zacząłem olewać szkołę i tak jakby go zjarałem.

-Chłopiec spalił strony!- ryknął golem.

-Miał takie cienkie, welinowe strony. Idealne na skręta.- próbował się usprawiedliwiać.- Czemu nie powiesz czego nie wiem?!

-Nie jest moją rolą instruować rabina! Nauczać nauczyciela! To nie moja rola! Yifalchunbeel!

Z dziennika dowiedzieliśmy się że Thule próbowali przy użyciu magi ożywiać. Na ostatniej stronie jest spis ożywionych martwych członków Thule. Można zabić ich strzałem w głowę ale jeśli nie spalisz ciała w ciągu 12 godzin, znów wstanie z martwych.

Zadzwoniliśmy do swoich znajomych łowców czy wiedzą coś o tym Towarzystwie. Niestety nikt nic nie wie. Kimkolwiek są nie zwracali na siebie uwagi. Aron w tym czasie poszedł do innego pokoju.

-Niezły twardziel z niego jak na glinianą figurkę.- odezwał się Dean.- Warto byłoby wiedzieć jak wsadzić go do skrzynki.

Akurat w tym momencie wrócił Aron i usłyszał to co powiedział Dean.

-To wasz plan? Zniszczyć mojego golema?- oburzył się chłopak.

-To nie tak. Dean ma w zwyczaju najpierw działać później myśleć.- powiedziałam do chłopaka pochylając się bardziej do przodu na krześle. Blondyn oburzył się moimi słowami.

-Może i jest upierdliwy ale odpowiadam za niego.

-Golema zbudowano by walczył na wojnie. Nie jesteś do tego przeszkolony. Jak chcesz się tego podjąć?- zapytał Sam.

-Nie wiem.- powiedział niepewnie Aron.

Wstałam z miejsca i podeszłam do stojącego przy kanapie chłopaka. Chciałam coś powiedzieć ale w tym samym czasie do mieszkania wtargnęło kilku na czarno ubranych mężczyzn. Odepchnęłam chłopaka na ścianę aby on nie oberwał. Jeden koleś chciał mi przywalić ale zablokowałam jego cios i chciałam wyciągnąć broń zza paska ale inny stojąc za mną przyłożył mi pistolet do głowy. Złapał mnie za kołnierz i pchnął na ścianę. Chłopaków też przyszpilili, Dean leży na ziemi, a Sam siedzi przy ścianie. Trzymają ich na muszce.

Ci kolesie to pewnie Thule. Jeden łysy podszedł do Arona i złapał go za koszulkę mocniej przyciskając do ściany. W tym samym czasie do pokoju wparował golem. Złapał łysego mężczyznę za gardło odciągając go od chłopaka i złamał mu kark. Przez próg drzwi wejściowych wszedł dwudziestoparoletni mężczyzna.

-Tu jesteś wstrętny typie. Kopę lat.

-Eckhart.- rzekł golem i ruszył w jego stronę. Ale zatrzymał się gdy mężczyzna wypowiedział te słowa:

-Glino Adama, oddaj mi swą więź.- podszedł do golema.- Na mocy umowy z twoimi stwórcami rozkazuje ci, oddaj swoją więź.

Wyjął z ust stwora mały zawinięty rulonik. Rozwinął go i prawdopodobnie coś tam przeczytał.

-Jesteś rabinem golema, obudziłeś go ale nie objoleś w posiadanie. Podpisz się na zwoju, chłopcze. W ten sposób ... vifalchunbee.

-Nie wiedziałem co ma na myśli.- powiedział Aron.

-Wiedza to potęga, czyż nie?-udeżył chłopaka w twarz, ten upadł na ziemię. Chciałam coś zrobić ale koleś, który celuje we mnie bronią mocniej mnie przycisnął do ściany.

-Ktoś z was powie mi gdzie znajduje się dziennik.- młody mężczyzna spojrzał po kolei na Dean'a, Sam'a i na mnie. Następnie podszedł w moją stronę.

-A może tak pójdziesz się pieprzyć, nazistowski draniu?- powiedziałam chamsko.

-Może na chwilę odstawiamy cały ten nazizm i porozmawiamy o tym jak ...

-Nazistowskie, nekromanckie fiutki? Nie, dzięki.- wepchnął mu się w słowo Dean.

-Zapewne jesteś komendantem i to ty zatwierdziłeś te chore eksperymenty?- zapytał Sam.

-Tak, ja je wynalazłem.

Jakiś koleś znalazł dziennik i podał go mężczyźnie.

-Powiem wam jak to widzę. Magiczny żyd u moich stóp, jego pana nie ma w zasięgu wzroku, a nasze sekrety znów są sekretami.

Spojrzałam na leżącego Arona, przy którym znajdują się kawałki rozwalonej wcześniej przez golema szafki. Dyskretnie dałam mu znać gdy na mnie spojrzał, żeby wziął jeden i obezwładnił nim mężczyznę bo nikt go nie pilnuje. Chłopak zrozumiałam o co mi chodzi i uderzył komendanta w głowę. Inni Thule rozkojarzyli się tym. Wykorzystałam to i wyrwałam broń kolesiowi, który mnie pilnuje. Strzeliłam mu w głowę, tak samo zrobiłam innemu, który złapał Arona. Chłopcy też się uwolnili i załatwili resztę. Mężczyzna, który oberwał w głowę kawałkiem mebla podniósł się mówiąc.

-Możecie mnie zabić ale wszystkich Thule nie dacie rady.

-Zawsze to jakiś początek.- wycelowałam w niego i pociągnęłam za spust.

~~~

Spaliliśmy zwłoki Thuli po czym wróciliśmy do mieszkania gdzie nadal bezczynnie stoi golem.

-Teraz już wiem, że papier bije golema, a ogień nazistowskie zombiaki.- powiedział żartobliwie Dean.

-I co teraz, Aron?- zapytałam.

-Eckhart nie żyje, ale sami słyszeliście Thule nadal gdzieś tam są. Działają w ukryciu.- wyjął rulonik z kieszeni i otworzył go.- Jest tu mój dziadek, zostawił mi coś ważnego. Coś, co tylko ja mogę zrobić. Wygląda na to, że jestem teraz Inicjatywą Judy.- zapisał swoje imię na ruloniku i włożył do ust golema. Ten ocknął się i powiedział:

-Zrobiłeś to.

-Jak będziesz czegoś potrzebował to daj znać.- powiedziałam do Arona, ten kiwną głową. Pożegnaliśmy się z nim i wyszliśmy.

-Myślicie że sobie poradzi?- zapytał blondyn gdy wsiadaliśmy do samochodu.

-Miejmy nadzieję.- powiedziałam ostatni raz spoglądając na mieszkanie Arona. Oby dał sobie radę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top