Rozdział 2

Z góry przepraszam za  błędy, ale rozdział pisany na telefonie.

Miriel nagle spojrzała na męża ze strachem w oczach.

- Prawimy kazania synowi, a sami jesteśmy nieubrani!- zawołała, przełykając ślinę i obliczając w myślach, czy zdąży przygotować się tak, jak to sobie zaplanowała.

-Niestety, kochanie jesteśmy jak najbardziej ubrani- odparł Legolas, udając smutnego.

-Przestań!- warknęła królowa, lecz lekko się uśmiechnęła. Następnie przypomniała sobie o goniącym ją czasie. Oderwała się od władcy, po czym podbiegła w stronę pałacu. A raczej próbowała biec, albowiem przeszkadzały jej w tym buty na obcasach, które miała na nogach.

-Głupie buty- szepnęła ze złością, następnie zdjęła je i dalej pognała na boso. Legolas widząc to, tylko pokręcił głową z rozbawieniem. Kochał jej spontanicznie zachowanie.

***

Królowa spojrzała w lustro i westchnęła delikatnie. Nic nie wyszło tak, jak chciała jednak nie miała czasu, aby cokolwiek poprawiać. W mocne, drewniane drzwi pukał król leśnego królestwa, więc kobieta poprawiła jeszcze jasne włosy i westchnęła cicho.

-Miriel, przypominam, że to też moja komnata. Jeśli zaraz nie otworzysz, to przyrzekam, że wyważę te...- elf nie zdążył dokończyć, gdy drzwi się otworzyły i stanęła w nich królowa. Władca zachłysnął się powietrzem, które właśnie wdychał.

-Nic nie wyszło tak jak miało wyjść- powiedziała kobieta smutno- oby dalej wszystko poszło zgodnie z planem.

-Co ci nie wyszło?- zapytał Legolas, taksując ją wzrokiem. Zastanawiał się, jak ona to robi. Z każdym dniem, każdą chwilą była jeszcze piękniejsza. Jej długie jasne włosy, w które wplecione miała złote nitki, tworzyły misterną fryzurę, pełną loków i najróżniejszych warkoczy. Szczupłe, ale perfekcyjnie ukształtowane ciało opatulała fioletową suknia. Nie miała ramiączek, tylko gorset wypełniony wieloma kryształkami. Była przyległa do bioder, a potem rozszerzała ku dołowi. Idealnie podkreślała jej fiołkowe oczy.

-Przestań, mój kochany!- zaśmiała się elfka, po czym chwyciła go za ramię.

-Wiesz, co dzisiaj będziemy robić?- zapytał król z błyskiem w oku.

-Bawić się- odparła córka Galadrieli słodko. Elf zaśmiał się, a żona do niego dołączyła.

-Idziemy?

-Oczywiście- odpowiedziała Miriel i chwyciła wyciągnięte ramię męża. Chwilę później władcy byli już prawie na miejscu. Stanęli przed wielkimi, rzeźbionymi drzwiami. Dwójka strażników, którzy stali na wachcie, uśmiechnęła się do nich przyjaźnie i ukłoniwszy się lekko, uchylili wejście.

-Co ma być, to będzie- szepnęła elfka i mocniej ścisnąwszy dłoń ukochanego, razem z nim wkroczyła do środka.

-Jego wysokość, Król Elyn Lasgalen, Legolas oraz królowa Miriel- rozległ się donośny głos.

-Jakby nie wiedzieli, kim jesteśmy- pomyślała kobieta sarkastycznie, jednak i tak na jej twarz wpłynął szczery uśmiech. Rozległy się oklaski, a para królewska przemierzyła ogromną, niesamowicie pięknie przyozdobioną komnatę, mijana radosnymi spojrzeniami i delikatnymi ukłonami. Gdy w końcu dotarli do miejsca, gdzie zmierzali, Miriel wpadła w ramiona ciemnowłosej, pięknej elfki, która roześmiała się dźwięcznie.

-Arwena!- szepnęła królowa- tak bardzo za tobą tęskniłam.

-Ja za tobą też- odparła córka Elronda, mocniej ją przytulając. W tym czasie Legolas witał się z Aragornem. Włosy Króla Gondoru przyprószone były lekką siwizną, lecz mimo to, nie wyglądał staro, choć miał już ponad sto lat. Stał pewnie, a w jego postawie widać było siłę i majestat. Był bardzo przystojnym mężczyzną.

-Moja droga- szepnął człowiek, unosząc lekko żonę przyjaciela- mam nadzieje, że Eldarion nie naprzykrzał wam się zbytnio.

-On już jest dorosły, przyjacielu- odparła Miriel śpiewnym głosem.

-Ale...- zaczęła Arwena.

-Zachowują się jak dzieci- dokończyli we czwórkę, po czym wybuchnęli śmiechem.

-A skoro o "dzieciach" mowa, to gdzie oni są?- powiedział Legolas, rozglądając się wokół. Spostrzegł setki najróżniejszych istot. Ludzi, elfów, krasnoludów, a nawet hobbitów, którzy ubrani w odświętne stroje jedli i śmiali się, albowiem tańce jeszcze się nie rozpoczęły.

-Pewnie zaraz przyjdą- pocieszyła go żona, zaciskając dłoń na jego ramieniu. Jakby w potwierdzeniu jej słów drzwi komnaty się otworzyły, a do sali wkroczyły trzy osoby. Jeden mężczyzna miał długie, jasne włosy, splecione po bokach, a ubrany był w srebrną, odświętną szatę. Włosy jego towarzysza miały kolor brązowy, przepleciony jaśniejszymi pasmami. Jego ubranie miało kolor ciemnej zieleni, która idealnie komponowała się z szafirowymi oczami jej właściciela. Pomiędzy dwójką książąt szła jasno włosa piękność. Zgromadzonym zapadło dech w piersiach. Ubrana była w długą, białą suknię, pełną drobnych koronek, która kształtem przypominała odwrócony kwiat kalji. Jej długie, złociste włosy splecione były tak, że przypominały koronę. Lodowo niebieskie oczy błyszczały wesoło, przez co elfka wyglądała jeszcze piękniej. Razem ze swymi towarzyszami przemierzyła pomieszczenie, ściągając na siebie setki spojrzeń. Były one różne, a emocje przekazywane w nich krańcowe. Zdecydowana większość patrzyła na nią z zachwytem, lecz znajdowali się i tacy, którzy wyglądali, jakby coś ich bolało. Nie wiadomo, czy tę nienawiść powodowała jej uroda i niezwykłe podobieństwo do matki, czy inne równie błahe sprawy. Jednak jedno z zerkających nań spojrzeń było inne niż wszystkie. Pełne radości, zachwytu, ale oprócz tego, jeszcze czegoś innego. Czegoś silniejszego i piękniejszego. Wzrok ten był zamglony miłością.

Daenerys stanęła przed rodzicami i z uśmiechem pokłoniła się lekko. W tym czasie Mirgil zamknął usta, zdawszy sobie sprawę, iż od czasu pojawienia się księżniczki trzyma je otwarte. Ten pewny siebie elf, który odważnie flirtował z królową Miriel, czuł się niepewnie w obecności jej córki. Potrafił oczarować każdą piękną kobietę, a jednak ta jedna, na której najbardziej mu zależało, przyprawiała go o zawrót głowy.

-A gdzie Gimli?- powiedział Legolas.

-Spóźni się- odparł Król Gondoru. Potem przyjaciele rozeszli się, aby przywitać przybyłych gości.

Miriel miała czujny wzrok, który potrafił dostrzec wszystkie, najważniejsze sprawy i zdarzenia. Zachowanie syna Lindira również nie umknęło jej uwadze. Uśmiechnęła się lekko, po czym chwyciła córkę za rękę i delikatnie pociągnęła ją za sobą, w kierunku jednego ze stołów z jedzeniem.

-Coś się stało, mamo?- zapytała Daenerys, patrząc na matkę ze zdziwieniem.

-Nie, skarbie- odparła królowa spokojnym głosem. Chwyciła kieliszek wina i pociągnąwszy łyk, kontynuowała- nie wiem, o co ci chodzi.

-Ja też nie wiem- odpowiedziała księżniczka z sarkazmem, lecz mimo to przez cały czas się szeroko uśmiechając.

-Zauważyłaś, że Mirgil nie odrywa od ciebie wzroku?- zapytała elfka, patrząc na córkę z łobuzerskim uśmiechem.

-Pewnie się zastanawia, jak znowu mi dogadać- rzekła Daenerys zimno, lecz nie zdołała powstrzymać się przed spojrzeniem na przystojnego elfa.

-Kto się czubi, ten się lubi- zaśmiała się Miriel.

-Przestań, nanach (mamo)- szepnęła elfka- poza tym on jest ode mnie młodszy.

-To akurat nie ma żadnego znaczenia.

-Jak to, nie ma?

-Kochanie, jesteście elfami- odparła królowa czule- mogłabyś być starsza od niego o nawet tysiąc lat, a i tak by się to nie liczyło.

-Może i masz rację, ale w tym wypadku, to również nie ma znaczenia- rzekła księżniczka- on mnie nienawidzi, zresztą z wzajemnością.

Miriel w odpowiedzi tylko pokręciła głową, lecz już nic więcej nie powiedziała. Pogłaskała córkę po policzku, uśmiechając się znacząco, po czym odwróciła się i wróciła do męża. Legolas widząc zmierzającą w jego kierunku żonę, przeprosił obłapiające go niewiasty i wyszedł jej naprzeciw. Elfki, które zostały, rzuciły królowej nienawistne spojrzenia.

-Na chwilę znikam, a ty już masz cały harem- powiedziała Miriel, udając wściekłą.

-Jaki tam harem- odparł król uspokajającym tonem- tylko kilka elfek wzięło mnie na celownik.

-O kilka za dużo- warknęła kobieta, odwracając od niego spojrzenie i udając obrażoną. Legolas stanął przed nią ze smutnym wzrokiem. Kobieta widząc jego żałosną minę, nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem. Mąż początkowo zdziwił się jej zachowaniem, lecz gdy zdał sobie sprawę, że padł ofiarą jej żartu, dołączył do niej i przyciągnął królową do siebie.

-Żartownisia- powiedział, całując ją w czoło.

-Ja po prostu sprawiam, że twoje życie nie jest nudne- szepnęła Miriel, po czym pocałowała go namiętnie. Elf westchnął cicho i oddał pocałunek.

-Może zatańczysz?- zapytał, gdy już się od siebie oderwali.

-Kiedyś trzeba rozpocząć tę imprezę- zgodziła się jego żona. Po chwili wirowali już po parkiecie, po raz kolejny ściągając na siebie spojrzenia wszystkich. Tańczyli nie z przymusu, lecz najszczerszych chęci. Małżeństwo było bardzo spontanicznie, przez cały czas się śmiali, lecz mimo to ich kroki były pełne wdzięku i delikatności. Legolas raz po raz unosił partnerkę w powietrze, gdzie z gracją ją okręcał. Byli szczęśliwi. To widać było w ich każdym, nawet najmniejszym geście.

Zaczęły do nich dołączać kolejne pary. Elentar tańczył z nieznaną dla Miriel elfką, a Daenerys siedziała na krześle w otoczeniu kilku przystojnych mężczyzn. Królowa zaśmiała się, widząc, że jej córka, mimo iż jest dla nich miła, to i tak nie zwraca na nich zbytniej uwagi. Jej wzrok skierowany był ku jednemu z blondwłosych elfów, który właśnie tańczył z Arweną.

-Z czego się śmiejesz?- wyszeptał Legolas, prosto do ucha żony.

-Zachowanie naszej córki- odparła kobieta, zarzucając mu ręce na szyję.

-A co jest nie tak, z zachowaniem naszej córki?

-Zakochała się, mój drogi- szepnęła Miriel z radosnym uśmiechem.

-Co?- krzyknął król, ściągając na siebie kilka spojrzeń. Rozejrzał się wokół i upewniwszy, że już nikt na nich nie patrzy, kontynuował- w kim?

-Nie powiem.

-Niby czemu?- wzburzył się elf.

-Bo zaraz do niego pobiegniesz- odpowiedziała mu żona ze spokojem.

-Co w tym złego? Tylko bym z nim porozmawiał.

-Już się boję, co by z tej rozmowy wynikło.

-Chcę tylko wiedzieć, czy ten mężczyzna nadaje się dla mojej, małej córeczki- warknął elf.

-Czemu zakładasz, że to mężczyzna?- zapytała Miriel kpiąco.

-Słucham?- wyszeptał Legolas. Wyglądał tak, jakby miał za chwilę paść na podłogę i więcej się nie podnieść. Jego żona widząc to, zaśmiała się dźwięcznie.

-Żartowałam!- zawołała, dalej się śmiejąc.

-Ty...ty wredna, złośliwa... małpo!- warknął król z widoczną ulgą. Miriel spojrzała na niego obrażona, po czym odwróciła się, chcąc zejść z parkietu. Legolas jednak nie pozwolił jej na to. Mając żonę na wyciągnięcie ręki, chwycił jej dłoń i gwałtownie okręcił. Następnie przyciągnął ją do siebie i wychylając do tyłu, złożył na jej ustach namiętny pocałunek. Kobieta chwilę się opierała, lecz nie zdołała robić tego długo. Elf całował tak dobrze, że aż zaparło jej dech w piersiach. Małżeństwo było sobą tak zajęte, że nie zdawało sobie sprawy, że patrzą na nich setki gości. Dopiero tak dobrze znany im dźwięk przywrócił ich do rzeczywistości.

-Yhmm!

Para oderwała się od siebie i spojrzała na właściciela głosu.

-Witaj, Gimli- powiedziała zarumieniona królowa, patrząc na niego do góry nogami, albowiem krasnolud stał za nią.

-Nie tam, żebym wam przerywał, ale chyba starczy tych miłostek- odparł syn Gloina z uśmiechem.

-Nam również miło, cię znowu widzieć, przyjacielu- zaśmiał się Legolas, po czym na powrót schylił się i zaczął całować żonę. Krasnolud przewrócił oczami, a wokół rozległy się zduszone chichoty, jednak władcy leśnego królestwa nie zwracali na to uwagi. Potem pojawiły się rytmiczne oklaski, a para po raz kolejny była w centrum uwagi.

Pośród całego zamieszania jedna osoba miała dziwne przeczucie. Elentar bawił się razem z innymi, lecz czuł się, jakby ktoś go obserwował. Starał się nie zwracać na to uwagi, albowiem pośród tylu gości, naturalne było, iż ktoś może na niego patrzeć. Dziwne wrażenie jednak nie znikało. Książę odwrócił się. Nie wiedział, czy to wyobraźnia płata mu figla, czy naprawdę ujrzał kogoś chowającego się w cieniu. Postanowił to sprawdzić, więc powoli, aby nie zwrócić na siebie uwagi, skierował się w odpowiednią stronę. Już po chwili miał pewność. Ktoś tam był.

Przepraszam, że tak mało piszę, ale nie jestem w domu i mam bardzo mało czasu. Jak już wrócę, to obiecuję poprawę :-)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top