Rozdział 10
Tauriel600 mam nadzieję, że się nie obrazisz, kochana, ale od ciebie ściągnęłam idee rozdziału "dla dorosłych" w teorii, a dla nas w praktyce. W ramach wdzięczności i zadośćuczynienia, dedykuję ci ten rozdział :****
Od razu ostrzegam, że rozdział jest +18 daleko do... 50 twarzy Greya, czy coś, ale ujdzie :-D a tak w ogóle, to sama się sobie dziwię, że mi się chciało tyle pisać, bo jak na mnie, to ten rozdział jest długi :D
Legolas szybko przeskoczył strumień i ani na chwilę się nie zatrzymując, zaczął biec w stronę pałacu. Gdy dotarł na miejsce, z irytacją poczekał, aż brama się otworzy i choć trwało to zaledwie kilkanaście sekund, to i tak wydawało mu się, że czeka całe wieki. Sytuacja powtórzyła się przy ogromnych, drewnianych drzwiach, prowadzących do samego serca królestwa.
Wbiegł do środka, po czym od razu udał się na duże, marmurowe schody. Osobom niemieszkającym w pałacu pewnie zachowanie króla wydałoby się dziwne, ale ci, którzy znali rodzinę królewską, nawet nie zwracali na to uwagi. Każdy dobrze wiedział, że wszyscy jej członkowie, są niezwykli i zabawni, przez co byli lubiani przez chyba każdego ze swych poddanych.
Legolas nie chciał marnować czasu na powolne chodzenie po schodach, więc całą trasę pokonywał, nadal biegnąc i przeskakując po dwa schodki. Mimo to, dotarcie na samą górę, gdzie znajdowała się komnata jego i jego żony, zajęło mu kilka minut. Miał nadzieję, że zastanie ukochaną w ich sypialni i ku jego szczęściu, ona właśnie tam była. Gdy elf w pędzie uchylił wejście, wbiegł do środka i zatrzasnąwszy za sobą drzwi, spojrzał na nią ze wzrokiem pełnym smutku, skruchy, ale i jednocześnie ogromnej miłości.
-Czego chcesz?- warknęła elfka, odkładając ręcznik, którym wytarła twarz. Jej oczy nie były już pełne smutku jak wcześniej. Wróciła taka Miriel, jaką znali ją wszyscy. Waleczna, odważna, gotowa na wszystko.
-Przeprosić- odparł Legolas skruszony, na co jego żona przewróciła oczami.
-Myślisz, że głupie "przepraszam" załatwi sprawę?- zapytała zimno- myślisz, że tym jednym słowem wymażesz, swoje zachowanie?
-Wiem, że zachowałem się nietaktownie, ale nie musisz na mnie tak naskakiwać- powiedział król, któremu powoli zaczęły puszczać nerwy. Uważał, iż, mimo że wcześniej nie zareagował tak, jak powinien, to mimo wszystko żona powinna mu wybaczyć. Nie mieli teraz czasu na bezsensowne kłótnie.
-"Nietaktowne"?- wyszeptała elfka z ironią. Na jej twarzy pojawiła się jakby kamienna maska, a jej słowa były zimne jak lód- jeśli tak, to całe moje życie jest "nietaktowne". Zapamiętaj sobie, że nie mam zamiaru być twoją lalką, której uczuciami możesz się bawić, a gdy ona będzie cię potrzebować, odepchniesz ją, jak jakiś bezwartościowy przedmiot.
-Nigdy cię nie odpychałem- warknął elf, kręcąc głową- niby, kiedy się tobą bawiłem?
-Cały czas to robisz- powiedziała cicho, ale poważnie- mówisz, że mnie kochasz, a potem mnie okłamujesz. Gdy ty mnie potrzebujesz, staram się być przy tobie, ale ty nie odwzajemniasz mi się tym samym. Kiedy jesteś mi potrzebny, ciebie po prostu nie ma.
-Przepraszam, że nie jestem taki, jaki być chciała- odparł Legolas ze złością- może trzeba było sobie wybrać innego ukochanego.
-Może właśnie trzeba było!- krzyknęła Miriel.
-Więc proszę- rzekł król, wskazując ręką na drzwi- droga wolna, możesz stąd wyjść i iść poszukać sobie odpowiedniego męża.
-Widzisz?- zapytała elfka- znowu myślisz tylko o sobie. Jeśli chciałeś, żebym od ciebie odeszła, mogłeś powiedzieć wprost, a nie udawać i z każdym dniem ranić mnie coraz bardziej.
-Zaczynasz niezbyt sympatycznie przypominać rozhisteryzowana żonę.
-Może dlatego, że czy tego chcesz, czy nie, jestem twoją żoną.
-Masz bardzo osobliwe poglądy na to, co znaczy być żoną- zadrwił z niej brutalnie.
- Niech cię diabli! - wybuchnęła- czy nie możesz zrozumieć, że ja tak nie potrafię? Umiem walczyć, ale tylko na polu bitwy. Myślałam, że jestem silna, ale tak nie jest. Przez ciebie, przez Daenerys i przez Elentara jestem słaba i to mnie boli. Chcę być jednocześnie dobrą matką, żoną i królową, a na dodatek boginią, ale nie umiem!
Zobaczyła, że Legolas drgnął gwałtownie, lecz była już taka zła i jednocześnie smutna, że nie zwróciła uwagi na oszołomiony wyraz jego twarzy.
- Staram się, ale nie pomagasz mi!- ciągnęła dalej rozzłoszczona- czuję się przytłoczona natłokiem zdarzeń, przez cały czas tylko myślę, co będzie dalej. Czy to takie dziwne, że czasami, gdy po prostu już nie daję rady, cię potrzebuję?
-Miriel- szepnął Legolas łagodnie, powoli idąc w jej stronę, lecz ona jeszcze nie skończyła.
-Gdy wszystko zaczyna się walić i zawiodłam na całej linii, pozwalając, aby moje dziecko porwano, potrzebuje kogoś, kto mnie wesprze, a nie kogoś, przez kogo będę czuła się jeszcze gorzej.
-Miriel- powtórzył elf z bólem w głosie.
-Nie, jeszcze nie skończyłam- krzyknęła wściekle, patrząc ze złością na męża, który stał już kilkanaście centymetrów od niej- nie mam zamiaru pozwolić, abyś wyżywał się na mnie, gdy coś pójdzie nie tak. Wiem, że we wszystkim jest też pewnie dużo mojej wina, ale na Eru, nie zrzucaj na mnie więcej, niż jestem w stanie unieść!
-Miriel- powiedział Legolas po raz kolejny, ochryple.
Doszła wreszcie do niej bolesna czułość w jego głosie, która gwałtownie przygasiła gniew, ale elfka wciąż się obawiała się, jest to tylko cisza przed burzą. Król chwycił ją za ręce i spojrzał w oczy. Ona również zerknęła na jego błękitne tęczówki i... zatraciła się w nich bezpowrotnie.
-Sam nie wiesz, czego w ogóle chcesz- powiedziała słabo- najpierw...
-Wiem dokładnie, czego chcę- przerwał jej. Nie potrafił, nie chciał, już dłużej nie zwracać uwagi na kształtne piersi, prawie całkiem widoczne spod mokrej sukni, pysznie zaokrąglaną linię bioder i piekielnie wąską talię. Gwałtownym ruchem wpił się w jej lekko drżące wargi, delektując się ich słonawym smakiem, aż wreszcie przycisnął ją mocniej do siebie i zaczął je drażnić językiem, zmuszając w ten sposób, aby rozwarły się dla niego. Miriel nie podała mu jednak ust, tak jak czyniła to kiedyś, lecz usiłowała odwrócić głowę. Jej odmowa stała się dla niego dodatkowo podniecająca, więc ze zdwojoną siłą ruszył do ataku, całując ją łapczywie, jednocześnie przypominając sobie, jak jeszcze kilka dni temu śmiała się do niego, jak tańczyła na murze przy świetle księżyca. A teraz odrzucała go i gdzieś z wnętrza Legolasa wyrwał się okrzyk bólu, straszliwy lament z powodu utraty tej niepowtarzalnej czułości, namiętności i ciepła, jakim go ukochana wcześniej darzyła.
Wsunął dłonie we włosy elfki i odwrócił jej głowę, po czym spojrzał we fiołkowe oczy.
-Pocałuj mnie, Miriel- szepnął, zbliżywszy do niej usta. Nie mogąc się od niego uwolnić, kobieta próbowała mu się opierać, zachowując sztywną obojętność. Ale i to udało się Legolasowi pokonać. Objął ją silniej ramieniem i mocno przycisnął do siebie, po czym zaczął pieścić ją dłońmi, ustami i namiętnym szeptem:
-Kocham cię.
Nawet nie przypuszczał, jak wielkie to zrobi na niej wrażenie. Nie uwodzicielskie dłonie czy zmysłowe usta, lecz właśnie jego słowa sprawiły, że Miriel nagle przestała mu się opierać. Kobiecy instynkt podpowiadał jej, że nigdy więcej nie powinna poddać się temu mężczyźnie bezgranicznie, nigdy nie powinna pozwolić mu dotykać się i całować, z wyjątkiem... tego jednego razu... tego ostatniego razu, kiedy tylko na chwilę podda się jego natrętnym pocałunkom, które tak bardzo pragnęły jej ust...
Wargi Miriel zmiękły nieco i Legolas, niczym myśliwy, rzucił się na swą zdobycz, wykazując przy tym ogromną zręczność, lecz za to kompletny brak delikatności. Jego usta mocno przywarły do jej warg, wzmacniając pocałunek i zachęcając ją do tego samego. Gdy poczuł jej reakcję, jedną ręką objął jej szyję, a drugą zaczął pieścić jej plecy. Wspięła się na palce, przesunęła dłońmi po twardym torsie Legolasa i oplotła rękami szyję męża. Poczuła, jak całe jego umięśnione ciało przeszedł dreszcz, kiedy niewinnie wodziła wargami po jego ustach, powoli badając ich ciepły kształt, ucząc się, jak smakują, a one rozchyliły się i w odpowiedzi same zaczęły się przesuwać, podniecając ją do szaleństwa. Ogarnięty namiętnością rozchylił swoje i jej usta szerzej, i dotąd muskał ich wnętrze, aż skłonił ją, by dotknęła językiem jego warg. A kiedy to zrobiła, aż cicho krzyknął, przyciągnął ją jeszcze bliżej, i całe jego ciało napięło się jak struna w gorącym pożądaniu. Dłonie elfka zachłannie pieściły plecy i piersi ukochanej, rozpalając wewnętrzny ogień wszędzie, gdzie tylko jej dotknęły.
-Miriel- szepnął urywanym głosem, przesuwając wargami w dół po jej szyi, aż elfka zadrżała z rozkoszy- Miriel- powtórzył z utęsknieniem i przylgnął znowu wargami do jej ust. Spowolnił, zaczynając całować ją powoli i głęboko, jednak ze wciąż niemalejącym pożądaniem.
Nagle porwał ją na ręce i uniósł. Miriel zatopiona w magii jego ust i dłoni, poczuła, że komnata się przechyliła, gdy mąż delikatnie kładł ją na łóżku. Mebel lekko ugiął się pod jego ciężarem. Kobieta spojrzała na niego z żądzą, po czym jednym, namiętnie, gwałtownym ruchem zerwała z niego koszulę, której strzępy zrzuciła na podłogę. Legolas spojrzał na nią z błyskiem w oku i nim zdążyła spostrzec, złapał jej ręce i pociągnął je na poduszkę nad jej głową. Kobieta była unieruchomiona, co elf w pełni wykorzystywał.
-To niesprawiedliwe- szepnęła Miriel, drżąc jak w febrze, czując pocałunki, składane na jej obojczykach.
-Co takiego, najdroższa?- odparł Legolas, unosząc głowę i patrząc na nią z miłością.
-Ty jesteś prawie całkiem ubrany, a ja tak przemoczona, że wygląda, jakbym nie miała na sobie nic.
-Wolę jednak, gdy nie masz na sobie niczego- rzekł król, po czym zacisnął zęby na materiale sukni, tuż przy szyi i pociągnął gwałtownie. Elfka usłyszała strzęp rozrywanego materiału i z nieznanego jej powodu zrobiło jej się przez niego jeszcze goręcej.
Chciała wyrwać się z jego stalowego uścisku i rozebrać go do końca, a następnie poczuć w dłoniach jego umięśnione ciało, lecz on nie zamierzał jej na to na razie pozwolić. Legolas jęknął cicho, pochylił się i pocałował ją czule, aż dygocząc, kiedy oddała mu pocałunek z mieszaniną niewinności i namiętności, od której pożądanie wybuchnęło w nim niczym płomień. Puścił jej ręce, które w jednej chwili gwałtownie zacisnęły się na jego szyi. Jak w transie dotknęła jego zmysłowych ust, badając ich miękką strukturę. Nie mogła się jednak dłużej powstrzymać i zaczęła rozpinać jego spodnie. Elf pomógł jej, odrywając się od całowania jej, rozebrał się do końca. Gdy tylko to uczynił, ręce Miriel powędrowały na jego bioder, lecz Legolas miał inny plan, co do jej osoby. Szybko podniósł ją odrobinę, przez co jęknęła od jego palącego dotyku i ściągnął z niej przemoczoną suknie. Przesunął wzrokiem po jej nagim ciele, wzdychając z targającego nim pożądania, rzucił się na jej usta, zgniatając je w burzliwym pocałunku. Jednocześnie przesunął dłoń na jej pierś i zaczął pieścić twardniejący sutek. Całować jej skronie, oczy, policzki i szyje, sprawiając, że drżała konwulsyjnie z rozkoszy. Drażnił wrażliwą skórę na piersiach, całując jej i podgryzając lekko.
Nagle Miriel obróciła całą jego uwodzicielską siłę przeciw niemu. Zaczęła całować go z uwielbieniem, pieszcząc dłonią kark, jej język drażnił jego wargi, zmuszając do rozstąpienia, a potem wślizgnął się między nie, co wydarło Legolasowi z piersi jęk rozkoszy. Teraz to ona przewodziła całej namiętnej rozgrywce.
Kobieta poczuła twardą męskość, w miejscu, gdzie jego biodra przyciskały ją do miękkiego łóżka. Ku jego zdegustowaniu zepchnęła go z siebie, tak, że opadł na poduszki obok. Jednak pożądanie wróciło ze zdwojoną siłą, gdy usiadła na jego piersi i nachyliła się, składając gorące pocałunki na jego twarzy, szyi, torsie. Jego skóra była miękka niczym najdroższe tkaniny i Miriel rozkoszowała się jej zapachem i dotykiem. Czuła jak jego palce zaciskają się jednocześnie na jej jasnych włosach, jak i jednej z obrzmiałych piersi. Nie mogła powstrzymać cichego jęku, jaki powstał w jej gardle.
Legolas pełen żądzy wibrującej w każdej komórce jego ciała, nie miał pojęcia jak ta drobna istota, mogła doprowadzić go do takiego stanu. Nie potrafił, ani nawet nie chciał się dłużej hamować. Gwałtownym ruchem, który kompletnie jej nie przeszkadzał, popchnął ją obok siebie i podniósł się, znajdując wygodne miejsce między jej nogami. Kobieta wygięła ciało w łuk, gdy przejechał dłonią po jej udach, biodrach, talii. Jej noga odruchowo zacisnęła się wokół niego.
Z głębi piersi wyrwał mu się niski jęk i powściągliwość prysnęła. Pot mu wystąpił na czoło, kiedy walczył z dręczącymi żądaniami własnego ciała; zanurzył się w niej i zaczął się powoli poruszać, obserwując jej twarz. Miriel przylgnęła doń cała w drżącym pragnieniu, przyciskając mocno biodra do jego ud i łaknąc tego wybuchu spełnienia, które chciał jej dać. Słyszał teraz jej cichy, rozgorączkowany oddech i zaczął miarowo zwiększać tempo głębokich, mocnych pchnięć. Czuł, jak z każdą sekundą napięcie w jego ciele wzrasta. Ciałem jego ukochanej wstrząsnęła ekstaza, a jej paznokcie wbiły się w jego plecy, znacząc je długimi szramami. Z jej gardła wydobył się okrzyk, który wywołała eksplozja, następująca w jej rozgorączkowanym ciele. Legolas pochylił się i pocałował ją po ostatni raz i wreszcie przyłączył się do niej w słodkim zatraceniu.
Oboje oddychali łapczywie, gdy wyczerpany opadł obok niej.
-Jak ja cię kocham- szepnęła Miriel, gdy już trochę się uspokoiła.
-Mówisz tak, bo jestem dobry w łóżku- parsknął elf.
-Nieprawda- zaprzeczyła kobieta z kokieterskim uśmiechem- mówię tak, bo jesteś świetny w łóżku.
Legolas zaśmiał się, jednak czując pożądanie, które po raz kolejny wstrząsnęło jego ciałem i umysłem, oddał się w pełni badaniu jej ust. Ognista rozgrywka rozpoczęła się na nowo, lecz tym razem już nie tak gwałtownie i ostro jak wcześniej. Tym razem zatracili się w pięknej chwili namiętności i słodkiego zapomnienia. Przynajmniej jeden wieczór i noc dla nich. Odrzucając wszystko, co złe i to, co na zawsze miało odmienić ich życie.
Po wszystkim zasnęli w ciasnym uścisku ich nagich ciał, jako piękna i spokojna para. Przynajmniej tak to wyglądało, albowiem dalsze chwile nie były już takie, jakie mieli nadzieje, że będą.
Miriel czuła, jakby jej umysł został wciągnięty przez wszechogarniającą pustkę. Rozejrzała się wokół, ale dostrzegła tylko niczym niezmąconą czerń. Nie bała się jednak. Tego rodzaju strach był jej obcy. Zrobiła kilka kroków- jak jej się wydawało- przed siebie, ale nie była tego pewna, bo równie dobrze, mogła iść zarówno do tyłu, jak i w bok. Nie wiedziała, co się dzieje. Uniosła rękę, ale nie dostrzegła jej przez pryzmat ciemności. Nagle wszystko zaczęło się zmieniać. Jej otoczenie tak pojaśniało, że musiała zmrużyć powieki, bo nie mogła wytrzymać rażącego ją światła. Gdy tylko zdołała się przyzwyczaić do nowego otoczenia, po raz kolejny rozejrzała się wokół i... zamarła. Zrozumiała, że właśnie ma wizje. Zobaczyła armie tak ogromną, o jakiej nawet jej się nie śniło, przewodzoną przez rosłego, ciemnowłosego mężczyznę. Na jego twarzy trwał szaleńczy uśmiech. Miał coś przewieszone przez plecy, lecz wydawało się jej to rozmazane, więc nie wiedziała, czym jest. Wtedy pojawił się Helmowy Jar. Dostrzegała po kolei ludzi, krasnoludy i elfy. Wszyscy stojący ramie, w ramie i czekający na to, co ma nastąpić. Potem wszystko uległo zmianie, a Miriel stała się świadkiem walki. Krwawej i zażartej rozgrywki, pociągając za sobą setki niewinnych ofiar. Wtedy wszystko znowu się zmieniło. Ziemią wstrząsnął potężny wybuch, a pobliska góra eksplodowała, nie pozostawiając po sobie ani śladu. Zobaczyła ogień, a w środku płomieni Elentara. Syn walczył z Gordbagiem, a płomienie zdawały się tylko "lizać" jego skórę. Przez ułamek sekundy na nowo zapanowała ciemność, lecz po chwili skończyła się, ukazując kolejną wizję. Dostrzegła piękne, ogromne pomieszczenie, bez okien, lecz mimo to było w nim jasno. Na samym środku stało coś w rodzaju murowanej klatki. Nie widziała, co w niej jest, więc powoli zmusiła ciało, do podejścia. Już miała zajrzeć do środka, gdy coś po raz kolejny wstrząsnęło światem, z tym razem z taką siłą, że bogini miała problem z utrzymaniem równowagi. Wtedy zobaczyła siebie. Ubrana była w piękną zbroje, której złota powłoka mieniła się, niczym najpiękniejsze, drogocenne kamienie. Walczyła z przeciwnikiem tak szybkim, że przyglądająca się temu Miriel, nie mogła dostrzec, czym był. Nagle ni stąd, ni zowąd pojawiła się krew. Wydawało się, że jest jej tak dużo, że mogło spłynąć nią całe Śródziemie. Wtedy elfka zdała sobie sprawę z jednego. Jeśli przegrają to starcie, to tak właśnie będzie. Wszystkie krainy spłyną krwią. Wróciła jednak do wizji. Na powrót była w Helmowym Jarze. Zdawało się, że jest jeszcze przed bitwą, albowiem Elentar stał na środku, prawdopodobnie wygłaszając mowę. Wszyscy żołnierze słuchali go w skupieniu i podziwie. Wtedy zobaczyła Legolasa, a obok niego Gimliego, Daenerys, Mirgila i Aragorna. A gdzie ona sama? Na twarzy ukochanego spostrzegła dumę, gdy patrzył na syna, a w oczach smutek. Czyżby umarła? Nie wiedziała, ale co by miało się zdarzyć, była na to gotowa. Jeśli takie było jej przeznaczenie, ona je spełni.
Na powrót rozpoczęła się bitwa, a jej widnokrąg po raz kolejny spłynął krwią. Zobaczyła Gordbaga, który z zabójczą skutecznością zabijał swych wrogów. Nagle... spojrzał na nią. Nie wzrokiem patrzącym przed siebie, omijającym ją, lecz prosto w jej oczy. Uśmiechnął się zimno i nim zdążyła spostrzec, co się dzieje, naciągnął cięciwę i wypuścił strzałę, która śmignęła, niczym złota błyskawica i wbiła się w jej brzuch. Poczuła, że ktoś nią szarpie, usłyszała krzyki. Wiedziała, że wraca do rzeczywistości, ale ból nie znikał. Przeciwnie, on nasilał się z każdą chwilą. Przez jej umysł przeszła tylko jedna myśl. Nie spodziewała się, że śmierć spotka ją tak szybko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top