5.
***Lara***
Wyszłam na dwór. Jedyne co słyszałam to kojący dźwięk spadającego deszczu, który dziwnie współgrał z moim morderczym nastawieniem. Byłam uzbrojona. Pewnie trzymałam pistolet i latarkę. Ktokolwiek to był miał ostro przerąbane. Nie minęło 10 sekund a za mną wyszła także uzbrojona Ibbie. Zauważyłam ten sam cień co wcześniej, który próbował wycofać się w boczną uliczkę. Ibbie poszła za nim a ja ruszyłam z drugiej strony. Wyszło na to że odcięłyśmy mu drogę ucieczki. Zbliżałyśmy się do mężczyzny, grożąc mu bronią. Musiał się zatrzymać
-Odwróć się!- nakazałam co zaraz zrobił. Kiedy zobaczyłam jego twarz broń prawie wypadła mi z ręki. Opuściłam pistolet nie wierząc w to co widzę. -Dean?- zbliżyłam się do chłopaka który wyglądał na cholernie zdezorientowanego -Dean Winchester?-zapytałam się a jego mina upewniła mnie w przekonaniu że tak
-Jesteś z policji?-zapytał
-Nie?-odpowiedziałam tak jakby pytaniem
-Więc tak. Jestem Dean Winchester- wyprostował się dumnie
-Lara, a ta co ciągle celuje w ciebie z pistoletu to Ibbie. -Spiorunowałam ją wzrokiem a ta zdjęła Deana z celownika
-Kim jesteście?- zapytał- Nie jesteście z policji, ale śledzicie mnie i brata od jakichś 2000 km...-zaczął ale Ibbie mu przerwała
-To jest Larissa Winchester.
-Jakaś krewna?
-Twoja siostra- stwierdziła po czym odwróciła się na piecie zostawiając mnie samą z Winchesterem
-Że co?-Krzyknął Dean a ja zobaczyłam za nim wysokiego mężczyznę idącego do nas w towarzystwie Ibbie. Celowała do niego z broni.
-Poznaj swoją siostrę Sammy- powiedziała po czym popchnęła go lekko w moją stronę
-Co?- zapytał Sam
-Czy macie tak mało rozwinięte mózgi że muszę wam to powtarzać?- wyrzuciła ręce do góry -Lara to wasza siostra. Jest córką Johna Winchestera.- powiedziała po czym najzwyczajniej w świecie sobie poszła w stronę motelu.
Kiedy tylko przestaliśmy słyszeć jej kroki roznoszące się na ulicy moi oszołomieni bracia wrócili do rzeczywistości
-Ale jak?!- wydukał Dean który swoją drogą był trochę wyższy niż sądziłam
-Dwoje ludzi się spotyka...-zaczęłam ale widząc minę Deana zaczęłam się śmiać- No wiesz... Sądziłam że wiesz takie rzeczy-spoważniałam- Nasz ojciec i moja mama polowali na coś razem... i tak jakoś wyszło-powiedziałam
-Jesteś łowcą?-zdziwił się Sam
-No... tak. To tak jakby rodzinne. Z resztą to moja matka i ciocia wtajemniczyły Johna w polowania. -uśmiechnęłam się do chłopaków- Kiedy się poznali był kompletnym żółtodziobem który na wampira wyskoczył by z drewnianym kołkiem.
-No dobra, powiedzmy że ci wierzymy... Już spotkaliśmy jednego brata o którym nie...-przerwałam Samowi w pół zdanie
-Adama.
-Znałaś go?-zapytał Dean unosząc brwi
-Nie, nie zdążyłam go poznać, bo z tego co ustaliłam pożarły go Ghule... O czym oczywiście wiecie, bo sąsiadka widziała Was w dniu jego "śmierci".
-Okej... Jak nas znalazłyście?- Tym razem to był Sam
-Jechałyśmy za Wami śladem dziwnych spraw od Adama aż tutaj. I to Wy znaleźliście nas.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć! - powiedział Dean. - mamy siostrę!
- Mam nadzieję że nie będziemy musieli Cię chronić - mruknął Sam.
- Nie potrzebuje waszej ochrony.
- Tak jak Adam?
-Nie, nie tak jak Adam- oburzyłam się-Ja jestem łowcą. Poradzę sobie.
-A ta... Jak ona się nazywa? -zaczął Sammy delikatnie wskazując podbródkiem kierunek
-Ibbie?-zapytałam
-Tak, powiedz że nie jest naszą siostrą...- zaczął starszy z braci
-Nie jest-stwierdziłam-Jest moją przyjaciółką. Jest nietykalna dociera?!-spiorunowałam Deana wzrokiem
-Czemu patrzysz się na mnie?-zapytał
-Bo przesłuchiwałam kilka dziewczyn które spotkałeś w barze...-spojrzałam na niego znacząco na co wywrócił oczami.-Tak czy inaczej... Wracam do hotelu... Idziecie?-Ruszyłam w stronę w którą wcześniej udała się Ibbie za sobą słysząc kroki swoich braci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top