11.

*** Narracja 3 os ***

- Wiesz Sherlocku, kto jak kto, ale ty powinieneś to wiedzieć - szepnął Dean. Sherlock siedział osłupiały i myślał. Zanim dotarło do niego co ma zrobić, poczuł jak ktoś ciągnie go za koszulę.

- Coś się stało? - detektyw zmarszczył brwi obrzucając Deana zdziwionym spojrzeniem.

-Czasami mam wrażenie że jesteś większym idiotą niż 90% społeczeństwa...-mruknęła Ibbie.

- Idź do niej, bo się załamie - powiedział Dean. Holmes wstał i ruszył do drzwi. Otworzył je powoli i poczuł się zagubiony. Co jak co, ale bunkier Winchesterów był skomplikowany. Usłyszał cichy płacz i szybko udał się w tamtą stronę. Uchylił drzwi pokoju i zobaczył Larissę siedzącą na łóżku.

- Wiem jak to zabrzmiało - stwierdził siadając obok niej.

- Ty tak na serio? - zapytała dziewczyna.

- Oczywiście, że nie - uśmiechnął się psychopatycznie. Lara zachichotała i przytuliła się do swojego detektywa.

- To jak? Chcesz wyjść gdzieś na kawę? - zapytał.

- Wiesz. Wolałabym kakao - łowczyni wyglądała już tak radośnie, jak wcześniej. Sherlock nie mógł rozgryźć, czy ona jest taka dziwna, czy raczej jest świetną aktorką.

- Też może być - odpowiedział.

- A kupisz mi pianki?

- Dlaczego?

- Bo je uwielbiam.

- No dobrze, a co z tego będę miał?

- Nic - Lara uśmiechnęła się niemal tak psychopatycznie jak Sherlock i wzruszyła ramionami. Sherlock zmarszczył brwi. - Jak kupisz mi pianki to porozmawiamy - powiedziała i wstała szybko wychodząc z pokoju. Na twarzy wykwitł jej cwany uśmiech. Detektyw omiótł wzrokiem pokój szukając ciekawych informacji o swojej tajemniczej dziewczynie. Lara wróciła szczęśliwa do salonu.

- I co? - zapytał pierwszy Dean.

- Chyba pójdziemy na randkę! - stwierdziła ucieszona Lara.

- Jak to? - zapytała Ibbie. - On ciebie zaprosił? Niemożliwe.

- A jednak! Obiecał, że kupi mi pianki.

- Co ty na to, żeby iść jutro do kina? - zapytała Ibbie.

- Świetny pomysł. Ty i Sam, Ja i Sherlock - powiedziała niemal licząc na palcach.

- A Dean zostaje! -Krzyknął Sammy. Dean rzucił im pogardliwe spojrzenie, a do salonu wbiegł Sherlock z telefonem w ręce.

- Lara idziemy.

- Już? Kolejna sprawa?

- Tak! - krzyknął uradowany Holmes.

- Co tym razem? - zapytała Winchester zakładając wiśniowy płaszczyk, który dostała kiedyś w prezencie od Sherlocka.

- Pogadamy w drodze - Sherlock narzucił na siebie swój długi czarny płaszcz.
- To hej wszystkim! - powiedziała Lara tuż przed wyjściem. 

****

Nazajutrz czwórka, a raczej piątka przyjaciół, spotkała się w kinie. Sherlock z Larą mieszkają w motelu jakieś 50 km od bunkra, bo detektyw uparł się, że nie będzie mieszkać z siostrą pod jednym dachem. Dla niego 20 lat towarzystwa bliźniaczki to o wiele za dużo.

- Hej Sam, hej Ibbie. - podbiegła do nich Lara, a za nią jak cień szedł Sherlock. Dziewczyna przytuliła się do przyjaciółki.

- Też tu jestem - upomniał się Dean.

- Dean?! A co ty tu robisz? - zapytała Lara marszcząc brwi.

- Dean prosił... - zaczął Sam, ale Ibbie mu przerwała.

- Dean błagał, żebyśmy go zabrali ze sobą.

- Rozumiem - westchnęła Lara. - Braciszku a gdzie masz jakąś parę? - dopowiedziała z uśmiechem.

- Nie mam - odpowiedział nieobecnym tonem.

- Zaraz zaczyna się seans - przypomniał im detektyw.

- No to idziemy! - powiedziała niższa dziewczyna i przytulając się do Sherlocka skierowała się do sali kinowej. W ślad za nią poszła Ibbie z Samem i na samym końcu poszedł Dean. Film okazał się tak nudny, że Larissa z siedząca pomiędzy Isabelle, a Sherlockiem, zamiast gadać na seansie usnęła oparta o ramię Holmesa. Ibbie po jakimś czasie dołączyła do przyjaciółki. Dean wyciągnął telefon i grał po cichu w gry. Sam pogrążył się w rozmyślaniach na temat filmu, a jedyny Sherlock obejrzał dokładnie cały film. Gdy tylko włączyły się głośne reklamy oznajmiające koniec filmu, Lara poderwała się z ramienia Sherlocka i ziewnęła. Ibbie już była całkowicie przebudzona. Wyszli z kina na dwór. Akurat zaczął padać deszcz.

- Spotkamy się jeszcze w tym tygodniu? - zapytał Dean chowając do kieszeni telefon.

- Na pewno - odezwała się Lara. - To do zobaczenia!

- Pa! Gdy Lara razem z Sherlockiem wrócili do mieszkania, pogoda już zupełnie się zepsuła. Nie było mowy o wyjściu na okropny deszcz i bezwzględny wiatr.

Dziewczyna rzuciła się na kanapę i włączyła telewizor. Niestety przez burzę sygnał był zakłócony i słabo było wszystko widać. Detektyw odwiesił swój przemoczony płaszcz i mruknął pod nosem, że zaraz przyjdzie.

Lara rozłożyła się na kanapie i wyłączyła szumiący telewizor. Leżała tak zapatrzona w sufit, który swoją drogą był pomalowany na jasno niebiesko i miał na sobie żółte kropki, które imitowały gwiazdy.

- Sherlock jesteś tam? - zapytała po kilku minutach. - Sherlock? Wstała i doczołgała się do kuchni. Jej zdumienie było ogromne, gdy poczuła zapach swojego ulubionego napoju połączonego ze słodką wonią pianek. Sherlock stał tyłem do niej i mieszał kakao w kubku. Zaciekawiona podeszła do niego zaglądając mu przez ramię, a było to nie lada wyczynem, bowiem Sherlock był od niej dużo wyższy. - Ej, źle to robisz - westchnęła i zabrała mu łyżkę.

- Mówiłem, że zaraz przyjdę.-mruknął a dziewczyna dotknęła kubka z kakaem.

- Jest letni. Sher, kakao w letnim mleku się nie rozpuści - powiedziała i wstawiła kubek do mikrofalówki.

- Myślałem, że się ucieszysz..

- Oczywiście, że się cieszę - dziewczyna niespodziewanie się uśmiechnęła i wzięła z paczki leżącej na blacie piankę.

- Ale to kakao... - zaczął zdziwiony Sherlock.

- Zapomnij o kakao - powiedziała zjadając piankę. - Takie też jest dobre. Holmes nie wiedząc co zrobić po prostu się uśmiechnął. - Chcesz piankę? - zapytała wyjmując gorący kubek z mikrofalówki.

- O niczym innym nie marzę.

- No to smacznego - dziewczyna nie czekając na nic wepchnęła mu piankę do ust. Zdziwiony tym detektyw połknął piankę w całości niemal się dławiąc. Rozejrzał się wokół, ale nie dostrzegł swojej współlokatorki. Obrócił się na bok z zamiarem poszukiwań i wpadł na Larę. - Sherlock! - krzyknęła oburzona dziewczyna. Lara była cała oblana kakao. Detektyw jedynie się uśmiechnął i dał jej buziaka w policzek.

- Przepraszam - chwycił szybko paczkę z piankami i uciekł do sypialni, zanim łowczyni zamordowała go swoim wzrokiem. Przez drzwi usłyszał jedynie kilka siarczystych przekleństw. Po chwili do pokoju weszła Lara i wyjęła ze swojej torby leżącej przy łóżku koszule w kratkę, którą dostała od Deana. Przebrała się szybko nie zwracając uwagi na przyglądającego się Holmesa.

- Masz coś mojego - powiedziała odwracając się do czarnowłosego i zaczęła poszukiwania pianek.

- Dlaczego ty kochasz te pianki bardziej ode mnie? - zapytał i szybko zakrył pudełko poduszką.

- Bo pianki nigdy mi Ciebie nie zabierają, ale ty zabierasz mi pianki - w jej oczach zabłysnęły ledwo dostrzegalne iskierki, gdy zobaczyła wystające opakowanie pianek spod poduszki Sherlocka. Podeszła do niego bardzo powoli, uśmiechnęła się i szybko chwyciła pudełko. Niestety Sherlock był szybszy przez co została wrzucona z powrotem na łóżko razem ze swoim skarbem. Otworzyła pudełko i przyjrzała się podejrzanym piankom. Były ułożone w serduszko.

- I tu cię mam - szepnął Sherlock do ucha dziewczyny.

- Dziękuję - Lara przytuliła się do detektywa i pocałowała go.- Jednak potrafisz być słodki - stwierdziła i zaczęła pochłaniać pianki. Dała kilka pianek Sherlockowi i całą resztę wieczoru spędzili na rozmawianiu o rodzinie Winchesterów.

Detektyw prawie we wszystko nie uwierzył i co chwilę dodawał jakiś dziwny komentarz od siebie. Po za tym było całkiem miło.

_________

Łapajcie Larlocka / Shele /Shelisse (?) 

[Przesadna ilość kakaa i pianek w tym opowiadaniu jest (i będzie) winą Atorod14] :3

Nie wiem czy w ciągu następnych dni uda mi się dodać następny rozdział z powodu randki z "Quo vadis"  ;-; 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top