odcinek 5. "alarm pożarowy."
- no dobrze, teraz proszę podnieść rekę, ten kto chcę być kimś kimś trójce klasowej.- poprosiła nauczycielka z uśmiechem na twarzy, patrząc na kompletną klasę.
W klasie zgłosiło się tylko pięć osób, Jessica, Leo, Misaki, Yui i Gaito, zaczęły się wybory, każdy poza stojącym pod tablicą, czyli nie ci co się zgłosili, napisali imię i nazwisko wybranego idola. Pani zebrała je wszystkie i zaczęła podliczać...
- więc dwa głosy na Gaito, trzy na Misaki, dziesięć na Heylin, sześc na Lea i 5 na Jessicę.- wymieniała Pani, zapisując wszyskobna tablicy i po chwili obok imion zwycięzców, pojawiły się gwiazdki.- a więc, przewodnicząca to Heylin, zastępcą jest Leo, a skarbnikiem jest Jessica. Proszę o brawa dla tej trójki.
Wszyscy zaczęli bić brawa, jednak Jessica była lekko wściekła, ponieważ przegrała z chłopakiem, jedyną rzeczą jaką postawiła ją w dobrym humorze to to że Yui wygrała. Po paru godzinach lekcję się skończyły, a nasza szóstka umuwila się na miasto...
- okej, to widzimy się za pół godziny.- stwierdził Nico.
- tak.- odparła wszyscy.
- w końcu pójdę normalnie na zajęcia.- rozmarzyla się Jessica.
- a co zadowolona?- spytał Metsuika z łagodnym uśmiechem.
- a ty byś nie był?- zapytała zadowolona Jessica.- ostatnio wohule przez treningi i naukę nie mam czasu na zajęcia dodatkowe, a jak ostatnio tam szłam, to przemienił się w Perpel Pet.
- pamiętajcie, żeby mówić o tym ciszej.- zaczęła szeptac Yui.
- spolojnie, Yui, nikt się nie dowie.- uspokajał ją luzacko Leo.
- dobra lecę bo się spuźnie, papa!- pożegnała się Jessica i pobiegła na zajęcia.
- w sumie ja też lecę na zajęcia.- oznajmił Nico.
- słyszałam że chodzisz na gitarę elektryczną, prawda?- oznajmiła ciekawa Sara.
- tak, ale narazie jestem początkującym.- odparł zawstydzony Nico.- dobra to ja biegnę. Pa
- my też już pójdziemy, chłopaki pa.- pożegnała się dziewczyny i każdy poszedł w swoją stronę, bo Sara weszła do limuzyny.
- zanim pojedziemy do domu proszę o zachaczenie o jedno miejsce.- poprosiła Sara, siedząc zacięta.- proszę na cmentarz.
* u Yui...
- ciekawe czy Sara pojedzie dziśaj na cmentarz.- rozmyślała Yui, idąc chodnikiem.- w końcu dzisiaj jest rocznica śmierci jej matki.
* u Metsuiki...
- braciszku, wróciłeś!- ucieszyła się Lei, rzucając się na brata.
- tak, tak, a gdzie mama?- spytał z uśmiechem Metsuika.
- poszła na zakupy.- odpowiedziała zadowolona.- pobawisz się ze mną?
- dobrze, ale tylko 15 minut.- odparł optymistycznie Metsuika i poszedł z Lei do jej pokoju.
* u Leo...
- dobra, teraz możecie iść się napić.- powiedział trener.- Leo Ciebie też się to tyczy.
- trenerze spokojnie, mi wody nie trzeba.- poinformował Leo, robiąc brzuszki.
- Leo, cwiczysz pewnie dla jakieja dziewczyny, co?- stwierdził kolega z treningu.
- Kiseki!!!! Jak cię dorwę, to Cię zamorduje!!- wnerwił się Leo i zaczął gonić swojego kolegę.
* u Jessici po zajęciach...
- dobra teraz na miasto.- powiedziała do siebie Jessica patrząc na telefon.- cholera, padł. No cóż, dobrze że pamiętam gdzie mamy się spotkać.
Jessica szczęśliwa poszła na miasto, przechodziła przez wiele sklepów muzycznych, kawiarenek, lodziarni i sklepów z ubraniami, jednak o żadne nie zachaczyła. W końcu dotarła na " miejsce spotkania" i czekała na resztę...
- gdzie oni są spuźniaja się już dziesięć minut.- zastanawiała się Jessica.- dobra pójdę ich poszukać.
* u reszty...
- ma wyłączony telefon.- oznajmiła zmartwienia Yui.- lepiej chodźmy jej poszukać.
- może jednak poczekajmy chwilę, przecież wie, że umówiliśmy się pod lodziarnią u vita.- doradzał Nico.
- dobra.- powiedziała Yui.- ale ona od dziecka się gubi.
* u Jessici...
- oj gdzie oni są?- zapytała sama siebie zmartwienia Jessica.- a co jeżeli chłopaki im coś zrobili.
- panienko!!!!!!- zawołał jakiś facet w garnituże z daleka, do Jessici.
- proszę poczekać!!!- porosil jakiś drugi w garniturze tylko że grubszy.
-Pani...- próbował wydusić coś z siebie ten chudszy.- nadaje się Pani na idolkę.
- he?- zdziwiła się Jessica.- chwila co? Kto? Jak? Ja?
- tak, tylko jak Panią zobaczyliśmy, taka zmartwioną, to zobaczyliśmy w tle iskierki.- wyjaśnił grubszy.- dlatego mamy pytanie, czy nie chciałaby zostać idolką.
- idolką?!- zachwyciła się Jessica,ale po chwili wróciła na ziemię.- chwila, a skąd mam wiedzieć, że nie jesteście jakimiś zboczeńcami.
- jesteśmy agentami idolki Ritsu Hanoku.- wyjaśnił chudszy i pokazał swoją kartę.
- faktycznie.- stwierdziła Jessica patrząc na kartę.- i co ja teraz zrobię?! Moi przyjaciele się zgubiło, a ja mam taką propozycję, jak z nieba!
- chcesz możemy razem ich poszukać.- zaproponował grubszy.
- naprawdę?- zapytała zaskoczona Jessica.
- oczywiście, wsiadaj.- odparł zadowolony chudy i razem wsiedli do limuzyny.
* u reszty...
- szukamy jej już piętnaście minut.- oznajmił znudzony Leo.- może pomyliła miejsca i poszła do domu.
- nie no co Ty.- powiedziała oburzona Sara.
- a ktoś pytał o twoje zdanie?- wnerwil się Leo i razem z Sara Przybylski do siebie wrogie spojrzenia.
- jedyni przyjaźni, to my.- stwierdził zirytowany Nico.
- ale ja bym się śmiał, gdyby okazało się, że pomyliła jednak te miejsca i szukając nas wpadła na dwóch facetów, którzy spytaliby się jej czy nie chcę zostać idolką.- opowiedział z uśmiechem Metsuika.
- haha, ja też, ale to nie możliwe.- stwierdziła Yui, gdy obok niej przejechala limuzyna.
* u Jessici...
- widzicie ich?- zapytała Jessica, rozgladając się na lewo i prawo.
- chwileczkę, panienka nam nie powiedziała jak wyglądają.- poinformował chudszy.
- o cholera, faktycznie.- skapła się Jessica.
- już wiem.- oznajmił z entuzjazmem grubszy.- sprawdzimy czy nadajesz się z talentu na idokę i jeżeli tak, to Od RAZU wystawiamy z tobą ruchome reklamy M mieście. I tak znajdą Ciebie twoji przyjaciele.
- wspaniały pomysł.- powiedziała Jessica.- to gaz do dachy... łooo...
* u reszty...
- nikt jej nie widział.- poinformował Nico, powracając z przepytywania ludzi.
- pewnie dlatego, że jej zdjęcia masz zakazane i widać tylko jej dłoń.- wskazała Yui na różne zdjęcia z Jessica.
- tak myślisz?- spytał zdezoeientowany Nico.
- nigdy jej nie znajdziemy.- stwierdził pesymistycznie Leo, po czym został uderzony w głowę przez Yui.
- idioto, ogarnij się znajdziemy ja choçby nie wiem co!- powiedziała pewna siebie Yui i poszła przed siebie.
- co ją ugryzło?- zapytał Leo, masujac onolale miejscę.
- naprawdę nic nie rozumiesz.- stwierdziła Sara.- kiedyś takie samo zdarzenie stało się, Heylin, znaczy Yui najwcześniej z nas się urodziła, była za nas odpowiedzialna, ale nie upilnowalyśmy Jessici i się zgubila, odnalazlysmy ją z naszymi rodzinami dzień później w lesie, miała poszarpany strój i zadrapania. Yui nie mogła się pozbierać i po jakimś czasie zaczęła trenować karate, w tedy jej uśmiech powrócił.
- dramatyczna historia.- stwierdził Nico.
- czyli Yui, chodzi na karate, żeby was obronić?- zapytał ciekawy i zmartwiony Metsuika.
- tak mi się wydaję.- odpowiedziała Sara, patrząc na czyste niebo.- lepiej ką gogońmy, bo jeszcze i ja zgubimy.
* i Jessici...
- już jesteśmy.- oznajmił serdecznie chudszy i otworzył drzwi Jessice.- idziemy.
- wow, ale wielki budynek.- powiedziała zaskoczona Jessica, podziwiając wielką budowlę.
- no chodź.- zawołał grubszy.
- idę!- odparła i pobiegła na schody.
Dogonila garniturowców i weszła do wielkiego budynku. W środku budynek był jak labirynt, na chwilę Jessica straciła ich z oczu, ale co jakiś czas widziała skrawki ich części ubioru. Aż w końcu totalnie się zgubiła...
- o cholera i gdzie ja teraz mam iść?- spytała samą siebie i skręcił w lewo,ale wpadła na kogoś.- ała.
- oj nic ci nie jest?- spytał jakiś zaniepokojony głos, podając rękę Jessice, a Jessica spojżała na ktosi i zobaczyła...
- aaaaaaaa!- Krzykła z przerażenia Jessica.- A-A-Ayato S-Sakamaki z Diabolik Lovers. Istnieje!!!!
- oj, przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyc.- przeprosił chłopak i zaczął coś z siebie zmywac.- jestem aktorem do nowego filmu, widzisz.
- głupi, głupek!!! Idiota odlotów!!- zaczęła bić go po głowie Jessica. ( ona była na ziemi siedziała, a on kucnąl).
- zła, a za co to?- spytał masujac się.
- za wystraszenie mnie.- odparła z fochana Jessica.- ej możesz mi powiedzieć jak mogę znaleźć dwóch kolesi, jednego chudego, a drugiego otyłego,w garniturach i zajmują się idolami.
- a znam ich, jasne zaprowadzę cię... szybko uciekamy.- chłopak złapał Jessicę za rękę i ciaģnal ja za sobą w ucieczkę.
- chwila co jest grane? Co się dzieję?- dopytywala się Jessica.- przed kim, albo czym uciekamy... i wiesz nie musisz mnie trzymać!!!
- podobno od jakiegoś czasu, to miejsce jest nawiedzone przez coś.- wyjaśnił chłopak, nadal trzymając Jessicę za rękę.
Nagle przed nimi przelecialo strasznie szybko, nasza zdezorientowana dwójka zaczęła rozglądać i po chwili pokazało się coś strasznie dziwnego, nie miało oczu i było żółtę, Jessica Od RAZU rozpoznala co to jest...
- "o cholera...- pomyślała Jessika.- jak go to coś dotknie, to się zmieni, a jak ja się przemianę to ujawnia swoją tożsamość i to jeszcze jakiemuś imbecylowi który gra Ayatego w filmie.... nie mam innego wyboru".
- szybko uciekajmy!- powiedzial wystraszony chlopak.
- ty uciekaj i to coś zajmę.- rozkazala Jessica.
- nie będę uciekał i zostawiła jakiejs dziewczyny.- poinformował chłopak.
- nie zostawisz mi wyboru.- oznajmiła poważnie Jessica.- Perpel Pet aktywacja!
Jessica szybko zmieniła się w Perpel Pet i zamieniła się konia...
- szybko wsiadaj.- rozkazała Perpel Pet.
- że, co, jak, kim ty?- dopytywal się chłopak i wskoczył na konia/ perpel pet.
Perpel odjerzdżała jak najszybciej się dało, ale za sobą również szybko przelatywalo to stworzenie. Jakimś cudem Jessica skontaktowania się z Braixiną i Mefistem...
- co się stało?- spytała zdziwiona Braixiba przez blutufa.
- atakują!!! A tak dokładnie atakuje ten stworek, co zmienia ludzi w marionetki... No i zostałam zdemaskowana.- wyjaśniła uciekajaca z chłopakiem Perpel Pet.
- co?!- spytała wściekła Braixina.- dobra powiedz gdzie jesteś i wyślę resztę.
* u reszty.... ( znowu)
- spokojnie Yui, znajdziemy ją.- powiedziała że współczuciem Sara, siadając obok Yui.
- coś długo wogóle się nie widzieliśmy z nią, szukamy już z godzinę, dwie.- poinormował zmartwiony Metsuika.
- ej to Braixina.- oznajmił zdziwiony Leo, patrząc na telefon.
- Jessica ma kłopoty, lecie do agencji idoli.- wyjaśniła Braixina.
- co? Tam jest Jessica?- dopytywał się zaskoczony Metsuika.
- lecimy.- powiedział Nico i razem z resztą pobiegli się przemieniç.
- Red Four aktywacja!
- Yellow Fot aktywacja!
- Black Night aktywacja!
- Green Puf aktywacja!
- Blue Sprint atywacja!
Po paru minutach byli na miejscu, ale naprawdę ich wszystko zaskoczyło, bo na miejscu był pożar...
- Perpel!
* u Jessici...
- kche, kche, kche...- zaczęła kaszlec Perpel niosąc nieprzytomnego chłopaka na ramieniu.( nie była już źadnym zwierzakiem).- musimy się stąd jakoś wydostać.
Nagle Jessica spostrzegla coś szybkiego, położyła chłopaka na podłogę i stanęła w gotowości. Nagle widok przed oczami był prawie zamazany i Perpel Pet zaczęła upadać, ale w ostatniej chwili...
- perepel!- krzynoł Blue Sprint trzymając prawie nie przypomną Perpel.- ej ocknij się!
- Blue...- powiedziała zadowolona Perepel Pet.- zabierz tego aktora ja tu poczekam.
- nie zostwie cię.- oznajmił puszczając przytomną Perpel Pet, która wstała i upadła na kolana pod sicianą.
- dam radę, a ty jesteś szybki.- przypomniała siedząc pod ścianą Perpel.- najpierw go zabierasz i wrócisz po mnie... kche, kche. To rozkaz!
- dobrze, ale nie zamykam oczu. - rozkazał Blue miejśc chłopaka na rękach.- za parę minut wrócę!
I pobiegł, biegł najszybciej jak mógł i po chwili był już na dworze gdzie czekała reszta...
- i jak masz Perpel?- spytała zmartwiona Black Night.
- zaraz po nią biegnę.- odpowiedział smutny Blue Sprint.- a chwila, gdzie Red?
- teraz pomaga gasić płomienie i nie martw się, tego stworka już nie ma.- odparł zadowolony Yellow.
- dobra lecę po Perpel.- stwierdził Blue i podbiegł pod drzwi.
- przepraszam, ale tam nie wolno wchodzić, nawet bohaterom.- poinformował strażak, zablokowujac mu drogę.
- ale tam jest jeszcze jedna osoba.- powiedział przejęty Blue.
- przykro mi, nasi już się tym zajmą.- odparł obojętnie strażak.
- ja po nią pójdę.- oznajmiła Black Night, zamieniając się w niewidzialną.- w końcu jestem Black Night.
- No i pobiegła.- wzruszył ramionami Leo.
- ej, wiecie, zauwarzylem, że teraz nie jesteśmy potrzebni.- poinformował Yellow.- no bo, Red oczyscila i gasi, Perepel ratuje aktora, a Black ratuję Perpel.
- jesteśmy beznadziejni.- stwierdził Leo.- o nie to znów te cholerne media.
* u Perpel Pet...
- już nie mogę, prawie nie oddychać, ale cieszę się że dziewczyny żyją.- mysłała leżąca na ziemi Perepel, a w tle było słuchać wołanie Black.- no cóż, może to juz czas na mnie, albo za bardzo grzeszylam, w następnym życiu postaram się chodzić częściej do świàtynek.
- Perpel!- zawołała radośnie Black widząc na ziemi swoją drogą przyjaciółkę.
- czy ja już jestem w piekle?- spytała że łzami w oczach.
- i tak i nie.- odparła Black i podniosła przyjaciółkę.- a teraz z rad spadamy .
Po paru minutach dziewczyny były już na dworze, Blue wzioł od Black Prrpeln, a tłum krzyczał z radości i podziwu. I dosłownie w sekundę znikło...
- co się stało?- spytała zdezorientoeana Red.
- niezile wam poszło dzieciaki.- stwierdzila Braixina stojaca za cała szóstką.- a teraz szybko do szpitala.
- to moja wina.- powiedziała smutna Red.
- nie nie twoja, to Leo jest najstarszy więc to jego wina.- oznajmiła zła Black.
- nie to po prostu całej naszej piątki wina...
Mam nadziehe ze sie podobalo papa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top