Odcinek 2 OVA "Opowieść wigilijna"
Święta, tuż tuż, a przewodnicząca szkoły, była w wielkim niezadowoleniu. Tyle pracy jeszcze miała związana ze szkołą i do późna wypełniała potrzebne papiery.
- Yui-chan.- przywitał się uśmiechnięty Metsuika wchodząc przez drzwi.- Ty nadal tutaj? Już jutro święta! Spedzmy je razem!
Yui walnęła rękami w stół.
- Metsuika...- powiedziała i wyglądała lekko jak potwór.
- Hyyyyy!- przerazil się Chłopak, a dziewczyna upadła na krzesło.- Yui, wszystko dobrze?
- T-tak, tylko trochę mi się zakręciło w głowie.- Heylin oparła się o stolik i Metsuika spójrzmy na jej twarz.
- Jesteś rozpalona!- oznajmił Metsuika.- Musisz mieć gorączkę! Wiedzialas o tym i nie dostałaś dostałaś domu?! Dlaczego?
- Za dużo pracy... i chcę sprdzic jakoś świeta.- odparła z przymruzonymi oczami.- Z wami.
- Yui!
Nagle Berlin zemdlała, a wszystko się zamieniło w czerń.
W domu po obudzeniu Heylin...
Yui otworzyła oczy i po kilku chwilach zorientowala się że leży w łóżko.
- Chwila ! Ale ja mam pracę!- krzyknęła i wstała z łóżka, chcąc wyjasc z pokoju wpadła na swoją mamę.
- Nie! Do łóżka!- rozkazala kobieta i położyła ją do łóżka.
- Ale...- zaczęła dziewczyna.
- Nie ma żadnego ale! Poza tym już jest późno, idź spać.- mama zamknęła drzwi na zamek, a Yui ze smutkiem położyła się na boku.
- "Ale, tam jest tak dużo papierow".- pomyślała Heylin i gdy znów miała zamykać oczy usłyszała huk otwarcia okna, zerwała się jak kot na wodę.
Wielki i mocny wiatr otworzył okno i nawet trochę mocno zawisło. Yui wstała i postarała się zamknąć okno.
- Było zimno.- powiedziała i gdy już miała iść do łóżka, zbladła.- Aaaaa! Ktoś ty?!
Przerażona wskazała na kogoś, a raczej na coś przezroczystego, ale z odrobiną kolorów. To był raczej duch.
- Raczej zapytają kim byłam.- odparła dusza z uśmiechem.
- Kim... byłaś?- spytała lekko wypłoszona Yui.
- Twoją dobrą przyjaciółką, która cię zawsze rozsmieszała.- odpowiedział duch podlatując, a w tle słychać było kilka dźwięków cwonków.
- Jessica?- zdziwiła się Yui przypatrujac się.- Jesteś duchem?!
- Tak, już trochę lat minęło od mojej śmierci, ale dzwonki nadal nie chcą zejść.- stwierdziła dziewczyna duch z jeszcze większym uśmiechem.- Chciałabym z tobą dłużej prozmawiac, ale jak za długo zostane w miejscu to znikne.
- Em... a za co sa te dzwonki?- spytala sie niepewnie Yui siadajac na łóżko.
- Za bardzo przejmowalam się nauką, cały czas w wekeend tylko się uczyłam, a po lekcjach z wami szłam. Dlatego moją Karą są dzwonki, ale twoją będą łańcuchy jeżeli nadal będziesz tak postępować.- ostrzegał ją Jessica.
- Co?- spytała się Heylin i obejrzała się za siebie, na szczęście nie widziała żadnych łańcuchów.- Co ty pleciesz? Wogole po co tu przyszlas jak zaraz znikniesz?
- Dlatego że będziesz miała trzech gości.- oznajmiła radośnie, że aż podskoczyla z radości.- O 22 odwiedzi cie jeden z duchów, zaś po go dzinie kolejny i o północy ostatni. Liczę że się nawrocisz.
Tymi słowami Jessica znikła i została sama Yui.
- No to teraz się boję.- swtwierdzila i spojrzała na zegarek.- Za chwilę jmbedzie 22, zobaczymy di się stanie.
Dziewczyna usiadła na łóżko i czekała pięć minut, aż wybiła 22. Nadal nic się nie stało. Cisza i tylko cisza. Kiedy dziewczyna już zamknęła oczy jakimś cudem jakieś światło i to bardzo mocne zaczęło je oślepiać.
- Co jest?- zapytała wstając z łóżka i zobaczyła jakąś przeswitujaca i swietlista sylwetkę.
- Jestem duchem przeszłych świat, podejdź.- uśmiechnęła się dusza (Nico) i podal jej dłoń.
Yui niepewnie wstała i podeszła.
- Co Cię tu sprowadza?- zapytała się dziewczyna nielewnie podając nu dłoń.
- Spokojnie, polecimy tylko w jedno miejsce.- duch mówiąc to przesunął ją do siebie i wyczarowal portal.
- Nie, nie nie nie!- powtarzał Yui i szybko zamknęła oczy, po chwili było już na miejscu.
- Okej, otwórz oczy.- rozkazał Duch i Yui ujrzała swój wcześniejszy dom, wtedy kiedy była malutka.- Pamiętasz ten czas?
- Tak, miałam sześć lat.- odparła dziewczyna i jak na zawołanie za rogu wyskoczyła mała Heylin i podbiegla do choinki.
- Tato! Mamo! Prezenty!- krzyczała uradowna mała Yui tańcząc obok choinki.
- Tak, tak już otwieramy.- oznajmiła mama, a mała Yui się jeszcze szerzej uśmiechnęła.
- Byłaś w trzy taką uroczą i niewinna dziewczyną.- stwierdziła duch, a nirmalna Yui go pociagla za ucho.- ała.
- A teraz nie jestem?- zapytala z zirytowana mina i lekkim usmiechem, a duch ze lzami pstryknal palcami i znow sie przenieśli.- Gdzie my...?
Yui przestała go ciągnąć i zobaczyła siebie i Jessice tańczących jak królewny na jednej z wielkiej sali.
- Pamiętasz?- spytał duszek też patrząc na te dwie małe dziewczęta.- Szkoda że Jessica tak młodo umarła, była twoją najlepszą przyjaciółką.
-Tak.- potwierdziła lekko uśmiechnięta Yui patrząc na nie.- Wtedy zabawa trwała bardzo długo i miło się gadalo, byłam w tedy z rodziną u cici.
Nagle Yui przeszły dreszcze, zaczęła sobie wszystko przypominać, a duch zadowolony podrygiwał do rytmu.
- Co jest Heylin?- spytał patrząc na nią.
- Prozę, wracamy już.- poprosiła roniac powoli lze.
- Ale czemu, tam jest straznue miła atfosmera?- dopytywal zaciekawiony nadal stojąc w miejscu.
- Proszę.- poprosiła jeszcze raz, a muzyka w pomieszczeniu uczciła i to drastycznie szybko.
- Ciocia? (Braixina)- spytała dziesiecio letnia Yui widząc swoją ciocie w drzwiach.
- Miałaś być w domu, a nie na tym... czymś.- oznajmiła wkurzona ciotka i szarpnela ją za rękę.- Wracamy.
- Ale!- zaczęła młodsza Yui próbując się wyrwać.
- Nie ma żadnego ale ty smarkulo!- krzyknęła kobieta i prawie by ją walnęła, gdyby nie jeden z orkiestry.
- Proszę się tutaj, az tak nie panoszyc.- poprosił stanowczo Pan (Mefisto) łapiąc jej rękę.- A po za tym to tylko dziecko.
- Masz szczęście.- oznajmiła ciotka i odwróciła się.- Nie wracaj do domu na kolację.
- Ciociu...- powiedziała że szklanymi oczami dziecko.- .... CIOCIU!!!
Po powrocie do teraźniejszości...
- Przepraszam nie wiedziałem.- oznajmił smutny duch siedząc obok Yui.
- Nic się nie stało, poprostu postaram się o tym zapomnieć.- odparła dzieczyna i na zegarze widniala godzina 22:55.
- To już mój czas, powodzenia ci życzę.- stwierdził duch i zniknął zanim wybiła kolejną godziną.
Yui tylko popatrzyła na zegarek, który wskazywał już 22;57.
- Dobra miejmy to już za sobą.- stwierdziła granatu włosa i podeszła do drzwi, za którymi coś było, co mogła oddczuc.
Gdy dziewczyna je otworzyła, zobaczyła chłopaka, jak kto woli ducha, o zielonych jak choinka oczach, cerze gładkiej i włosach brązowych jak jasne pierniki. Był ubrany w ciemnozielone jeansy z brązowym paskiem, zielono jasną bluzkę i zielonym lateksowym plaszu jak i agenta. Ni z owąd ni z nikad, siedział na jakimś tronie, a wkoło niego wiele jedzenia.
- Podejdź no tu.- zawołał wystawiając do niej rękę duch.
- Przepraszam musiałam pomylić pokoje.- odparła Yui i zaczęła wycofywać się za drzwi.
- Nie czekaj!- rozkazał zanim Yui zniknęła i na szczęście Heylin się zatrzymała.- Jestem duchem świat teraźniejszych. (Leo) Przyszedłem do Ciebie bo kolega mnie nasłał.
Yui spojrzała na niego pytajaco.
- Dobra, lepiej już chodźmy.- westchnął duch i pstryknal palcami, po czym znaleźli się gdzie indziej.- Kojarzysz?
- Tak.- odpowiedziała Berlin widząc dom Metsuiki.- To dom mojego kolegi.
- Okej, to tylko coś musisz zrozumieć i tyle, potem spadam.- oznajmił szperajac w telefonie.
- A twoim zadaniem nie jest przypadkiem mi uświadomić, że nie powinnam tak ciężko pracować?- zapytała zaciekawiona Heylin trochę mu o tym przypominając.
- A po co? I tak ostatni duch przemkwi ci do rozsądku.- oświadczył znudzony duszek.- Każdy duch się go boi.
- Aż taki zły?- spytała zdziwiona siadając jakimś cudem na krześle.
-Raczej aż tak nierozmowna.- poprawił ją zielono Oki.- Tak wogule, wiesz że Metsuika i gęsta jego rodziny są w sklepie i wrócą za godzinę?
- CO?!- spytała sszokoana Yui.- To pokiego mnie tu zabrałeś?!
- Po pierwsze!- zaczął powoli.- Zakupy świąteczne robią, a po drugie, jak już mówiłem nasłała mnie twoja stara kumpela, więc cię biorę w byle jakie miejsce.
- Dureń.- powiedziała zirytowana Yui wstając z krzesła.- To wróćmy do mnie i porozmawiajmy o tym innym duchu.
Po powrocie w domu Yui...
- Dobra zaczynaj!- rozkazala Heylin siadając na łóżko i czekając na jego opis.
- Otóż, każdy duch się jej boji, zna przeszłość każdego człowieka i nigdy się nie odzywa.- zaczął ochoczo pijac co jakiś czas wino z kielicha, który trzymał w lewej ręce.- Mówi się, że kiedyś była córką * mrocznego żniwiarza *. Raz prawie została unicestwiona, ale jakimś cudem przeżyła. Nikt nigdy się do niej nie odezwał, nawet ja i tamten poprzedni co Cię odwiedził, a cała nasza trójka jest z tej samej rangi.
- A też jest jakimś przedstawicielem koloru?- spytała Yui zwracając uwagę na wszystko.- Ty jesteś prawie cały zielony, tamten był prawie cały niebieski, a ten trzeci?
Nagle w ich rozmowie przerwali bicie zegara ns ścianie Yui. Dziewczyna spojrzała na zegar, a potem znów rzuciła wzrok na ducha, jednak go już nie było.
- Gdzie... jesteś?- spytała lekko przerażona, ale pewna siebie.
Po chwili zgasło światło.
- Okej! Nie żartuj!- krzyknęła Yui i po chwili zauważyła jakiś blask, tak jakby ostrej kosy.
- Ty...- zawołała jaką postać strasznie niewidoczną (Sara).- ... Czas na nas.
Zanim Yui co kolwiek powiedziała w jej pokoju rozpętała się Wielka wichura. Heylin tylko złapała się za uszy, a jej włosy wiercilt się zgodnie z poparciem wietrzycy. Po kilku chwilach wszystko się uspokoił, Yui stała jeszcze żywa, a wkoło niej pełno śniegu na ziemi i na nią padało. Była na dworze i stała obok wysokiej postaci.
- " Czy to ten duch?"- zastanowila się Yui widząc ją, jednak duch z korą zaczął ją prowadzić do jakiegoś budynku.- C-czekaj!
Yui poszła za nią, nie wiedziała co tam zobaczy. Weszła do budynku, szła cały czas za czarną posturą. Wyglądala strasznie, ale też tajemniczo. Heylin miała wielką ochotę zobaczyć jej twarz, ale stała plecami. Po drodze dziewczyna mogła zauważyć niewielu lekrzy i wielu pacjentów. Mogła wywnioskować, że przyszła zima będzie bardzo sroga. Po sekundzie wpadła na ducha, który się nagle zatrzymał i wskazał na szybę, za którym ktoś był. Biedna Yui.
- To... ja?- spytała sszokowana widząc siebie podłączona do jakiejś maszyny, a obok był pokazany jej puls.
- Tracimy ją!- krzyknął jeden z lekarzy, a dwójka z innych zaczęła robić reanimacji serca.
- Gdy ktoś za ciężko pracuje, może się przepracować i kończy tak.- oznajmiła duszyczka i z jej wskazującego palca wyleciała iskierka, która wleciala do przyszłej Yui i po chwili dziewczyna umarła.-Radzę ci zmienić swoje zachowanie.
Heylin stała zapatrzona i przerażona widząc swoje zwłoki i jak ją zabierają. Duch powoli odchodził, ale Yui pobiegła do niego i ściągnęła kaptur zasłaniający jego twarz. Okazało się że duch był lekko prześwitujący, miał błąd włosy i był dziewczyną, jego cera była jasna, mimo że taka była czarna.
- "Ale ladna".- pomyślała Yui i w ułamku sekundy duch przyszłości walnął w nią kosą. Wtedy Yui zasneła.
Po obudzeniu...
- A!- krzyknęła nastolatka wyrywajac się z łóżka.- To... był sen?
Po chwili spojrzała na stolik na którym były trzy rzeczy, niebieska świeczkę, kielich i czarny materiał.
- Nie, to nie był sen.- stwierdziła dziewczyna patrząc potem na komode, na której było jeszcze sporo papierów do wypełnienia.- Haha! Zostawię to na kiedy indziej! Czas na święta!
Yui zdrowa i uśmiechnięta szybko się ubrala zabrała kasę i wyszła do sklepu. Zamierzała naprawić swój błąd i świętować tą wigilię ze swoim przyjacielem i rodziną.
Po zakupach...
- Metsuika-San!- zawołała Yui biegnąc do przyjaciela z prezentem.
- Yui-chan!- zawołał uradowany chłopak i w mgnieniu oka Yui w padła uśmiechnięta w jego ramiona, zaskoczony postanowił ją przytulić.- Cieszę się że cię widzę.
- Cześć, mam dla Ciebie prezent.- uśmiechnęła się Heylin podając mu prezent i pocalowała go w policzek (Spokojnie po przyjacielsku) (No to wiem kto będzie Ziarem).- Wesołych świąt Metsuika.
* mroczny żniwiarz * - niektorzy wola na niego mówić śmierć.
Siemaneczko, tak jak mówiłam będą jeszcze dwa odcinki OVA i został nam jeszcze jeden, więc do zobaczenia.
Wesołych świąt
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top