Odcinek 11 "Współpraca z Różami."
- Jessica, lat 16, kolor oczu: niebieskie, bladynka, przyjaciele: Heylin, Sara, Leo, Metsuika i Nico. Miła i przyjacielska, tak można byłoby ją opisać. Można powiedzieć ze jest przedstawicielem przyjaźni. Sara, lat 16, bladynka. Jest córką bogatego biznesmena, jest także uprzejma i cicha, a także cierpliwa. Można ją nazwać przedstawicielem Cierpliwości. I wkońcu Heylin, przezwisko Yui, lat 16, włosy granatowe. Jest odważna dziewczyna i upartą. Można by powiedzieć, że jest przedstawicielka odwagi.- przeczytała Alicja w znanym nam już pokoju i znana nam już ekipa.
- Dobra, teraz ty Bruno.- powiedziała Felichita kładąc kartki z dziewczynami i zabierając karty z chłopakami.
- Nico, lat szesnaście. Chodzą plotki ze choruje na Mało znaną chorobe, przez ktora uważa Jessice za siostrę. Jest miły i pomocny. Można powiedzieć że jest przedstawicielem pomocy. Leo to syn bogatego zarządcy firmy, ma lat 16. Jest jednym z najlepszych przyjaciół Nico, także czasami ryzykowny i pewny siebie. Można by powiedzieć że jest przedstawicielem pewności siebie. I na koniec Metsuika, lat 16, uważany za uroczego i uprzejmego. Jest uprzejmy i troskliwą. Można by powiedzieć ze jest przedstawicielem dobroci.- przeczytał Bruno siadając na krzesło.- Dużo informacji.
- Faktycznie, ale nam to nie przeszkodzi ze zdobyciem ważniejszych informacji.- dopowiedziała Felichita przyczepność sześć kartek na tablicę.- Czuję że wystarczy jedna sytuacja i się przekonamy kto tak naprawdę jest Super Szóstka.
- Moim zdaniem oni to oni.- stwierdziła Alicja rozkaladajac się po krześle.- A tak wogole to gdzie jest ten duren? Miał przynieść te zdjęcia już pół godziny temu.
- A co? Tęsknił koteczku?- zapytał z okna wystający Yu, poczym wskoczył do środka.- Wiedzialem ze mnie kochasz.
- Zamknij się ty głupku!- rozwiązała wściekła Alicja, walnęła go i zabrała mi zdjecia.- Wow jak na takiego głupka umiesz zrobić nieźle zdjęcia.
- Zawsze wiedziałam, że masz dobry talent.- dodala Felichita i przyczepila zdjecia do tablicy.- Jestesmy tak blisko odkrycia ich tożsamości.
- Dobrze bybyo im się jeszcze bardziej przyjzec.- stwierdził uśmiechnięty Yu próbując przytulić Alicję.
- Jesteśmy dopiero w zerowce.- przypomniał mu Bruno robiąc coś na komputerze.
- Dzięki twoim zdjęcom mamy pewność ze bohaterzy wczoraj walczyli i to nie jednym potworem.- oznajmił Bruno sprawdzając kilka stronek.- Także dobre ujęcie masz zdjęcia tej kobiety w Red. Jednak obawiam się, że zaniedlugo będziemy musieli się pokazać i pomoc im. Z tego co mi wiadomo na naszych obserwacjach...
- Ten facet w czarnym płaszczu?- przerwała mu Felichita podchodząc.- Możliwe że zaniedlugo zaatakuje, uważam że ta merigva która stała na czele była jego synem.
- Też tak uwazam.- odparł brunet poprawiając okulary.- Ale nigdy nie będziemy mieć pewności.
-Wiecie CO?- zaczęła znudzona Alic.- Po prostu pokażmy tam dziś na ten różowy i jak ktoś zaatakuje to się schowamy, a jak S.S. będzie miało problemy to im pomożemy.
- Nie możemy tak.- przypomniał Bruno.- Ostatnim razem to było wyjście ewakuacyjne.
- Ale to jeszcze nie nasza pora.- dokończył za niego Felichita i podeszla do tablicy, na której było pełno zdjęć różnych akcji i podejrzanych o bycie S.S.- Sekret o naszym istnieniu może się ujawnić dopiero za dziesięć lat.
- Ale wtedy będziemy mieć po szesnaście lat, za długo.- oburzyl się śmieszkowo Yu.- Co prawda bede wtedy przystojniejszy i bede chodzić z Alicją, ale to i tak za dlugo.
- Marzenia ściętej głowy.- stwierdziła Alic patrząc na Yu.- Prędzej umrę niż z tobą będę .
- Dobra, to bede miec wlasny harem.- powiedzial napuszony bladyn.
- Serio jesteś głupi jak but.- westchneła Alicja patrząc na zegarek.
- Czas się zbierać.- oznajmiła zniesmakowana Felichita i wraz z ekipą zaczęła się pakować.
U głównych bohaterów...
- Nudzi, nudzi, nudzi, mi się!- zaśpiewała znudzona Jessica.- A uczyć mi się nie chcę.
- Ja bym ci radzil się uczyć.- stwierdził lekko załamany Metsuika zaglądając w podręcznik.- zaraz kartkowka, a ja nic nie umiem.
- Dzuendobry.- przywitała się z nimi Yui która dopiero co przyszła.- Co tam?
- Przewodniczaco!- zawołał jakiś uczeń z tej klasy.- I jak z tą wolną lekcją?
- Wszystki załatwione.- odpowiedziała uśmiechnięta Yui i usiadła obok przyjaciół.
- A co ty tak promieniejesz?- zapytała Sara wychodząc ze swojej książki.
- Dowiedziałam się wiele ostatnio o tej Rozali i o czerwonym krysztale.- odparła promieniuje Heylin.- I jak tak teraz to zrozumiałam, to muszę przyznać że łatwo to trochę zrozumieć.
W tym momiencie zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję.
- Szybko na miejsca!- krzyknął jakiś uczeń i każdy był już na swoim siedzeniu.
- Proszę wstac- poprosiła uśmiechnięta nauczycielka wchodząc do klasy.- Dziendobry z powodu tego że tak dobrze się zachowywaliscie dziś jest wolna lekcja i będziecie pracować w parach. Dowolny temat i dowolną techniką pracy. Start.
Cała klasa zaczęła się dobierać w pary i wkońcu wszyscy byli w całości. Huk była z Metsuika, Sara z Leo, a Jessica została skazana na Nico.
- To co robimy?- zapytał podekscytowany Nico.
- Daj ja to zrobie.- oznajmiła Jessi zabierając mu kartkę i zaczęła rysować swoją ulubioną postać postać anime Kaichou wa maid sama.- Jaką jest twoja ulubiona postać z anime?
- Usi Takumi.- odpowiedział zdziwiony Nico i Jessica w pół godziny naszkicowala te dwie postacie.- Wow nieźle....
- To jest beznadziejne, nigdy nie doronam Sarze.- przerwala mu smutna Jessica.- Ona rysuje na poziomie hart.
Po kilku minutach zalamki zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Dokonczycie to na następnej lekcji, a teraz ja sie z wami żegnam.- poinformowała nauczycielka i w pośpiechu wyszła.- Do widzenia.
- Do widzenia.- odparli uczniowie równocześnie.
- To go robimy?- spytał Leo, gdy jakby na jego zawołanie zadzwonił telefon.-Halo?
- Chodźcie szybko do nas.- r ozkazala poważnym głosem Braixina przez telefon i się rozlaczyla.
- Na co czekamy?- spytała zdziwiona Yui.- Biegniemy!
Cała szóstka w pośpiechu wybiegla z Klasy i przekierowań się do łazienki, po drodze oczywiście spotkali dzieciaki z przedszkola wywodzących swoje niektóre kartony.
W łazience...
- Okej, czysto.- oznajmił Leo i cała szóstka wyszła przez okno.
U Braiciny i Mefista...
- Bardzo się ciszę, że przyszliscie, pomimo iż macie lekcje.- stwierdziła lekko zirytowana Braixina.- A teraz spójrzcie na to.
Nagle na ekranie chologramy pojawił się plan ulic miasta, było tam sześć czerwonych kropek rozmieszczonych po całym mieście.
- Czy to sa...- zaczęła Jessica i nie chciała zbyt skaczyc.
- ... merigvy?- dokonczyla Yui patrzac na mape.- Tylko dlaczego nie sa w jednym miejscu?
- Chyba X ma jakiś plan.- odparła zadziwiona kobieta klikając kilka guzików.
- X?!- zdziwiło się uczniowie patrząc zzokujacyn wzrokiem na mape.
- Musicie się rozdzielić i pozbyć się jego sprzymierzeńców, niestety nie wiemy który z nich to pięść gildy.- oznajmiła Braixina i dała znak na przemianę.
- Red Four aktywacja!
- Yellow Fly aktywacja!
- Black Night aktywacja!
- Green Puff aktywacja!
- Perpel Per aktywacja!
- Blue Sprint aktywacja!
- Motory aktywacja!- krzyknełi równocześnie bohaterzy i będąc już na dworze i ruszyli w trasę.
- Perpel jedziesz na północ, Blue na południe, Yellow na wschod, Green na zachód, ja do centrali, a Black na południowy zachód.- porozdzielala madrze Red patrząc raz na inny motor.- Pamiętajcie o meldunku, gdy tylko dojedzuecie i powiedzcie jeżeli macie X'a.
- Zrozumiano.- odparli przyjaciele i wszyscy się rozdzielili.
U Yellow...
Fly jechał prosto na cel, jednak zanim się zorientował wjechał prosto na jakąś głos łąkę.
- Dojechalem na miejsce, nie widzę nigdzie celu.- zakomunikował Yellow badając do zegarka, gdy nagle ktoś lub coś prawie w niego trafiło.- Cholera cel się znalazl to nie X.
- A dasz radę?- spytała Red przez zegarek.
- Raczej tak.- odpowiedział chłopak.- Bez odbioru.
- No, no, mój władca o tobie mówił.- oznajmiła pewną siebie merigva.- Zaczymynamy zabawę?
Merigva byla kobieta z ostrymi jak nóż wachlarzem. Idealny wróg dla Yellow. I zaczęła się walką. Merigva raz lwym, a też prawym wachlarzem próbował zranić twarzyczke Flaya, jednak on sprytnie robił umili i rzucał shurikenami. Po chwili zrobił unik na lewo.
- I tu cię mam.- powiedziała zuchwale merigva i wbiła mu wachlarz, po czym idskoczyla trochę, a Yellow upadł na ziemię łapiąc się za brzuch.- Ahahhaha! Nigdy nie wygracie ze...
Nagle z góry prosto w stronę merigvy nadlecial pomarańczowy wachlarz, jednak on był jakiś dziwny.
- Orange Roes na pomoc!- krzyknal przemieniony Yu i doskoczyl do tamtej dwojki.- Yellow Fly wytzrymaj jeszcze troche.
- Ktoś ty?- zapytał uciekając bardziej ranę Fly.
- Jestem Orange Roes, pomarańczową różą i zarazem twoim fanem.- uśmiechnął się różany rycerz.- A teraz czas na twój koniec merigvo! W imię złotej róży, niech sztyletu okażą skrycie przed ich właścicielem i rzuca Cię w otchłań zapomnienia. Sheki!
Różany rycerz zaczął walczyć z merigva na wachlarze. Ale pamiętacie że było coś w nich dziwnego? No właśnie te wachlarze nie były zwyczajne, miały w sobie sztylety. Róża zrobiła kilka obrotów jako uniki, a merigva nayarczywie biegła na niego. W koncu merigva zniknęła.
- Gdzie ona jest?- zapytał Orange rozgladajac się.
- Uwarzaj!- krzyknął Yellow wstając i oslaniajac towarzyszą sobą, gdyż merigva wyskoczyła z tyłu, naszczescie Orange zaslonil punkty ataku wachlarzami i obydwoje silowali się z merigva.
- Może się bronić, ale i tak wam to nie pomoże.- oznajmiła zmutowanyn głosem poczwara i poleciała w niebo tworząc chmury na burzę.
- Widzisz to?- spytał Yellow pokazując na coś lecącego na stronę centrali.- Musimy... ał!
- Czekaj, White Roes może Cię uzdrowić. - oznajmił Roes i zadzwonił na telefon do koleżanki.- White?
U White...
- Nie teraz idioto!- krzyknęła atakując głowę merigvy.- Pomagam Perpel Pet!
- No wiem, ale Yellow jest ranny.- wyjaśnił sytuację Orange.
- Boże! Poczekajcie chwilę!- wrzesień dziewczyna oburzona i się rozlaczyla.- Perpel! Musimy się pospieszyć!
- Jasne!- odparła Pet i podbierak do sojuszniczki.
- Na razie panienki, później hą spotkamy.- uklonila się merigva i poleciała do szarych chlor spowodowanych od poprzedniej.
- Ten jego wygląd był okropny.- stwierdziła dyszac ze znaczenia White trzymając w pozycji bojowej kose.- Wyglądał jak ambasador tego złego z Konosuba, te złapią tą głową w ręku, brakowało ino konia.
- Masz rację.- dodała Perpel trzymając tak samo różdżka. - Chodźmy pobić tym idiotom.
- Ty też tak czasem masz, że chcesz przebijać jakiegoś chłopaka?- zapytała White idąc krok w krok z Perpel.
U Greena...
- Dobry jesteś.- stwierdził Green robiąc kilka obrotów w powietrzu i strzelając do wroga.
- Dzięki, ale wiesz to dzięki mentorowi.- odparl powazny Brown Roes rzucajac shurikenami.
Merigva z która walczyli układała i odskoczyla od ziemi i polecia do szarych chmor.
- Musimy ją gonić!- krzyknął zły Puff i już miał polecieć, gdyby nie zatrzymała go róża.
- Poczekaj, te chmury nie ss zwyczajne i lecą na centralę.- pokazał palcem Brown.- Czyli tam gdzie Red i Pink!
Green podrzucil breloczek z motorem.
- Motor aktywacja!- krzyknął a bryloczek się powiększył.- W skakuj!
U Orange, Yellowa, Perpel i White...
(No to niezłe ekipy się robia)
- Yellow w porządku?- zapytała Perpel podchodząc do niego.
- White wiesz co robić.- przypomniał uśmiechnięty Orange patrząc na przyjaciółkę.
- Taksino.- powiedziała White i przyjechała po tanie kosą.- Gotowe.
- Boze, myślałam ze mnie przecielas.- stwierdził w lekkim szoku Yellow tykajac swój brzuch.
W ułamku sekundy jakiś piorun i to wielki trafił w centrum miasta.
- Szybko!- krzyknęła Perpel aktywujac swój bryloczek.- Yellow z tobą jedzie Orange, a że mną White.
- Jasne.- odparł chłopak zakładając swój kask.- Trzymajcie się!
W centrali...
- Ala!- krzyknęła Red odbijając się kilka razy na ziemi i próbując wstać.- Cholera!
- Red!- krzyknełi przyjaciele ci dopiero przyjechali.- Co się stało?!
- Natrafilysmy na pięść gildy.- odpowiedziała zraniona Red wstając przy pomocy sojuszników.- Pink Roes teraz sama walczy z X'em.
- Pink!- krzyknełi różami rycerze i zaczęli biec do wierzowca na którym stał X i walczył z Pink, jednak gdy przyjaciel chcieli się zbliżyć uderzał piorun.
Rozpeltala się Wielka bymurza z piorunami. Po chili można było usłyszeć kilka posliskow z motorów, na których byli Green, Blue, Black i Brown Roes. Cała czwórka do nich podbiegla.
- Wszystkie merigvy sa w tej burzy.- poinformowała Black pokazując na tą wielką burzę.
- Pewnie X będzie chciał wykorzystać ich moc.- zastanowił się chwileczkę brazowy różany rycerz.- Przy takiej mocy może zniszczyć nawet połowę planety.
- Nie możemy się poddać!- krzyknela zmitywowana Red patrzac zlowrogo na wierzowiec.- Wygrany tą walkę, niewazne za jaką cenę. Zostaliśmy wybrani przez te rzeczy, bo wiedziały że podejmiemy ryzyka.
- Red jesteśmy z tobą.- oznajmiła wzryszona Perpel kładąc rękę na jej ramię.
- To prawda.- dodała Night robiąc tak samo.
Nagle Pink Roes prosto z wiedzieć została rzucona do nich, tak samo jak Red poodbijala się kilka razy.
- Bolało.- powiedziala zalamanym glosem dziewczyna.
- Pink.- krzykneli różami rycerze i pomogli wstać przyjaciółce z jej bronią.
- Wkurzylam się.- stwierdziła poraniona dziewczyna, a jej oczy zmieniły kolor na czerwień.
- Czekajcie ulecze Was.- poinformowala White Roes i wypowiedziala zaklecue uzdrawiajace i je tak hakby przeciela.- Taksino.
Dzuewczyny byly juz w bardzo dobrym stanie.
- Dzięki White.- podziękowała Pink z miną przywódcze.- Czas na pokonanie tego moście!
Cała dziesiątka dała ręce na środek i tak jak zazwyczaj zrobili okrzyk.
- SUPER TEN GO!
Przed ostatni odcinek, który wymyśliłam na poczekaniu Xd. Mam nadzieję że odcinek się spodobał i zostaniecie ze mną do końca tej książki. Jednak mam pytanie .... Co jest kurna z ta książka?! Patrze Patrzę poprzedni rozdział i widzę o ma 10 oczek, więc jak się pytań co jest nie tak!? Albo niektóre osoby mnie nie lubią, albo nie chcę im się komentować, co bardzo mnie smuci bo lubię czytać komentarze pod książką, nieważne czy to sa hejty, czy te dobre, lub Wattpad se ze mnie żarty robi. To wszystko na dziś i przypominam, ze pod następnym odcinkiem macie zadać pytania dla postaci. Ajeszcze jedno Alic, Bruno, Yu i Felichita nie mieli wystąpić w tym rozdziale, ale tak jak mówiłam robiłam to na poczekanie. A teraz do zobaczenia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top