Rozdział V

Pov. El matador

Dzisiaj padał śnieg, była połowa grudnia a co za tym święta Bożego Narodzenia. Shaker nie mógł dostać przepustki do domu, musiał tutaj leżeć, więc postanowiłem przenieść święta do niego. Własnoręcznie zrobiłem jego ulubione potrawy, i przywiozłem je do szpitala. Shaker wyglądał na osłabionego, kiedy mnie zobaczył w drzwiach sali automatycznie się rozpłakał. Był dzień 24 Grudnia czyli wigilia, wszyscy z drużyny byli u swoich rodzin ja zostałem z Shakerem, moi rodzice przyjechali z Hiszpanii do mnie i Shakera i razem spędziliśmy święta.
Shaker zasnął i miałem chwilę żeby porozmawiać z rodzicami, o tym co się wydarzyło, mama była zrozpaczona stanem zdrowia Shakera, natomiast ojciec był wściekły jak ktoś mógłby zrobić Shakerowi coś takiego.
Czuwaliśmy przy nim całą trójką, kiedy Shaker się obudził ja spałem obok niego, poczułem tylko jak ręka delikatnie głaszcze mnie po włosach, moi rodzice musieli wracać do domu. Minęło kilka dni, Shaker dostał kolejną chemię, podczas podawania leku mocno się we mnie wtulał i płakał z bólu. Każda łza była dla mnie jak cios prosto w pysk, zostało mu mało czasu, więc chciał spisać testament, że jeżeli rak go pokona przekazuje wszystko co posiada dla mnie i Spenzy do podziału. Chciało mi się płakać ale musiałem być silny dla niego.

Co ja pisze 😥🤕...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top