Rozdział IV

Pov.El matador 

Kiedy zajechałem do szpitala serce waliło mi jak szalone pobiegłem na OIOM gdzie czekał na mnie North Show. Był uśmiechnięty.

Em- North co z Shakerem, POWIEDZ BEZ SKRÓPÓŁÓW.

NS- Sam go oto zapytaj 

Bez zastanowienia weszłem na sale gdzie leżał Shaker na sam widok chciało  mi się płakać,mój miamor się ocknął wreście widze te jego piękne czarne oczy,ten złoty uśmiech.

S- E-El Matadorze,ugh co się stało, gdzie ja jestem...

Em- Shaker to nie ma teraz znaczenia obudziłeś się dzięki bogu jezu chryste myślałem że cię straciłem na zawsze.

Bez zastanowienia przy wszystkich pocałowałem Shakera, odwzajemnił pocałunek odrazu. Byłem taki szczęśliwy, rany dawno się zagoiły ale złamane kości potrzebowały jeszcze trochę czasu na zrośnięcie się w pełni. Odwiedzałem Shakera praktycznie codziennie po treningach i po meczach zwykle witał mnie z uśmiechem, ale pewnego dnia coś mi nie pasowało. Shaker nagle pobladł, był bardzo osłabiony, jego niegdyś lśniące czarne oczy nagle zmatowiały, uśmiech zbladł. Lekarze stwierdzili najgorsze..... Po wypadku osłabienie organizmu spowodowo uaktywnienie komórek nowotworowych, Shaker pomału umierał, byłem załamany. Staram się dawać Shakerowi nadzieję ale sam rozumiem powagę sytuacji. Shaker traci przytomność kilka razy w ciągu dnia, nie śpię w nocy ponieważ się o niego martwię. Niechce się zmieniać z nikim, wszyscy z drużyny modlą się oto by Shaker wyzdrowiał i wrócił na boisko.

Poniosło mnie z tym dramatyzmem ale trudno taka historia BLAST 👊✊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top