III
Postanowiłam go zignorować, i ominęłam go kierując się w stronę wózka. Jak widać to był błąd. Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie.
- Mnie się nie ignoruje - wręcz z wysyczał w moją stronę. Próbowałam się wyrwać, nic z tego.
- Spieprzaj Malfoy.
- Oh, jakaś ty wulgarna. W domu cię tego nauczyli? - Nienawidziłam go od zawsze. Za wszystko. Za to kim był i jakie życie prowadził. I to się nie zmieni. Nigdy.
- Puścisz mnie? - spytałam nawet nie patrząc na niego. Nie miałam ochoty patrzeć na jego twarz. Czemu do cholery nikt nie chodzi tym korytarzem?
- Przeproś - zaśmiałam się sarkastycznie.
- Nie będę cię przepraszać za to, że jesteś kretynem - prychnęłam, a on zamocnił uścisk, przez co ramię zaczęło mnie boleć. Nie mogłam jednak dać sobie tego poznać.
- I co? Nadal jesteś taka cwana?
Ktoś otworzył drzwi do wagonu, a on momentalnie mnie puścił.
Była to akurat pani ze słodczami. Ignorując tego śmiecia poszłam do niej i kupiłam jedzenie dla Harry'ego i dla mnie. Na szczęście kiedy wszystko kupiłam, blondyna nie było.
*
Siedziałam już w Wielkiej Sali "słuchając" dyrektora. Co roku mówił to samo. I teraz jeszcze przydział pierszoroczniaków. Oh, może i zjadłam dyniowego pasztecika, ale to mi nie wystarczy na wieczność. Teraz podchodzili do Tiary Przydziału. Pierwszych dwóch uczniów wylądowało w tym domu dla skończonych idiotów. Oczywiście mówię o Slytherinie. Po tym jak wszyscy dostali przydział, w końcu zaczęła się uczta. Zjadłam pierś z kurczaka, a na deser dwa kawałki ciasta. Byłam pełna, a Dumbledore znowu coś gadał tym razem mnie to zainteresowało.
- W tym roku profesor Slughorn będzie uczył eliksirów, a profesor Snape przejmie stanowisko nauczciela Obrony Przed Czarną Magią.
Myślałam, że to Prima Aprillis we wrześniu. Ale Dumbledore nie wyglądał jakby żartował. Spojrzałam na Złotą Trójcę. Wyglądali jakby ktoś ich spetryfikował. W sumie, to na prawdę im się nie dziwię. Kolacja się zakończyła i wszyscy szli w kierunku ich dormitoriów. Jednak głównym tematem był Snape i jego nowa posada.
- To będzie istne piekło - mówił Seamus do Parvati - Ten człowiek będzie nas zmuszał do uczenia się klątw!
- To jest najgorszy pomysł na jaki Dumbledore wpadł od wieków - szeptała nerwowo Lavender.
Zaraz zaraz... Gdzie jest Rachel?
Rachel, to moja przyjaciółka z pokoju. Jest to typowa szara myszka. Cicha, nieśmiała i wrażliwa. Nie widziałam jej ani w pociągu, ani na uczcie.
- Hermiona, widziałaś Rachel? - spytałam się brązowowłosej.
- Widziałam ją przy stole Krukonów z jakimś chłopakiem - Zatkało mnie. Rachel nie jest typem dziewczyny, która birga za jakimś chłopiakiem. Ona ogólnie boi sie gadać z chłopakami. Ostro ją wypytam w dormitorium.
Kiedy Prefekt wypowiedział hasło weszliśmy do Pokoju Wspólnego, a ja od razu poszłam do dormitorium. I miło się zaskoczyłam. Rachel czytała jakiś list i rumieniła się.
- Miiiiłoooość rooośnie wooookóóół naas... - zaczęłam śpiewać, a Rachel aż podskoczyła.
- Melissa! - krzyknęła przytulając mnie.
- A kto to romansuje przy stole Krukonów hmm? - Od razu się zarumieniła.
- Nieee, to tylko mój przyjaciel.. - powiedziała cicho.
- Przyjaciel tak? - spytałam ironicznie i wzięłam szybko list z jej łóżka i zaczęłam go czytać na głos - Rachel, spotkajmy sie jutro, ponieważ nie mogę wytrzymać bez Ciebie ani chwilii - czytałam akcentując jakbym była sławną poetką i recytowała poemat.
- No okej! Coś tam nas łączy..
- Wiedziałam! No laska, szykuje się noc spowiadań.
- Boże, tylko nie to.. - jęczała. Ja jednak cieszyłam się, że znalazła chłopaka. Jednak będę musiała sprawdzić czy jest jej wart.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top