ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 1

-Lottie, jak się czujesz?- spytał Oscar, kiedy wysiedli z samolotu. Musieli poczekać na swoje bagaże, ale cieszyli się, bo wujek obiecał wynająć im samochód. Przed nimi ponad dwie godziny drogi, w tym jeszcze przeprawy promem, ale takie były uroki norweskich miasteczek.

-Jest w porządku, jestem trochę słaba, ale nie ma dramatu- zaśmiała się i podała mu swoją wodę.- A ty?

-Co ja?

-Jak się czujesz?

-Podekscytowany- roześmiał się i objął ramieniem siostrę.- Chłopaki obiecali przygotować nam super atrakcję.

-Obiecałeś nie mówić im o...

-Nikt nic nie wie, nie panikuj. Mama powiedziała tylko cioci, żeby w razie jakiegokolwiek wypadku wiedziała co robić- westchnął i poczochrał młodszej siostrze włosy. Przed nimi były dwa miesiące, które miały być najlepszymi wakacjami w ich życiu. Oboje mieli je zapamiętać i przeżyć jak najlepiej.

parę godzin później

-Lottie, wstawaj- wyszeptał Oscar.- Dojechaliśmy- dodał, uśmiechając się szeroko i odpinając jej pasy.

-Chłopaki wyszli po nas?

-Kazałem im czekać w domu, ale na moje oko to właśnie nas oglądają przez okno- wytłumaczył i założył jej włosy za ucho.- Nie bój się, Lukas się nie zmienił od tych trzech lat jak u nas był, a Isaac jest naprawdę w porządku- stwierdził po czym wyszedł z samochodu, tego samego oczekując od siostry. Jego przyjaciele ewidentnie go nie posłuchali, bo kiedy tylko oboje zbliżyli się do bagażnika, wybiegli z domu, śmiejąc się z czegoś.

-Oscar!- wrzasnął niższy z nich, ich kuzyn. Był niewiele wyższy od Lotty, ale to wcale nie ujmowało mu z wyglądu. W końcu miał prawie metr osiemdziesiąt, idealne loczki w kolorze blond i soczyście zielone oczy. Poklepał chłopaka po plecach, po czym spojrzał na kuzynkę.-Lottie, słońce moje- uśmiechnął się i wtulił się w nią, podnosząc ją lekko.

-Luke! Puść mnie!-pisnęła blondynka, jednak zaczęła się śmiać. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo za nim tęskniła. W Stanach nie mieli przy sobie żadnej rodziny, oprócz dziadka, który stwierdził, że chce poznać trochę świata i wyprowadził się z nimi. Dlatego bardzo ważne dla Lotty były relacje z kuzynostwem, którego niestety nie miała za wiele.

-Mam tyle pomysłów na to co będziemy robić, że nie wiem czy zdążymy w te wakacje spać!- stwierdził, kiedy w końcu odstawił ją na ziemię.-O Odynie, gdzie moje maniery?- prychnął, po czym odsunął się lekko. Zza auta wyszedł chłopak, który całkowicie różnił się od chłopców.- Lotta, poznaj najlepszego przyjaciela mojego i twojego brata, to jest Isaac. Is, to jest Lottie, nasza mała kruszynka- przedstawił ich sobie. Szatyn uśmiechnął się i podał dłoń nowo poznanej dziewczynie.

-Miło mi, fajnie, że w końcu zdecydowałaś się wpaść tutaj z Oscarem, bo już przestawałem mu wierzyć, że ma siostrę- rzucił, po czym przywitał się również z nim.- Jak minęła wam droga?

-O dziwo w porządku, żaden prom się nam nie spóźnił- odpowiedział chłopak i podał przyjaciołom walizki siostry. Ta zaprotestowała cicho, jednak rzucił tylko krótkie:-Niech się na coś przydadzą- zazwyczaj Oscar spał w pokoju gościnnym, który prawdę mówiąc był praktycznie jego. Tym razem jednak chłopcy mieli zamieszkać razem, a ów pokój miał stać się królestwem najmłodszej z nich.

-Chodźcie, mama przygotowała kolację dla was, zjecie i dzisiaj może odpoczniecie- powiedział Lukas, wchodząc do domu. Lottie w Norwegii była raptem trzy razy, które nie bardzo pamięta. Mówiła jednak biegle w języku norweskim, co bardzo jej pomagało już tutaj na miejscu. Chociaż prawdę mówiąc, praktycznie każdy tutaj znał język angielski.

Kiedy weszli do środka, przywitała ich niska kobieta, w fartuszku kucharskim.

-Ciocia Pauline!- wykrzyknął Oscar i położył bagaże na podłodze i wtulił się w nią.

-kjære Oscar!- odpowiedziała mu z swoim typowym, ciężkim akcentem. Mieszkała tutaj już dwadzieścia parę lat, a mimo to, wciąż ciężko było jej mówić w tym języku z ładnym, naturalnym akcentem.-Długi był ten rok bez ciebie, szkoda, że nie przyjechałeś na ferie zimowe- uśmiechnęła się i pogłaskała go po policzku. Potem odsunęła się od niego i spojrzała na blondynkę, która kurczowo trzymała laptopa.- o Lotte, jak dobrze móc cię tu w końcu gościć- stwierdziła i otworzyła lekko ramiona, czekając czy córka jej szwagierki przytuli ją. Lottie zastanawiała się nad tym chwilę, ale w końcu, lekko pchnięta przez brata, zrobiła to.

-Cześć ciociu, dziękuję za zaproszenie- wyszeptała, po czym wyplotła się z uścisku.

-Dzieciaki, rozpakujcie się i przyjdźcie coś zjeść- stwierdziła w końcu i krzyknęła coś w swoim stylu na chłopców. Oni roześmiali się i wybiegli z bagażami na górę, a za nimi powoli weszło rodzeństwo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top