13

Budząc się rano, czułam się normalnie, jak każdego innego dnia. Może z tym szczegółem, że normalność tego poranka trwała tylko chwilę, a skończyła się, gdy chciałam się ruszyć i poczułam, że ktoś dość mocno mnie obejmuje.

Wspomnienia z nocy zaczęły stopniowo do mnie docierać i choć mogłabym uznać je za swój wymysł, to dłonie Chrisa splecione na moim brzuchu utwierdzały mnie w myśli, że ta sytuacja rzeczywiście miała miejsce.

Cholera.

Odruchowo wstrzymałam powietrze, powoli i delikatnie uwalniając się z uścisku. W głowie modliłam się, żebym tylko przypadkiem go nie obudziła i cudem mi się to udało. Szybko opuściłam pokój i gdy tylko wpadłam do kuchni, wypiłam całą szklankę wody, opierając się o blat.

Nie pomogło.

Miałam ochotę strzelić się w twarz, ale zamiast tego po prostu gapiłam się w przestrzeń przed sobą, wciąż nie chcąc dopuścić do wiadomości żadnych wspomnień. Czułam się najgorzej na świecie z samą świadomością, że doszło do czegoś z moim własnym przyjacielem, który de facto dopiero zakończył związek, a ja stałam się poniekąd nagrodą pocieszenia.

Jednak mimowolnie czułam, że gdyby to mogło się powtórzyć, to prawdopodobnie znów bym tego nie powstrzymała i choć nienawidziłam się za to, jakaś część mnie niemal się uśmiechnęła na samo wspomnienie tego, co wtedy czułam.

- Ale jestem głodny – Chris nagle wpadł do kuchni, przez co o mało nie zakrztusiłam się powietrzem. Pomijając już fakt, że obudził się tak nagle, nawet na mnie nie spojrzał, tylko rzucił się na lodówkę. – Robimy jajecznicę?

Spojrzał na mnie dopiero na chwilę, posyłając uśmiech, który dostawałam od niego każdego ranka. Skinęłam głową, chociaż wciąż byłam nieco zamurowana tym, że zachowywał się, jakby nigdy nic się nie stało, najzwyczajniej w świecie biorąc się za robienie nam śniadania.

- Mówiłem ci, że mamy dziś wolne, nie? – zagadnął, a ja zmarszczyłam brwi, odzywając się dopiero po raz pierwszy tego dnia.

- Raczej nie.

- No to laba, bo nie można pracować ileś tam dni z rzędu i inne bzdety.

Serio, akurat dziś?

- Czyli idziemy na Sun Rays? – spytałam, przybijając sobie w myślach piątkę. Cały dzień przesiedzę z Jenny i wszystko będzie w porządku. Mój entuzjazm jednak ostygł, gdy zobaczyłam pełen politowania wzrok Chrisa. – Co?

- Minnie, patrzyłaś dziś za okno?

Posłałam mu nieco zdezorientowane spojrzenie, po chwili odwracając głowę w stronę najbliższego okna.

- Bez przesady, to tylko wiatr.

- Mają być burze i deszcz cały dzień. Zresztą już w nocy padało, nie słyszałaś? – Spojrzał na mnie kątem oka, a mnie przez chwilę zamurowało, ale przysięgam, że widziałam przez moment ten jego cwaniacki uśmiech.

Cudownie.

- Nie przypominam sobie – Wzruszyłam obojętnie ramionami, wstając, żeby wyjąć talerze.

- Chyba za bardzo cię pochłonęło – Całe szczęście, że nie zdążyłam wziąć jeszcze żadnego naczynia, bo chyba w tamtej chwili bym je upuściła. Odwróciłam się natychmiast, patrząc na chłopaka zszokowana, a on natychmiast wrócił wzrokiem do patelni przed nim. – No wiesz, sen cię pochłonął.

- Może i tak – palnęłam szybko, po czym oboje zamilkliśmy. On zajął się jajecznicą, a ja rozstawieniem wszystkiego na stole. I tak mniej więcej minął nam cały posiłek, żeby już nie wspominać, że i duża część dnia.

Niezręczność dopadła nas dość szybko, choć żadne z nas nie przyznałoby tego na głos. Po prostu trochę unikaliśmy rozmów, zamykając się w swoich własnych zajęciach, które w większości ograniczyły się do zwykłego leżenia z telefonem i może mniej więcej przez tę nudę zasnęłam, przebudzając się dopiero na dźwięk dzwonka Chrisa.

- Nie krzycz mi do ucha i poczekaj moment, bo Minnie śpi – powiedział półszeptem. Na wszelki wypadek nie otwierałam oczu i choć wyszedł z pokoju, wciąż słyszałam jego rozmowę. Nie chciałam podsłuchiwać, jasne, że nie, ale miło było przez chwilę usłyszeć jego głos bez tej niezręcznej otoczki. – Więc o co chodzi?

Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, zapewne słuchając drugiej osoby, a ja wciąż leżałam z zamkniętymi oczami, mając nadzieję, że zasnę.

- Ale ty dramatyzujesz, dziewczyno, nie znałem cię od tej strony – zaśmiał się, a ja jakoś mimowolnie zaczęłam się przysłuchiwać. – Diana, wyluzuj. Wszystko bierzecie zbyt poważnie. Wakacje rządzą się własnymi prawami, można trochę zaszaleć i skoro dobrze wiesz, że to się skończy wraz z powrotem do domu, to się nie przywiązuj, tylko baw.

Niby wiedziałam, że chodziło o coś, co działo się na Hawajach, niby wiedziałam, że mówił to do niej, ale to tak pasowało do naszej aktualnej sytuacji, że zrobiło mi się dziwnie i trochę... przykro?

Zacisnęłam oczy, kręcąc głową, żeby odciąć się od tych myśli i dopiero po dłuższej chwili i kilku głębszych oddechach wreszcie zasnąć.

Nie wiem, ile spałam, ale miałam wrażenie, że dość krótko, a i tak za wiele się nie zmieniło. Znów leżałam na łóżku z telefonem, z tym szczegółem, że wtedy już Chris był praktycznie obok mnie, od kilku minut jeżdżąc palcem po moim brzuchu, zahaczając o dół mojego topu, a ja starałam się to ignorować.

- Naprawdę, po całym dniu niezręcznej ciszy, teraz ot tak będziesz się do mnie dobierał? – Spojrzałam na niego kątem oka, na co prychnął.

- Że ja się dobieram? – Uniósł prowokująco brew, ale gdy nie odpowiedziałam, musnął ustami moje ramię, po czym sunął nimi coraz wyżej. Mimowolnie przymknęłam oczy, a on wyciągnął telefon z moich rąk i położył go gdzieś dalej. Kiedy zbliżył się do moich ust, nagle przerwał, a ja jakoś impulsywnie podniosłam się nieco, całując go, czego żałowałam już chwilę później. Czułam, jak się uśmiecha, a po chwili odsunął się, posyłając mi znaczące spojrzenie. – Wydaje mi się, że to ty się dobierasz.

- Poważnie? – parsknęłam i położyłam mu dłoń na twarzy, odsuwając go jak najdalej ode mnie.

- No co ty, Minnie, obrazisz się na mnie? – Spojrzał na mnie oczami szczeniaczka, ale w odpowiedzi wyłącznie pokręciłam głową z niedowierzaniem.

Podniosłam się na chwilę, łapiąc telefon, który mi zabrał i wróciłam do przerabiania zdjęć, które dzień wcześniej zrobiłam dziewczynom, całkowicie ignorując chłopaka. Dawno nie czułam się tak zmieszana i żałosna, a w myślach wyklęłam się już chyba tysiąc razy za ten jeden głupi odruch.

Oczywiście nie minęło nawet pięć minut, gdy poczułam dotyk jego ust na moim brzuchu.

- Żartujesz? – spytałam i natychmiast odgoniłam go ręką, drugą odkładając telefon i spojrzałam na niego znacząco, ale nic sobie z tego nie zrobił.

Zamiast tego złapał moją dłoń, splatając nasze palce i odsunął ją od brzucha, gdzie złożył jeszcze jeden pocałunek, po czym podciągnął się wyżej, przechodząc na mój dekolt. W głowie miałam już tysiąc czerwonych znaków z napisem stop, ale jakoś nie potrafiłam chociażby ruszyć drugą ręką, by jakkolwiek to przerwać. Wyłącznie przegryzłam wargę, a on niemal od razu zaczął całować moje usta. Podświadomie zaczęłam oddawać pocałunki, a jego dłoń zsunęła się na moją talię. Dopiero po dłuższej chwili, oderwałam się na chwilę, patrząc na niego z uniesioną brwią.

- Że niby kto się do kogo dobiera? – spytałam sarkastycznie, a on uśmiechnął się szeroko.

- Ja do ciebie – rzucił obojętnie, znów wpijając się w moje usta. Trwało to dłuższą chwilę, zanim do mojej podświadomości zaczęły docierać kolejne myśli, aż w końcu odsunęłam się gwałtownie.

- Nie – powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy, choć było to naprawdę kłopotliwe. – Okej, rozumiem tę całą gadkę, zabawa, wakacje, jednorazowy wybryk, coś tam, ale po prostu nie. Nie, kiedy to się powtarza, nie, kiedy ty myślisz o Tess i nie, kiedy to ma być jakaś chwilowa rozrywka – dokończyłam nieco ciszej, na co nieznacznie pokiwał głową, a między nami znów powstała ta niezręczna cisza, której podobno miało nigdy w tej relacji nie być.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top