movie
Kiedy wrócili do domu, było chwilę po dwudziestej trzeciej. Jako, że Pani Jacobs spała - gdyż pracowała we wczesnych godzinach - starali się robić jak najmniej hałasu. Wzięli po szybkim prysznicu, po czym ułożyli się w wygodnym łóżku.
- Nie mam zamiaru iść spać, jeśli cię to obchodzi - zadeklarował Karl, naciągając na siebie kołdrę, i przytulając się do ramienia chłopaka.
- Ja też - odpowiedział mu Nicholas, układając się tak, by obu było wygodnie, co po chwili młodszy zaprzepaścił, podnosząc się do siadu.
- Mam pomysł - powiedział, wstając z łóżka i sięgając po laptopa. - Co ty na to, aby obejrzeć ten film, który oglądaliśmy rok temu w namiocie? - zaproponował, trzymając urządzenie w rękach, na co brunet odpowiedział mu kiwnięciem głowy. - Ale tym razem skup się na filmie, nie na mnie, okej?
- Może być ciężko - westchnął przekomarzająco, na co Jacobs przewrócił oczami.
Kiedy wrócił na łóżko, zajęło mu kilka minut zanim znalazł dla siebie wygodną pozycję - oczywiście w ramionach Nicholasa. Odpalając laptopa, zdążył jeszcze doprowadzić chłopaka do śmiechu, poprzez najzwyklejsze łaskotki. Odblokował urządzenie, po czym wszedł na Netflixa. Samo wyszukanie filmu było już banalne.
- Dobra, skup się, to naprawdę fajny film - rzekł młodszy, klikając w miniaturkę.
- Ty też jesteś fajny - odpowiedział, uśmiechając się głupio.
- Idiota - zaśmiał się, za co dostał klapsa w udo. - Ała.
- Nie bolało, udawaczu.
Oczywiście, Nicholas nie miał najmniejszego zamiaru skupiać się na filmie. Był to dla niego pretekst, by obejrzeć go jeszcze raz. A potem jeszcze raz, i kolejny, kolejny, aż w końcu faktycznie zacznie zwracać na niego uwagę, zamiast wpatrywać się w dzieło sztuki, leżące na jego klatce piersiowej.
Przez połowę seansu udawał, że ogląda. Gdy tylko Karl odwracał głowę, by sprawdzić czy wpatruje się w ekran, Armstrong udawał, że jest bardzo zainteresowany tym co dzieje się za matrycą. Później już się poddał, po prostu bezczelnie się w niego wgapiając, i nawet nie udawając, że nie wie, że chłopak to widzi.
- Mam go wyłączyć, czy potrzebujesz pretekstu? - zapytał w końcu Jacobs, odwracając swoją głowę w stronę bruneta.
- Szczerze? Obojętne mi to, i tak nadal nie mam pojęcia o czym jest - odpowiedział z uśmiechem. - Chyba będziemy musieli go kiedyś obejrzeć jeszcze raz. Może wtedy się uda.
- Ale ty jesteś głupi - zaśmiał się szatyn, po chwili podnosząc się, żeby móc pocałować starszego.
- Nie udawaj, że ci się to nie podoba - powiedział, przerywając na chwilę pieszczotę, jednak natychmiast ją ponowił, gdy tylko Karl zaczął się oddalać.
Gdy tylko pocałunek zaczął robić się zbyt pożądliwy, przerwali go, lekko speszeni swoim zachowaniem.
- Uroczo - mruknął ze śmiechem Nicholas, widząc mocne rumieńce na twarzy towarzysza.
- Spadaj..
- Nadużywasz tego słowa.
- Może.
- Tego też.
- Wyolbrzymiasz - westchnął w końcu, wywracając oczami, lecz mimo wszystko nie był w stanie powstrzymać uśmiechu.
- Myślisz, że Will będzie z nas dumny? - zapytał prześmiewczo, opierając głowę o poduszkę, gdyż przy pocałunku podniósł się lekko w górę.
- Że jesteśmy w końcu razem?
- Masz mi za złe, że czekałem do teraz?
- Nie, w sumie to się cieszę - odpowiedział, spoglądając na niego ukradkiem. - Online nie mógłbym cię pocałować.
- Fakt.
- A no, fakt.
- Lubisz się przekomarzać, co?
- Lubię, zwłaszcza z tobą.
- Głupek - zaśmiał się.
***
Zostal juz tylko jeden rozdzial, i bedac szczera, nie napisalam go jeszcze. Balam sie za niego brac, wiedzac, ze to juz ostatni :(
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top