Prolog

Grudzień, małym dzieciom kojarzy się, że Świętym Mikołajem. Dużym dziecią, w tym fanatykom sportów, kojarzy się, z nadchodzącą rywalizacją w konkursach. Wtedy, skocznie stają się miejscem, a można powiedzieć, że nawet domem skoczków oraz kibiców. Zarówno skoczkowie, jak i kibice czują się jedną wielką rodziną. W której rywalizacja, jest codziennością. Każdy fan, będący, na trybunach, ma swojego ulubieńca. One też miały.
Dwie przyjaciółki Zuza i Karola, stały przy barierkach, trzymając kciuki za swoich faworytów. Zuza, widząc wyświetlone imię swojego brata, na wielkim ekranie, modliła się w myślach, aby skoczył jak najdalej. W między czasie, gdy Anže bezpiecznie lądował na ziemi, Karola zauważyła, jak dwóch słoweńców, przygląda się jej i jej przyjaciółce. Dziewczyna, szturchneła przyjaciółkę, a gdy ta spojrzała na nią, gestem głowy, wskazała na dwóch braci Prevc. Zuza spojrzała na chłopaków, Ci puścili jej oczko, i z głupim uśmiechem na twarzy, ruszyli w stronę ' wioski' skoczków, szepcząc coś między sobą.

- Chyba masz branie - rzekła z uśmiechem na buzi Karola.

- No chyba ty - powiedziała z powagą Zuza.

Młodsza z dziewczyn, słysząc odpowiedź przyjaciółki, wybuchła głośnym śmiechem. Anže, słysząc śmiech przyjaciółki, jego siostry, ruszył w ich kierunku.

- Widzę, że dobrze się bawicie. Żyła był już u was z magicznymi papryczkami? - Anže, popatrzył się na dziewczyny, i wraz z nimi wybuchł śmiechem.

Anže, szybko ulotnił się od dziewczyn, tłumacząc im, że konkurs pomału się kończy. Dał im też radę, że jak chcą zdjęcie, to lepiej, żeby szły w kierunku wejścia do wioski skoczków.

***

Karola z niecierpliwością, czekała na autograf od Petera. Zuza stwierdziła, że widzi się z Peterem, co najmniej 2 razy w tygodniu, więc postanowiła, poczekać na przyjaciółkę z tyłu, mając ją na widoku. Wkońcu Peter wyszedł do fanów. Kiedy nadeszła kolej Karoli, Peter zbył ją, wrzucając:

- Z małolatami nie gadam - Peter spojrzał na Zuze - Ale gdybyś była z nią, to moglibyśmy pogadać.

Siostra Laniška, słysząc słowa Petera podeszła do niego z wymalowamym gniewem na twarzy.

- Jak wysokie musi być twoje ego, żeby być takim dupkiem? - uśmiechnęła się ironicznie.

- Napewno ego wyższe od twojego - puścił jej oczko.

- Mówi ten, co nazwał syna Ludvik - zaśmiała się ironicznie. Peter słysząc, imię swojego syna, lekko zdenerwował się.

- Masz coś do tego imienia?

- Chłopie, moja mama myje naczynia Ludwikiem - Karolina, słysząc odpowiedź przyjaciółki, zaśmiała się cicho. Domen słysząc, kłótnie swojego starszego brata, z zaciekawieniem podszedł do niego.

- Jakiś problem Peter? - spojrzał ukradkiem w stronę dziewczyn.

- Ta idiotka naśmiewa się z imienia mojego syna - oburzył się 27 latek. Karolina, słysząc że kłótnia nabiera tempa, mrukneła pod nosem:

- Ide szukać Kamila - i udała się w stronę, polskiej reprezentacji.

Dziewczyna, dość szybko zlokalizowała swojego strasznego brata, nie mówiąc nic wtuliła się w niego. Kamil wiedząc, że coś jest na rzeczy, postanowił się, zapytać.

- Gdzie zgubiłaś Zuzke? - odezwał się Stoch.

- Została z Prevcami, ale nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie - mrukneła cicho dziewczyna.

Kamil, chciał coś jeszcze dodać, ale usłyszał, głośną kłótnie Petera i Zuzy. Nie czekając na reakcję siostry, pobiegł w stronę krzyków. W oddali zauważył, siostrę Laniška, znajdującą się niebezpiecznie blisko Petera.

- Peter, zostaw tą kretynke - młodszy brat próbował odciągnąć Petera, od siostry Laniška.

Kamil próbował, odciągnąć Zuze, od Petera, ale bez skutecznie. Dziewczyna, cały czas wyrywała się w stronę Petera.

- Nie masz prawa, idiotko obrażać mojego syna - mówił zdenerwowany.

- Tylko idiota, nazwałby tak swoje dziecko - zaśmiała się.

- Co wy do cholery robicie?! Zachowujecie się gorzej niż dzieci - spojrzał na całą trójkę.

- Nie było by tej całej sytuacji, gdyby ten idiota, dał w normalny sposób autograf mojej przyjaciółce - powiedziała Zuza.

Kamil załamał ręce, i zawiedzeniem w głowie, zwrócił się do Petera.

- Człowieku, załatwcie to między sobą, daj tej dziewczynie autograf, i zakończymy to, żeby nikt dziś w mordę nie musiał dostawać - w tym momecie, zza pleców Kamila, wyszła Karolina, popatrzyła na Petera, i z głośnym westchnięciem, stwierdziła.

- Wiesz co, wsadź se do dupy, już ten autograf - Kamil słysząc, słowa siostry, otworzył szeroko buzię, ze zdziwienia. Poczym, zwrócił się do Zuzy.

- Trzeba było odrazu mówić, że chodzi o młodą. To bym mu sam buzię obił - puścił oczko w stronę Zuzy.

- Obejdzie się. On i tak już ma twarz jakby rył beton - zaśmiała się ironicznie dziewczyna. Peter, słysząc to, ponownie zaczął zbliżać się do dziewczyny.

- Coś ty powiedziała? - popatrzył na Zuze, z wymalowanym gniewem. Dziewczyna, nic więcej nie dodała, tylko parskneła śmiechem.

- Peter, może odpuścisz już co? - odezwał się, zirytowany Kamil.

- Nie, nie. Jak jest taka wyszczekana, to posłuchajmy co ma jeszcze do powiedzenia.

- Myślę, że twoja wysoka samoocena, mógła by tego, nie przełknąc - uśmiechnęła się, podchodząc do przyjaciółki - Muszę lecieć, mama dzwoniła, że muszę naczynia pozmywać - zwróciła się do chłopaków - Ludwiekiem! - zaśmiała, nie odwracając się w stronę chłopaków. Mogła jedynie wyobrazić sobie, ponownie wkurzoną twarz Petera. Każdy kto ją znał, wiedział, że dziewczyna, ma mocny temperament, i nie da sobie w kasze dmuchać. Nawet taki, Peter i Domen, którzy uważali się, za niewiadomo kogo. Nienawidziła takich osób, teraz wraz z Peterem i Domenem, toczyła walkę. Nie widzieli jeszcze, z kim mają do czynienia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top