26. Zerwanie
Nowy sezon, nowe postanowienia, a przy tym kolejne rywalizację. Ten sezon miałbyć rokiem szczególnym, dla młodej Lanišek która nie długo miała zostać panią Prevc. Zuza stała na swoim sektorze, bawiąc się swoim pierścionkiem, nie dowierzała, że już wkrótce, stanie przed ołtarzem, z osobą którą jeszcze nie dawno nienawidziła ponad wszystko. Jednak przygotowania, spowodowały, że Lanišek została z tym wszystkim sama, nie mogła liczyć na wsparcie i pomoc swojego narzeczonego, zawsze jak pytała się go o coś, on ją zbywał, nie odpowiadał na jej pytania. Kamil właśnie szedł w stronę skoczni, kiedy zauważył smutną twarz słowenki, bez zastanowienia podszedł do niej z ciepłym uśmiechem.
- Hej Zuza, coś się stało? Denerwujesz się skokiem Petera? Napewno da sobie radę, zawsze dawał. Najważniejsze, że jesteś i to daje mu siłę - uśmiech nie znikał z jego twarzy, Zuza jednak nie odwzajemniła gestu skoczka. - Rozumiem, że to nie chodzi o dzisiejszy konkurs? - słowenka, pokiwała przecząco głową - Chodzi o ślub?
- Wszystko jest na mojej głowie, wybór sali, wystrój, lista gości, menu. Petera to praktycznie nic nie interesuje, pytam się go o coś, to on mnie olewa, nie mam przy nim pomocy.
- Wiesz, myślę, że Peter też to na swój sposób przeżywa, dlatego ucieka od tego i zajmuje głowę czymś innym, co nie oznacza, że ma to gdzieś. Peter cię kocha, i widzę to - cały czas patrzył na twarz słowenki - Będzie dobrze, muszę uciekać - Stoch wziął swoje narty i z uśmiechem na ustach poszedł w stronę skoczni. Nie wiedziała już, co ma o tym wszystkim myśleć, może rzeczywiście się denerwuje tym wszystkim, nie zaprzątając sobie głowy, czekała na rozpoczęcie konkursu. Jak narazie konkurs mijał w doskonałej atmosferze, wszyscy skoczkowie pokazali bardzo dobrą formą.
- Chciałabym cię ostrzec - usłyszała znajomy głos za sobą. Odkręciła się, i ujrzała przed sobą Minę.
- Czego chcesz? Nie mam ochoty na rozmowę z tobą - ponownie odkręciła się w stronę skoczni, nie zważając na blondynkę.
- Nie musisz, chce cie ostrzec co do Petera, uważaj na niego, ja też myślałam, że jest inny, ale musisz przyznać rację, że czasami myśli o sobie.
- Czemu miałabym ci wierzyć? Chcesz na nowo mieć go dla siebie i po to ta cała szopka? - Mina zauważyła pierścionek na palcu słowenki, nie ukrywała swojego zdziwienia.
- Oświadczył ci się? - spojrzała na twarz Lanišek.
- Tak.
- Prawdziwa miłość, jest na wyciągnięciu twojej ręki - gestem głowy pokazała na Domena.
- Domen? On jest przyjacielem - zaśmiała się nerwowo.
- Nie chodzi mi, żebyś mi wierzyła, tylko czasami zwróć uwagę na niektóre elementy, to tak jak w skokach, nie ważne jaką taktykę wybierzesz, tylko cel. Trzymaj się - Lanišek cały czas była odwrócona w stronę skoczni, nie chciała ponownie patrzeć na jej twarz. Nie widziała, komu ufać, a komu nie była w rozsypce. Miała wszystkiego dość, jedni ostrzegają ją o Peterze, a drudzy bronią go. Wyjęła z kieszeni kurtki telefon, patrząc godzine, na wyświetlaczu ukazało jej się zdjęcie jej i Petera, szczęśliwych, momentalnie łzy spłynęły jej po policzku.
- Siostra, czy ty płaczesz? - Lanišek, szybko otarła łzy, posyłając uśmiech swojemu bratu.
- Nie, wszystko jest w porządku, pójdę po coś do picia - wysiliła się na szczery uśmiech, mijając przy tym Domena i Petera. Peter odrazu zauważył, że coś jest nie tak w zachowaniu jej narzeczonej, Domena też to zmartwiło.
- Co się stało? Widziałem, że ledwo powtrzymuje się od płaczu - powiedział poważnym tonem Peter.
- Też chciałbym to wiedzieć, widziałem, że patrzyła na wasze zdjęcie i zaczęła płakać. A co było powodem to nie wiem - zaczął tłumaczyć Lanišek.
- Peter, jej jest przykro bo nic innego się dla ciebie nie liczy, tylko kariera, a z przygotowaniami do ślubu, zostawiłeś ją totalnie samą, i jest jej przykro, a tak nie powinno być, powinieneś ją wspierać, pomagać, a nie ją olewać - zaczął Domen.
- Posłuchaj Domena - w tym momęcie, zza plecami chłopaków pojawiła się Zuza - Dla ciebie nic się nie liczy prócz skoków, z przygotowaniami, zostawiłeś mnie zupełnie samą, nie mam praktycznie odpoczynku. Narzeczony, który powinien ze mną być ma na głowie inne rzeczy, niż ślub. I wiesz co, doszłam do wniosku, że nie będę stawać na drodze tobie i karierze - dziewczyna zdjęła pierścionek i wręczyła mu słoweńcowi - Nie zamierzam mieć taniego męża, to koniec Peter - czuła jak oczy, zaczynają ją piec, nie chciała dzisiejszego dnia, oglądać Petera, chciała zostać sama, przemyśleć kilka spraw, wypłakać się do poduszki. Peter, zaskoczony patrzył raz na pierścionek raz na słowenke.
- Debilu co tak stoisz, biegnij za nią! - krzyknął Anže, Peter jak odżywiony, zaczął biec na swoją byłą narzeczoną, chciał ją choć trochę uspokoić.
- Kochanie, przecież wiesz, że to nie tak. Zależy mi na naszym ślubie. Przepraszam, obiecuje, że zrobię sobie przerwę, i pomogę ci z przygotowaniami.
- Ja już zdecydowałam Peter - powiedziała, i skierowała się w stronę swojego domu. Peter był bezradny, nie wiedział, co ma zrobić. Miał świadomość, że już jej nie odzyska.
- Dlaczego o nią nie walczysz? - zapytał Domen, podchodząc do brata.
- Bo coś zrozumiałem
- Co takiego? - spojrzał na brata.
- To wszystko było za szybko, pospieszyłem się z tymi oświadczynami. Nie jestem jej wart - odkręcił się w stronę brata, i dotknął jego ramienia - Ale ty możesz to jeszcze naprawić, zawalcz o nią ty masz większe szanse - uśmiechnął się w stronę brata, Domen z uśmiechem przybił sztame z bratem i pobiegł w stronę za Zuzą.
- Mam nadzieję, że nie pożałujesz swojej decyzji Pero - podszedł do niego Anže.
- Oni są sobie pisani, widzę to po Domenie. Myślisz, że kto mi powiedział o ich pocałunku wtedy w ich pokoju? - zaśmiał się Peter.
- Mam nadzieję, że wasza relacja na tym nie ucierpi.
- Ja tak samo - dodał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top