16. Zazdrość
W przedpokoju, rozniósł się dzwięk telefonu słowenki. Lanišek, uśmiechnęła się do chłopaka, w przepraszającym geście, i poszła zobaczyć kto dzwoni. Domen, po tym wszystkim opadł na łóżko, aby chodź na chwilę uspokoić swoje emocje, które nagromadziły się w nim. Nie wiedział zupełnie, co miał robić, z jednej strony nie chciał niszczyć ich przyjaźni, bo widział, że jest już na przegranej pozycji, z jego bratem, ale z drugiej strony, chciałby o nią zawalczyć, budzić się przy niej, całować ją, cieszyć się, że poprostu jest. Ale niestety, musiał obyć się smakiem. Nie miał zamiaru, narazie mieszać się w związki, a jednak miłość przyszła tak niespodziewanie.
Dziewczyna, sięgnęła po telefon, który znajdował się w jej torebce, i nie zaskoczyło ją, co a raczej kogo, zobaczyła na wyświetlaczu. Peter, nie byłby sobą, gdyby nie dbał o bezpieczeństwo dziewczyny, słowenka z uśmiechem na ustach, odebrała telefon.
- Tak Peter, dojechaliśmy bezpiecznie do domu, teraz właśnie rozpakowujemy swoje rzeczy - oznajmiła dziewczyna. Usłyszała jedynie, cichy śmiech skoczka.
- A skąd wiesz, że akurat po to dzwonie?
- Peter, wybacz mi, ale nie jesteś przewidywalny - dokładnie znała, każdy ruch Peter, widziała jakie ma zamiary, znała już go na tyle, że mogła bez problemu to przewidzieć.
- No dobrze, masz mnie. A jak mieszkanko, podoba się? Robi wrażenie co? - Zuza, była aż zakochana w tym mieszkaniu, nie miała nawet zamiaru opuszczać go.
- Nawet bardzo - powiedziała zbumiona - Peter, przepraszam, ale jestem zmęczona, pójdę się chyna położyć.
- Śpij smacznie - ostatni raz, uśmiechnęła się, jak głupia do telefonu, i odłożyła go spowrotem do torebki. Czuła, że między nią a Domenem, jest napięta atmosfera, żadne z nich nie odzywało się, nie miała pojęcia, co było tego przyczyną, czy to przez to, że prawie się pocałowali? Lanišek, postanowiła, że jak na jeden dzień, ma dość wrażeń.
***
Domen właśnie szykował się na trening, trener zadzwonił do niego, i oznajmił, że nie długo mają być kolejne zawody, do którego muszą się przygotować. Słowenka, jeszcze spała, nie zamierzał jej budzić, zauważył uchylone drzwi do jej pokoju, chciał je zamknąć, ale widok smacznie śpiącej dziewczyny, poprostu go urzekł. Uśmiechnął się pod nosem, patrząc na ten piękny widok.
- Gdybyś tylko wiedziała, jak bardzo mi na tobie zależy - powiedział bardziej do siebie, delikatnie zamknął drzwi do pokoju słowenki, wsadził torbę do bagażnika swojego samochodu, i ruszył w drogę na skocznie.
Trening przebiegał, jak należy, intensywnie, wszyscy byli w dobrych humorach, nawet Peter co jakiś czas, mówił śmieszne żarty. Koledzy, nie mogli uwierzyć, w zmianę kolegi, jeszcze nie dawno, patrzył na wszystkich z góry, a teraz traktuje każdego porówno, czyżby prześliczna słowenka go tak odmieniła? Po dość męczących ćwiczeniach, Peter postanowił napić się upragnionej wody, o której myślał, żeby się napić. Biorąc butelkę wody z torby, przypatkowo natknął się, na rozmowę Cene i Domena, schował się, przy jednym z domków, nie chciał aby bracia zauważyli go.
- Dzisiejszy trening, był wyczerpujący, ale jeśli to nam pomoże, wnieść się na szczyt, to mogę ćwiczyć tak codziennie - dodał Domen.
- To prawda, a jak mieszkanie z Zuzą, dobra z niej współlokatorka?
- Tak, nie mam z nią żadnych problemów.
- Widzę, że coś cię gryzie, coś się stało?
- Co ten młody ukrywa? Ale zaraz się tego dowiem - pomyślał.
- Wczoraj, jak zwiedzaliśmy mój dom, uczucie, które chciałem zachować dla siebie, tak poprostu, ze mnie wyszło, i prawie bym ją pocałował gdyby, nie telefon Petera, i nie wiem, czy mam mu za to dziękować czy nie - Peter był już pewny, że sytuacja wymyka mu się spod kontroli, policzki które jeszcze nie dawno, były czerwone od wysiłku, stały się czerwone od złości. Chciał dla niej dobrze, bo wiedział, że Mina jej nie znajdzie, ale jeśli miał mu ją sprzątnąć z przed nosa, to był wstanie nawet dzisiaj, zabrać ją do siebie. Nie chciał już dłużej słuchać, rozmów swoich braci. Wściekły i zdenerwowany, sięgnął po telefon, wykręcając numer do Lanišek, nie chciał żeby dziewczyna usłyszała jego zdenerwowany głos, wziął kilka wdechów, co trochę uspokoiło jego nerwy.
- Halo - usłyszał po drugiej stronie słuchawki, a jego serce odrazu mocniej zabiło, ta dziewczyna, co chciała to z nim robiła, jednym słowem, oszalał na jej punkcie.
- Cześć Zuza, miała zmiana planów, chcesz wprowadzić się do mnie? Jest to cały czas aktualne? - wysilił się na delikatny uśmiech. Ale dziewczyna była za bardzo spostrzegawcza, słyszała w jego głosie, że coś jest nie tak.
- Peter, wszystko w porządku? Brzmisz na zdenerowanego, coś się stało? - Słoweniec, nie chciał okazać swojej złości, nie chciał okazywać, że jej na niej zależy, wiedział, że traktuje go czysto jak przyjaciela.
- Nic się nie stało, to pewnie zmęczenie po treningu, to jak?
- Wiesz, zaskoczyłeś mnie, przyjedź po treningu, to porozmawiamy - Prevc wiedział, że nie potrafi odmówić słoweńce, nie chciał jednak widzieć się z bratem, bo była by tylko z tego awantura, a nie chciał, żeby dziewczyna przyglądała się temu, jednak dla dziewczyny był w stanie to zrobić, mógł wszystko dla niej zrobić. Chciał już nie udawać, nie kryć się z tym, i powiedzieć jej to co czuje, bo to ukrywanie, wyżerało go od środka, niszczyło to jego psychikę, musiał o nią zawalczyć, i właśnie dzisiaj, pokaże jej, że nie jest dla niego obojętna, za długo z tym wszystkim czekał. Pragnął jej, chciał być szczęśliwy, tylko ona dawała mu to, a bez niej, to nie to samo. Był wkońcu Peterem Prevcem, najwybitniejszym skoczkiem narciarskim, który walczył do samego końca i nigdy się nie poddawał. I to, miał zamiar udowodnić Lanišek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top