2020: Lonely Nights with him by My Side
Mówi się, że szczęście przychodzi po tym jak stanie się coś złego. Że los się do nas uśmiecha, kiedy to złe minie.
Więc dlaczego Jinyoung dalej żyje w tej pętli, z której nie da się wydostać? Wszystko, co mu się przytrafiało kończyło się tragicznie. Jedyną rzeczą, która mu się udała, a tak patrząc to przytrafiła w ciągu ostatnich lat to spotkanie Hyunsuka. Jednak i jego w końcu stracił. Nie miał, jak wrócić go dla siebie. W końcu na wakacje wyjeżdżał dopiero dwa tygodnie później, nie mając pewności czy chłopak będzie tam na niego czekał, czy już dawno o nim zapomniał.
Nie oczekiwał spotkać go w tym samym miejscu na plaży, w klubie czy pracującego do późna w kawiarni. Liczył jedynie na to by chociaż dostrzec go w tłumie. Gdzieś poza jego zasięgiem dłoni. Tak, żeby nie mógł go dotknąć i zabrać w ustronne miejsce by przytulić i nigdy nie puścić.
↑↓
Już dwa tygodnie później, dokładnie w dzień przylotu na Jeju stąpał powoli po kamiennym chodniku. W zasięgu wzroku miał niski murek, który najwidoczniej przez ten rok odnowili, gdyż teraz był w kolorze błękitu, a na jego powierzchni znajdowały się przeróżne malunki pozostawiane przez mieszkańców i turystów wyspy. Niebieskowłosy postanowił przeczytać i zobaczyć te które najbardziej rzucały mu się w oczy. Zobaczył kotka, tygryska, słońce, chmurki, kwiatki. Jednak to, co przykuło jego uwagę to mała notka napisana tęczowymi literkami. Mimo jej wielkości była bardzo widoczna. Choć bardziej Jinyoung zwrócił uwagę na sam sens tekstu.
Czekam i nigdy nie przestanę - Y.HS
Bae nie wiedział o kogo chodzi, ale znaki tej osoby przypominały mu tylko i wyłącznie Hyunsuka, dlatego też na jego policzki wpłynął róż. Chociaż zastanawiało go też dlaczego akurat w takich kolorach, na które dorosły człowiek by po prostu nie zwrócił uwagi zostałby zapisane te słowa.
Chłopak westchnął i poszedł do plażę przykrytą gwiazdami na ciemnym płaszczu nocy. Widoczne były nawet gołym okiem niektóre z konstelacji, jednak Jinyoung nigdy nie interesował się tym aż tak by je nazwać czy wyróżnić każdą na niebie.
Usiadł na swoim stałym miejscu, zasypując trochę swoje trampki w piachu. Noc powoli ulatywała.
Szczerze niebieskowłosy nie miał na co liczyć na przyjście bruneta, lecz nie chciał tracić tej budującej się w nim nadziei.
Kiedy słońce już wzeszło całkowicie, chłopak ruszył z powrotem do mieszkanka. Przechodząc koło murka z rysunkami, zobaczył na nim kubek kawy z małą kopertą pod nim. Wziął go do rąk, a widząc na nim swoje imię napisane jego zdaniem cudowną czcionką, bez wahania wziął do rąk kopertę. Jinyoung uśmiechnął się, czytając krótką, odręczną notkę na ozdobnym papierze.
Witaj ponownie, Bae Jinyoung.
↑↓
Następnej nocy chłopak również pojawił się na pustej plaży. Zanim usiadł przy wodzie, niemiłosiernie długo rozglądał się za jakimkolwiek czarnym cieniem, jednak żadnego takiego nie było widać. Westchnął i jedyne na co się zdołał to opadnięcie płasko na piasek, który otulił go delikatnie niczym do krótkiego snu. Tak też po raz kolejny wpatrując się w gwiazdy odpłynął do krainy Morfeusza.
↑↓
Niebieskowłosy uchylił delikatnie zmęczone powieki. Nad nim widoczne było jaśniejące od promieni słonecznych niebo, przykryte małymi kłębami chmur.
Jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Fale słonych wód moczyły mu trampki, a także skarpetki. Nie mógł nawet rozejrzeć się by sprawdzić, co dzieje się wokół. Jednak czuł się jakby zapadał się pod ziemią. Jakby góra piasku tuż pod nim zasypywała się w otchłań nicości, wciągając go w przepaść za sobą.
Wystraszony jedynie patrzył w błękitne niebo póki piach nie przykrył mu oczu. Serce biło mu jak szalone. Niby nie bał się śmierci, a nawet sam próbował sobie odebrać życie - to w takiej sytuacji nie mógł przestać próbować jakoś się uratować. Chciał wierzgać, by choć trochę dłużej pozostać na powietrzu. Jednak wtedy, kiedy wręcz umierał z bezradności poczuł mocny uchwyt pod pachami i już po chwili znów siedział przy brzegu morza.
Spojrzał na swojego wybawcę. Jego oczy rozszerzyły się do największych możliwych rozmiarów, widząc czarną czuprynę znajomego chłopaka. Po chwili otrząsnął się i wskoczył na błyszczącookiego, wtulając się w jego tors. Nie miał zamiaru się od niego odsuwać, chcąc utrzymać tą chwilę jak najdłużej tylko mógł. A czarnowłosy nie miał nic przeciwko dopóki ta poobijana kulka była szczęśliwa, tym bardziej, kiedy to on powodował jej uśmiech na twarzy. Jinyoung w tym stanie euforii nie myślał trzeźwo. Jego umysł, co chwilę płatał figle, nie rejestrował innych rzeczy dziejących się obok, a nawet tych dziejących się z nim. Dlatego też, dopiero po zobaczeniu zdziwionej miny młodszego zdał sobie sprawę z tego, że przed chwilą musnął swoimi ustami policzek Hyunsuka. Natychmiastowo zakrył swoją buzie dłońmi, odsuwając się od chłopaka jak najdalej w tym momencie mógł, co wyszło, że oddalił się na odległość niecałych 2 metrów.
- J-ja... Prze-przepraszam.. nie powinienem... Uznaj, że to nie miało miejsca... P-przepraszam najmocniej - niebieskowłosy plątał się w tym, co mówił. W jego głowie wirowało milion myśli na raz, słów, które chciał powiedzieć, rzeczy, które chciał zrobić, jednak nie wiedział od czego zacząć, co najpierw. Burzę uspokoiła dopiero ręka Hyunsuka, która gładziła starszego po głowie oraz delikatny uśmiech na jego twarzy, który został spowodowany mętlikiem Jinyounga. Yoon zaśmiał się pod nosem, po chwili mówiąc jedynie ciche:
- Uroczy.
↑↓
Postać niespodziewanie podniosła się z piasku do siadu. Tą postacią był Jinyoung, w którego niebieskich włosach było teraz mnóstwo kamyczków piachu. Chłopak ciężko oddychał jakby właśnie przebiegł maraton. W końcu takie emocje jakie miał okazję poczuć w trakcie snu były dla niego prawdziwym rollercoasterem. Zaczynał sen na luzie, z lekkim strachem o swoje życie. Przeszedł do punktu kulminacyjnego, kiedy to Hyunsuk go uratował, a może to nie to było najważniejsze? Nie ważne. Tym, co wywarło na nim największy szok był y te głupie słowa młodszego, które tak utknęły mi teraz w głowie. Ale czemu jeśli to nie wydarzyło się naprawdę?
Chłopak nie mógł się długo zastanawiać w tamtym momencie, gdyż oświetlające jego twarz słońce przypomniało mu, że już dawno powinien być w domu. Szybko wstał i pobiegł do budynku kilka ulic dalej, zabierając po drodze kolejny kubek kawy z jego imieniem i kopertą.
Mimo, że nie za bardzo podobał mu się taki sposób spotkań z Hyunsukiem to był to i tak lepszy niż spełnienie snów Jinyounga. Gdyby jego sen był prawdziwy, chłopak by sam wskoczył do tej przepaści na plaży i nigdy nie wyszedł. Dlatego też, teraz, bojąc się spotkać się z chłopakiem w cztery oczy nie zrobił kompletnie nic. Nie zwracał już uwagi na taki sposób spotkań do końca lata, najzwyczajniej ciesząc się w ogóle z jego obecności obok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top