Rozdział 18
Dni mijały, a wraz z nimi mijały dni wakacji Marcusa.
Marcus miał już jutro lot do Włoch, tam gdzie mieszka. Nie chciałam jeszcze aby wylatywał. Chciałam aby mógł niemal codziennie ze mną spotykać, ale niestety to nie było możliwe.
Rodzicom chłopaka kończył się urlop, więc totalnie nie było opcji aby został tutaj. Zresztą ja jak i on niedługo rozpoczynaliśmy kolejny rok szkolny.
Bracia zapraszani byli na ostatnie imprezy tych wakacji, ale na większość nie chodzili, chcieli spędzić w domu w oczekiwaniu na wieść o płci dziecka.
Zresztą nie dawno się dowiedziałam, że bliźniaki coś organizują na ostatnie dni pobytu Marcusa tutaj, w Hiszpanii.
Z jednej strony mega, ale jak zaproszą swoich znajomych których nie zna Marcus, na pewno będzie źle się czuł.
Będę musiała z nimi porozmawiać po śniadaniu jak jeszcze będą w domu.
Od razu po śniadaniu zatrzymałam braci przed wyjściem.
- Wiecie, że jak zaprosicie swoich znajomych na to co planujecie dla Marcusa to on będzie się czuł nieswojo?
- Wiemy. Dlatego jedynie będzie to nasze towarzystwo.
Zmarszczyłam brwi. Pomyśleli o tym? Wow, nie spodziewałam się tego.
- Pomyśleliście o tym? Szok i niedowierzanie.
- Tak. Siostro, byśmy nie pomyśleli o tym, gdyby nie był ważny dla ciebie, dla twojej fabuły to byśmy naszych znajomych zaprosili, ale jest jak jest - stwierdził Diego.
Ja z tego powodu miałam już szeroko otwarte oczy.
Nawet jeśli ktoś u nich czy u mnie był dla fabuły to nigdy, ale na prawdę nigdy nie martwili się o to czy ten ktoś zna ich przyjaciół czy też nie gdy ich zapraszali na różne imprezy czy wyjścia grupowe.
- Co ty taka zdziwiona? - zapytał Tomas.
- Się zmieniliście, aż jestem pod wrażeniem.
- To dobrze czy źle?
- Bardzo dobrze! W końcu martwicie się o innych niż o własne dupy! - powiedziałam wesoło z szczerym uśmiechem.
Zauważyłam spojrzenia które sobie posłali bliźniacy. No cóż może i zaczną teraz myśleć, że jestem jakaś bardziej nienormalna niż wcześniej byłam, ale życie.
POV MARCUS
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Sofii, która jeszcze wtedy siedziała sama wiedziałem, że muszę ją poznać. Zainteresowała mnie bardzo.
Kiedy zauważyłem, że prawdopodobnie jej bracia się na mnie patrzą postanowiłem wykorzystać to jako pretekst podejścia.
I tak o to teraz jestem zakochany po uszy w tej dziewczynie.
Nie chciałem o tym nikomu mówić, ale przez przypadek dowiedział się o tym mój najlepszy przyjaciel ze szkoły.
Był na początku zdziwiony tym, że zakochałem się albo zauroczyłem w tej dziewczynie którą tutaj poznałem, wiedział już o niej dosyć dużo od tego czasu. Aż się zacząłem sam dziwić, że aż tyle da się gadać o jednej osobie będąc zakochanym.
Nigdy nie czułem tego do dziewczyn z mojego miasta czy z kraju, a tu to poczułem, w Hiszpani. W kraju oddalonym od Włoch o blisko sześćset dziewięćdziesiąt trzy kilometry.
Bardziej skomplikowanej sytuacji nie mogło być chyba.
- Marcus ty debilu zasrany - usłyszałem w słuchawce.
No tak, za dużo myśli, za mało aktywnej rozmowy z przyjacielem.
- Allesio ty chuju.
Rodzice wraz z bratem akurat dziś poszli razem, ja postanowiłem zostać i porozmawiać dłużej z przyjacielem, bo już trochę minęło od naszych wspólnych wyjść na miasto czy długich rozmów.
- Jak tam z tą twoją dziewczyną? - zapytał po chwili.
- Na razie nie jest moją dziewczyną. I co ma być z nią?
- Jeszcze. I nie wiem, co tam ostatnio z nią robiłeś? Rozmawialiście?
- Ostatnio jak się spotkaliśmy to oprowadzała mnie po mieście, a rozmawialiśmy o wszystkim, nie pamiętam już o czym nawet.
- Okeej. Rozmawialiście może o przyszłości?
- Nie, zresztą po co mielibyśmy, jesteśmy jeszcze młodzi na to aby myśleć o tym co będziemy robić za x lat, na przykład za dwadzieścia lat.
- Masz rację, ale może nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość i byście porozmawiali o tym co będziecie robić, nie wiem, dwa lata po skończeniu szkół.
- Nie. Nie będę na razie z nią o tym gadać. Może jak zostanie już moją dziewczyną..
- Może? Na pewno pogadacie. Musicie wiedzieć czy macie podobne czy takie same plany na przyszłość, inaczej nie uda wam się.
Pokiwałem jedynie głową.
- Właśnie, skąd ty tyle wiesz o związkach, poradach jak nawet kurwa nie byłeś w żadnym związku.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że pomagam - odpowiedział mi i zaśmiał się, a ja wraz z nim.
- Okaże się czy pomogłeś czy zaszkodziłeś w najbliższej przyszłości.
Chłopak pokiwał na te słowa tylko głową.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top