26
Szybko spakowałam wszystko do torby i chciałam zadzwonić do Marka , ale ktoś mi przeszkodził.
- Emilii czy jest jakieś miejsce , gdzie nas nikt nie znajdzie , proszę pomóż nam - mówi Azjata
- Jasne - mówię ściszając głos i każąc im się zbliżyć - Druga półkula kontynentu, a najlepiej to Afryka tam was , na pewno nie znają.- mówię odchodząc ze śmiechem ich miny były bezcenne .
- Emilii, gdzie są nowi? - pyta nauczycielka
-No bo oni ...są w toalecie
- Nie wierzę Ci zostawiłaś ich na pastwę losu , będę musiała cię zawiesić i zadzwonić do ojca.
- Nie tylko nie on proszę . Bo oni mnie strasznie wku....
- Już jesteśmy - mówi z zielonymi włosami - Musieliśmy iść do toalety.
- No widzę . Masz ostatnią szansę - mówi do mnie Nauczycielka i odchodzi
- Dzięki - mówię do nich
- Spoko . Mamy godzinę wolnego to może pokarzesz nam szkołę .
- Jasne.- mówię do nich kierując się na sale gimnastyczną i tam zaczęłam swoje oprowadzenie
- Gdzie jest Mark, przecież chodził z tobą do szkoły .
-Skąd znacie Marka? On przecież was nie słucha, ani w ogóle.
- Jak to skąd . Zadałaś głupie pytanie , naprawdę ? Chyba razem z farbą mózg ci zafarbowało - mówi zielony .
- Słuchaj no,ja cię nie obrażam , choć nie powiem ,że jest mi ciężko się powstrzymać , Calum . Bo nie wiem, czemu masz trawę na głowie, ale nie życzę sobie abyś ty mnie obrażał . Mark miał rację debile z was są. - mówię, chcąc wyjść z tej szkoły.
- Czekaj , jak ja mam na imię - pyta Azjata
- Nie wiem , skąd mam wiedzieć strzelam ,że Michael
- Żartujesz sobie? Ja wiem ,że masz złe wspomnienia względem nas ,ale nie musisz udawać ,że nas nie znasz .
- Stop. Nie wiem o czym ty mówisz . Ja naprawdę was nie znam .
-Gdzie Mark? -naciska na mnie zielony
-Nie powiem wam bo nie odpowiedzieliście mi skąd go znacie.
-To nasz stary kolega .
- Nie wierzę ci bo on gadał ,że was nie zna. chyba z milion razy mi to powtarzał .
-Super ale ja go znam. Gdzie on jest ?
- Nie wiem , w piAtkii zawsze robi co chcę . Dajcie mi jakiś email to prześlę wam te zagadnienia.
-Wybacz ale nie możemy ci go dać, bo boimy się że komuś go dasz i wtedy nie będziemy mieli spokoju.
- Super . To jutro wam przyniosę do szkoły - mówię wychodząc ze szkoły i kierując się powoli do domu. Jeszcze słyszę jak mówią do siebie : Wymyśl coś .
-Stój , podwieziemy cię
- Nie trzeba , przejdę się - mówię wyciągając telefon i widzę ,że Mark zrobił mi spam . Napisałam mu smsa , że za 10 minut u mnie.
-Ale przy okazji dasz nam zagadnienia bo Michael ma kiepską pamięć i musi zacząć się już uczyć.
- Dobrze wiesz ,że mam najle...- ale Calum go popchnął - tak on ma rację .
-Jesteście dziwni . Możemy jechać , radzę się ruszyć bo zaraz będzie dzwonek.
- Dobra wsiadaj - mówi Michael otwierając mi drzwi i zaczął ruszać w stronę mojego domu.
-Skąd znasz mój adres- mówię gdy stajemy przed domem
- Przecież mi mówiłaś gdzie mieszkasz. - mówi Michael
- Nie , nie mówiłam .
- To skąd bym go znał?
- Nie wiem - mówię wchodząc do domu drzwi są otwarte więc Mark jest już u mnie.
-Emilii. Musimy pogadać . Nie możesz rozmawiać z nowymi uczniami , którzy są w twojej klasie.
-Serio ? - mówię pokazując im ,że mają być cicho i sama wchodzę do kuchni gdzie Mark robi kawę. - Czym się denerwujesz?
- A tym.... niczym . Nie przejmuj się . Oni mogą zacząć gadać do ciebie bardzo nie miłe rzeczy po za tym to są głupki, a my z głupkami nie gadamy.
- Już za póź...- nie było mi dane skończyć
- Ale z tobą może gadać? Ty też jesteś głupi - w tym momencie Mark zrobił się blady i spuścił sobie kawę na nogi , na szczęście bez wody.
-Co oni tutaj robią? - pyta Mark
- Przyszli tu po zagadnienia z tamtego semestru. - mówię
-Ciebie też miło widzieć - mówi Zielony
-Zamknij się - mówi wściekły Mark-Idź po te notatki.
- Dobra- mówię
- Nie rozkazuj jej - oburzył się Zielony
Poszłam na górę i stanęłam na piętrze słuchając o czym gadają .
- słuchaj no , nie wiem co wy tutaj robicie ale wynoście się stąd .- mówi Mark
- Nie będziesz nam mówił co mamy robić - mówi jeden z nich
- Gdzie reszta?
- Przyjadą , spokojnie- mówi drugi
- Po co wy tutaj jesteście , chcecie się mścić na niej?
- Oszalałeś ? Ona sama chciała abyśmy tutaj przyjechali po trasie koncertowej , mieliśmy z tobą gadać . Więc o co chodzi?
-I czemu ona zachowuje się choćby nas nie znała. - mówi jeden z nich
- Bo was nie zna i tak ma pozostać i trzymajcie się od niej z daleka ,a Lukowi powiedzcie ,że nie ma tutaj czego szukać i jak chce zemsty to na mnie ,nie na niej ona dość wycierpiała.
- Tutaj nikt nie chce się mścić .
-Świetnie , więc trzymajcie go z daleka od niej, was tez się to tyczy.
-Nie zostawię jej w spokoju , to moja przyjaciółka . Dopóki nie dowiem się prawdy co tutaj się dzieję .
- Nie teraz bo zaraz powinna przyjść, daj mi numer telefonu to zadzwonię -mówi Mark a ja sobie przypomniałam ,że miałam iść po kartkę . Szybko wbiegłam do pokoju i potknęłam się o drzwi i runęłam na ziemię robiąc sporo hałasu.
- Co się stało? - wpadli tutaj jak jacyś antyterroryści, ich miny były bezcenne zaczęłam się śmiać a oni razem ze mną . Zrobiło się miło , nie powiem
- Co wy na to ,aby pójść wszyscy razem na kawę . Przy okazji pokarzemy wam miasto- pytam
- Z miłą chęcią
- Oni nie mają czasu - mówi Michael i Mark w tym samym momencie
- On ma rację , my zabierzemy kartkę i już pójdziemy , mamy coś do załatwienia.
- Aha, okej - mówię wstając i dając mu kartkę - Do zobaczenia jutro w szkolę.
Gdy oni wyszli, weszłam wściekła do kuchni i zaczęłam rozmowę z Markiem
- Znasz ich? -pytam
- Nie .
- Tylko szkoda ,że oni ciebie znają. Dlaczego mnie oszukujesz ?
-Zrozum to dla twojego dobra
-Dobra? Mam dość , traktujesz mnie jak dziecko, a nie jak przyjaciółkę . Kłamiesz na każdym kroku , więc albo powiesz mi tu i teraz prawdę albo wyjdź i nigdy się nie odzywaj do mnie.
-Nie mówisz poważnie. Czy pojawienie się debili musi psuć to co jest między nami?
- tu nie chodzi o nich , tylko o to że wiesz więcej niż mi mówisz i to mnie wkurwia.
-Przykro mi, ale nie mogę ci nic powiedzieć .
-Rozumiem to wyjdź i nie wracaj, póki nie zmienisz zdania
- Em ...Przepraszam - mówi i wychodzi zostawiając telefon , szybko wzięłam go do ręki i spisałam numer do Michaela po czym wyszłam i zawołam Marka machając mu telefonem- Dziękuje , jesteś pewna?
- Nie, ale daj mi czas
- okej - mówi całując mnie w policzek, a jakieś auto ruszyło z piskiem opon
Wyszłam z domu na spacer, do mojego ulubionego miejsca. Cały czas biłam się z myślami czy aby na pewno dobrze zrobiłam wyrzucając Marka z domu, ale teraz wiem ,że coś ukrywa. Jak to jest możliwe ,że któryś z nich jest moim przyjacielem, ale ja nic nie pamiętam . Usiadłam na ławce i weszłam na Twittera i znalazłam ich profile , może tam się czegoś dowiem . Ale teraz wiem ,że wszyscy nie dawno skończyli trasę. sprawdzałam każdego po kolei i wiem ,że są jeszcze dwóch Ashton , on się pokłócił z resztą zespołu ale nie chce powiedzieć dlaczego . A Luke skończył nie udany związek z jakąś Amandą , która chciała złapać go na dziecko ale prawda wyszła na jaw że kłamała . Później czytałam jego posty jak kogoś wyzywał od szmat i w ogóle. Musiał ktoś go skrzywdzić. Dalej nic nie wiem . Raz się żyję wybrałam numer .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top