2

Czas na pakowaniu i mojej zmianie szybko zleciał. Codziennie biegam wieczorami, tak aby nikt mnie nie widział, większego upokorzenia nie potrzebuje. Zostały mi już dwa tygodnie do końca roku i życia tutaj nie mogę się doczekać aż wszystko zostawię za sobą. Z Van rozmawiam sporadycznie , a Rossa unikam jak ognia . W czasie treningów i biegów poznałam Marka , który okazał się moją bratnią duszą . Dla mnie jest bratem , którego nie mam. Tylko szkoda , że nie chodzi do mojej szkoły bo byłby ze mną w klasie , może nawet dobrze będzie mniej boleć jak rozstanę się z nim. Podoba mi się ,że Mark potrafi mnie rozśmieszyć a co najważniejsze nie ocenia mnie.  

Jestem znowu w piekle , ale pocieszam się ,że już nie długo. Akurat mam okienko w planie bo nauczyciela nie ma więc wyszłam z Van na dwór posiedzieć na słońcu , ja czytam książkę a, ona siedzi w telefonie , jak zwykle z resztą.

- Zasłaniasz mi słońce - mówię do intruza
- Cześć Anna - mówi Ross lekko zdenerwowany
- Hej . nie mam czasu rozmawiać - mówię chcąc już wstać
- proszę daj mi dwie minuty
- Dobra minuta pięćdziesiąt ci zostało. - mówię
-Bo wiesz za 1,5 tygodnia jest bal na zakończenie roku i pomyślałem sobie czy nie chciałabyś ze mną pójść?- Aż mnie w murowało nie mogę uwierzyć całe życie o tym marzyłam ale przypomniało mi się , co Van powiedziała . Musieli się o coś dobrego założyć - Więc jak ?
-Anna...- Van próbuje coś powiedzieć ale ją uciszam . 
-Z miłą chęcią z tobą pójdę - odpowiadam sama jestem w szoku ,że się zgodziłam 
- Super . Wpadnę po Ciebie o 19.00 w piątek
-Wiesz co lepiej będzie jak spotkamy się na miejscu.
- Okej . Jak chcesz . To do zobaczenia - mówi i  uśmiecha się do mnie tą piękną buzią. Po czym odchodzi
- Czyś ty na rozum padła ? Przecież mówiłam ci że to zakład a na dodatek sama się podkładasz jak jakaś ofiara losu . Nie przychodź do mnie później z płaczem. 
- Ale Van poczekaj , daj mi to wyjaśnić - wołam ją, ale ona odeszła

Po szkole postanowiłam pójść do domu i odpocząć ale jak tylko weszłam do domu to słyszę że tata kłóci się z mamą

- Nie poddam się łatwo . Nic mi nie zrobisz ..- mówi tata
- Ale ty nie masz praw ...- mówi matka
- Mam ja ją wychowywałem całe życie ..
- Jestem już - mówię wchodząc do salonu - O co się kłócicie ?
- To nic ważnego kochanie . Jak tam pakowanie -
-Świetnie . Czy mogłabym dostać pieniądze na fryzjera ? Mam swoje oszczędności ale może mi braknąć
- Oczywiście masz 200 zł ci starczy? - pyta tata wręczając mi banknot
- Oczywiście tato , kochany jesteś - mówię idąc do pokoju wizytę umówioną mam na dzień wyjazdu ale rano . postanowiłam przefarbować moje ciemne włosy na blond i je podciąć i zobaczymy co jeszcze.

Od tamtej sceny minęło trzy dni , przez cały czas próbuje pogadać z Van ale ona mnie unika. Zablokowała mnie wszędzie gdzie się dało . Nie wiem o co jej chodzi , a mi został tylko tydzień a potrzebuje pomocy od kogoś.
- halo Ana skup się - mówi Mark- Te ćwiczenia nie dadzą ci nic jak się nie skupisz i nie dasz z siebie 100 %
- Tak wiem przepraszam, ale ja nie dam dziś rady za dużo mam na głowie. Mam .. -  krzyknęłam a Mark aż podskoczył - Co robisz za tydzień o 19.00 ?

- Chciałem iść na bal , ale brakło mi odwagi aby zapytać taką jedną czy pójdzie ze mną . A co ?- Pyta
- To świetnie .. Oj przepraszam nie chciałam aby to tak zabrzmiało ale cieszę się , że masz czas w tym dniu . Potrzebuję pomocy w takiej nie typowej sytuacji . Wchodzisz w to?
- wchodzę ale w co ? - pyta 
Ja zaczęłam mu opowiadać jak się ze mnie naśmiewali przez ostatnie dwa lata. Powiedziałam że to zakład że najlepsza przyjaciółka się o tym dowiedziała i mi powiedziałam , nawet mu powiedziałam przez przypadek ,że ja się w nim zadurzyłam
- Jesteś tego pewna? Nie będzie się dało tego cofnąć. Po za tym od września będziesz się z nimi widzieć .
- Widzisz nie powiedziałam ci że ja wyjeżdżam w tym dniu na rok ,o tej porze będę w samolocie . i tutaj ciebie potrzebuję. Więc jak ? - pytam
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć że za tydzień wyjeżdżasz? Myślałem ,że się przyjaźnimy
- nie powiedziałam Ci tego bo bałam się rozstania z tobą bo jesteś moim przyjacielem , te 3 tygodnie temu jak cię spotkałam było najlepszym dniem od ostatnich 2 lat . Więc zrozum , że jest mi ciężko się z Tobą rozstawać po za tym będziemy ze sobą pisać , chyba że już nie chcesz utrzymywać ze mną kontaktu.- mówię nie wiedziałam ,że tyle będzie to mnie kosztować emocji i siły już wole biegnąć 5 km
- Chodź tu do mnie przytul się . Już nie płacz nie wiedziałem , że dla ciebie tyle znaczę . Jesteś moją siostrą , której nie mam . Spokojnie nie gniewam się po prostu będę tęsknić za tobą . Ale obiecuje ci ,że się ode mnie nie uwolnisz , będziesz na mnie zmuszona
- Naprawdę ? Cieszę się Mark
- Dobra pomogę ci, ale w czym.- Teraz mu opowiedziałam co i jak chce zrobić , nawet sam Mark wpadł na kilka dobrych pomysłów.

Ten tydzień zleciał mi bardzo szybko . Dziś miało odbyć się rozdanie świadectw a później miałam fryzjera i samolot . Dzień pełen wrażeń . Ross jakoś mnie unikał a mi nawet to było na rękę . Nim się obejrzałam to już byłam w aucie , które miało mnie zawieźć na lotnisko . Jest 17 a ja mam samolot 19.15 ale cała odprawa i reszta. Jestem cała zdenerwowana bo po raz pierwszy leciałam samolotem a na dodatek jestem jeszcze sama bo tata musiał wyjechać wcześniej. Nagle zrobiło się zamieszanie na całym lotnisku i jeden wielki pisk wszystkich nastolatek na lotnisku-
-AAAA oni tutaj są ...- leci jakaś laska i drze się na całe gardło

Mi nie było dane popatrzeć kto tam jest bo właśnie zawołali mnie do samolotu . Co oznaczało ,że jest 19.00 .Szybko wyciągnęłam telefon , a Mark już dzwonił na Messengera

- Jak tam mała? ej chwila gdzie jest moja Ana? Co ty zrobiłaś z włosami ? Ale ładnie ci wiesz , podobają mi się
- ee dziękuję . Na razie u mnie wszystko okej a jak tam ?- pytam
- Sama spójrz - przekręca telefon i widzę szkołę oraz przystojnego Rossa do twarzy mu w smokingu , jest taki elegancki ale to mu pasuje . Mam ochotę to przerwać, powiedzieć stop ale widzę że dzieciaki wyskakują ze szkoły , czyli etap pierwszy sztuczne pająki zawsze wykurzą wszystkich
-Trzymaj kciuki _ słyszę od Marka
- Mark nie, stój - mówię ale on mnie nie słyszy Widzę jak Mark podchodzi do zdenerwowanego Rossa
- Przepraszam , czy ty jesteś Ross Lynch ? - pyta Mark
- Tak , o co chodzi ?
- Widzę , że czeka pan na partnerkę na bal , więc proszę bardzo to ona - daję mu świnię ubraną w sukienką oraz ładnie umalowaną
- To jakiś żart?- pyta zażenowany, a wszyscy z zaciekawieniem przyglądają się
- Nie przecież umówiłeś się jak to było ze świnią ,a więc oto Twoja partnerka . A i zapomniałbym Ana życzy miłej zabawy oraz ma nadzieję , że wygrałeś ten zakład . A ja mam nadzieję ,że poczujesz się tak jak ona przez te ostatnie dwa lata życia , które jej zniszyliście razem z rodzinką.

Widzę jak wszyscy się śmieją i dodają swoje komentarze typu ; Świnia jednak nie taka głupia była , albo patrz nawet paszczur cię wystawił. A biedny Ross nie wie co ma ze sobą zrobić , jest mi go żal, aż mam wyrzuty sumienia , przecież ja taka nie jestem.

- Ej ludzie , patrzcie świnia go wystawiła , a nie czekaj przecież ma partnerkę życia - i wszyscy wybuchnęli śmiechem Ross wściekły chciał wsiąść do auta
- ej Ross zapomniałeś o swojej miłości życia
- Wal się - i z piskiem opon odjechał
- Życzę ci miłej podróży i wracaj do mnie szybko Ana - mówi do mnie Mark i posyła całusa.

Rozłączyłam się bo miałam łzy w oczach.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top