16

                                     LUKE

- Nie obrażaj się, po za tym miałaś mi opowiedzieć dlaczego musisz wyjechać ?- Czekam na odpowiedź . Martwi mnie to ,że musi tak nagle wyjechać a zarazem umieram ze strachu ,że w ogóle nie wróci do mnie. Chociaż nie musi wracać do mnie ale , chce aby wróciła , choćby jako koleżanka . Ta dziewczyna mnie intryguję , nie potrafię jej rozgryźć . Co dodaje jej tylko uroku. Mam nadzieje że uda mi się ją przekonać dosiebie.

- Nie obraź się, ale nie mam siły już na tą opowieść , ale powiem ci w skrócie ,że matka chce mnie zabrać do siebie do LA , a ja wolę być z ojcem tutaj.- mówi rozmyślając o czymś 

- Rozumiem - mówię siadając do samochodu  , włączając radio akurat zaczęła lecieć moja piosenka 

- Nawet nie zaczynaj śpiewać , albo cię wykastruję - mówi poważnie 

- Kochanie jeszcze będziesz potrzebować moich jajek 

- Oczywiście na śniadanie 

- Zadziorna jesteś 

- Dziękuję - mówi aż mnie zatkało . Do końca drogi nie odzywaliśmy się już do siebie . Gdy zaparkowałem pod domem auto, szybko wysiadłem i otwarłem jej drzwi po czym pomogłem wysiąść
-Dziękuję. Świetne się bawiłam dziś-opowiada Em

Prowadzę  ją do domu i od razu na progu mogliśmy usłyszeć śmiechy zebranych w domu. Spotkanie musiało się przedłużyć , co oznacza ,że będą spać tutaj . Dla mnie nawet lepiej , bo mam pretekst do spania z Emilii 

- Nie wierze żart miesiąca , dawaj jeszcze raz - mówi Ashton 

-Siemano . Czemu ty płaczesz, a reszta turla się po podłodze? -pytam Asha - Albo wiesz co nie chce wiedzieć. - Biorę Em za rękę i próbuję zabrać ją na górę ale ona stoi w miejscu jakby ją wmurowało i patrzy tak dziwnie w telewizor.

- Stój Luke . Musisz to zobaczyć mam dla ciebie wtopę roku. - mówi Ash - Puszczaj .

Widzę na filmie jakiegoś kolesia czekającego przed szkołą w garniturze , więc zapewne był to bal nagle widzę kolesia podchodzącego do niego z kamerą i słyszę :

- Przepraszam , czy ty jesteś Ross Lynch ? - pyta  
- Tak , o co chodzi ?
- Widzę , że czeka pan na partnerkę na bal , więc proszę bardzo to ona - daję mu świnię ubraną w sukienką oraz ładnie umalowaną . Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu , a jego mina mówi wszystko 
- To jakiś żart?- pyta zażenowany, a wszyscy z zaciekawieniem przyglądają się
- Nie przecież umówiłeś się jak to było ze świnią ,a więc oto Twoja partnerka . A i zapomniałbym Ana życzy miłej zabawy oraz ma nadzieję , że wygrałeś ten zakład . A ja mam nadzieję ,że poczujesz się tak jak ona przez te ostatnie dwa lata życia , które jej zniszczyliście razem z rodzinką.

Widzę jak wszyscy się śmieją i dodają swoje komentarze typu ; Świnia jednak nie taka głupia była , albo patrz nawet paszczur cię wystawił.

- Ej ludzie , patrzcie świnia go wystawiła , a nie czekaj przecież ma partnerkę życia - i wszyscy wybuchnęli śmiechem, koleś wściekły chciał wsiąść do auta
- ej Ross zapomniałeś o swojej miłości życia
- Wal się - i z piskiem opon odjechał. 

Nie wiele myśląc zacząłem się śmiać z tego filmiku , ten koleś musiał naprawdę kogoś wkurzyć. Widocznie na to zasłużył.

- Dobre -mówię śmiejąc się  wniebogłosy - A ty co myślisz Emilii?

- yyy Ja... nie ...mam ...zdania...

- Jak to ? Przecież to jest śmieszne . Ten kto wymyślił ten żart musi być nieźle genialny. - mówię 

- Śmieszne dla ciebie , a czy pomyślałeś o tym jak on się poczuł ?

- Widocznie sobie czymś zasłużył , po za tym jest mowa o jakimś zakładzie . Dostał nauczkę - mówi Calum 

- A skąd możesz wiedzieć dlaczego został ośmieszony . Byłeś tam ? Nie, więc nie oceniaj książki po okładce . Moim zdaniem nie powinno się tak robić choćby najgorszemu wrogowi. Ale proszę bardzo mam nadzieję ,że nigdy nie będziecie musieli czuć się tak jak on i osoba , która to zrobiła . Bo znając życie ma teraz wyrzuty sumienia ale czasu nie da się cofnąć i naprawić swojego błędu- mówi Emilii mając łzy w oczach .

 Wszyscy się na nią patrzymy zaskoczeni jej wybuchem. Nie myślałem ,że ona stanie po stronie tego frajera. Widzę jak wbiega po schodach i kieruję się do mojego pokoju. Nie jestem wstanie wypowiedzieć ani jednego słowa jestem w tak wielkim szoku . Tylko oczywiście Liam musiał otworzyć pysk

- Łał nie wiedziałem ,że ona stanie po stronie tego typka. Jest nie zła . Luke mam nadzieję ,że ci się nie uda jej poderwać . Pamiętaj ,że jestem następny w kolejce po jej serce 

- Odwal się ona nie będzie twoja - Mówię przez zaciśnięte zęby . Już mam ochotę się rzucić na niego, ale za oknem zauważyłem jakiś ruch . Nie wiele myśląc szybko wybiegłem na dwór. Chciałem zobaczyć kto to był , ale było za ciemno ale jedyne co rzuciło się mi w oczy to blond włosy . Szybko pobiegłem w jej stronę. Nie dawała za wygraną , ale nie poddam się, aż tak łatwo nie jest . Moja kondycja spadła a wiem ,że ona lubi się katować a teraz na dodatek zgubiłem ja z oczu. Stanąłem na skrzyżowaniu nie wiedząc gdzie mam iść ale za rogiem usłyszałem cichy szloch , podążyłem za cichym dźwiękiem ciężko dysząc . Za śmietnikiem zobaczyłem moje słońce kucające i płaczące.

-No już , spokojnie nic ci nie grozi . Co się stało ? To przez ten wybuch na chłopaków? - pytam 

- T..a .... k - mówi dalej płacząc 

- Spokojnie to idioci, nie ma sensu płakać z takiego powodu, oni nawet się tym nie przejęli . Każdy ma prawo mieć inne zdanie na dany temat.

- Naprawdę?- pyta z nadzieją w oczach 

-Jasne że tak. A teraz choć przejdziemy się na spacer skoro tutaj jesteśmy - mówię . Wziąłem ją na spacer po parku . Nie odzywałem się bo nie chciałem zepsuć tej chwili . Po za tym nie mam pewności , czy się uspokoiła na tyle aby rozmawiać . Po 15 minutach spaceru zrobiło mi się chłodno ale zobaczyłem ,że Emilii ma na sobie bluzę , przynajmniej ona pomyślała o sobie. 

- Ja przepraszam ,że tak się zachowałam ale ....- w tym momencie rozdzwonił się telefon 

-Czego ? - pytam wściekły na intruza

- Sorry ,że przeszkadzam ale w twojej łazience jest pełno krwi i chcielibyśmy się zapytać czy czasem Lukusiu nie dostałeś okresu. I chcielibyśmy cię poinformować ,że istnieją podpaski - mówi Harry do telefonu, a reszta śmieję się w najlepsze . 

-wiecie co nie mam ochoty na wasze żarty . więc darujcie sobie 

- Ale Luke naprawdę twoja łazienka jest w krwi- w tym momencie mnie olśniło 

- Muszę kończyć . - mówię rozłączając się - Pokarz ręce 

- po co ? - pyta zszokowana Emilii 

- Pokarz te cholerne ręce - nie pewnie wyciąga ręce przed siebie , podciągam rękawy bluzy i już widzę stare jak i nowe ślady jej czynów - Dlaczego ? Tylko nie mów ,że to przez ten wybuch na chłopaków bo nie uwierzę .

- Ja... nie ważne ... Po prostu nie wiedziałam co robię , to przyzwyczajenie .

- Czy ty żeś rozum zgubiła po drodze ? Przyzwyczajenie ? Czy ty zdajesz sobie sprawę ,że mogłaś zrobić sobie większą krzywdę niż jakieś głupie ślady na ręce .- mówię wściekły , wręcz krzyczę po niej, a ona kuli się ze strachu albo ze wstydu sam już nie wiem 

- Przepraszam - mówi szeptem 

- Nie przepraszaj tylko obiecaj ,że nie będziesz już tego więcej robić ..

- Obiecuję - mówi siadając na ławce a ja tuz obok niej i przytulam ją do siebie. Siedzimy tak już od dłuższego czasu , nie odzywając się do siebie . Już mi tyłek zdrętwiał siedząc tak długo na tej ławce . Próbuje się poruszyć a wtedy widzę że Emillii śpi na moim ramieniu . wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Harrego 

- Czego ?- pyta

- Potrzebuje auta przy parku miejskim - mówię 

- Przykro mi, ale dziś nie prowadzę , właśnie pije piąte piwo 

- A czy ktokolwiek jest tam trzeźwy ? 

- Tak Michael 

- Daj mi go- mówię przez zęby 

- Co chcesz? - pyta 

- Weź auto i przyjedź po mnie do parku miejskim - mówię 

- Dobra będę za pięć minut - mówi i rozłącza się 

Wziąłem Em na ręce i skierowałem się w stronę wyjścia z parku. Gdy wszedłem na chodnik od razu zauważyłem samochód , który zaczął się zatrzymywać koło mnie 

- Czekaj pomogę ,ci - mówi Michael otwierając mi drzwi położyłem ją na siedzeniach ,a sam usiadłem z przodu 

- Tylko powoli - mówię 

- Jasne . Niech zgadnę to jej krew jest w łazience ?

- Oczywiście ,że tak . Ona jest taka krucha idzie ją szybko zranić . sam dobrze o tym wiesz 

- Musisz nawet teraz .Posłuchaj wiem ,ze źle zrobiłem, ale nie oceniaj mnie po jednym błędzie. Ty masz ich aż za dużo na koncie . Więc popatrz na siebie .

- Dobra masz rację ale to nie mnie powinieneś się tłumaczyć tylko jej - mówię wskazując na śpiącą dziewczynę . 

- Tak wiem ale ona nie chce ze mną rozmawiać - mówi skruszony 

- Daj jej czas , w końcu ci wybaczy . Ale pamiętaj że jak ją dotkniesz to cię połamię - mówię bardzo poważnie . Nie pozwolę aby ktokolwiek ją skrzywdził a w szczególności on .

- Jasne zrozumiałem - mówi parkując przed domem - Powiem im aby się zamknęli na ten 5 minut 

- Dzięki - mówię biorąc Em na ręce i prowadząc ją do domu a później na górę i kładę ją do łóżka. Nie wiem kiedy sam usnąłem 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top