1


Całe życie byłam prześladowana przez bardzo dużo osób. Cała szkoła mnie nie lubi chociaż nic im nie zrobiłam. Każdy dzień jak wstaję mam ochotę wyjść i nie wrócić do tego miasteczka ,  szkoły, domu... Ha dom , jedynie trzyma mnie tutaj mój ...
-Anna , wstałaś już? Czas do szkoły -mówi wchodząc do pokoju
-Tak, jestem gotowa tato.
Schodzę na dół i siadam do stołu aby zjeść śniadanie
-Jajecznica może być?
- Jasne ...
- Tobie przyda się sałatkę warzywną, a nie to świństwo- wtrąca się moja matka
-Oczywiście najlepiej jak bym w ogóle nie jadła przynajmniej nie będziesz się mnie wstydzić.
-Ana... -tylko tyle słyszę trzaskając drzwiami
Do szkoły mam 20 minut pieszo. Ale gdy dochodzę jestem zdyszana i spocona. Zaczynam szukać mojej przyjaciółki  zapewne się spóźni . 
-Ej ,ludzie z drogi bo świnia potrzebuje więcej miejsca - a wszyscy zaczynają się śmiać 

I oto najgorsze miejsce świata liceum. Cała ta buda jest najgorszym snem dla mnie od dwóch lat i powoli mam już dość tej cholernej elity. A najgorsze jest to że jeden mi się podoba , ale na szczęście nikt o tym nie wie. Nawet Van , która jest moją przyjaciółką ale nie jestem pewna czy jestem jej w stanie ufać. Świadomość mi podpowiada, abym tego nie robiła. Jeszcze miesiąc tej udręki , a później dwa miesiące spokoju , które wykorzystam na zmiany samej siebie pod każdym względem. Tak na marginesie nie zawsze taka byłam. ''Taka" czyli gruba , zawsze byłam normalna , ale dwa lata temu umarła moja babcia którą traktowałam jak matkę. Po tej tragedii załamałam się i przestałam o siebie dbać , a jak raz przytyjesz to już trudno jest wrócić do dawnej normy.

- Wiecie co znudził by się wam ten żart. Jakoś na mnie nie działa więc odpuście. 
-On się nigdy nie znudzi - mówi Riker brat mojej miłości , który właśnie go dźgnął łokciem. 
-odpuść jej w końcu - mówi, a mi serce mięknie. 
- A co ty się taki troskliwy zrobiłeś? -pyta się Ellington 
-ja...ja...- jąka się Ross 
-Możecie mi powiedzieć co ja wam takiego zrobiłam , że się czepiacie mnie? - A oni odchodzą zszokowani ,że się postawiłam 

Dzwonek był akurat moim zbawieniem , więc idę pod klasę  ze łzami w oczach dla mnie to już za dużo. Wyciągam telefon i piszę do Van 

do Pinda: gdzie jesteś ? Potrzebuje cię :(
od Pinda : Daj mi 5 minut 

Super weszłam do sali i usiadłam na swoim miejscu .
-Cześć . 
-Znowu chcesz się po nabijać? Odpuść Ross
-Przecież wiesz że to nie ja ,tylko mój szurnięty brat Riker 
- Ale mnie nie interesuje kto, więc daj mi spok....
-Proszę siadać- a ten głupek przysiadł się do mnie - Panie Lynch to nie pana miejsce jak sądzę , a jeżeli pan chce zaprosić pannę Sing na  randkę to proszę to zrobić po lekcjach 
-I żeby pan wiedział że tak zrobię - mówi i wraca do siebie na miejsce ...

-Uuuu- aż cała czerwona się zrobiłam na twarzy, a cała klas się śmieje. Akurat w tym momencie weszła do klasy Van , była wściekła
-Co się stało? - pytam ją po cichu
-Nic. Musimy pogadać ale to potem.

Lekcje minęły bardzo szybko . Każdą przerwę musiałam ukrywać się w łazience , bo każdy się ze mnie śmiał, a dla mnie było tego za dużo. Van cały dzień w szkole mnie unikała a ja nawet nie wiem dlaczego, znowu ma pewnie okres. Ostatnia lekcja dłużyła mi się nie miłosiernie na dzwonek czekałam jak na zbawienie . Ale wybiła 15 i w końcu koniec , szybko chce opuścić budynek szkoły ,aby wszystko mieć już z głowy. Ale w głowie siedzi mi to że ukochana osoba chciała mnie zaprosić na randkę przynajmniej tak mi powiedział, ale boje się że to jeden z żartów Lynch'ów.

-Anna poczekaj - słysząc to zaczęłam biegnąć przed siebie aż natrafiłam na Van , która wyrosła przede mną jak drzewo
-Miałyśmy pogadać - mówię zdyszana
-Okej ,jak chcesz to usłyszeć ale weź to na spokojnie.
- Aż się boje
-Dziś rano słyszałam jak Ross ze swoją paczką zakładali się , kto ma Cię zaprosić na bal na zakończenie roku. Wypadło na Rossa , mówię ci to bo nie chce abyś się bardziej ośmieszyła i tak nie masz za wesoło
-Bardziej!? Albo wiesz co muszę iść . - Nie czekając na odpowiedź wyszłam ze szkoły.

Doszłam do domu i od razu zostałam zaatakowana obiadem , na który akurat nie miałam ochoty. Weszłam do kuchni i od razu wiedziałam , że coś się stało bo ojciec miał być akurat w pracy a nie w kuchni. Siadam i dłubię w talerzu a cisza która panuje jest nie znośna

- - Dobra jeszcze takiej ciszy przy obiedzie nie było . Stało się coś ? - pytam
- Nic nie zjadłaś - zauważył ojciec i w tym momencie powinna odezwać się moja matka z kąśliwą uwaga ale siedzi niepokojąco cicho
-Nie mam ochoty. Mówicie o co chodzi czy mam sobie pójść ?
-Tata dostał awans w pracy - w końcu odzywa się matka
-Naprawdę ? To świetnie. Zawsze o tym marzyłeś - podchodzę do niego i go przytulam szczęśliwa- Czemu się nie cieszysz?
-Cieszę się , ale ...- i zamyka się na chwilę
-Alee.... - ponaglam go
- Muszę wyjechać , na razie na rok do Australii

Aż mnie zamurowało. Nie docierało do mnie to , że on nas, jakich nas , mnie zostawi

- Chcesz mnie ....- ciężko mi dokończyć zdanie - ... zostawić ? - W tym momencie złość postanowiła ze mnie wyjść - No a jak będzie ci tam lepiej znajdziesz nową rodzinę a o mnie zapomnisz i zostawisz mnie z nią na pastwę losu . Jak możesz być tak egoistycznym ....
-Daj mi skończyć , ale uspokój się najpierw
- Jak mam być spokojna , kiedy chcesz ...- krzyczę na niego
-Ja chcę abyś pojechała ze mną -mówi tata
-... mnie zostawić ... Ja mam jechać tam z tobą? Ale dlaczego?
-Normalnie rozmawialiśmy z mamą i doszliśmy do wniosku ,że lepiej będzie dla Ciebie jak pojedziesz ze mną . Ale decyzja należy do ciebie ..- mówi zdenerwowany tata
-Hmm no wiesz tutaj mam szkołę , przyjaciół , wszystko co mi jest najbliższe sercu, a ty chcesz mnie z dnia na dzień wywieź na inny kontynent? - patrzę na tatę i widzę łzy w jego oczach , aż mi się żal go zrobiło - ale wiesz co idę się pakować - mówię śmiejąc się z miny ojca a matka wypuszcza głośno powietrze.
- Nie bój się nie zostałabym z tobą , choćbyś chciała mi zapłacić - mówię do niej
- Anna nie zapominaj się - upomina mnie tata
-Ja? To ona mnie nienawidzi , nie wiem dlaczego .- mówię odchodząc do pokoju. Szybko zrzuciłam ubranie i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam się w dresy i znoszoną koszulkę , po czym weszłam na facebook'a i od razu wyskoczyło mi ,że ktoś oznaczył mnie w poście . Kliknęłam na niego i od razu pożałowałam , że to zrobiłam. Post był o świniach w oborze a na środku stałam tam ja i podpisane " Swój do swego zawsze znajdzie drogę " . Aż bałam się spoglądać na komentarze pod tym ale ostatni mi się wyświetlił

Ross Lynch : Naprawdę ubaw po pachy :) hahahaha

Miałam dość takiego życia , cieszyłam się że wyjeżdżam stąd jak najdalej . A od jutra czas na zmiany, musi wrócić stara Anna albo jeszcze lepsza wersja za rok wszyscy zobaczą , albo i szybciej .



Witam wszystkich na moim opowiadaniu. Zachęcam do czytania dalej :) oraz do pozostawienia gwiazdki oraz komentowania . Przepraszam ,że rozdziały na początku są krótkie ale przy rozkręceniu fabuły będą dłuższe :) 


Za jakiekolwiek błędy przepraszam ale Wattpad sam zmienia mi nie które słowa . Nie wiem o co tutaj chodzi . Proszę o wyrozumiałość . :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top