Rozdział 23

4/5

- Hej Lou jak tam, bo u mnie bardzo dobrze. - ględzi szczęśliwy Niall i siada obok mnie. 

- Już dobrze , powoli się już układa. - odpowiedziałem i położyłem kubek z kakao na stolik.

- Wiesz co mam nowinę. - mówi.

- Jaką? Kupiłeś sobie kotka. - zapiszczałem zafascynowany.

- Nie mam żadnego sierściucha.

- Eh a już myślałem. - powiedziałem z udaną smutną minką.

- Mam dwóch tatusiów.

- Coo?! Przesłyszałem się tak?

- Nie przesłyszałeś Lou. - piszczy.

- No chyba cię pojebało jak to dwóch.

- Bo chciałem.

- Jak ty to sobie wyobrażasz oni wiedzą, że masz dwóch tatusiów?

- Ale kto? Rodzice?

-Nie tatusiowie debilu.

- Zee i Li to oni są moimi tatusiami.

- Co kurwa ten chuj! Mam nadzieje, że nie bedzie go dziś tu.

- Lou przestań.

- Eh ok.

Nagle dzwoni dzwonek.

- Pójde otworzyć. - powiedziałem po czym wstałem z kanapy i poszedłem do przedpokoju otworzyć drzwi.

- O Lou jest Hazz? - mówi Zayn.

- Co ty tu kurwa robisz?! - wydzieram się na cały dom.

- Przyszedłem do Hazzy i Nialla.

- Lou co się dzieje? - odkrzykuje Hazza z kuchni i przychodzi do przedpokoju.

- O cześć Hazz. - wita się Zee.

- Co on tu kurwa robi? - mówię w stronę Hazzy.

- Nie wiem.

-Yhy -  mruknąłem i udałem się do salonu.

- Co tu robisz stary?

- Stoje nie widzisz.

- Ale po co tu jesteś?

- No przyjechałem do ciebie i Ni.

- Aha to chodź.

- Prowadź.

Idą do salonu gdzie jestem ja i Niall.

- Zee!! - podbiega do niego.

- No i się kurwa zaczyna. - mrucze pod nosem.

Harry patrzy na mnie zdziwiony.

- No co?

- Co ja ci mówiłem?

- Nie wiem.

- O przeklinaniu.

- Przepraszam. - mówię i przewracam oczami.

- Dziecinko. - mówi Zayn do Nialla.

- Jezu zamknji tego ryja! - podchodzę do Zayna i daje mu z liścia.

- Louis!!! Kurwa co to ma być!? Do pokoju i tam na mnie czekasz rozebrany i wypięty!!!

- A..le - zająkałem się i już czułem łzy pod powiekami.

Patrzy na mnie wściekły. 

- Już idę. - mówię a pierwsza łza spływa po moim policzku.

- Zee wszystko już dobrze z tobą?

- Tak jest okej , ale umie przywalić.

- Sam nawet nie wiedziałem o tym.

- Dobra idź do niego. Tylko Hazza nie za mocno.

Ten kiwa głową i idzie do mnie. Ja szybko biegnę do pokoju rozbieram się i wypinam, a łzy lecą mi po policzkach. Wchodzi gwałtownie przez drzwi. Sidze cicho i czekam co się stanie. Podchodzi i zaczyna dawać mi lekkie klapsy.

- Louis za co dostajesz?

- Z..za prze..klinanie.

- Nie.

- Za ud.derzenie Za.yna ?

- Właśnie i czy Lou będzie już grzeczny?

- T..tak ale ja go n.nie ch.ce tu.

- Masz go przeprosić.

- A.le ja nie chce.

- Louis!

- Nie! - zapiszczałem bo Harry dał mi mocniejszego klapsa.

- Jak tak to siedzisz tu do jutra.

- N..nie ja go przeproszę , ale po tym weźmiemy kąpiel dobrze? - zapytałem z nadzieją w oczach.

- Ale masz go przeprosić.

- Do.brze.

- To idziemy. - wstaje i otwiera mi drzwi - Wychodź.

Idę do salonu i staje przed Zaynem i mrucze ciche.

 - Przepraszam.

- Co ty tam mówisz?

- Przepraszam. - powtarzam.

Harry idzie do łazienki. Ruszam za nim. Dodaje olejków zapachowych, rozstawia świeczki i wsypuje płatki róż do wody.

- Zapraszam.

Wchodze do wanny i zostawiam miejsce za sobą. Rozbiera się i wchodzi za mną do wanny. Przytulamy się tak z 15 minut po czym wypalam.

 - Słyszałeś o tym, że Niall ma 2 tatusiów? W ogóle Taylor dostała 15 lat. Kocham cię. Niall chyba naprawdę go lubi. - powiedziałem w zastraszającym tempie.

- Louis powtórz to? - pytam zszokowany.

- Ale co? - pytam głupi.

- To pomiędzy Taylor a tym, że Ni lubi Zee.

- Yyy kocham cię. - mówię a rumieniec wkrada się na moje poliki.

- Ja ciebie też. -  mówi szczęśliwy i całuje mnie.

Odwraca mnie w swoja stronę i kładzie mnie na swoich kolanach. Hazz pogłębia ten pocałunek.

- Pieprz mnie. - szepcze mu w usta.

- Ale nie tu.

- Dlaczego? - pytam.

- Bo tu nie będzie wygodnie.

- Eh okej to w kuchni? - pytam z uśmiechem.

- Ale tam są chłopcy.

- No i? Niech widzą jak się kochamy. Może się dołączą. - mówię z chichotem.

- Louis!

- No co? - zachichotałem.

- Bo cię z tym problemem zostawię.

- Nie prosze tatusiu. - pochyliłem się i pocałowałem główkę jego penisa.

- Więc co wybierasz?

- W sypialni? - zapytałem.

- To wychodzimy.

Wyszedłem i zacząłem się wycierać. Patrze na niego, a on ma pejcz w ręce. Uśmiecha się chytrze.

- Nie bawię się tak Harry. Po ostatnim bolały mnie plecy przez tydzień. - mówię.

Odkłada go i podchodzi do mnie.

- Już maluchu chodź wypieprze cię jak nigdy. - mruczy mi do ucha.

Rumienie się na to co powiedział i idę za nim posłusznie. Kładę się na łóżku. Harry zwisa nade mną i zaczyna całować.

- Harry nie baw się. - sapie kiedy przyssał się do mojego sutka.

Nie reaguje i dalej ssie mojego sutka. 

- Kurwa tatusiu pieprz mnie już! - krzycze kiedy mam już dość.

- Louis nie przeklinaj! - uderzam go mocno w łydkę.

- Oh. - sapie kiedy zjechał językiem do mojej dziurki.

Krąży językiem i wsadza go do mojej dziurki a ja sapie. Dalej to robi.

- Harry pieprz mnie już nawet bez rozciągania. - mówięz

- O nie tak nie będzie.

- Proszę cię Harry, bo pójdę do Zayna. - sapie.

Warczy na to imię i wchodzi we mnie gwałtownie.

- Oh! - krzyczę głośno.

Porusza się w nim szybko. 

- Tak mocniej tatusiu. - mruczę.

Wykonuje to co proszę. Po kilku chwilach krzyczę.

- Daddy!! - i spuszczam się na nasze brzuchy.

Dochodzi zaraz za mną. Czuje ciepłą ciecz spływającą po moich udach. Oddycha głęboko obok mnie. Przytulam się do jego torsu i zasypiam. Uśmiechnięty też zasypia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top